13 czerwca 2014
Katarzyna Urbanowicz
Serial: Prababcia ezoteryczna
O perfidii słów kilka
◀ Słodkie, empatyczne i wredne ◀ ► Syndrom rozwijającej się Babci ►
Obserwując spór w sprawie prof. Chazana zauważam, że nigdy chyba w naszej historii ostatnich lat 70-ciu czyjeś poglądy nie miały tak istotnego znaczenia. Istotne było co ludzie robią, jak postępują, a w imię czego to robią, już mniej ważne. Bolszewików nienawidzono, ale generalnie nie analizowano (poza oficjalną propagandą partyjną) ich sposobu myślenia, poza może lekkim zgorszeniem, że propagują wspólne żony. Posługiwano się raczej epitetami w rodzaju: sowiety, komuchy itp. Sami bolszewicy wyzywali przeciwników politycznych od kułaków, burżujów i innych kapitalistycznych elementów, nie zajmując się w ogóle tym, co te grupy myślą. Socjalistyczna ojczyzna wyzywała inne kraje od imperialistów, karykaturowała ich rzekome sylwetki, ale podkreślano nawet, że nie istnieje ktoś taki jak dobry imperialista. Cokolwiek by nie myślał, po prostu jest imperialistą i tyle; i dlatego należy go tępić. Coś tak jak dobry Indianin – martwy Indianin. Ważne było gdzie jest czyjeś miejsce w schemacie układu świata, obowiązującym w danym czasie, w danym kraju, dla danego oka i w myśl zasady: byt określa świadomość; przy czym nie przejmowano się tą świadomością za bardzo. Samo istnienie mogło być przestępstwem, ale fakt ten nie wymagał uzasadnienia.
Nie jest to oczywiście model, który komukolwiek rozsądnemu by się podobał, jeśli nie z przyczyn humanitarnych, to z punktu widzenia zdrowego rozsądku.
Dzisiaj przegięliśmy w drugą stronę. Uważamy, że człowieka usprawiedliwia jego ideowość; jeśli coś czyni dla idei, to jest w przeważającej mierze usprawiedliwiony. Skoro prof. Chazan (lub ktoś z jego wsparciem i pod jego kierownictwem) oszukiwał kobietę, że potrzeba jakichś dodatkowych badań, zwodząc ją do czasu, aż aborcja nie będzie mogła zostać dokonana, to fakt posiadania światopoglądu katolickiego usprawiedliwia go nawet wówczas, gdy proponuje hospicjum zamiast aborcji. Zamiast dyskutować o oszustwie i manipulacji, dyskutujemy o poglądach, a skoro za poglądy nikogo w demokracji oceniać się nie godzi, usprawiedliwiamy go, bo postępował zgodnie z nimi. Ktoś, kto posłużył się ohydną perfidią wobec osoby uzależnionej od jego decyzji, wyrasta na bohatera prawdy, bowiem: on w to wierzył.
Właśnie, miało być o perfidii. Przeczytałam kiedyś znakomitą książkę Mirosława Karwata „O perfidii” (Wyd. Muza S.A. 2001). Zawiera ona prawdziwy katalog przewrotności i perfidnych zachowań, omówienie ich rodzaju na podstawie literackich przykładów. Zaczerpnęłam z niej definicję przewrotności oraz jej charakterystykę, jak ulał pasującą do przykładu prof. Chazana.
Mirosław Karwat pisze:
„Perfidia oznacza wyjątkowo przebiegły, wyjątkowo złośliwy, rozmyślny i zaskakujący — czyli podstępny — sposób działania (na czyjąś szkodę), przy tym wyjątkowo szkodliwy i dotkliwy dla ofiary, bowiem wikła ofiarę w szczególnie trudną sytuację. Wszystkie te cechy zawiera w sobie metaforyczne określenie: j a d o w i t o ś ć.
Przy tym ten wyjątkowo jadowity sposób działania jest ponadto szczególnie dobrze zakamuflowany, zapewnia sprawcy asekurację. Asekuracja polega na tym, że szkodnik zamaskowany działa i myśli alternatywnie, według schematu „na dwoje babka wróżyła”. Nie odsłania się przedwcześnie, nie pali za sobą mostów, pozostawia sobie szansę płynnej koniunkturalnej zmiany postępowania, zaniechania czegoś lub odwrotu, wreszcie, zawczasu zapewni sobie możliwość wykrętu — tzn. wyparcia się własnych zamiarów, słów i czynów oraz uniknięcia odpowiedzialności w chwili, gdy skutki jego szkodnictwa zaczynają być widoczne. To zaś z kolei jest możliwe dzięki temu, że sprawca stara się zachować pozory rzetelności, przyzwoitości, bezstronności i bezinteresowności w danej sprawie, a nawet życzliwości wobec tego, kogo gnębi.”
Tym powszechnie dziś stosowanym elementem kamuflażu i zachowania pozorów bezstronności jest obecnie sprawa światopoglądu. To już nie czasy, gdy za światopogląd szło się do więzienia czy było szykanowanym. Wygłaszanie poglądów jest dziś bezpieczne i komfortowe – pozwala bowiem robić, co się chce pod wymyślonym, choć popularnym pretekstem. Nie wyobrażam sobie, żeby prof. Chazan jako wybitny specjalista ginekolog położnik nie miał pojęcia czym grozi kobiecie noszenie takiej ciąży czy sam poród. Albo czym grozi nakaz donoszenia ciąży u 11-letniej dziewczynki, której ciało (łącznie z narządami wewnętrznymi) nie jest jeszcze dostatecznie ukształtowane, aby bez szkody dla zdrowia i życia urodzić dziecko. On doskonale sobie zdaje z tego sprawę, jak każda najgłupsza baba z niejakim babskim doświadczeniem życiowym – i dlatego jest perfidny.
To przegięcie w drugą stronę, powszechne szanowanie poglądów, niezależnie od tego jakie by one były, skutkuje eksplozją najdziwaczniejszych pomysłów, które odpowiednio często powtarzane zaczynają być traktowane jako najświętsza prawda. To już kamyczek do naszego, ezoterycznego podwórka. Dlatego czasem pytana o to, dlaczego wybrałam sobie taki pseudonim, nie mam pojęcia, co odpowiedzieć. Na początku traktowałam go z powagą godną lepszej sprawy, zaczynam się jednak czasem go wstydzić. Trochę przestaje pasować do „Taraki” która na ogół jest stroną pozbawioną wykwitów bezsensu. Muszę się zastanowić, czy go nie zmienić.
◀ Słodkie, empatyczne i wredne ◀ ► Syndrom rozwijającej się Babci ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/Taraka.jpg)
![[foto]](/author_photo/oedipus_sphinx.jpg)
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.