16 maja 2020
Witold Wysmułek
Serial: Permakultura
Krach albo Zagłada!
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ Nadzieja czasów ostatecznych ◀ ► Gdybyśmy chcieli się ratować... ►
Uważam, że żyjemy w najniebezpieczniejszych czasach. Dosłownie! Nie było lat tak groźnych, tak złowrogich, tak przeraźliwych, dla Ziemi, dla ludzkości, dla Życia, jak obecne. Stoimy bowiem u progu kilku możliwych scenariuszy Zagłady. Jednym jest nagły upadek energetyczny - raptowny krach produkcji energii, prowadzący do błyskawicznego zatrzymania cywilizacji, masowego głodu, fal lokalnych wojen domowych, rzezi na ulicach miast. Taki krach przy tym jest NIEUNIKNIONY, ale może być na tyle powolny, że chociaż część ludzi się zdoła do niego dostosować, choćby poprzez ucieczkę na wieś i zakładanie permakultur.
Innym scenariuszem jest przebicie bariery 1,5-2 stopnie ocieplenia [w porównaniu z epoką przedindustrialną] i odpalenie pętli zwrotnych w kierunku tzw. gorącej Ziemi. W takim scenariuszu wyginie minimum 90% ludzkości, a zapewne znacznie większy odsetek - analogiczne wydarzenie z prehistorii, wymieranie permskie [spowodowane przez zapalenie pokładów węgla], doprowadziło do zagłady 70% gatunków kręgowców lądowych i 90% morskich. Praktycznie, każde zwierzę powyżej 25kg nie miało w dłuższym terminie żadnych szans. Co jest złowrogie, to fakt, że ZA PÓŹNY upadek produkcji energii [oparty przecież w lwiej większości na kopalinach!] NIEUCHRONNIE doprowadzi do właśnie takiej katastrofy klimatycznej, a ZA SZYBKI, chociaż uchroni w dużej mierze biosferę, doprowadzi do wyniszczenia ludzkości.
Niestety, na tym nie koniec. Wraz z kurczeniem się puli łatwiej dostępnych zasobów oraz spadkiem wydajności energetycznej głównych źródeł energii zaostrza się walka imperiów o pozostałe resztki. Reżimy - od Pekinu, poprzez Moskwę, do Waszyngtonu, próbują sięgać po obszary, gdzie jeszcze można coś wydobyć, coś uprawiać oraz coś też sprzedać, by zyskać finanse na dalszą działalność. Jest to oczywiście absolutnie ślepa uliczka i przypomina bijatykę na tonącym okręcie o większą kajutę - bo NIE ZMIENIA to faktu wyczerpywania zasobów, spadku wydajności głównych źródeł energii oraz nie zatrzymuje zmian klimatycznych. Najwidoczniej decydenci wciąż wierzą w możliwość osobistego przetrwania w nieuchronnym, w przypadku realizacji ich zamierzeń, świecie po Upadku. Są to oczywiście złudne nadzieje - obecne technologie wymagają zaawansowanych, wielesetmilionowych społeczeństw, które mają na tyle dużą siłę popytową, by utrzymać dalszą produkcję kluczowych urządzeń.
Ta konkurencja imperiów objawia się przede wszystkim w bezpardonowej walce o resztki obszarów bogatych w zasoby oraz w rosnącej militaryzacji. Imperia próbują przepychać swe strefy wpływów, na przykład Chiny coraz śmielej stawiają kroki w Ameryce Południowej, zaś USA coraz silniej próbują odłupać kolejne kraje z rosyjskiej strefy wpływów, Rosja zaś rozszerza swe wpływy na Bliskim Wschodzie. Oczywiście, odbywa się to też kosztem lokalsów - zarówno mieszkańców poszczególnych imperiów, jak i terenów będących obiektem sporów. Mieszkańcy imperiów widzą, jak ich realne dochody zmniejszają się, a poziom usług państwowych, takich jak opieka zdrowotna, ulega redukcji. Mieszkańcy rejonów spornych zaś często są ofiarami wojen proxy.
Jednym z takich rejonów spornych jest Polska. Reżim amerykański dąży do maksymalnego podporządkowania zasobów Polski do swoich własnych celów - czyli bądź to do wywarcia presji na Rosję, by zmusić to imperium do współpracy w kwestii Chin, bądź też do zwiększenia swoich własnych możliwości toczenia wojny z sojuszem rosyjsko-chińskim, oraz do finansowania swoich własnych przedsięwzięć. Trzeba to sobie bardzo jasno uświadomić - żadnemu z tych graczy nie chodzi o żadne wartości, żadną wolność, itp - tylko i wyłącznie o postrzegany swój własny interes [i tak, w każdej dłuższej perspektywie, skazany na porażkę!].
Rosja, oczywiście, nie będzie się temu biernie przyglądać. Podejmuje, póki co bardzo łagodne, kroki, typu embarga na określone produkty, ale wraz z postępującym podporządkowaniem Polski graczowi amerykańskiemu, będzie podejmować kroki coraz radykalniejsze. Co więcej, im bardziej imperium moskiewskie będzie bliżej Niemiec, tym MNIEJ będzie miało ono zahamowań w kwestii Polski. Rzut oka bowiem na dane na temat wymiany handlowej polsko-niemieckiej, stopień zintegrowania obu gospodarek, jasno pokazuje, że obecnie nie USA, lecz Niemcy - NIEMCY - są czynnikiem kluczowym w kwestii relacji polsko-rosyjskich. Niemcy bowiem mają zbyt duże powiązania gospodarcze z Polską, by pozwolić na wyniszczenie naszej gospodarki. Jednak, im bardziej Niemcy będą związane z Rosją, a my - jednocześnie - z USA, TYM MNIEJSZE BĘDĄ POWODY DLA ZAPEWNIANIA OCHRONY PRZEZ ZACHODNIEGO SĄSIADA POLSCE!
Tak jednak właśnie się dzieje - interes Niemiec jest coraz bardziej związany z rosyjskim, a Polska coraz bardziej orbituje w kierunku imperium amerykańskiego [uwaga - na przekór obydwu sąsiadom!].
Polska przy tym jest krajem stojącym u progu całkowitego kolapsu gospodarczego. Zmiany klimatyczne wyjątkowo silnie biją w nasz kraj, bo ma on bardzo małe zasoby wodne i są one skrajnie niewłaściwie zarządzane [żałośnie niski poziom retencji]. Nasze główne źródła energii notują coraz szybszy spadek wydajności,a brak jest inwestycji w nowe źródła [jedynie w kwestii energii słonecznej się coś ruszyło, ale to kropla w morzu potrzeb; silne źródła energii, takie jak energia wiatru, czy nuklearna, są konsekwentnie pomijane]. Polskie społeczeństwo gwałtownie się starzeje - w wieku emerytalny wchodzą pokolenia wyżu powojennego i jest to spotęgowane dużą emigracją młodych. W trakcie transformacji zaś NIE udało się Polsce wyskoczyć powyżej poziomu montowni [pod Niemcy]. Co więcej, w takiej sytuacji, potęgowanej konsekwencjami epidemii, obecny reżim warszawski usilnie planuje wydać ostatnie resztki zasobów [finansowych, materiałowych], na budowę wielkiej infrastruktury komunikacyjnej, regulowanie rzek oraz zakup uzbrojenie wprost z USA. Zapewne na dniach ponownie zostanie wyrażona żarliwa chęć goszczenia na polskiej ziemi broni jądrowej imperium amerykańskiego. Takie kroki miałyby wielotorowe konsekwencje, takie jak: potężne pogłębienie narastającego kryzysu klimatycznego w Polsce, co negatywnie wpłynie na produkcję żywności [przy biedniejącym społeczeństwie], pogłębienie kryzysu energetycznego, który zresztą będzie potęgowany przez zmiany klimatyczne [vide kwestia chłodzenia elektrowni węglowych w trakcie susz, a potem zalewanie końcówek planowanych gazociągów], trudności ekonomiczne imperium amerykańskiego [upadek łupków i nieciągłość dostaw gazu łupkowego, przy wrogości Gazpromu], pogłębienie kosztów funkcjonowania państwa przy rosnącej pauperyzacji społeczeństwa [koszta inwestycji militarnych i koszty utrzymania tej machiny, koszta rosnące ze względu na kryzys klimatyczny], rosnące konflikty z Niemcami i imperium rosyjskim jednocześnie [co oznacza coraz mniej funduszy europejskich - Niemcy tu bowiem mają ogromny wpływ; oraz niemalże pewne konsekwencje sabotażu ze strony Rosjan, sabotaż taki przy tym można dokonywać przy pomocy niewielkich nakładów, vide niszczenie kluczowych punktów w sieci przesyłowej itp]. W skrajnym scenariuszu Rosja po prostu dokona uderzenia wojskowego - w celu zniszczenia kluczowej infrastruktury i zniszczenia resztek potencjału Polski, przy realnej bierności Niemiec i być może większości Unii (a co niby Unię ma obchodzić kraj zupełnie podporządkowany imperium amerykańskiemu?].
Osobiście nie mam żadnych nadziei na “rozsądkowe” rozwiązania w powyższych kwestiach. Jedyną nadzieją jest krach - na tyle szybki, by zniszczyć dalszą militaryzację, mogącą przecież doprowadzić do IIIWŚ [czyli konkfliktu jądrowego! - doktryna każdego imperium zakłada bowiem użycie broni jądrowej w przypadku przegranej], na tyle też szybki, by zredukować emisje w stopniu pozwalającym na uniknięcie scenariusza “gorącej Ziemi”, ale jednocześnie na tyle powolny, że da szansę na adaptację. W pełni dotyczy to również Polski - trzymam kciuki za kryzys w Polsce na tyle duży, by zatrzymał złowieszcze plany obecnego reżimu, czyli uniemożliwił budowę CPK, regulację rzek, budowę tras szybkiego ruchu oraz dalszą militaryzację kraju, ale na tyle mały, byśmy zdołali się do niego przystosować.
Dlatego uważam:
Krach - albo Zagłada!
◀ Nadzieja czasów ostatecznych ◀ ► Gdybyśmy chcieli się ratować... ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/alchymista.gif)
Wzmacniając słabnące imperium amerykańskie mamy szansę być uważniej słuchani w Waszyngtonie. Trzeba jednak nad tym pracować, a nie wysyłać wojska do Iraku dosłownie za wizy dla kolesi Kwaśniewskiego, jak to było w 2003.
Wojsko do Iraku wysłano za obietnice kontraktów, do których nigdy doszło z powodu zamienienia Iraku w "failed state". Amerykanie koncertowo spieprzyli sprawę.
Obecny rząd zaś przepłaca za myśliwce bez żadnego offsetu. Słabnące imperium wystawi nas do wiatru tak jak wystawiło Kurdów. Wtedy nie pomogą nam żadni sąsiedzi, obrażani w ramach wstawania z kolan.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.