12 kwietnia 2020
Witold Wysmułek
Serial: Permakultura
Nadzieja czasów ostatecznych
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ The Perfect Storm, czyli Burza wszystkich Burz ◀ ► Krach albo Zagłada! ►
Oryginalnie na FB: ...notes/witold-wysmulek/... pod tą samą datą i tytułem.
Nie będzie. To litania, którą
winieneś odmawiać. Nie będzie tego świata, w obecnym kształcie,
ani przybliżonym, nie będzie tej cywilizacji. To wszystko już
umiera i umrzeć musi. Tak wynika z bezdusznych równań. Siła
bezwładności, ogrom systemów, są po prostu zbyt wielkie. Oto
produkcja energii, przeogromna, oparta na paliwach kopalnych, których
jakość spada i spada. Oto system gospodarczy, oparty o kredyt, o
ceny aktywów, a więc zmuszony do wzrostu, zmuszony, bo inaczej nie
ma jak kredytu spłacić. Oto rosnące nierówności społeczne,
doprowadzające do wrzenia, do polaryzacji, do nienawiści. Oto
globalne ocieplenie, które już odpaliło wiele pętli zwrotnych,
takich jak rozmarzanie wiecznej zmarzliny czy spowalnianie, coraz
szybsze, pochłaniania dwutlenku węgla przez lasy, te tropikalne i
te stref umiarkowanych. Oraz efekty interakcji: jak, na przykład, im
gorszej jakości paliwa kopalne, tym trudniej o budowę źródeł
niskoemisyjnych. Im mniej energii, tym większe nierówności. Im
większe nierówności, tym trudniej o długofalowe inwestycje. A
więc tańczy to, w tańcu coraz szybszym, a więc dalej, w mrok, w
czerń, w czeluść, w topnienie, w głód, w pustkowia, w biedę.
Nie będzie. To litania, którą powinieneś odmawiać.
Przychodzi taki moment, że już nic nie można zrobić, by coś uratować. Płaczesz. Krzyczysz. Nie będzie. Pamiętam sam. Dwa lata temu mój Ojciec żył jeszcze, chociaż już był skazany. Nowotwór zniszczył Mu system odpornościowy, a inwazje patogenów młóciły ledwo co funkcjonujące układy. Żył, oddychał, ale było wiadomo. Nie będzie – wiedziałem. Nie będzie, nie będzie, nie będzie. Starałem się być blisko, tyle mogłem, ale śmierci, ale końca odwrócić nie mogłem. Po prostu zostały przekroczone punkty krytyczne i organizm Ojca, niegdyś potężny – bo był to człowiek niezwykle silny, sprawny, odporny na choroby, szybko regenerujący - był w schyłkowej fazie. NIC nie można było zrobić. Nic.
Dokładnie w takim samym stanie jest ten świat. Ta
cywilizacja. Będziemy daremnie unosić dłonie, w błagalnym geście.
Będziemy płakać, będziemy krzyczeć, daremnie, bo ogrom zmian
jest już zbyt duży, bo zmiany klimatu poszły za daleko, bo suma
kredytów za duża, bo produkcja energii za wielka, bo wydajność
energetyczna zbyt szybko spada, bo czasu zbyt mało, zaledwie parę
lat, parę lat, a to przecież tak mało.
Nie będzie, to
litania, którą powinieneś odmawiać.
Nie będzie tego świata,
nie będzie tej cywilizacji. Upadną wpierw sojusze, upadną państwa.
Upadną wielkie systemy, upadnie handel międzynarodowy, upadnie to
wszystko, odrze nas z cywilizacyjnego otorbienia, nastanie dzień
nagości. Nie będzie już tyle energii, nie będzie przemysłowego
rolnictwa, nie będzie skomplikowanych urządzeń, bo do tych
potrzebne są wielesetmilionowe społeczeństwa – których przecież
nie będzie. Ten świat, ta cywilizacja, w tym kształcie, umiera.
Zawodzą jej podsystemy, jej układy, sypie się to, sypie coraz
szybciej, coraz wyraźniej. Tu – dla tego – nie ma nadziei. Już nie.
Za późno jest na to. Jeszcze żyje, jeszcze oddycha – ale już
wiadomo, to koniec.
Nie będzie, to litania którą powinieneś
odmawiać.
Dlaczego więc jako zdjęcie umieściłem w tej notce taki ładny brzeźniak? Skoro umrzeć musi ta cywilizacja, skoro bieda będzie, skoro nie da rady tego uratować?
Bo nie da rady tego – TEGO – uratować, tak jak mój Ojciec dwa lata temu, choć żył, to już był skazany. Ale zaraz... kiedyś wziął szpadel, wziął w twarde dłonie od pracy, bo bezczynności nienawidził, maleńkie sadzonki i posadził, ten właśnie brzeźniak, te świerki, jak i wiele innych drzew. Będzie – to jest tego litania. Będzie, będzie. A nawet jak się wywali, jeśli umrze od suszy, to glebę wzbogaci, to da miejsce nowemu, jakimś dębom, czy innym drzewom tolerującym piekielne susze.
Będziemy, my, nasze dzieci, nasze wnuki, ci, co przetrwają upadki, krachy, kolapsy państw, kolejne epidemie, okresy głodu, odmawiać litanię:
„Będzie. Będzie czas żyzności, będzie znowu czas nadmiaru wody. Będzie czas mnogości Życia, będzie czas obfitości. Będzie nowe, po okresie nocy, po okresie chaosu”. To druga litania, którą i Ty powinieneś odmawiać, zapominając przy tym o sobie – będzie inne, będzie lepsze, będzie. Umrze król, umrze to wszystko, i będzie miejsce, może po tysiącach lat, może po setkach pokoleń, na coś innego, na inną cywilizację, na inny świat. Nie ma nadziej, jest wielka nadzieja, nie ma szans żadnych, są wielkie szanse, nie ma nas – będą praprawnuki. Dlatego, uważam, nie wolno myśleć, gdy upadnie, skończę ze sobą, to żyć nie chcę – mówię więc i sobie, i każdemu innemu – odmów obie litanie, a żebyś mógł czynić drugą, żyć właśnie musisz, nawet w mroku, nawet w chaosie, nawet w czeluściach, nawet w głodzie, nawet na przekór. W takich chwilach przypominam sobie mego Ojca, który na dzień przed śmiercią, jeszcze dał mi nauki, co czynić powinienem, by kwitło me maleńkie gospodarstwo – tak my wszyscy będziemy musieli, słabnącą ręką rysować znaki, w śmierci znajdować siłę, by pchać Życie dalej, by po odmówieniu litanii „nie będzie”, szpadel wziąć, pracować na przekór, nadzy w burzy, w pożodze.
◀ The Perfect Storm, czyli Burza wszystkich Burz ◀ ► Krach albo Zagłada! ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/obraz.jpg)
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.