16 października 2013
Katarzyna Urbanowicz
Serial: Babcia ezoteryczna Sezon drugi
O przekształcaniu ludzi w schematy
◀ Na pograniczu miłości i nienawiści ◀ ► Te motylki cię uleczą ►
Próbując opanować wiedzę o enneagramach (co przychodzi mi wyjątkowo trudno) zwłaszcza gdy komplikowana przez połączenia z tarotem i znajomość punktów pięcio i siedmiokrotnych oraz widmem głodnych duchów szczerzących zęby na coś, co nie przejdzie im przez gardło zaczynam się uczulać na rzeczy które wabią swoją pozorną prostotą, a okazują się systemami o wiele bardziej skomplikowanymi niż te, na które byliśmy zdecydowani.
Tak dzieje się gdy postępujemy jak ja wychodząca na wpół sennie po gazetę i natykająca się po drodze na zmaltretowanego kotka i tak dalej. Tyle, że ja podróżowałam po swoim własnym systemie znaków i odniesień a nie po systemie obcym mi z natury i niechętnie (przyznam) przyjmowanym.
Dla odmiany postanowiłam wejść do takiego systemu (nie ukrywam, w nadziei na pewne profity, jakim jest oglądanie czyichś fotografii z lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku) ponieważ w polskim Facebooku, w odróżnieniu od zagranicznych (niektórych przynajmniej) trzeba być zarejestrowanym, żeby oglądać zdjęcia nawet na profilu publicznym. Do Facebooka wpisałam się ileś lat temu, ale wypisałam zaraz, bo uznałam system za zgoła nieprzyjazny. Teraz jednak ktoś podpowiedział mi, że nie muszę logować się pod imieniem i nazwiskiem, mogę sobie wybrać jakiegoś nicka i też będzie to działało. No więc zapisałam się. Jako Babcia Ezoteryczna.
Tak, mogę oglądać już zdjęcia mojego znajomego publikowane na zagranicznych stronach (chociaż chyba nie te same zdjęcia, jak mi się zdaje) ale system dalej jak był tak jest nieprzyjazny.
Podam prosty przykład: wypełniając ankietę na pytanie: Kto jest twoim pracodawcą? jako emerytka podałam pierwszą żartobliwą odpowiedź jaka mi się nasunęła: „ZUS” Wyskoczyło: „Pracuje w ZUS” i zażądało stanowiska i tak dalej. Ale ja nie pracuję w ZUS! Chciałam to poprawić, ale nie daje się – system nie przyjmuje poprawek. To znaczy na żądanie: edytuj przyjmuje zmianę ale wyświetla wciąż to samo. Mogę jedynie do elementu ZUS coś dodać, stanowisko, miejscowość, opis, ale usunąć, broń Boże! Jeśli na tym polega edytowanie, to ja się tak nie bawię. Znajduję furtkę: pytanie: Gdzie pracowałaś? No i wyświetlają mi się trzy podpowiedzi: Puls Biznesu, Bonnier Bussines Polska (jakbym ich potrzebowała, w dodatku jakoś z sufitu wzięte) oraz jedna (pseudo) żartobliwa „tam gdzie płacą mi pensję pierwszego i nie straszą zwolnieniem” Hi,hi,hi. Czyli żarty też są tylko te wymyślone przez Facebooka. Przełknęłam, zrozumiałam, wstawiłam. Kliknęłam na „zakończono edycję”. Niestety to Facebook pożartował sobie ze mnie, zostało jak było „ZUS”. Dopiero gdy pojawił się nowy, młody informatyk wszystko stało się proste i nieszczęsny ZUS został wykasowany. Ale nie zobaczyłam jak – działał tak szybko, że mimo zmiany okularów trafiłam na jego zwycięskie wykasowanie. I nie śmiałam spytać, jak zastąpić podpowiedzi własnymi wymysłami. Ośmielona jednak idę dalej.
No nie, nie mam zamiaru dodawać swoich poglądów religijnych, politycznych, związków rodzinnych i sercowych, wydarzeń z życia, jeszcze czego! W ogóle nie powinnam tej ankiety zacząć wypełniać. Mądrzy ludzie tak mówią, gdy pytam jak edytować swoje dane: „trzeba było w ogóle nie wypełniać”.
Zastanawiałam się długo co znaczy w rozumienia Facebooka „oś czasu” i nie domyślam się dalej. Czytam, czytam i żadnej osi nie widzę. Jakieś kłębowisko komórek do których można się zaszufladkować (jeśli to się lubi — ale ja już wolę enneagram, przynajmniej ma jakiś sens) i wszędzie to wredne: „lubię to!”. Dlaczego nie ma „Nie lubię tego, nie znoszę!”? albo „Mam to w nosie” czy delikatniej: „jest mi to obojętne”? W dodatku propozycje ulubionych: muzyki filmów i książek są skonfigurowane w przewrotny dość sposób.
Pierwszą czynnością było obserwowanie zdjęć mojego znajomego, a że mieszka on w Szwecji dostałam natychmiast w dziale „zainteresowania” jakieś szwedzkie widoczki, choć akurat jego zdjęcia, które mnie interesują i które oglądałam pochodzą z albumów reportaży pokazujących czasy PRL-u. W dodatku chyba odrzucił moje zaproszenie — raczej nie przyszło mu do głowy, że jakaś „Babcia ezoteryczna” to ja, Kasia, której młodzieńcze zdjęcia zamieniał na cyfrowe a jedno z nich zamieścił na okładce młodzieżowego czasopisma. Lepiej nie wyprowadzę go z błędu, czasami wymieniamy maile, więc nie ma potrzeby pośrednictwa Facebooku.
Mogłabym jeszcze zapisać się do jakiejś grupy, ale wolę już enneagram. Może Wojtek powinien jakoś poszufladkować czytelników Taraki, żeby pozapisywali się do odpowiednich typów, bo odniosłam wrażenie, ze uczestnicy Facebooka uwielbiają takie zaszufladkowania, i zapewne przekłada się to na popularność. To by była akcja, jakby chwycili pomysł! Na przykład jakim typem jest pewien burmistrz... Ale musiałby sam się szufladkować, cudze działania w tej sprawie byłyby z lekka niestosowne.
Ciekawi mnie: Dlaczego Facebookowe szufladkowanie jest popularne w naszym kraju, gdzie każdy ma się za indywidualność odmienną od wszystkich. Jeszcze tak niedawno najczęściej słyszało się wyznania typu: nikt mnie nie rozumie...
Mam niewielki krąg znajomych. Jedna miła kobieta, emerytowana zresztą, atakuje mnie zaproszeniami do gier i przez to robi się coraz mniej miła, ciekawa jestem, czy przyjęła moje zaproszenie do polubienia „Taraki”. Tak czy siak chętnie palnęłabym ją w łeb, żeby przestała i nie zmuszała mnie do blokowania kolejnych strzelanek i zamiast zajmować się głupotami powróciła do malowania obrazów. Jej komputer chodzi na okrągło, bo nabija jakieś punkty, ale na Skypie nie daje się z nią porozmawiać ani maili nie odbiera, bo nie potrafi (podobno).
Najpierw podobały mi się zdjęcia udostępniane przez rozmaitych użytkowników przez innych użytkowników, ale w końcu ta komunikacja znudziła mnie. Wolałabym oglądać coś innego niż kochanków w parku czy kota w czajniku przemieszane z prośbami o finanse (na dość szczytne cele) i żale jakiejś kobitki że program PRISM szczególnie ją dotyka ponieważ ma w domu trzy komputery. Owszem, może powinnam obserwować także całkiem inne osoby i to odkrycie dołuje mnie. Tyle jest do obserwowania, a nie wiem jak z tych obserwacji się wypisać. Jeśli tego nie zrobię, cudzy świat wciągnie mnie i dokona rekombinacji mojego osobistego DNA. Nie mam pojęcia czy jestem wystarczająco silna, żeby mu się oprzeć. Mam pewne pilne zobowiązania, więc piszę rzadziej bloga, a tu marnuję czas na jakieś głupoty. Jednak mgła z oknem, niesiony wraz z nią smog w powietrzu, napływającym przez otwarty balkon nocą, gdy nie daje się oddychać, a serce skacze i poszukuje odrobiny świeżości żąda wręcz nachalnie mentalnego poddaństwa. Trudne ścieżki sprzed lat pragną być zastąpione chodniczkiem łatwym i przyjemnym w postaci „Aktualności” Facebooka. Ba, wręcz żądają.

lub Facebookowa:

◀ Na pograniczu miłości i nienawiści ◀ ► Te motylki cię uleczą ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Pozdrawiam, Kasiu!
![[foto]](/author_photo/Taraka.jpg)
Nie podejrzewałam, że Facebook odciaga raczej uwagę potencjalnych gości niż przyciąga. Ale może? Jeśli ktoś nie wie, że taki portal istnieje, nie trafi na niego. A jeśli jest zainteresowany i obserwuje go, to tylko ma łatwy link.
Co do szpiegostwa: w 2005 roku mojego męża odnalazła pewna daleka krewna mieszkająca we Francji. Przysłała do niego długi mail z rozmaitymi zapytaniami dotyczącymi genealogii rodziny. Mąż solennie jej odpowiedział informując o wojennych i okupacyjnych losach niektórych członków rodziny. Mail nie doszedł - nie wiedzieliśmy wtedy dlaczego. Ona zaproponowała, żeby wysłać przez inną osobę z rodziny mieszkającą w USA. Także ten mail nie doszedł ani do USA ani do Francji. W końcu trzeba było wysłać listem.
Kiedy analizowałam treść maila zauważyłam, że mąż dużo pisał o bombach ( w Powstaniu Warszawskim) które odebrały komuś życie, o pogromach band UPA na Wołyniu i takich tam sprawach. Wpadło mi na myśl (jako czytelniczce SF, że może właśnie nasza korespondencja jest nadzorowana i automaty kasują maile zawierające takie kluczowe słowa jak: bomba, zamach, tortury, śmierć, wybuch itp. Kiedy nieśmiało chciałam podyskutować o tym z młodym pokoleniem informatyków stwierdzili, że babcia ma odchyłki w kierunku teorii spiskowych i wyśmieli mnie. Dzisiaj już wiemy, co w trawie piszczy, ale oni nie do końca chyba zdają sobie sprawę co ta totalna obserwacja może dla nas oznaczać.
Na marginesie: Twój komentarz nie doszedł do mnie mailem i praktycznie dochodzi co drugi. Jako obserwatorka teorii spiskowych chyba dojrzałam do zmiany adresu mailowego w Tarace. Z tym adresem (nie tylko moim, ale na tym serwerze innych osób) dzieją się dziwne rzeczy. On był przeznaczony od początku do kontaktów raczej publicznychi anonimowych i mam już inne adresy. W dodatku z właścicielem serwera kontakt nie jest możliwy.
Pozdrawiam z głębi spiskowych rojeń z przysłowiem: "Strzeżonego Pan Bóg strzeże"
![[foto]](/author_photo/kapalka.jpg)
Ja na razie nie mam zamiaru się zapisywać i nie widzę czynnika, który mógłby mnie do tego skłonić.
![[foto]](/author_photo/Ewa_Maria_Piasecka.jpg)
Swiaty rozne sa a Taraka i Facebook to chyba nawet nie rownolegle. Sledze blogi Taraki z wielkim zainteresowaniem . Madrosci tu wiele ale nie kazdy jeszcze dorosl by ich poszukiwac . Facebook to wymieniarka chwilowych blyskow - przeblyskow . Mam tam kilkoro znajomych i czasami lubie sobie poklikac i powrzucac babelki do kotla z czarownicami , grajac z moja kuzynka i hi,hi ... czasami uzyskuje lepszy wynik od niej . Ot, taka chwila zapomnienia , ... , wazne jest aby sie od tego nie uzaleznic i umiec "wyjsc" w odpowieniej chwili .
Prawie Babcia ale jeszcze pracujaca .
![[foto]](/author_photo/Taraka.jpg)
![[foto]](/author_photo/Ewa_Maria_Piasecka.jpg)
Tak, tak czarownice rozne sa ..... w tej grze sa wlasnie "kostropate" i pochylaja sie nad kotlem ,...., klasyka . trzeba umiejetnie kierowac pojawiajacymi sie babelkami aby zebrac jak najwiecej pajakow i "dojsc do gwiazd" . Sliczne i mlode - to tylko maseczki kosmetyczne ;)
Facebook to troche jak karnawal w Wenecji , kazdy sobie jakas maske wybiera
![[foto]](/author_photo/kapalka.jpg)
![[foto]](/author_photo/Taraka.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Albo przeciwnie, czarownica, jeśli nie młoda, piękna i naga, to jest przeciwieństwem seksualnej atrakcyjności: "musi" być stara, odrażająca, ze zdeformowanym ciałem (np. garbata) i twarzą (wielki nos, brodawki, ubytki zębów). Mity o czarownicach opowiadają, że istoty te przeskakują z jednej postaci do drugiej, zob. mityczna celtycko-ang. postać Loathly lady.
![[foto]](/author_photo/Ewa_Maria_Piasecka.jpg)
Hm, czy czarownica i wiedzma to to samo - mniej wiecej ale jest jeszcze "czarodziejka". Czarodziejka czyni "czary" , czarownica - moze zaczarowac , a wiedzma - WIE czyli ma WIEDZE . Trzy przadki .... a mezczyzni przychodza po "porade"
![[foto]](/author_photo/kapalka.jpg)
Cóz, najlepiej, gdyby wypowiedział się jakiś czarownik lub czarownica. Jest ktoś taki w Tarace?
Nie wiem, czy dobrze pamiętam z czasów, w których sam zajmowałem się czarami. Ale zdaje się, że czarownica brzydka to albo ktoś archetypowo zły, albo dyletantka w swym zawodzie. Zajmowanie się czarami chyba automatycznie skutkuje urodą.
Ale pewien nie jestem.
![[foto]](/author_photo/Taraka.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Męska forma od wiedźma < ved-ьma to ved-imъ > wiedzim !
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.