08 października 2016

Hardy

Pokongresowo
Garść refleksji po „Kongresie Wróżek Polskich” ! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.

Kongres Wróżek Polskich

A wiesz ty, co o tobie mówią na mieście?
A wiesz ty, co to będzie z Polską za lat dwieście”

Adam Mickiewicz „Dziady”

Wczoraj byłem w Teatrze Dramatycznym na „Kongresie Wróżek Polskich”. Brzmi to niezwykle poważnie, w rzeczywistości całe ponad dwugodzinne spotkanie przy okrągłym stole przypominało raczej mały panel dyskusyjny albo i wieczorek zapoznawczy z dywinacją. Wszystko w ramach Festiwalu „Zgromadzenia. Sztuka wspólnoty” zorganizowanym przez Michała Zadarę. Prowadzącym był Sławomir Sierakowski z Krytyki Politycznej, a wśród siedmiu przedstawicieli „ezoterycznego świata” był m.in. Wojtek Jóźwiak. Nie silę się na streszczenie, ale uderzył mnie bardzo mocny rozdźwięk między astrologicznym skrzydłem (poza Wojtkiem reprezentowanym przez Miłosławę Krogulską i Izabelę Podlaską) a pozostałą czwórką dyskutantów. Astrologia wyróżniała się twardością w analizach, faktami, nawiązywaniem do tu i teraz. Sławek Sierakowski szukał dla siebie miejsca i początki dyskusji były oporno-toporne, ale z każdym pytaniem dyskusja nabierała tempa i smaczków. Na pytanie do panelistów: „Czy jesteście wierzący”, chóralna odpowiedź brzmiała: „Ale w co?” Ile razy słyszałem to pytanie w duchu bądź oralnie, mówiłem to samo! Polityka mieszała się z egzystencjalnymi potrzebami człowieka, z pytaniem Sierakowskiego, kiedy się ożeni, włącznie, także o końcu świata, czy Polska zniknie z mapy i jak zagra reprezentacja na Mistrzostwach Świata. Czułem, że organizatorzy mieli jakiś koncept, coś im "zadzwoniło", żeby przedstawicieli takiej profesji zaprosić; frekwencja i zainteresowanie widowni przerosło ich oczekiwanie. W moim odczuciu dobrze się stało, że przy okazji „Zgromadzeń” to spotkanie miało miejsce.

Słuchając „astrologicznego” skrzydła o tranzytach (szczególnie koncepcję saturnowych tranzytów), doszedłem do wniosku, że Wojtek Jóźwiak przewiduje gwałtowne zmiany. I w Tarace dokładnie opisał „czarny poniedziałek”. A ja dopiero dzisiaj dochodzę do wniosku, że 03.10.2016 - to bardzo dokładna data początku tej transformacji. Bo to wtedy wykuty został, a właściwie przekuty, niezwykle „mocny” - albo raczej pełen „mocy” - znak. Znak „Polki Walczącej”. Jeszcze 2-3 tygodnie temu „wieszczyłem”, że „Kotwica” przez siły nacjonalistyczne przekuta zostanie, jak swego czasu w latach trzydziestych w Niemczech swastyka... I ta myśl mnie zmroziła. A tutaj takie zaskoczenie. Sam symbol „Pol(s)ki Walczącej” jest obecnie chyba najmocniej rezonującym w polskim społeczeństwie znakiem. Czyżby miało miejsce wydarzenie na miarę stworzenia - przez Józefa Wybickiego w 1797 r. - "Mazurka Dąbrowskiego"... Tak mi się wydaje. A to by oznaczało, przynajmniej w sferze symbolicznej, nowe otwarcie. Warto, by przy okazji kolejnego kulturalnego wydarzenia, o tym porozmawiać. Szczególnie w czasie, kiedy w samej „Krytyce Politycznej” wydaje się liczne książki („Prześniona rewolucja” Ledera) dyskutowane także na łamach Taraki.

Ja Polką Walczącą jestem zafascynowany, może nawet uwiedziony, i nawet się przed tym uwiedzeniem nie bronię. W końcu podobno Polska jest kobietą... Atrakcyjną i walczącą. Oby skutecznie o transformację. Może w końcu „fantomowe ciało” i „państwo istniejące teoretycznie” nabiorą skuteczności i konkretu. Pod dobrym znakiem.


Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)