28 lutego 2014
Wojciech Jóźwiak
Serial: Czytanie...
Kognitywistyka z przesądem redukcjonistów w tle
◀ Scott Atran a szamanizm ◀ ► Rosenbluma i Kuttnera: interpretacja kopenhaska, największa bzdura XX+ wieku ►
Kognitywistyka jako część obozu redukcjonistów - w sporze o naturę umysłu.
Ponieważ poprzednio zauważyłem i deklarowałem, że kognitywistyki nie znam (dodając sobie animuszu przypuszczeniem, że „nikt u nas jej nie zna”), to postanowiłem się dokształcić. Zajrzałem do Wikipedi. W polskiej o kognitywistyce nie ma prawie nic, zajrzałem do angielskiej. Tam jest rycina przedstawiająca „dziedziny, które miały udział w powstaniu kognitywistyki:
Wśród nich jest sztuczna inteligencja. Tu was mam, szczwani kognitywiści!, wykrzyknąłem w duchu. Dlaczego? – Bo sztuczną inteligencję uważam za przesąd. Chętniej wypowiedziałbym to samo obiektywnie, że „sztuczna inteligencja jest przesądem”, ale ponieważ, chyba, tego do końca nie udowodniono, a jest tylko jakaś duża pula mocnych przypuszczeń, to nie będę robił wrażenia, że wiem więcej niż nobliści.
Najdobitniej sztuczną inteligencję, a raczej marzenia o jej skonstruowaniu, przesądem ogłosił Roger Penrose. Jego rozumowanie w największym streszczeniu było takie: sztuczna inteligencja, angielski skrót AI, to próba zbudowania komputerowego systemu czyli algorytmu, który by wykazywał zachowania takie jak myślący, wnioskujący i twórczy człowiek. Kłopot w tym, że ludzie używając swoich umysłów, robią rzeczy, których algorytmy nie mają prawa wykonać. Rozwiązują zadania nierozwiązywalne algorytmicznie. Rozwiązują zadania, które algorytm mógłby rozwiązać (w jakimś skończonym czasie) tylko wtedy, gdyby z góry znał wynik.
Jaki z tego wniosek? (wyciągnął Penrose?) – taki, że ludzki umysł nie działa jak algorytm. Kolejny tu kłopot taki, że z materialnych klocków, z materii takiej, jakiej prawa znają dziś fizycy, można zbudować tylko urządzenia, które będą działać jako algorytmy (czyli tak jak to robią programy w komputerach), albo będą działać jak algorytmy z domieszką niepewności czyli statystyki – czyli jako algorytmy popsute. Przewidział to wiek temu francuski baśniopisarz Claude Aveline w bajce o koniu pułkownika („koń z pułkownikiem w kółko się kręci bardzo zabawny jest widok ten ci”), który uwierzył w to, że on i inne żywe stworzenia są w istocie zabawkami (więc: mechanizmami, więc: algorytmami), ale niedoskonałymi, bo popsutymi: „oddałbym stajnię i strawę sutą żeby zabawką być niepopsutą”. Cytuję z pamięci, bo gdy czytałem to mając sześć lat, to wszystko zapamiętałem. Przekład polski: Ludwik Jerzy Kern.
Jaki wniosek, w wielkim skrócie, wyciągnął z tego Penrose? – Taki, że znane prawa fizyki NIE wyjaśniają działania mózgu/umysłu. Gdzie, w czym proponował szukać tych nowych, to osobna i długa historia i jak dotąd bez wyniku.
Tak czy inaczej, czy zainteresowani uświadamiają sobie czy nie, przez świat przebiegła rysa, rozłam czy uskok. Po jednej stronie są ci, którzy uważają, że współczesny stan podstawowych nauk o świecie wystarcza do opisania, wytłumaczenia i naśladowania umysłu – czyli, w skrócie, redukcjoniści – a po drugiej stronie ci, którzy sądzą przeciwnie: że to nie wystarcza i wiedza o umyśle wymaga nowych teorii fizycznych. Wśród tych irredukcjonistów jedni trzymają się rygorów uprawiania ścisłej nauki, tu należy sam Penrose; inni pozwalają sobie na więcej wizjonerskiego luzu: do tych należy Rupert Sheldrake.
Jak będzie wyglądała przyszła fizyka umysłu, ja oczywiście nie wiem i nie wiadomo czy ktoś już wie (– ale dopuszczam, że już jest ktoś, kto wie!). Ale niezależnie jaka będzie, dzisiejsze wysiłki redukcjonistów umysłu w przyszłości będą bardzo przypominać to, co w osiemnastym wieku robili ówcześni konstruktorzy mechanicznych kaczek i szachistów.
Ta rysa dzieląca redukcjonistów od zwolenników „fizyki umysłu” wydaje się być głębsza i ważniejsza (dla tego, co w ogóle dzieje się w świecie) od rysy pomiędzy „racjonalistami” a zwolennikami religii lub okultyzmów i od innych rys, których jest wiele i których na razie nie wyliczę.
◀ Scott Atran a szamanizm ◀ ► Rosenbluma i Kuttnera: interpretacja kopenhaska, największa bzdura XX+ wieku ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/Taraka.jpg)
![[foto]](/author_photo/kapalka.jpg)
@Wojtek: Witam towarzysza w poglądach. Od studenckich czasów, kiedy zaznajomiłem się z informatyką w podstawowym stopniu, jestem przeciwnikiem określenia "sztuczna inteligencja". Nie można mówić o inteligencji nawet, jeśli doda się słowo "sztuczna".
@Paweł: problemy nierozstrzygalne dla algorytmów to takie, o których raczej wcale nie wiadomo, czy są rozstrzygalne dla człowieka.
Niekoniecznie. Niektóre problemy nierozstrzygalne dla komputera człowiek rozwiązał.
Ja bardzo uważam na tę niemożność stworzenia sztucznej inteligencji, bo za chwilę nad głowami (może nie naszymi) latać będą drony zabijające na podstawie autonomicznej decyzji opartej o bilingi połączeń tel. ofiary... i jeśli te autonomiczne drony naprawdę będą latać, decydować, zabijać i wygrywać wojny dla polityków, to mówimy o sztucznej inteligencji, chociaż pewnie nie takiej, jak chcemy. Ale internet też miał być narzędziem do kontaktów pomiędzy ludźmi i wymiany wiedzy, a mamy porno, koty i lajki.
![[foto]](/author_photo/terravis_loki.jpg)
Kłopot w tym, że ludzie używając swoich umysłów, robią rzeczy, których algorytmy nie mają prawa wykonać. Rozwiązują zadania nierozwiązywalne algorytmicznie. Rozwiązują zadania, które algorytm mógłby rozwiązać (w jakimś skończonym czasie) tylko wtedy, gdyby z góry znał wynik.Czyżby mózg był hiperkomputerem? Skoro według tego co Wojtku piszesz realizuje zadania nieosiągalne dla maszyny Turinga.
![[foto]](/author_photo/Splendor_Solis.jpg)
Kłopot w tym, że ludzie używając swoich umysłów, robią rzeczy, których algorytmy nie mają prawa wykonać. Rozwiązują zadania nierozwiązywalne algorytmicznie. Rozwiązują zadania, które algorytm mógłby rozwiązać (w jakimś skończonym czasie) tylko wtedy, gdyby z góry znał wynik.Czyżby mózg był hiperkomputerem? Skoro według tego co Wojtku piszesz realizuje zadania nieosiągalne dla maszyny Turinga.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Mnie się wydaje, że drony zhumanizują wojnę, ponieważ z ich użyciem wojna może zostać sprowadzona do seryjnego odstrzeliwania generałów. Kiedy ci panowie przekonają się, że to nie żołnierze giną za nich, tylko oni sami idą pierwsi na odstrzał, to ZADRŻĄ i będzie koniec z ich armią.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/jaczewski.jpg)
Tj. można odnieść jakoby teorie matematyka-fizyka na temat stanu nauki i świadomości odzwierciedlały rzeczywisty stan nauki i naszej wiedzy odnośnie świadomości, a trudności z twardą ai obalały kognitywistyczne przesądy. Jedynym poprawnym nurtem naukowym był..sheldrake.
Tymczasem śmiem twierdzić, że jest okładnie na odwrót. Tj. Jeszcze 50-20 lat temu było inaczej i można było mieć wątpliwości, ale jeśli chodzi o współczesną wiedzę o świadomości i człowieku to jesteśmy właśnie w biegunie redukcjonistycznym i on się potwierdził. A świadoma tego nie zajmująca się jednak bezpośrednio, reszta świata stara się jakoś ułożyć życie z ponurą wieścią, że są waporami mózgu i tworem uproszczeń w architekturze sieci neurono wych.
I to radzenie sobie standardowo idzie całym zestawem reakcji: od aktywnego zaprzeczania do przesadnego entuzjazmu, od schizofrenicznych wizji, że jest inaczej i Yog Sogoth rządzi światem do psychopatycznego wykorzystywania informacji do kierowania człowiekiem lub tłumem.
Ps. Dla mnie nie da się humanitarnie zabić człowieka czy humanitarnie prowadzić wojny. Sterylnie, niesportowo i owszem, ale nie humanitarnie.
![[foto]](/author_photo/kapalka.jpg)
Wtedy zresztą byłyby wtedy rozstrzygalne dla maszyny, bo bo wystarczyłoby zaimplementować dowód napisany ludzką ręką. Owszem, są pojedyncze zadania należące do klasy nierozstrzygalnych, które człowiek rozwiązuje wcześniej niż komputer, a maszyna nie rozwiązuje ogólnie całej klasy zadań tego typu, to jednak nic nie daje w tym toku myślenia, bo człowiek też nie zna rozwiązania całej tej klasy problemów.
1. Argument o implementacji dowodu nietrafiony. Równie dobrze ja mógłbym się nauczyć dowodu jakiegoś twierdzenia i ogłosić, że jest ono rozwiązywalne dla mnie.
2. Wystarczą te pojedyncze zadania, żeby mówić o przewadze człowieka nad maszyną.
3. Pamiętam z wykładów, że problemem półrozstrzygalnym jest to, czy dana formuła rachunku predykatów (kwantyfikatory, funkcje, zmienne, operatory) jest tautologią czy nie. Ponoć maszyna albo stwierdzi, że tak, albo nie stwierdzi nic. A człowiek niejeden taki problem rozstrzygnął.
4. Wcale nie wykluczam, że kiedyś powstanie sztuczna inteligencja, że zostaną skonstruowane urządzenia (celowo nie używam nazwy "komputer"), które będą myślały podobnie do człowieka. Ale to będzie na zupełnie innych zasadach, niż znane dzisiaj, i nie będzie można użyć tych samych określeń, co dzisiaj.
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
ale przeniosą ją na inny (powiedzmy, że: „bardziej akceptowalny” dla współczesnego człowieka) poziom…wygra ten „generał” którego owe maszyny szybciej odstrzelą przywódcę (przywódców) strony przeciwnej…tak aby bezbronne i zdezorientowane społeczeństwo (w ten sposób pozbawione głowy) stało się łatwiejszym łupem…Bo celem każdej wojny nie jest niszczenie i zabijanie (to tylko konsekwencje zastosowanych środków) ale łupy … szczególnie zaś dotyczy to tzw. wojny „humanitarnej” …
A co do meritum to pozwolę sobie zauważyć, że wszystkie mechanizmy świata pracują tylko dlatego, że pracują ludzkie mózgi i biją ludzkie serca. W całym ludzkim świecie (poza przyrodą) nie istnieje nic, co by działało w oderwaniu od człowieka, nic co byłoby od nas niezależne…
![[foto]](/author_photo/joczyn.jpg)
![[foto]](/author_photo/kapalka.jpg)
@Paweł: Może i masz rację co do tej rozstrzygalności, ale tak pojmowana nie wnosi niczego istotnego. Co z tego, że potrafisz zrobić coś, co już zrobił ktoś inny. Działanie maszyny i ta cała sztuczna inteligencja, o ile istnieje, ma sens tylko wtedy, kiedy wniesie coś nowego. Jak dotąd w dziedzinie problemów nierozstrzygalnych chyba to nie nastąpiło, podczas gdy ze strony ludzi - całkiem sporo.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.