zdjęcie Autora

07 czerwca 2018

Wojciech Jóźwiak

Serial: Antropocen powszedni
Po co się rozpraszać?
O technologiach rozproszonych i mutualnych ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

◀ Rozproszmy się i połączmy inaczej ◀ ► Czytanie Ewy Bińczyk: Krnąbrna epoka człowieka ►

Trochę uściślić pojęcia musimy. Po pierwsze, mamy układy (systemy) (1) rozproszone, które przeciwstawiają się (2) zgęszczonym, lub krótko: gęstym. Po drugie, mamy układy (a) wzajemne (mutualne, każdy z każdym, peer to peer, p2p) kontra (b) scentralizowane, czyli „monopolne” z wariantem „oligopol”.

Rozproszone to takie, gdzie każda komórka lub jednostka daje sobie radę sama, nie potrzebuje zasilania ani współdziałania lub wymiany z innymi. Wyobraź sobie kraj pokryty rodzinnymi farmami, które same się żywią, same wytwarzają dla siebie prąd, paliwo i opał, same pobierają wodę z własnych źródeł lub odwiertów, a nawet same przy pomocy drukarek 3D sporządzają potrzebne przedmioty: jakieś kubki, widelce lub lampy.

Gęste to takie, gdzie owe komórki, którymi mogą być ludzie, rodziny, zespoły, firmy itd., istnieć mogą tylko dzięki zasilaniu i wymianie z zewnętrzem czyli innymi komórkami.

Idąc za skojarzeniem z komórkami: w glebie ileś miliardów komórek grzybów, bakterii i innych mikroorganizmów żyje w sposób rozproszony, ale podobne ileś miliardów komórek w drzewie żyje w sposób gęsty. Komórka dębu bez innych, bez reszty komórek dębu, nie pociągnie.

Oczywiście, rozproszenie i gęstość nie są czymś 0/1, jest to ciągła skala, wymiar, który można mierzyć, np. czasem przetrwania w pojedynkę. I gdy myślimy o rozproszonych technologiach, to dobrą miarą będzie: jak długo wytrzymam, dam sobie radę, mogę funkcjonować w pojedynkę właśnie, bez zewnętrznego zasilania, wymiany lub pomocy. Jeśli mam prąd od publicznego dostawcy, to zero: gdy mi wyłączy, mój komputer martwieje, pompa staje, żarówki gasną. Gdy mam awaryjny zasilacz z akumulatorem, wytrzymam kwadrans awarii. Gdy mam generator spalinowy, zależę nie od dostawcy prądu tylko benzyny. Mając turbinę wiatrową, akumulator ciśnieniowy i zasilaną z niego prądnicę, ten czas wytrzymania w pojedynkę – wytrzymania rozproszonego – mógłbym wydłużyć właściwie nieograniczenie: warunkowałoby mnie wtedy coś całkiem innego niż sprawność Kozienic lub Bełchatowa, mianowicie dostępność części zamiennych i fachowców umiejących takie rzeczy naprawiać i konserwować. Podobnie możemy myśleć o zaopatrzeniu w wodę lub w żywność.

Drugi wymiar odróżnia systemy mutualne od monopolnych lub oligopolnych. (Odtąd te neologizmy piszę bez cudzysłowów.) Gromada ludzi na coctail/garden party, którzy krążą pomiędzy sobą i wymieniają się uwagami i plotkami, jest systemem mutualnym, bez centrali ani hierarchii. Wojsko, gdzie jest naczelny generał i gdzie każdy żołnierz wie, komu wydaje rozkazy i czyje rozkazy wykonuje, jest systemem scentralizowanym – monopolnym. Komuniści/socjaliści, którzy myśleli jak wojskowi, kochali monopole czyli centrale i centralizacje. „Gospodarka centralnie planowana” była skrajnym monopolem. Dzisiaj raczej tworzą się oligopole: mamy trzy (oligon to „mało, niewiele, nieliczni” po grecku) dominujące systemy operacyjne: Windows, MacOs i Unix (ten ostatni z klonami jak Linux lub Android). Mamy dwóch producentów samolotów: Boeing i Airbus. W Polsce jest kilku dostawców telefonii komórkowej: nie mogę się doliczyć, sześciu lub siedmiu. Itd.

Internet, chociaż w nazwie ma „sieć”, nie jest mutualny. Istnieją w nim mutualne części (pod-sieci), ale są rzadkie i bądź ledwo tolerowane przez mainstream, bądź przezeń tępione; przykładem torrenty oraz Bitcoin i inne kryptowaluty. Internet należy do oligopolu dostawców, działających na wielu poziomach: dostawców kanału, dostawców serwerów, wreszcie dostawców przestrzeni roboczej, których najznańszym i najbardziej wybujałym przykładem Facebook. (Są i inne podobne silosy.) Ale ty, juzerze, do każdego jesteś podessany pojedynczym smoczkiem jako slave do master'a. Pan smoczek wyjmie i koniec, nie masz, kolejno: dostępu do internetu, serwera, silosu.

Co postuluję: mutualne rozproszenie. I w energetyce, i w łączności.

Po co? – Bo rozproszeni mutualni przetrwają, gdy oligopolne mastery padną. A padać będą, jak padła ekonomia centralno-planowana.

◀ Rozproszmy się i połączmy inaczej ◀ ► Czytanie Ewy Bińczyk: Krnąbrna epoka człowieka ►


Komentarze

1. słuszna drogaNN#10189 • 2018-06-07

Oczwiście koncepcja działań rozproszonymi,  niezależnymi systemami  w prawie każdej dziedzinie, wydaje się słuszna i o wiele bezpieczniejsza niż wszelkie scentralizowane monopole. Zwrócił bym jednka uwagę na "prozaiczne uwarunkowania" jak na przykład .... cena. O ile modem GSM do korzystania z internetu jakiegoś operatora  kosztuje okolo  -  100 PLN... To router Wifi by "postawić" własną mini sieć z anteną i instalacją to już raczej miedzy 500,a 1000 ,zależy co chcemy osiagnąć.  Jeśli na jakim konkretnym maszcie to o wiele więcej. To tego trzeba mieć niestety dosyć specjalistyczną wiedzę o którą może być trudniej nawet niż o sprzęt (dla 95 procent obywateli). Po dodaniu kosztów niezależnego zasilania może bardzo łatwo  zrobić się 10k PLN i to dla pojedyńćzego użytkownika. A własna lokalna sieć (np. z sąsiadami) to przecież nie sieć WWW. W kraju gdzie 15 milionów ludzi nie ma żadnych oszczędności  widzę to jako "elitaryzm" Choć popieram całym sercem.
2. jeszcze gorzejNN#10189 • 2018-06-07

O ile łączność zadowoli się minimalnymi potrzebami energetycznymi - podobnie jak oświetlenie domu diodami LED, to już główny koszt jakim jest niezależne ogrzewanie może stać się  niestety wyzwaniem dla niemal każdego. Najlepszym przykładem są ceny zawansowanych "pomp ciepła" które ogrzewają domy bagatszych obywateli. Technologicznie zaawansowane.. ale jakie drogie. Ktoś powie ,że wystarczy mały domek  i zapas drewana z pobliskiego lasu - co jest oczywiście słusznym kierunkiem - do czasu jak w  "okolicznym lesie" nie pojawi się trzy tysiące "sąsiadów" z siekierami ;-) ,  którzy też uważają ten lasek za swoją rezerwę energetyczną. Zresztą jest to przysłowiowy temat rzeka, gdzie na końcu rozważań i tak wszystko sprowadza się najczęściej do kasy, czasu i .."świadomości".
[foto]
3. Wzory do zarządzania państwem?Michał Mazur • 2018-06-07

Ciekawe. Skoro takie archetypy mamy "we krwi", to można by spróbować przenieść to na poziom wyżej - zarządzania państwem. Wyłączając może niektóre dziedziny (typu dyplomacja)
[foto]
4. Mamy we krwiWojciech Jóźwiak • 2018-06-07

Słowianie przetrwali kryzys upadku Rzymu i wygrali na nim (zasiedlili 1/2 Europy), ponieważ byli rozproszeni i mutualni. Germanie byli też rozproszeni (inaczej niż zagęszczeni Rzymianie), ale w dużym stopniu scentralizowani: w dynastyczne, kierowane przez arystokratyczne rody dynastie. W końcu musieli ustąpić ze znacznej części swych ziem oddając pole Słowianom, którzy byli rozproszeni (w małe samowystarczalne, przetrwalnikowe grupy-osady) i mutualni (peer-to-peer, bez "centrali").
Równość szlachecka była refleksem tamtych tradycji, podobnie elekcja królów i obradowanie na wiecach pod gołym niebem, "na polu na Woli". Podczas bezkrólewia po śmierci Zygmunta Augusta, szlachta na pre-sejm zebrała się w Kaskach: w mazowieckiej wiosce, nie w żadnym ówczesnym wielkim mieście. (Kaski są koło mnie i mają zaraz paść pod centralny port lotniczy.)
Arystokratyczna i władcza nomenklatura w j. polskim prawie nie ma rodzimych terminów. Książę, król, car, chan, hrabia to obce germańskie lub łacińskie lub tureckie zapożyczenia. Jeden wojewoda rodzimy, ale też wygląda na przekład niem. herzog. Za to rodzime są słowa wiec i sejm.
5. przedłużenie polityki..NN#10189 • 2018-06-07

Jak i polityka w temacie to i nieuchronnie wojna. Tu art. o koncepcji "obrony mozaikowej" : (wiem ,że stary)

http://polska-zbrojna.pl/home/articleinmagazineshow/10525?t=WALKA-Z-GOLIATEM.

Czyżby obrona mozaikowa  to wyższy stopień rozproszenia ,takie "zorganizowane za wczasu rozproszenie"  A może, dalszym stadium takiego podejścia jest po prostu... życie.

[foto]
6. ReJarosław Koziński • 2018-06-07

bardzo dobry artykuł, przeczytałem jednym tchem, pozdrawiam !
[foto]
7. Ciekawy tekst. Tylko...Michał Mazur • 2018-06-07

Ciekawy tekst. Tylko trzeba pamiętać, że Iran ma po swojej stronie1) szyicką doktrynę religijną z eksponowanym wątkiem męczeństwa Alego pod Karbalą ("wojna o zasady - do samego końca")
2) kraj jest otoczony górami i morzem, a znaczna jego część to góry lub pustynie - więc jest gdzie toczyć starcia, zwłaszcza operując mniejszymi zgrupowaniami wojsk (lub partyzantów, tudzież innych "milicji")
8. nie koniecznieNN#10189 • 2018-06-07

Nie koniecznie chciałem zmieniać tematykę wypowiedzi pod artykułem na militarno -polityczną. Raczej chciałem pokazać szerszy obszar, gdzie oprócz przewidywanych problemów z siecią WWW,  ludzie dostrzegają i realizują "rozproszenie".  Przykład podejśćia do przygotowań wojennych, jest może skrajny, ale jakże bezpośrednio dobitny. Działania przygotowywujące na ewentualne problemy zawsze wydają mi się właściwe, wszak jak wiadomo lepiej zapobiegać niż leczyć. W samej jednak idei "rozproszenia" ważna jest kwestia "zaangażowania zbiorowości". Wszak bez zbiorowego udziału, chociażby lokalnej społeczności,  takie indywidualne wysiłki staną się tylko pewną prywatną, elitarną ekstrawagancją. Owszem, pomocną jej właścicielowi , ale nie zmieniającej sytuacji społeczności.  Chyba wynika z tego ,że najpierw należy wypracować "wspólnotę" choćby w zakresie sposobów działania i celów  ,a potem dopiero wcielać w życie "rozproszenie" serwerow WWW, niezależność energetyczną, zapasy na trudne czasy itp.
[foto]
9. And2102: Najpierw wspólnota? -- tak.Wojciech Jóźwiak • 2018-06-07

And2102, masz rację: wspólnota jest czymś podstawowym, "technologie" rozproszone lub inne, to dopiero jej przedłużenia. Postaram się o tym więcej napisać.
10. Może by tak odwrotnie...Sławek • 2018-06-10

Może by tak zrobić odwrotnie i napisać o realiach funkcjonowania w warunkach braku wspólnoty tępionej półjawnie ale zdecydowanie przez państwo i jego wykwity jak różne fundacje. Niestety poza większymi  rodzinami stającymi się rzadkością  ,społecznościami muzułmańskimi lub cygańskimi, grupami przestępczymi (politycznymi lub grup typowo bandyckich) ja nie widzę żadnej realnej wspólnotowości w politycznych granicach Polski. Obserwowanym przeze mnie studium przypadku jest moja wspólnota mieszkaniowa terroryzowana przez patologicznego lokatora właśnie dlatego, że wykorzystuje on fakt , iż lokatorzy nie myślą w kategoriach dobra wspólnego, a samo powołanie się na dobro wspólne budzi ich czujność i podejrzliwość.Co do tematu, to istnieje rozproszona internetowa sieć hobbystyczna oparta na paśmie UKF , niestety zapomniałem jak się nazywa - oni nawet mają swoją stronę web. Z tego co pamiętam to pasmo UKF nadaje się jedynie do przesyłu niedużych plików tekstowych poczty e-mail.
11. znalazłem to...Sławek • 2018-06-10

Znalazłem tą internetową sieć krótkofalarską:


https://deeuss.wordpress.com/2012/01/22/amprnet-niezalezna-siec-od-operatorow-telekomunikacyjnych-alternatywa-dla-internetu/


Wydaje mi się jednak że przez fakt licencjonowania pasm krótkofalowych i rejestrację IP krótkofalowego , powinno się jednak skupić na rozwoju tzw.dark netu i użyciu technologii szyfrujących przy dzierżawie istniejących łączy kablowych oraz wspieraniu wyszukiwarek nie-pozycjonujących .
12. lokalnie nadal możnaPiotr Tyszko-Chmielowiec • 2018-06-13

A ja właśnie jestem w procesie przeprowadzania się na wieś, gdzie uważnie buduję relacje z sąsiadami i szerszym środowiskiem w gminie. Nie jestem tam obcy, pracuję w tej okolicy od ponad dekady, co mi ułatwia. Taktownie i wytrwale umieszczam się w lokalnych sieciach wsparcia, które stanowią realny kapitał ludzki polskiej prowincji. To ten tak tępiony przez PiS układ, bądź jak kto woli, korupcyjne powiązania tępione także przez zelotów z Brukseli. Jednak w tym upatruję największą szansę na przeżycie w razie czego. Poglądy na świat tych ludzi są przeróżne, łączy nas miejsce i przekonanie, że trzeba sobie wzajemnie pomagać w życiu. I do tego internet nie jest potrzebny, nawet bez telefonów da radę.
[foto]
13. Popieram!Wojciech Jóźwiak • 2018-06-13

Piotr Tyszko-Chmielowiec: Popieram!
14. Też popieramSławek • 2018-06-13

Także popieram, , nie mniej jednak realia są takie, że jedynie nieliczni mają możliwość ewakuacji na wieś i tworzenia tam wspólnot. Co więc z nami tkwiącymi w miejskiej dziczy?
15. nadzieja dla mieszczanPiotr Tyszko-Chmielowiec • 2018-06-14

Jest nadzieja dla mieszczan - w końcu połowa Polaków mieszkających w miastach nie zmieści się na wsi. Niektórzy z tu bywających pamiętają jak bieda w stanie wojennym służyła solidarności społecznej. Moja rodzina, wspólnie z kilkunastoma innymi z bloku, wydzierżawiła pustą działkę, ktoś załatwił ziemię urodzajną, ktoś inny zorganizował ogrodzenie i założyliśmy ogród. Ogród był uprawiany aż skończyła się bieda, a stoi tam teraz apartamentowiec. Podobne wspomnienia mają poprzednie pokolenia z czasów okupacji, a wcześniej z wielkiego kryzysu. Więc jak przyjdzie do czego, ludzie znowu zaczną współpracować. A teraz po co to komu, skoro niemal każdy może sam zarobić na cokolwiek potrzebuje i sobie to sam kupić? Nie licząc tych, którzy albo czują taką potrzebę, albo ją rozumieją. Więc zacznijmy od budowy i umacniania sieci znajomych, przyjaciół i rodziny. "Bo rodzina, bądźcie pewni, to też ludzie - chociaż krewni".
[foto]
16. Oligopolne mastery padną?Roman Kam • 2018-06-18

Wątpię, chyba, że się same zagryzą, co mało prawdopodone. Chociaż... Odkryłem niedawno, że mój firmowy Word rozkodowuje bez łaski pdf-y Adobe, do formy edytowalnej, co dla mnie jest promyczkiem nadziei na wzajemne się wykrwawianie oligopoli z korzyścią dla usera.

W internecie przechodzimy skróconą wersję historii. Tę wolną przestrzeń zawłaszczają silniejsi i jakkolwiek inernet zdaje się miejscem idealnym dla rozkwitu demokracji, idzie dokładnie w odwrotną stronę - zawłaszczenia i eksploatacji. Zastanawia bezradność aparatów państwowych, przyglądających się biernie, jak ich poddani stają się wasalami obcych potęg - potęg które się domagają coraz większych i regularnych danin.

Myślę, że cwańsze rządy budują niezależną infrastrukturę, jednak pokusa jest zbyt silna, by nie ulec dyktatorskim zapędom. Kiedy owe wojtkowe "klucze do cukierniczki" masz w ręku, po co oddawać je ludziom? Lekarstwo nacjonalne na chorobę oligopoli, zapowiada się na taką samą truciznę. Dojdzie do tego, że każdy ruch w internecie, obciąży ci konto. Posłuchasz piosenki, pojawi się biling. Można popuścić wodze fantazji i przekonać się, jak to będzie wyglądało. Ogólnie, rzecz jest w tym, że ludzie za możliwość życia powinni komuś płacić.

Sumując - bez ucisku poprzedzajacego rewolucje, się nie da. Ucisk narasta, lecz jest jeszcze bardzo daleki od punktu krytycznego, tak że wołanie Wojtka, jest wołaniem na puszczy...    
[foto]
17. Wołanie na puszczyWojciech Jóźwiak • 2018-06-18

Gwoli sprawiedliwości, Romanie: ja znakomicie wiem, że (prawie) wszystko, co piszę, jest tytułowym wołaniem na pustkowiu. Nie mam mocy sprawczych. Kto je ma? Ale takie w końcu jest zadanie twórców idei: produkować idee. Bo kiedyś może przyjść moment, kiedy na idee, te i inne, będzie gorączkowe zapotrzebowanie. I ktoś sobie przypomni, że o czymś takim, właśnie oto potrzebnym, kiedyś czytał, albo będzie tak, że czytał i zapomniał, że czytał, i ta idea wyświetli mu się jako jego własna. Jakoś tak.


Drugi obraz jaki mam, to smarowanie maszyny. Produkcja tekstów i idei, jak powyższe, służy temu, żeby rzeczywistość była nasmarowana rozumiejącym poznaniem. To, że pewne zjawiska czy procesy dziejące się w realu umiemy rozpoznać, nazwać i skategoryzować, jednak przenosi się na działanie tej Maszynerii Rzeczywistość. Historycy idei, jak Andrzej Leder, którego ostatnio czytam, robią to biegle, ale po-nie-w-czasie. Futurologia stawia sobie zadanie niemożliwe, poznanie przyszłości, ale przez to, że jej zadanie jest tak wyśrubowane, pozwala wierniej (niż gdyby podchodzić z innym nastawieniem) oświetlić -- i nasmarować -- świat aktualny.
[foto]
18. Pamietam ich z dworców...Roman Kam • 2018-06-19

... mieli umazane smarem, pomarańczowe kamizelki, kaski i blaszane bańki z olejem w ręku. Ani chybi, kierowani rozumiejacym poznaniem, dbali, by pasażerowie pociągu dotarli bezpiecznie do celu. Idea pociągu to ogólnie fajna sprawa - pociągów powinno być więcej i żaglowców.

Bardzo nośne porównanie Wojtku, od razu mnie  ujęło :) Świat, ogólnie rzecz  biorąc, doskonale obchodzi się bez idei, ale świat człowieka tej idei łaknie, to widać. Zawsze jest jakiś podatny grunt, by idea mogła się przejawić. Idee przedwczesne umierają bezpotomnie. Idee chybione potrafią trwać czas jakiś, by w końcu upaść. Idee oczywiste nie mają siły nośnej. Tylko idee z elementem ryzyka, niewiadomej - odkrywcze mają pociąg, odpowiedni biegun przyciągania. Podsumowujac - niczym kochanka - idea idealna musi być piękna i atrakcyjna, trochę tajemnicza, naga, wynurzająca się z morskiej piany. Musi się do nas uśmiechać, uśmiechem niejednoznacznym i czynić dyskretny znak przywołania. I jeszcze, w zetknięciu z Ideą (chyba nazwę tak następną kotkę) musimy się poczuć wyjątkowi i wybrani.        
[foto]
19. Idea jak KochankaWojciech Jóźwiak • 2018-06-19

Dzięki, Romanie, za uznanie i za powyższe Skojarzenie! Będę pamiętał -- i może coś z tego wyniknie. :)
[foto]
20. To ja dziękuję!Roman Kam • 2018-06-20

Zauważyłem jeszcze coś. To może zbyt złożone, bym mógł to dobrze wyartykułować, lecz z wiekiem zaufanie do świata idei słabnie. Nawet nie rozczarowanie jest temu winne, lecz fakt doświadczania przemijania idei, ich przeżywania się wewnątrz mnie. Spontaniczne "zakochanie", "oddanie się" idei przestaje być możliwe, a w wolne miejsce wkracza nieufność. Jak śpiewał artysta alternatywy rockowej - "powietrza nabierając, próbuję nabrać się, że uniesie mnie....".

W końcu konstatuję, że jedyne czemu mogę ufać, to własne, bezpośrednie doświadczenie i własna ocena sytuacji - że mam tylko tyle, ale zarazem, aż tyle! Nie podążam tu za ideą Buddy "by nigdy nie przyjmować żadnych nauk na bazie wiary...", by szlifować i badać, kwestionować, oceniać samemu. Uważam tę wskazówkę za bardzo cenną ze względu na autorytet osoby, która  ją wygłosiła, ale to nie jej jestem wierny. W tym sensie chciałbym być wolny od idei, ale to oznacza samotność i pewien rodzaj poczucia straty, bo pragnienie przyłączenia się jest równie prawdziwe i prawomocne. 
[foto]
21. Nowe (nowe?) doświadczenieWojciech Jóźwiak • 2018-06-21

Tymczasem Słońce przekroczyło kardynalny punkt Raka (tzn zaczęło się lato) i z okazji Kupalnej Nocy mam nowe wydarzenia, ba, Ereignis. Przyszły chmury, bez deszczu, trochę powiało i od razu prąd wyłączyli. Nie ma internetu, wody w krainę*,  tablety, komórkowce za chwilę się  rozładują. Stosunek do mono-oligo-polnych Dostarczycieli zbliża się do statusu bezradnego niewolnika, całego na łasce Pana. Mam materiał na następny odcinek tych smutnych czytanek.

*Oczywiście chciałem napisać: "w kranie". Algorytm w tablecie zmienił tak, jak mu się bardziej podobało. Co jest dobrą puentą do treści tego wpisu: oto pan-algorytm podporządkował sobie to, co ja chciałem wtedy powiedzieć. Dopisałem 4 lipca, zauważywszy po 2 tygodniach. W międzyczasie o "rakowych perwersjach" napisałem tu: Perwersyjny znak Raka.
[foto]
22. Indie, Afryka, a my nic?Wojciech Jóźwiak • 2018-07-04

O tym tu, w Krytyce Politycznej piszą:
http://krytykapolityczna.pl/gospodarka/ludzie-potrzebuja-pradu/
Rozproszone zasilanie jest robione w Indiach i Afryce. U nas nie.
23. Afryka jest innaJerzy Pomianowski • 2018-07-04

Bo u nas są sieci duże energetyczne do których bezczelnie podłączają się panelowcy słoneczni zamiast tworzyć własne. Taniej iść na gotowe niestety. W Afryce nie ma do czego się podłączyć, więc siec rozproszona powstaje z konieczności.
Jest tam jeszcze jeden problem. Filmiki z jutube pokazują jak Murzyni rozbijają młotkami postawione przez międzynarodowe koncerny panele. Stawiane na ich ziemi, zabranej rolnikom.

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)