13 października 2013
Wojciech Jóźwiak
Serial: Kolej warszawsko-wiedeńska
Myśleć o Międzymorzu
◀ Sarmacja niedokończona ◀ ► Upadek Międzymorza ►
Skoro wszystkie to słabeusze i biedacy, to żeby przetrwać w tym groźnym świecie mają dwie opcje: (A) schronić się pod kimś silnym, (B) zjednoczyć się i połączyć siły.
Realizowana jest opcja „A”. Naturalnym ochrońcą wydawałaby się Unia Europejska i NATO; niestety, ten wariant nie doprowadził do zjednoczenia Międzymorza pod jedną firmą, przeciwnie, podzielił je dotkliwie: Ukraina, Serbia, Mołdawia czekają i pewnie będą czekać długo. Białoruś nie czekała i swoją opcję „A” zrealizowała łącząc się z Rosją. Kraje „zeuropeizowane” mają za to inny kłopot: ani Unia ani NATO najwyraźniej nie wyrażają ich interesów, w obu one tworzą „Europę C”, zewnętrzny krąg, Europę trzeciej prędkości. (Unia faktycznie rozpadła się na trzy Prędkości: Pierwsza to dające sobie nieźle radę Niemcy, Benelux, W. Brytania, Skandynawia; Druga: męczone kryzysem Południe czyli Hiszpania, Portugalia, Włochy, Grecja; Francja wahliwie stoi pomiędzy Pierwszymi i Drugimi; i prędkość Trzecia: postkomunistyczny Wschód, czyli właśnie nasze należące do UE kraje Międzymorza, gdzie nic nie jest pewne.)
Z Rosji wychodzą próby schronienia pod jej skrzydłami, jak dotąd podchwycone tylko przez Białoruś. Turcja na razie nie kieruje swojej aktywności w naszą stronę, ale w przyszłości, kto wie?
Opcja „B”, zjednoczenie, pozostaje fantazją. Dobrym jej początkiem wydawał się Trójkąt Wyszehradzki, później „czworokątna” Grupa Wyszehradzka. Chociaż istnieje już prawie 23 lata, to wciąż coś jej przeszkadza się rozwinąć. Dlaczego właściwie nie ma w niej Litwy, Ukrainy, Rumunii, Słowenii, Serbii? Pozostaje jakimś dziwnym klubem prezydentów i ministrów, nie chcąc lub nie mogąc zejść „do ludu” czyli na poziom realny?
Zostawmy rządy z ich zabawami na takich lub innych po-habsburskich zamkach. Dlaczego nie ma, nie widać oddolnych inicjatyw łączących Międzymorze? Bo chyba nie ma nawet wspólnych międzymorskich trans-narodowych portali informacyjnych. Ktoś musiałby na to wyłożyć pieniądze, rozumiem, że Unia może nie być zainteresowana, ale dlaczego nie znaleźli się prywatni fundatorzy? Czyżby cały kapitał w naszych krajach był kompradorski, czyli sterowany smyczą z Niemiec, USA, W. Brytanii, Francji?; lub agenturalny smyczą Kremla?
Jednoczenie musi zacząć się od jakiejś głowy. Niemcy zostały zjednoczone przez głowę-Prusy. Włochy przez głowę-Piemont. Polska w XIV wieku przez księcia kujawskiego, który pokonał silniejszego czeskiego konkurenta. W Międzymorzu kłopot taki, że nie ma jednej naturalnej czy wyraźnej głowy. Dlatego, tak mi się wydaje, sama głowa musiałaby być syntetyczna, wynikiem zjednoczenia. Rzut oka na mapę pokazuje, że najlepszą dwugłową dla zjednoczonego Międzymorza byłaby unia Polski i Ukrainy. Połączenie tej pary przeciwieństw dla pozostałych uczestników Unii byłoby gwarancją, że nikt w niej nie będzie dominował swoim narodowo-państwowym ciężarem. (Polska sama zawsze o coś takiego byłaby podejrzewana, a nawet mogłaby w tę uliczkę jawnie pójść.) Byłoby też zachętą, że skoro dwie tak różne i historycznie naładowane żalami i pretensjami (niby Francja i Niemcy przed 1951 rokiem) formacje się jednak zeszły, to i inni mogą dołączyć. Gdyby do nich dołączyła trzecia co do masy Rumunia, byłby to już blok krajów mający razem 100 milionów ludzi, co już w świecie coś znaczy.
Oprócz tej opcji można rozważać warianty silniejszego związania się z którymś z sąsiednich poza-międzymorskich mocarstw lub semi-mocarstw. Najrealniejszą z tych fantazji jest unia polsko-niemiecka, coś w rodzaju reaktywowanych Austro-Węgier, z Federalną Republiką Niemiec w roli Austrii i Polski podstawionej w miejsce Węgier w obrębie tej dwuczłonówki. Ale to jak w układach erotycznych: Polska musiałaby mieć jakieś atuty, żeby wygryźć z roli konsorty sprawdzoną na tym stanowisku od kilkudziesięciu lat Francję. Dalej za tym idzie wizja zjednoczenia Międzymorza przez już tylko Niemcy. Bardziej to realne niż unia Polski i Ukrainy, ale budzi masę wątpliwości.
Nie rozważałem poważnie (ani nie czytałem u nikogo) wariantu unii Polsko-Rosyjskiej (czyli – natychmiast – polsko-rosyjsko-ukraińskiej). Z Rosją Putina oczywiście nie, ale z inną Rosją? Trzeba mieć ustawione anteny na to, co tam się dzieje. Jeśli na politykę patrzeć bez namiętności, to i taką opcję trzeba mieć rozpracowywaną.
Tak czy inaczej, czekam na jakiś ruch w Międzymorzu i na jego temat. Na jakiś kanał wymiany – portale internetowe znakomicie się do tego nadają – poprzez który dałoby się wzajemnie usłyszeć, co kto wymyśla i odkrywa w Polsce, w Ukrainie, w Czechach, Węgrzech, Bułgarii, Albanii itd.
Что делать?
Historia pójdzie jak będzie chciała, politycy większych i mniejszych krajów zrobią to, co zrobią. Co my możemy zrobić? Możemy rozmawiać różnymi kanałami. Możemy uczyć się (także wzajemnie od siebie), dyskutować, wymieniać się ideami i pozwalać tym ideom (memom), żeby krążyły. Z nadzieją, że może coś z tego urośnie więcej. Możemy zakładać witryny internetowe i robić zjazdy ich autorów i fanów, jedno i drugie przekraczające narodowe ścianki. Zastanawiałem się, czy idea Międzymorza może być „wieziona” przy pomocy jakiegoś innego wehikułu? Takim wehikułem, teoretycznie, mogłaby być np. wspólna religia, ale jej nie ma, nie jednoczą nas ani stare sekty chrześcijaństwa, ani nowe rodzimowierstwo, w każdym kraju ostro różniące się od sąsiadów. Mógłby być wspólny język lub rodzina języków, powiedzmy, słowiańska, ale ona też nie jednoczy i wypycha poza wspólnotę Węgrów, Rumunów, Litwinów itd. Mogłaby być wspólnota historii i i jej doświadczeń, ale nie wyobrażam sobie wspólnoty opartej na dołujących doświadczeniach z komunizmem. Myślałem kiedyś, że takim wehikułem mogą być praktyki szamańskie, ale to nie, zbyt rzadka rozrywka. Muzyka, ta etno czy neo-etno, w jakimś stopniu mogłaby nim być. Ale chyba jednak najlepszym wehikułem Międzymorza może być – Międzymorze. Mogę wyobrazić sobie jakieś Stowarzyszenie Patriotów Międzymorza, które buduje swoją sieć wymiany i kontaktów. Gdyby urosło w autorytet, może nawet politycy zaczęliby się z nim liczyć.
To jest do zrobienia, tylko oczywiście Ktoś musiałby uznać, że stworzenie czegoś takiego jest jego życiowym zadaniem i miałby do tego talent i fart (czyli mana). No i musiałby znać parę języków.
◀ Sarmacja niedokończona ◀ ► Upadek Międzymorza ►
Komentarze
Wojtku, nie tylko nas zajmuje temat... Polecam lekturę raportu Ośrodka Studiów Wschodnich:
Zauważ jak entuzjastycznie podchodzi UE do dzielenia się tych pechowych państw (Jugosławia, rozpad Czechosłowacji, powstanie Kosowa, popieranie, "separatystów w "naszym" rejonie, i wszelkich ruchów autonomicznych).
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
>>> W wywiadzie udzielonym ukraińskojęzycznej rozgłośni Radia Swoboda prezydent Czech stwierdził, że obok Polski, Czech, Słowacji i Węgier w przyszłości członkiem grupy V4 mogłaby zostać także Ukraina.
Zaznaczył jednak, że w przypadku decyzji o rozszerzeniu grupy pierwszeństwo powinna mieć Słowenia, która jest "naturalnym kandydatem" ze względów historycznych, a także z powodu obecnych związków z resztą państw Europy Środkowej.
Rozszerzenie Grupy Wyszehradzkiej może przebiegać w kilku etapach - mówił Miloš Zeman, członkostwo Ukrainy uznał za możliwe w dalszej perspektywie. Wcześniej za bardzo pożądane uważa zbliżenie V4 z Austrią, co nazwał "Wyszehradem plus".
![[foto]](/author_photo/drzewo.jpg)
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.