17 kwietnia 2020
Wojciech Jóźwiak
Serial: Sny i wizje
Kamień, który wpadł do ziemi
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ Odwiedziny planet ◀ ► Okrągłe centrum handlowe i atak zła ►
Byłem nad rzeką. Przybyłem tam, zostawiłem nad wodą jakieś swoje rzeczy – torbę, plecak? Rzeka i tamto miejsce były podobne do pewnego znanego mi miejsca w realu, tyle, że rzeka sporo większa i na tym miejscu więcej przestrzeni. Poszedłem zbierać kamienie na szałas potu, sweatlodge. Na szerokim poletku nad rzeką nic nie rosło, miejsce było żwirowe. Miałem nadzieję znaleźć kamienie i rzeczywiście było ich wiele, takiego rozmiaru i kształtu, jakich potrzebowałem. Jeden kamień zwrócił moją uwagę, bo był... piękny. I jakoś mi bliski. Ale był stanowczo za duży, by go podnieść i nieść; nawet mówiłem sobie, jakby uprzedzając głos jakichś krytyków: tylko nie bierz za dużych kamieni! Jednak okazało się, że tego kamienia nie muszę podnosić, bo wystarczy, jak on się toczy, a toczył się łatwo, wystarczyło go popychać ręką, a nawet, jak się zaraz okazało, nogą. Właściwie to ten kamień toczył się sam, a nawet więcej: szedł koło mojej nogi jak pies. Był okrągły, ale nie jakoś sztucznie kulisty. Miał kształt taki, jaki powinien mieć duży i regularny kamień. Był bryłą porfiru: miał kolor taki jak porfir, różowy trochę jak mięso i na tym tle cętki jaśniejsze i bardziej szarawe. Tak doszliśmy, ja i ten kamień, z powrotem nad rzekę. Tam było sporo ludzi, którzy przyjechali nad rzekę w jakichś swoich celach. Stały ich samochody i jakieś inne sprzęty. Zostawiłem ten wielki różowy kamień tam, gdzie leżał i zająłem się czymś innym, grzebaniem w rzeczach i rozstawianiem namiotu. Obok położyłem inne znalezione kamienie, te, które przyniosłem w rękach. Nagle zobaczyłem – albo raczej ktoś obok, jakiś mężczyzna, zwrócił moją uwagę – że tamten kamień znika! Przyjrzałem mu się, a jego już prawie nie było, zanurzał się, pogrążał w ziemi. Jak w wodzie albo w mule. Widać było tylko jego wierzch. Zrobiło mi się przykro, że przez własne zaniedbanie i nieuwagę tracę tak cenny kamień. Rzuciłem się jak stałem, z gołymi dłońmi, żeby go odkopać i wydobyć z powrotem. Grzebałem dłońmi w ziemi w miejscu gdzie kamień się zapadał, wyciągałem (jakby obok niego lub spod niego) inne mniejsze i nieforemne („brzydkie”) kamienie, ale kamień znikał, wymykał mi się, traciłem go z oczu i z dotyku, jakby zapadł się w ziemię, zniknął. Usiłowałem się pocieszyć, że przecież kamienie do sweatlodge'u mam, więc nie przyszedłem tam na próżno... (Sen był kolorowy, w ostrych kolorach i formach przestrzennych, wyraźnie widziałem rzekę, przezroczystą wodę w niej, nurt wody, fale, kolorowy żwir na dnie, ludzi obok, kamienie na brzegu.)
◀ Odwiedziny planet ◀ ► Okrągłe centrum handlowe i atak zła ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Wg mnie ten sen ilustruje i niesie naukę, że rzeczy, także te cenne, pojawiają się, są z nami jakiś czas -- "idą przy nas", jak tamten kamień -- i wracają skąd przybyły.
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Klif Legziry: różowy zlepieniec // Powiększ»
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.