zdjęcie Autora

20 września 2015

Wojciech Jóźwiak

Serial: Kolej warszawsko-wiedeńska
Odnawia się Limes Sorabicus
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

Kategoria: Historia i współczesność
Tematy/tagi: geopolitykahistoriaMiędzymorzeNiemcyRosja

◀ Trwałość rozbiorów ◀ ► Migranci: niema masa czy zorganizowana społeczność? ►

Najpierw szybko przypomnę, co to. Limes Sorabicus to była wschodnia granica cesarstwa Franków i linia umocnień wzdłuż niej, mająca chronić ich przed Słowianami – za Karola Wielkiego, czyli ok. 800 roku. Po łacinie znaczy to „granica serbska”, widocznie Serbów, czyli przodków dzisiejszych Łużyczan najbardziej się bano. Limes ten szedł od mniej więcej Triestu lub Rijeki nad Adriatykiem, przez obecną Austrię, po nie-frankijskiej stronie zostawiał Czechy, dalej wzdłuż Soławy i Łaby aż do jej ujścia.

mapa
Fragment mapy „Growth_of_Frankish_Power 481-814”.

Limes Sorabicus odnawiał się parokrotnie w historii jako linia na europejskim przewężeniu adriatycko-bałtyckim, czyli z grubsza talia Triest-Szczecin. Odnowił się jako granica marxowej strefy „na wschód od Łaby” – feudalnej, rolniczej, pańszczyźnianej i zacofanej, w kontraście do postępowo-kapitalistycznie rozwijającej się Europy ścisłej od Łaby na zachód. Odnowił się po 1945 r. jako zachodni zasięg sowieckiej dominacji, „Europy Czerwonej”. (Więcej o tym czytaj w: „Zachodni brzeg Międzymorza”.)

Po upadku Sowiecji w 1989-91 Limes Sorabicus wydawał się zanikać i zacierać; a po wejściu Polski, Czech, Słowacji, Słowenii i Węgier, później Chorwacji do UE i Strefy Schengen tym bardziej wydawało się, że zanika. Jednak takie linie podziałów, przynajmniej w Europie, mają długi żywot, są strukturami długiego trwania i w ostatnich tygodniach – wrzesień 2015 – obserwujemy, jak odradza się.

Po pierwsze i niestety, pęka Schengen. Niemcy i Austria, wcześniej też Dania, przywracają kontrole graniczne. Granice – jako wprawdzie wewnętrzne granice w UE, ale jednak granice, z ich kontrolą – wracają. Po drugie, Europa dzieli się na tle kryzysu imigracyjnego. Podczas gdy Niemcy entuzjastycznie przyjmują imigrantów i poprzez egzekutywę UE usiłują podzielić się nimi z pozostałymi krajami Unii, to kraje ze wschodniej strony Limes Sorabicus stawiają opór: Węgry czynnie broniąc zewnętrznej granicy Unii i Schengen przed najazdem, Czechy i Słowacja ustami swoich rządów deklarując swoje negatywne stanowisko. Polska oficjalnie jest wciąż potulna wobec Niemiec i Brukseli, ale opozycja głosem Kaczyńskiego i wyrażając opinię większości, stanowczo protestuje. Na naszych oczach niewyraźna dotąd Czwórka Wyszehradzka zaczyna uświadamiać łączący ją wspólny interes, różniący ją od reszty Europy, tej „starej” po zachodniej stronie Limesu. Nie chce się islamizować; woli uniknąć kłopotów, jakie przerobiły z tym kraje zachodu Europy; i więcej: nie chce rozcieńczać poczucia narodowego bycia-u-siebie, nie chce ustępować własnej przestrzeni-domowiny, aby podzielić się nią z napływowcami. Czwórka Wyszehradzka jest najwyraźniej w innej fazie ewolucji narodu i państwa niż Zachód.

Patrząc głębiej i przez geopolityczne narzędzia, widać w tym inne geopolityczne posadowienie obu części Europy. Kraje Wyszehradu, a właściwie całe Międzymorze, są mniej Rimlandem, a bardziej Heartlandem. Są bardziej lądowe niż morskie; ich historia jest bardziej historią Wnętrza Lądu niż Pobrzeża. (Szkoda! Żal! – ale taka jest rzeczywistość, z którą się nie dyskutuje.) Po szczegóły odsyłam do znakomitej audycji Jacka Bartosiaka w radiu RDC. Wprawdzie nasze kraje weszły w skład NATO i Unii Europejskiej, stowarzyszeń Rimlandu, ale po ostatnich wypadkach widać, że zostały do tych formacji raczej przyszyte, jeśli nie wręcz przyfastrygowane – a nie tak jak chcieliśmy, naprawdę zintegrowane.

Ten brak integracji będzie wychodził na jaw przy każdym kryzysie w ciele Europy, a raczej trzeba spodziewać się, że tych kryzysów będzie więcej. Jej szwy będą trzeszczeć, wśród nich szew Limes Sorabicus. Szybciej może puścić szew Kanału La Manche: Wielka Brytania pójdzie swoją drogą, starą przećwiczoną wyspiarską, ratować się osobno.

Międzymorze. Kraje Wyszehradzkie, czyli Czechy, Polska, Słowacja i Węgry, gdyby dołączyć Rumunię, zaczynają tworzyć minimum Międzymorza: sięgają od Bałtyku do Morza Czarnego. Gdyby dołączyła Chorwacja, mamy zaczątek Międzymorza ABC, adriatycko-czarnomorsko-bałtyckiego. Im słabsza i „skryzysowana” Unia, im mniej silne pole mentalne i decyzyjne, które ją spaja (a widać, jak ono słabnie i – co gorsze – dostarcza swoim przeciwnikom pomysłów na osłabiające strategie, jak choćby niedawne nasyłanie mas migrantów) – tym odrębność narodów Międzymorza od starej Europy będzie coraz wyraźniejsza. Życzmy sobie, aby przy tej okazji narody Międzymorza również uświadomiły sobie, że mają interesy nie tylko inne niż niż Zachód Europy, ale również wspólne w swoim gronie. Oraz by to przekonanie dały do wyrażenia i do wykonania swoim rządom.

Wtedy może się okazać, że w naszej części Europy formuje się odrębny blok i wspólnota. (Oczywiście, silne będą wpływy i naciski na to, żeby tak się nie stało. Do tej pory światu, głównie Rosji i Niemcom, ale nie tylko im, było dobrze z brakiem jakiekolwiek ośrodka skupienia i ośrodka siły w szarej strefie między Berlinem a Moskwą.) Elity i decydenci naszych krajów powinni w tym momencie – i to możliwie zawczasu – zadbać o integrację i komunikację w naszych własnych międzymorskich szeregach. Powołać międzymorskie think-tanki, promować integracyjne stowarzyszenia, dać zielone światło międzynarodowym międzymorskim konferencjom i zjazdom, zbierającym fachowców, którzy przydadzą się w chwilach, gdy potrzebne będzie wspólne, szybkie i radykalne działanie, i kiedy trzeba będzie razem i stanowczo reagować na zmieniające się polityczne realia. Lub wręcz przejąć inicjatywę. Warto by też umówić się na jakieś wewnętrzne wojskowe manewry w międzymorskiej podgrupie NATO. Warto też, by od razu takie inicjatywy przelewały się poza obręb Wyszehradu, przyciągając ciekawych i wpływowych ludzi i środowiska ze wspomnianych Rumunii i Chorwacji, także ze Słowenii, Serbii, Bośni, Czarnogóry, Macedonii, Bułgarii, z bałtyckiej flanki czyli Estonii, Łotwy i Litwy, z Ukrainy i – czemu by nie? – z Białorusi i Gruzji.

Warto też zawczasu, chociaż może na razie poufnie, ćwiczyć wspólny manewr zmiany frontu. Bo co poczniemy, w razie gdyby Rosja stała się jednak (jak sugerował taką ewentualność Bartosik) junior partnerem Stanów Zjednoczonych? Wtedy trzeba by było przyłączyć się do jej strefy, ale nie każdy kraj osobno, bo w pojedynkę każdy Kreml nas zje, tylko jako jeden polit-blok, do tego dyktujący swoje warunki i niełatwo dający się sprzedać. Podobna ewentualność zaistniałaby, gdyby Stany Zjednoczone miały wolę całkiem wycofać się z naszej części świata, co wcale nie jest takie nieprawdopodobne. Albo gdyby Niemcy życzyły sobie popaść w jakieś kolejne swoje oszołomstwo. Moglibyśmy – my, Międzymorze – zaistnieć także jako osobny zachodni wspierający dla Chin, niekoniecznie w podporządkowaniu Rosji; zwłaszcza że miejmy nadzieję, że zbyt silna Rosja nie na rękę Chinom.

Domyślam się, że wyżej naszkicowana gra jest trudna. Można ją porównać z tym, do czego z półwiecznym opóźnieniem namawiano Becka i Mościckiego, którzy według tych doradców piszących już w XIX wieku powinni byli w 1939 roku zmienić front, sprzymierzyć się z Niemcami i razem z nimi pójść na ZSRR. Nieśmiało przypuszczam, że w niedalekich latach polityków w naszej części świata czekają podobnie trudne i niezgodne z nawykami zwrotne decyzje. I nieśmiało marzę, żeby – oby – nie były zmarnowane.


◀ Trwałość rozbiorów ◀ ► Migranci: niema masa czy zorganizowana społeczność? ►


Komentarze

1. jakieś szanseJerzy Pomianowski • 2015-09-20

Jakaś szansa jest, ale nie z rządem działającym na telefon z Brukseli czy z Berlina. Oficjalna postawa tutejszego zarządu jest zupełnie inna niż to co głoszą przywódcy reszty Międzymorza. Oni mówią otwartym tekstem, nasi kręcą i kombinują. Opozycja kręci się w kółko czekając na telefon z Waszyngtonu.
Najbardziej niemrawym, ogłupiałym elementem Międzymorza jest niestety Polska.
Nie mniej, może coś z tego będzie.
[foto]
2. Artykuł jak najbardziej...Adrian Leszczyński • 2015-09-21

Artykuł jak najbardziej na czasie. Jednak muszę skomentować pewne stwierdzenie:
"Podczas gdy Niemcy entuzjastycznie przyjmują imigrantów i poprzez egzekutywę UE usiłują podzielić się nimi z pozostałymi krajami Unii".
To nie Niemcy-naród entuzjastycznie przyjmują tych imigrantów, ale niemieccy poprawnopolityczni biurokraci zarządzający tym krajem i niesłuchający głosu społeczeństwa. Zresztą identycznie jak u nas. "Entuzjazm" Niemców w kwestii przyjmowania tzw. "uchodźców" można zobaczyć na filmikach w necie oraz poczytać o tym w artykułach nawet na mainstreamowych portalach. Nie tylko w Polsce rząd oderwany jest od społeczeństwa i jego woli.
Zaś druga część cytatu doskonale pokazuje kto rządzi w UE i na jakich zasadach podejmowane są tam decyzje. Z demokracją ma to niewiele wspólnego. Podobnie było w ostatnim czasie w Polsce, gdy rządząca arogancka partia (odchodząca niebawem od władzy) myślała, że można lekceważyć demokrację i głos narodu, próbując Go pouczać i narzucać Mu swoją wolę, zamiast Go słuchać. Ludzie powinni o wszystkim decydować. W Szwajcarii np. jakiś czas temu było referendum nt. budowania minaretów. Naród się wypowiedział i stwierdzono, że nie będzie się ich budować. http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/szwajcarzy-powiedzieli-nie-muzulmanom,117047.html .

Co do Polaków, to jestem jak najbardziej mile zaskoczony postawą rodaków. Wykazali się mądrością i wyciągnęli wnioski z błędów popełnionych przez inne społeczeństwa. Ponadto nie dali się ogłupić tradycyjnie zakłamanym mediom w tej sprawie. Problem polega na tym, że Polacy nie są nietolerancyjni, ale że mają świadomość kilku faktów, o których prawda jest ukrywana:
- większość tzw. "uchodźców" to imigranci ekonomiczni,
- większość wśród nich to młodzi mężczyźni, a nie biedne kobiety i dzieci,
- są wśród nich fanatycy islamscy oraz terroryści powiązani z ISIS - nie wiadomo jak wielu, ale są,
- państwo takie jak Izrael kategorycznie odmówiło przyjęcia jakichkolwiek "uchodźców", jednakże żydowscy publicyści krytykują jedynie kraje Europy Środkowo-Wschodniej, a o "izraelskiej ksenofobii i ciemnogrodzie" milczą. Polacy widzą te zakłamanie, tę hipokryzję i tym bardziej nie ufają tej krytyce (np. pomyje wylewane na Polaków przez niejakiego Grossa czy Michnika).
- Polacy widzą, że Niemcy próbują narzuć reszcie UE swój sposób rozwiązania tego problemu - choćby szantażem i groźbą. Budzi to sprzeciw w polskim społeczeństwie.
[foto]
3. Czas pokaże...Michał Mazur • 2015-09-21

Owszem, to będzie trudne. Jednak nie będzie to niemożliwe - wymagane jest choćby minimum odwagi i odpowiedzialności za Naród u polityków którzy przejmą władzę po jesiennych wyborach.
Paradoksalnie, wykonanie takiego zwrotu geopolitycznego może okazać się łatwiejsze przy wzroście napięć w Niemczech. Wystarczy troszkę poczekać... obserwować sytuację, sondować różne środowiska w Niemczech... i być może za jakiś czas to my, "dzika" Polska, będziemy mogli się postawić w sytuacji sojusznika wszystkich tych Niemców / grup nastawionych niechętnie do zalewającego ich islamskiego "potopu" - oraz do ich własnych polityków, którzy już teraz... cenzurują niemieckiego Facebooka, w porozumieniu z Cukro-górą zresztą. 

Musimy jednak przeciągnąć polskie służby na stronę Niepodległej Polski. Według scenariusza węgierskiego, który umożliwił dojście Orbana do władzy (wspominał o tym Michalkiewicz na spotkaniu w Leeds - patrz nagranie koło 1:19:00) - gdy węgierskie specsłużby się zorientowały, że ich kraj wyprzedano obcym i już same nie mają z czego ciągnąć dla siebie zysków, wówczas dały zielone światło dla opcji Orbana... Michalkiewicz mówił, że liczy tu na instynkt samozachowawczy polskich służb. Być może Polska znajduje się już w tym punkcie, jeśli nie - to znajdzie się niedługo. Tak czy owak, będzie się działo...
[foto]
4. żyjemy w ciekawych czasachBogdan Zawadzki • 2015-09-21

 (...)

Do tego co już napisał Wojtek trudno dodać coś od siebie (zwłaszcza jeżeli w tej sprawie ma się zbliżone poglądy) ...

Wierzę jedynie, że "Międzymorze" opierające się o miasta portowe mórz śródlądowych i połączone ścięgnami szlaków handlowych (ze względu na procesy i ich charakter jakie będą musiały w nim zachodzić, aby było trwałe) bardziej będzie "rimlandem" niż "heartlandem" ...


pzdr


[foto]
5. Rimland czy Heartland? Nowy odcinek ->Wojciech Jóźwiak • 2015-09-21

Bartosiak nazywa nasza strefę (po tektonicznemu) "crash-zoną", czyli strefą zgniatania pomiędzy Rim- a Heart-landem.
Międzymorze w tytule zobowiązuje, żeby dbać o te morza, aż trzy.

Przy okazji zapraszam do następnego odcinka "Kolei":
Migranci: niema masa czy zorganizowana społeczność? »
[foto]
6. Dokończę, to co...Adrian Leszczyński • 2015-09-21

Dokończę, to co nie zmieściło się w moim poprzednim wpisie:
- Polacy widzą, że Niemcy próbują narzuć reszcie UE swój sposób rozwiązania tego problemu - choćby szantażem i groźbą. Budzi to sprzeciw w polskim społeczeństwie. A arogancja i chamstwo niemieckich polityków w tej sprawie budzi w Polakach odrazę.
- Polacy dobrze wiedzą, że to co mówili J. Kaczyński i Z. Girzyński w sejmie o muzułmanach w Europie Zach. jest prawdą. Idiotami nie są, jeżdżą po świecie, mają internet i wiedzą dobrze, jak wygląda "multikulti" w praktyce, jak wygląda koegzystencja Europejczyków z muzułmanami z obcych kulturowo państw.
- Polacy mają świadomość tego, że "uchodźcy" nie uciekają do bogatych państw muzułmańskich (Arabia S., Kuwejt, Katar, ZEA), tylko do obcej kulturowo Europy. Budzi to w Polakach (ale także i w innych Europejczykach) podejrzenia co do motywów tej imigracji. Polacy mają też świadomość, że imigranci wybierają te państwa UE, gdzie jest najwyższy "socjal".
- Polacy wiedzą o tym, że syryjska rodzina sprowadzona przez Fundację "Estera", która w Polsce otrzymała żywność, mieszkanie, pracę, dzieci szkołę uciekła pod osłoną nocy do Niemiec. itp. itd. itp. itd.....
Brawo dla takich polityków jak V. Orban, który stara się przestrzegać prawa oraz chronić swój kraj i Europę przed dziczą atakującą węgierską granicę. Brawa dla takich narodów, jak Węgrzy, Czesi czy Słowacy. W tej ostatniej policjanci zdjęli hełmy i przyłączyli się do marszu przeciw imigrantom:
http://wpolityce.pl/swiat/265946-slowaccy-policjanci-zdejmuja-helmy-i-ida-razem-z-uczestnikami-manifestacji-przeciwko-islamizacji .
W całym tym chaosie związanym ze sprawą imigrantów widzę dobre strony:
- służalczy wobec niemieckich polityków i antypolski głos PO w tej sprawie, sprawi że ta ferajna tym mocniej przerąbie zbliżające się wybory. To cieszy! PiS znakomicie tę sytuację wykorzystał. Tym bardziej, że podświadomie całe te skompromitowane michnikopodobne środowisko kojarzone jest z głosem J. T. Grossa, który jest już postacią trwale znienawidzoną w polskim społeczeństwie.
- narody Polski i Europy budzą się i choćby siłą wymuszą na politykach słuchania ich głosu i liczenia się z nimi. A ja osobiście dumny jestem z narodów Środkowej Europy, że tak twardo walczą o swoje interesy i nie dadzą sobą pomiatać. Wyciągają wnioski z lewackich eksperymentów z multikulti na zach. Europy.
[foto]
7. crash-zonaBogdan Zawadzki • 2015-09-21


to fakt ...ale tylko dlatego, że napierają na nią dwie "płyty" (nie tektoniczne, a "geopolityczne") ale niech tylko jedna z nich pęknie. ...wtedy strefa zgniatania ulegnie przesunięciu (zależnie od tego gdzie nastąpiła "katastrofa") bardziej na wschód lub na zachód od centrum "międzymorza". ...

Nie założę się, która z nich "pęknie" pierwsza, bo płyta "zachodnia" (UE) jest niebezpiecznie usztywniona (a przez to wewnętrznie krucha-tj. wrażliwa na udar) przez biurokrację (i wszystkie nonsensy które ona produkuje), a płyta "wschodnia" (Rosja) jest przeżarta przez korupcję ...

pzdr

[foto]
8. Nasi muzułmanie przeciwni masowej imigracji islamskiejMichał Mazur • 2015-09-21

Generalnie polscy muzułmanie, im bardziej zintegrowani z kulturą polską, tym bardziej są przeciwni przyjmowaniu do Polski tych uchodźców. Tatarzy (oraz reprezentujący ich Muzułmański Związek Religijny RP) są generalnie przeciwni, natomiast władze Ligi Muzułmańskiej RP najpierw wyraziły swe zdanie "dyplomatycznym milczeniem", teraz mówią "Podejmiemy takie działania jak Kościół katolicki". Dyplomatycznie

Przeciw masowej imigracji wypowiedział się także założyciel i szef Amrit Kebab, do tego Nabil Al Malazi, reprezentujący partię "Zmiana" i Klub Syryjski w Polsce, notabene w debacie z Miriam Shaded. Obejrzyjcie najciekawsze urywki z debaty, bo warto - z tą jej fundacją to też jest jakiś przekręt, ponadto jeśli zestawić to co wiadomo o fundacji "Estera", oficjalny przekaz na temat fundacji / przekaz osób ją reprezentujących z wypowiedziami pani Miriam na FB, to wychodzi wiele niespójności. Pojawiają się też inne głosy zarówno od muzułmanów jak i nie-muzułmanów z Bliskiego Wschodu, wskazujące na zagrożenia.

BTW Mnie najbardziej cieszy że także i Gross wylał trochę "łez judaszowych" na Polskę, na Węgry itd. Powinno dodatkowo pogrążyć PO ;).
[foto]
9. właśnieBogdan Zawadzki • 2015-09-22

(głosując wbrew stanowisku Węgier, Rumunii, Czech i Słowacji) właściwie to dzisiaj Polska stanęła przeciw budowie "Międzymorza", ...no cóż jednak to nie "My", a zupełnie kto inny podejmie rękawice ...

 

P.S

Jerzy ma rację ...Polska okazała się najsłabszym ogniwem międzymorskiego łańcucha. Jest to wbrew logice, chociażby ze względu na położenie geograficzne które wymusza inicjatywę w tym kierunku. Tłumaczenie się złą wolą obecnego rządu nie oddaje istoty problemu. Otóż ten jak i każdy inny rząd bardziej odczuwa presję sił zewnętrznych niż sił wewnątrz kraju, które dążyłyby (parły) do wzmocnienia Grupy Wyszehradzkiej i jej rozbudowy (powiększenia) na zewnątrz... Po prostu nie ma w Polsce sił, które byłyby zainteresowane czymś więcej niż tylko wykonywaniem dyrektyw Brukseli w zamian za "dotacje" (tj.  podział łupów w kraju...)

 

Szkoda ...

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)