22 kwietnia 2016
Wojciech Jóźwiak
Serial: Czytanie...
Ledera, Malii, Piróga o rewolucjach
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ Jeszcze raz o "Prześnionej rewolucji" Andrzeja Ledera ◀ ► Króla, Piróga, Gablera. Męskość, Forsa, Blef, Ból ►
(Odpowiedź Mirosławowi Pirógowi: "Być może chodzi...", i FaceBook...) Przyznaję, że słówko „nowoczesność” ja sam dodałem, Leder nie eksponuje go w swojej książce. (Która jest wielka, krótko mówiąc.) Ale na samym początku, pierwsza strona Wstępu, pisze:
„W Polsce w latach 1939-1956 dokonała się rewolucja społeczna. Okrutna, brutalna, narzucona z zewnątrz, ale jednak rewolucja.”
Coś tu zostaje powiedziane przez to, że nie zostało powiedziane. To zdanie jest wzorowane na przysłowiu „dura lex sed lex”, co sugeruje, że tak jak Rzymianie uważali „twarde” prawo za lepsze od braku prawa, tak my teraz powinniśmy uważać tamtą rewolucję za jakoś lepszą niż gdyby żadnej rewolucji nie było. I dalej:
„Niesłychanie głęboko przeorała ona tkankę polskiego społeczeństwa, tworząc warunki dla dzisiejszej ekspansji klasy średniej czyli /…/ mieszczaństwa. To zaś oznacza, że utorowała drogę do, najgłębszej być może od wieków, zmiany mentalności Polaków – odejście mentalności określonej przez wieś i folwark ku zdeterminowanej przez miasto i miejski sposób życia.”
Przejście z („feudalnej”) wsi do życia miejskiego to przecież przejście do nowoczesności – chociaż faktycznie A. Leder nie użył tego słowa, i używa go b. rzadko. Ale to skojarzenie, że „naprawdę” mowa jest o wybiciu się na nowoczesność i że na tym polega zasługa rewolucji, jakoś wisi nad dalszym tekstem, a może tylko nad jego lekturą.
Dalej na s. 27 autor powołuje się na Martina Malię. Malię („Lokomotywy historii”) czytałem razem z „P. rewolucją” Ledera i mogły mi wrażenia z tamtej książki przeciekać do tej. Tam jest ten fragment cytatu z Malii:
„Powodem [tego, że wielka rewolucja rozgrywa się tylko raz w historii danego państwa] jest ten przyziemny fakt, że w każdym państwie istnieje tylko jeden „stary” porządek, z którym naród chce się uporać, a gdy tego dokona /…/ ma już za sobą epokowy, nieodwracalny przełom”.
Malię czytałem z wypiekami, bo to wielki umysł, ale model rewolucji, którym myśli, jest błędny. Ale to pewnie zależy od tego, co rozumiemy przez „rewolucję”. Malia przedstawił proces rewolucyjny na podobieństwo przemiany fazowej w fizyce. Mamy „stary porządek” (agrarny, „feudalny”, arystokratyczny itp.) – i „nowy porządek”. Społeczeństwo dokonuje przeskoku czy przemiany fazowej od pierwszego do drugiego. Należałoby wyłączyć wartościowanie, ale przecież jakoś narzuca się, że ten drugi, nowoczesny porządek, jest jednak „lepszy”, choćby dlatego, że nam bliższy. Więc powstaje wizja, w której każdy naród-państwo musi mieć swoje pięć minut koniecznej przemiany (jeśli nie chce tkwić w feudalizmie) – i to są rewolucje. Lederowi wyszło, że w Polsce taka rewolucja odbyła się w latach 1939-89 albo 1939-56, bo pisze i tak i tak, i to wahanie nie jest przypadkowe.
Malię po tamtej książce bardzo polubiłem i doceniłem, ale z takiego modelu wychodzą nonsensy. Nie można sensownie rozpoznać przełomu około 1989 r w Polsce i 1990-92 w Rosji. Bo co to było? Rewolucją w sensie Malii-Ledera to być nie mogło. Malia uważa, że rewolucja rosyjska, która zaczęła w 1917 trwała do 1990. Ale takie ujęcie kłóci się ze zwykłym rozumieniem słowa „rewolucja”: nie może być stuletnich rewolucji. Też nie można sensownie nazwać pierwszej Solidarności, 1980-81, bo to też nie mogła być wg nich „rewolucja”.
Dalej o „nowoczesności”: na str 33 Leder za Malią rozważa i podkreśla racjonalność działania, jako „potężny symbol organizujący całego nowożytnego myślenia”. – Czyli znów właściwie odwołuje się do pojęcia nowoczesności, chociaż samo to słowo nie jest tam eksponowane (ale pojawia się).
Nowoczesność bardzo przypomina to, co Kamil Kaczmarek pisze o przyszłej i na razie ukrytej „greckiej” politeistycznej religii Europy. Co nie jest tak bardzo inną bajką.
Na s. 27/28 u Ledera jest punkt, z którym się zgadzam:
„Samo pojawienie się pomiędzy XIV a XVIII wiekiem europejskiej nowoczesności i związanego z nią kapitalizmu jest dzisiaj często rozumiane jako wydarzenie /.../ bardzo mało prawdopodobne, zbieg okoliczności, które /.../ wcale nie musiały wystąpić...”
Nowoczesność powstała chaotycznie i rewolucje są wydarzeniami podobnie chaotycznymi. Nie mają żadnego koniecznego zwrotu, że np. prowadzą od „zacofania” do „postępu”. Prócz rewolucji nowoczesnych, są rewolucje kontr-nowoczesne, tak jak są procesy kontr-nowoczesne, których rewolucjami nie nazwiemy, bo są za mało gwałtowne czy „skokowe”. Przykładem kontr-nowoczesnej rewolucji jest odbywająca się obecnie islamska rewolucja fundamentalistyczno-dżyhadzka. Malutką rewolucją kontr-nowoczesną jest to, co robi teraz PiS, a jeszcze bardziej jego narodowo-katolicko-fundamentalistyczne zaplecze. Obie rewolucje u naszych sąsiadów, rosyjska bolszewicka i niemiecka narodowo-socjalistyczna, były kontr-nowoczesne.
To wszystko wydaje mi się ważne, ponieważ skoro Chaos nam nowoczesność dał, to Chaos może ją zabrać.
◀ Jeszcze raz o "Prześnionej rewolucji" Andrzeja Ledera ◀ ► Króla, Piróga, Gablera. Męskość, Forsa, Blef, Ból ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/pirog.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Wiem, że jest inaczej... Ale pomarzyć....
Rewolucje zawsze są organizowane przez siły zewnętrzne, zwykle wrogie. Ich przebiegiem sterują ludzie przeszkoleni na miejscu lub w Szwajcarii, Londynie.
Cel rewolucji (rzeczywisty), to gwałtowna zmiana stosunków własnościowych na wybranym obszarze.
Np rzeczywistym celem powstania styczniowego była likwidacja siły materialnej polskich ziemian na kresach wschodnich przez wywłaszczenia i zsyłki.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.