07 czerwca 2016
Paweł Droździak
Serial: Psychologia i polityka
Krucjata Białowieska
◀ Od kultu Powstania do kultu Wyklętych ◀ ► Zwycięstwo Trumpa, zwycięstwo różnicy ►
Spór o Puszczę Białowieską tylko pozornie ma cokolwiek wspólnego z ekonomią. Nie chodzi w nim o pozyskanie drewna. Nie chodzi w nim także o to, że ktokolwiek tu jest dyletantem. Ten konflikt jest elementem wojny ideologicznej. Tak zwana Dobra Zmiana to całościowy, wielowymiarowy projekt kulturowy, którego wdrażanie zaplanowano na wiele pokoleń. Fundamentem państwa ma się stać chrześcijaństwo widzące człowieka jako oddzielonego od natury i dysponującego nią. Z punktu widzenia tej filozofii idea pozostawienia możliwości samoregulacji jakiegokolwiek obszaru naturalnego jest formą satanizmu. Projektodawcy wycięcia drzew zarażonych kornikiem doskonale rozumieją, że w miejsce wycinki będą musieli coś zasadzić. Rozumieją też, że gdyby drzew nie wycięli, one wymrą, ale coś je naturalnie zastąpi. Rozumieją, że ich projekt oznacza odejście od idei niekontrolowanego przez człowieka ekosystemu. I właśnie o to im chodzi. O kontrolę. W żadnym wypadku nie o zysk z drewna. To wojna religijna. Naturalny las nie kontrolowany przez człowieka jest dla fundamentalizmu Dobrej Zmiany obszarem diabelskim, podobnie jak byłby nim na przykład szczyt wielkiej góry, o ile nie postawiono by na nim krzyża. Dopiero taki akt – ustawienie krzyża w najwyższym miejscu, zrobienie „porządku z kornikami”, ochrzczenie – oznacza symboliczne wprowadzenie w obszar pogański normy abrahamicznej. W ramach tej wojny ideologicznej atakowane będą wszelkie bastiony dotychczasowych oczywistości. Kwestionowane sławy, kwestionowane świętości rezerwatów, kwestionowane symbole. Jedyne symbole jakie mają pozostać, to symbole nowego porządku. Tego rodzaju filozofia ma problem z niekontrolowaną przez człowieka puszczą, ponieważ taki obszar pozbawiony jest narzuconego przez ludzi usymbolizowania. Jeśli puszcza coś symbolizuje, to właśnie „puszczenie” – brak symboli, przyrodę nieujarzmioną, która posiada pierwotną, przedludzką mądrość. Dla puszczy nie ma dobrych i złych owadów, ani dobrych i złych roślin. Wszystkie formy życia mieszczą się w systemie całkowicie. Jest to dokładnym przeciwieństwem filozofii tzw. Dobrej Zmiany, która rości sobie prawo określania dobra i zła, i twierdzi, że tak określone przez nią obszary mają wymiar absolutny. Korniki są tu więc złe bezwzględnie, tak samo jak świerki są bezwzględnie dobre. Nie istnieje żadna mądrość przyrody, a jedynie mądrość leśnika. Zwalczanie samoregulującej się puszczy jest tu więc rodzajem religijnej misji.
Strona Autora: http://www.skuteczna-psychoterapia.pl »
Źródło ilustracji: www.tapeciarnia.pl/...,fragment.
◀ Od kultu Powstania do kultu Wyklętych ◀ ► Zwycięstwo Trumpa, zwycięstwo różnicy ►
Komentarze
Akurat przed wojną mafia drzewna która opanowała wyrąb i handel drewnem nie miała z chrześcijaństwem nic wspólnego. Podejście do "puszczy białowieszczańskiej", i każdego innego lasu jako terenu bezużytecznego, o ile nie zostanie tanio kupiony, wyrąbany i podzielony na działki nie zostało wprowadzone w czyn z pobudek katolickich.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Wnikliwości Autora (Pawła Droździaka) zawdzięczamy spostrzeżenie, że oto przybył DRUGI WRÓG -- i jest nim katolicki fundamentalizm.
Katolicki, czyli chrześcijański, czyli "abrahamiczny" (jak pisze Autor), albo jerozolimski (jak ja wolę) albo synajski (jak woli Sloterdijk).
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
Chrześcijaństwo według Hawkinsa głosi prawdy z wysokich poziomów świadomości (powyżej 500) ale bardzo często pewne nurty działają na bardzo niskich poziomach, Polski katolicyzm toruński jest zamknięty, lękowy, ksenofobiczny i taką podstawę stanowi dla Dobrej Zmiany. Ale jaka świadomość takie jej owoce.
Można się zastanawiać czy w Polsce lasy jeszcze istnieją mimo państwowego leśnictwa, czy dzięki niemu.
Sądzę, że leśnictwo deformuje lasy, jednak chroni je przed całkowitą likwidacją, który by nastąpiła po prywatyzacji, gdyby armia ludzi "przedsiębiorczych, zaradnych i zaprogramowanych na sukces" ruszyła z siekierami zarobić pierwszy milion na drewnie kominkowym i na działkach pod byłym lasem.
I błogosławił im Bóg, i rzekł: „Rośnijcie i mnóżcie się, i napełniajcie ziemię, a czyńcie ją sobie poddaną ; i panujcie nad rybami morskimi i nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami, które się ruszają na ziemi.” (Gen 1, 28)
Sprawa jest chyba jasna: nie czyniąc Puszczy sobie poddanej, postępujemy wbrew wyraźnemu poleceniu p. Boga.
Naprawdę uważasz, że czynienie ziemi sobie poddaną, jest trąbione co niedziela w polskich kościołach?
Nie mam pojęcia, co jest trąbione co niedziela w kościołach, ale wydaje mi, że podejście typu "czyńcie sobie ziemię poddaną" / "człowiek koroną stworzenia" / szowinizm gatunkowy jest integralną częścią mindsetu chrześcijańskiego.
Ponoć tym co katolicyzm rożni od "judeochrześcijaństwa", jest nacisk na miłosierdzie i miłość bliźniego. Które to prowadzą do tak niepraktycznych konsekwencji jak słynne nadstawianie policzka, zakaz niewolnictwa, czy problem z legalnością lichwy.
Wiem, wiem, trzeba by zrobić solidne badania, żeby wiedzieć na pewno - ale na moje tzw. oko przekonanie, że człowiek jest bytem nie tylko wyższym, ale i substancjalnie, fundamentalnie różnym od reszty biosfery (a w związku z tym przeznaczonym do rządzenia Ziemią), jest dla większości katolików czymś absolutnie oczywistym.
Zgadzam się natomiast z tym, że chodzi o kontrolę.. Obecna władza zmierza do podporządkowania sobie wszystkiego. Nasuwają mi się tutaj analogie z islamskim totalitaryzmem. Przez stulecia Puszcza sobie żyła i nikomu z chrześcijan nie wadziła.. Teraz obecna władza chce zrobić" dobrą zmianę" również w niej. Zgadzam się tutaj z Panem Arkadiuszem.
![[foto]](/author_photo/miniszewski_2013_ptak.jpg)
Twórca horrorów, Stephen King w przedmowie do jednej ze swoich książek przekonywał, iż człowiek żyjący w kontakcie z naturą wcale się nie uszlachetnia, lecz wprost przeciwnie: dziczeje, cofa w rozwoju, dehumanizuje.
Pytanie czy ludzki świat może obyć się bez usymbolizowania, czy człowiek może dotknąć "dzikiego" na żywca nie rozwalając przy tym siebie? Skądś biorą się przecież płoty, żwirki, przycinane iglaki, herbicydy i środki ochrony roślin, których zeżarcie np przez mszyce nie zabierze człowiekowi jedzenia. Skądś były święte gaje, wcale nie "dzikie" (chyba?) i całe imaginarium związane z ogrodem (ogród rajski, zamknięty święty gaj). Sam pomysł "parku narodowego" jest z porządku symbolicznego. Nie wiem na ile to Dobra Zmiana, KK etc, etc a na ile właściwie przypadłość ludzkiego umysłu.
Co do PB- jest tam jeszcze kwestia umowy. Niepodpisanej umowy narodowej, że ten obszar- dziki nie-do-końca dziki, pierwotny w 100% czy 50%, z kornikami czy nie - jest ważny, święty, nie do ruszenia. Ktoś jednostronnie tę umowę- ludzką nie naturalną- wypowiedział. Być może wkurza to bo po pierwsze: umowa ludzka-pacta sunt servanda, po drugie- ten obszar "dziki" istnieje (i jest potrzebny do fantazji) ale istnieje bezpiecznie z dala od nas. Naruszanie go to cios w porządek ludzki właściwie nie natury. Ona sobie poradzi tak czy inaczej.
Co do KK i ziemi poddanej- chrz. wchłonęło także motyw "pustyni" "puszczy" -obcowania z niekontrolowanym, brudnym, "pustym" w drodze do Wyższego.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Ireneusz Kania . Peru urewu - Dwa programy Jahwe a źródła współczesnego kryzysu ekologicznego
("Biblijne dzieło stworzenia polega na rozdzielaniu wszystkiego. Koncepcje tego rodzaju stworzyły przesłanki do desakralizacji natury i jej podboju, co w naszych czasach owocuje niekontrolowaną destrukcją przyrody. Człowiek wobec Natury zachowuje się tak, jakby jej serdecznie nienawidził.")
ref. Ireneusz Kania
Gdyby utylitarne podejście do Natury czy oddzielenie Ja-Nie-Ja miałoby być jedynie efektem wpływu mitu chrz. to reszta świata poza Zachodnim kwitłaby. Tak nie jest. Może dlatego że chrz. skanalizowało różne mity i rytuały, pogańskie jak najbardziej, czyli nie z narracji jahwistycznej. Rzeczywistość jest taka, że Wschód to jedna wielka katastrofa ekologiczna. Społeczeństwa "prymitywne" doprowadziły wielokrotnie do wyniszczenia i nieodwracalnych zmian środowiska w jakim żyły. To my żyjemy w micie "mądrego Wschodu" czy "dobrego dzikusa...".
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Mamy skłonność dopatrywać się (w
różnych zjawiskach) wpływu „początków”, a więc jakichś
starożytnych nauk, religii, Biblii itd. Myślę, że to jest
zawodowe skrzywienie niektórych filozofów. Naprawdę, to ochrona
przyrody, zarówno idea jak praktyczna realizacja jest wynalazkiem
Nowoczesności i Zachodu europejsko-amerykańskiego. Oczywiście
można znajdować precedensy i święte gaje Rzymian Greków, czy
święte dęby i leszczyny Połabian będą popierać NASZĄ ideę
ochroniarstwa, a PERU UREWU z Biblii (o czym pisał I. Kania) będzie
tej idei zaprzeczać. Masz rację Damroko pisząc, że wszystkie
nie-zachodnie cywilizacje były kontr-naturalne, czyli niszczyły
środowisko, dopiero nasza w XIX i XX wieku zaczęła się
opamiętywać. Były kontr-naturalne nawet jeśli jak w Indiach
dostrzegały inkarnacyjne braterstwo ludzi i zwierząt lub jak w
Chinach i Japonii silniej niż w Europie nastawiały się na
kontemplację natury i inspirację z niej. Więc szukanie jakiejś szczególnej winy w chrześcijaństwie nie jest sensowne. (Nie było/nie jest ono ani szczególnie gorsze ani lepsze pod tym względem.)
Ale tekst Pawła Droździaka nie o tym jest – tylko o tym, że obecnie, w obecnej historycznej fazie, zwycięska partia PiS podpiera się ideologią katolickiego fundamentalizmu, dla którego ochrona przyrody i pozostawienie choćby jej drobnych skrawków bez nadzoru, bez urzędowej i państwowej regulacji – jest czymś w rodzaju satanizmu. A w ochronie przyrody widzi obcy więc wrogi i „bałwochwalczy” kult. W czym ma rację – ponieważ właśnie dla POGAN przyroda wolna od człowieka – a więc postawiona NASZYM BOGOM – stanowi sacrum. Więc oni nie są aż takimi szaleńcami, przeciwnie, wiedzą co robią. Wycinając PB demonstrują nam, że nie będą tolerować pogaństwa nawet gdy ukrywa się pod ochroną przyrody.
Na tamtym przyjęciu delegacji UNESCO modlitwą do „Ojca Naszego...” ktoś upomniał się o buddystów i żydów, ale ciekawe, co by było, gdyby upomniał się o rodzimowierców.
![[foto]](/author_photo/grzegorz.halkiew.jpg.jpg)
Co do reszty zgadzam się. Ale w PiS mogła być (może jest?) jeszcze inna opcja- sielsko-anielska-narodowa, która wpisze PB w "nasze" a nie obce.
Co do mapy świadomości D, Hawkinsa, uważam, że pomysłodawcy i wdrażający "dobrą zmianę" plasują się grubo poniżej 200, ponieważ ludzie o wyższej świadomości (powyżej 200), zachowują się i postępują inaczej. Umysłowość ostrygi nie jest umieszczona w skali do 200.
Arkadiusz-pełna zgoda.
Ponadto trzeba zauważyć, że Zachód też nie jest bez winy, bo przez olbrzymi import napędza produkcję, która rozwala środowisko oraz zachwianie w biosferze, które prowadzą również do zachwiania stosunków żywnościowych. Wystarczy wspomnieć, że 50% wartości całkowitego eksportu to kokaina, która trafia głównie do USA.
A jako wisienkę na torcie podam kilka "sukcesów" cywilizowanego Zachodu na polu ekologii w samym XX:
- iperyt w Bałtyku
- orange agent
- Czarnobyl
- broń z zubożonego uranu
- azbest
- Bikini
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.