01 grudnia 2019
Helka
Serial: Sny i wizje
Kotka
◀ Ludowe obrzędy ◀ ► Podpisałam cyrograf ►
Tytułem wstępu. Nasza kotka od tygodnia nie pokazała się koło domu.O tej porze roku to się jeszcze nie zdarzyło. Zasypiałam martwiąc się o nią. Nad ranem pojawił się sen, który raczej nie daje nadziei:
Paliłam na podwórku ognisko. Zobaczyłam zagubioną kotkę, ona podbiegła do mnie przywitać się. Przytuliłam i wygłaskałam ją bardzo, ona też się radośnie łasiła. Biegnąc do mnie, przeszła środkiem przez duży krąg wysypany popiołem.
◀ Ludowe obrzędy ◀ ► Podpisałam cyrograf ►
Komentarze
1. 2 koty w 2 tygodnie • monikakucharska1970 • 2019-12-02
Mi ostatnio wciąż śniły się koty więc wiedziałam, że coś się będzie w kocich tematach działo. I nie myliłam się. 9 listopada samochód zabił Znajdkę, którą przygarnęłam równo 4 lata temu mając już 4 kocice w domu. Na początku nie tolerowały jej, później było trochę lepiej, choć nigdy do końca jej nie zaakceptowały. To był najwspanialszy kot, jakiego kiedykolwiek miałam. A po 2 tygodniach zachorował 6-letni Stefan, mój koci podopieczny. Był wolno żyjącym kocurkiem, którego dokarmiałam od maleńkości. We wtorek pojechałam z nim do weterynarza myśląc, że to zwykłe zatrucie. Po zbadaniu krwi okazało się, że to FIV w ostatnim stadium. Nie było sensu przedłużać mu cierpienia. Zasnął na moich rękach otulony w kocyk. Choć tyle mogłam dla niego zrobić. Zakopaliśmy go w pobliskim lasku obok Znajdki.
![[foto]](/author_photo/obraz.jpg)
2. Głupi rozsądek • Helka • 2019-12-10
Potraktowałam ten sen, jako potwierdzenie czarnych scenariuszy zapowiadanych przez znajomych. Nawet kuwety już pochowałam.
Ale podświadomość ciągle alarmowała - przecież kotka we śnie przyszła się PRZYWITAĆ. Dlatego mimowolnie cały czas zerkałam przez każde z okien, szukając znajomego kształtu.
Zobaczyłam ją z okna dwa dni później. Byłą tak słaba, że musiałam przynieść ją na rękach. Dziś skończyliśmy leczenie, teraz powolna rekonwalescencja, ale Mruśka jest z nami - uratowana.
Ale podświadomość ciągle alarmowała - przecież kotka we śnie przyszła się PRZYWITAĆ. Dlatego mimowolnie cały czas zerkałam przez każde z okien, szukając znajomego kształtu.
Zobaczyłam ją z okna dwa dni później. Byłą tak słaba, że musiałam przynieść ją na rękach. Dziś skończyliśmy leczenie, teraz powolna rekonwalescencja, ale Mruśka jest z nami - uratowana.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.