28 sierpnia 2014
Wojciech Jóźwiak
Serial: Czytanie...
Radziejewskiego w Nowej Konfederacji: nowy trybalizm, nowe plemiona
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ Čači Vorba czyli Bałkan & Rom ◀ ► Radziejewskiego i Ehrenreich: neoplemiona kontra narody ►
Coś się zmieniło w społecznej komunikacji. Do niedawna rosły w siłę nowoczesne państwa, mechanizując życie, wtłaczając je w przepisy, normy i regulacje, co po drugiej stronie powodowało coraz większą atomizację ludzi, pogrążających się i pogrążanych w samotności w tłumie. Ten proces jednak wywołał reakcję. Społeczna tkanka musiała się przed tym bronić i faktycznie bronić się zaczęła tak, jak umiała. Takie procesy społeczne są spontaniczne, nieumyślne, nikt ich nie zaprojektował, a naukowcy zauważają je już po fakcie.
Pierwszy zauważył ten proces Francuz Michel Maffesoli już pod koniec lat 1980-tych. (Jego książka Czas plemion. Schyłek indywidualizmu w społeczeństwach ponowoczesnych jest po polsku, nie czytałem, ale mam chęć to zrobić.) Osamotnienie „człowieka” kończy się, odradzają się wspólnoty i te wspólnoty mają coś wspólnego z dawnymi plemionami. Powstają neoplemiona. Jak streszcza Radziejowski:
(1) Tworzenie się neoplemion jest obroną przez nowoczesną racjonalizacją i przeregulowaniem życia społecznego – przed mechanizacją, jak to ja nazwałem (przypominając sobie słówko od Witkacego). Oto wielki projekt nowoczesności: uczynienie ze społeczeństwa mechanizmu osobnych jednostek, rozbił się właśnie o to, że taki „atomowy” byt jest dla ludzi nieznośny.
(2) „Neoplemiona są ... z reguły niewielkimi grupami o silnej zwartości i skłonności do zamykania się w sobie, niechętnymi zwłaszcza wobec rzeczywistości makrospołecznej, a często też wobec siebie nawzajem.”
(3) Inaczej niż plemiona archaiczne, te nowe plemiona są płynne i otwarte: „klan można w każdej chwili opuścić, możliwa i częsta jest też przynależność do wielu jednocześnie”.
(4) Ludzie w nowy plemionach łączą się na zasadzie „podobieństwo emocji i gustów”, a „tradycyjne wartości schodzą na dalszy plan”. „Maffesoli podkreśla mafijny charakter tych grup.” Może raczej, dodam od siebie, chodzi nie tyle o mafijność, co o elitarność w sensie enneagramowej Czwórki-Tragicznego Romantyka?
(5) „Przedmiotem neotrybalnej identyfikacji może być niemal wszystko: od upodobań seksualnych po poglądy polityczne, przy czym każda grupa uniformizuje język i postawy swoich członków. Cel to bycie razem – „bez celu”, jak dodaje Maffesoli – zaspokojenie potrzeby akceptacji i stowarzyszenia się ”
(6) „Będąc reakcją na kryzys modernizacji, nowe plemiona są zarazem jej dziećmi. Dlatego tak skutecznie i często korzystają z infrastruktury nowoczesności, zwłaszcza z internetu. ”
(7) „Neotrybalne identyfikacje okazują się być dominującą formą współczesnego uspołecznienia”.
Gdy to czytałem, uderzyło mnie, że ja to wszystko w swoim życiu na własnej skórze zaliczyłem. Kiedyś nawet opisałem swoją drogę przez łańcuch neo-trybów w kilku tekstach w Tarace pod zbiorczym tytułem „Moje komuny i sekty” – obecnie niedostępnych, bo kiedyś wycofałem je, gdy doszedłem do wniosku, że za bardzo obnażają moich dawnych „komuno-sektowych” towarzyszy i za bardzo wystawiają ich (i je) na mój subiektywny osąd, być może często niesprawiedliwy.
W każdym razie zjawisko znam z własnego doświadczenia i artykuł Bartłomieja Radziejewskiego „Od Polaków do neo-Polan? Nowy trybalizm a polityczność Polaków” w Nowej Konfederacji czytałem jak opowieść o rzeczach znakomicie mi bliskich.
Dalej Radziejewski opowiada o tym, jak nowa plemienność wpływa na politykę, gdzie w miejsce spierania się projektów i wizji przyszłości (jak powinno „teoretycznie” być) wchodzi wojna klanów. Które reprezentują mało kogo prócz samych siebie. Właśnie tak od wielu lat mamy w Polsce, gdzie wojują ze sobą klany poprzebierane za „partie polityczne”, głównie PO z PiSem, w towarzystwie innych klanów, skupionych wokół wodzów, uprawiających teatralność, spektakl i przebieranki, w czym celują Palikot z Korwin-Mikkem. „Istotą polityki neotrybalnej jest połączenie przemocy i kabaretu”, nazywa to Radziejewski. Ale ponieważ te klany polityczne są szczególnymi neoplemionami pośród innych, nie reprezentują jakichś warstw społecznych, a tylko swoimi sztuczkami przyciągają uwagę niby w spektaklu. Pod tym względem wcale nie jesteśmy w świecie jakoś zacofani :)
Autor cytuje Tomasza Szlendaka: „Na naszych oczach rodzi się powszechna niemożność zrozumienia Innego. Już nie trzeba starać się go zrozumieć, bo jest sieć, gdzie ulokowani są „nasi”, czasem dziesiątki czy setki kilometrów od nas (...) Uprawiamy życie społeczne na odrębnych wyspach. Pojawia się kultura towarzystw wzajemnej adoracji. To, co publiczne, zamyka się w coraz liczniejszych i mniejszych niszach stylu życia, a granice tych nisz są jednocześnie dla ludzi granicami ich świata”. – Bingo! Ale Radziejewski, jako badacz polityki, wnioskuje stąd, że „naród polski w dotychczasowej postaci jest w stanie dezintegracji i zaniku”, a zwolennicy tradycyjnej polskości okazują się być zaledwie kolejnym neo-plemieniem, jednych z wielu.
Autor idzie dużo dalej i tu jest chyba najciekawszy punkt jego analizy. Oto te neoplemiona – witalne, rosnące, silne swoimi emocjami – mają wiele z dawnych barbarzyńców, podobnie witalnych i podobnie mających za „przeciwnika” formalne, zimne i skryzysowane państwowe instytucje starożytności. Tam, gdzie barbarzyńców e-limin-owano, czy zostawiano za-progiem (łac. limen, próg), oddzielano granicą, często wiekami krwawo bronioną, jak północna germańska granica Państwa Rzymskiego, granice Bizancjum czy wschodnie przeciw-moskiewskie i przeciw-kozackie kresy Rzeczypospolitej, tam barbarzyńcy w końcu zwyciężali, niosąc cywilizacji zagładę. Gdzie ich w porę integrowano, jak Germanów u schyłku Rzymu-na-Zachodzie lub Litwinów z Rusinami w przypadku Polski za Jagiellonów, tam cywilizacja nabierała nowego szwungu.
Zadaniem staje się integracja – polityczna – neoplemion i neoplemieńców. Mając to na myśli, Radziejewski woła o „wykucie nowej formy polskości”; pisze dalej: „Potrzebna jest identyfikacja i reanimacja takiego uniwersum symbolicznego, które łączyłoby mocne podstawy metafizyczne z uchwyceniem 'ducha czasu'.” I optymistycznie dodaje: „Taki potencjał ma polska tradycja republikańska”. A kończy tak: „Potrzebujemy nowej koncepcji narodu politycznego. Ci, których neotrybalny kryzys redukuje do neo-Polan wydają się jedynymi, którzy mogą ją wypracować.”
Trzymam kciuki, żeby Nowej Konfederacji to się udało!
Artykuł omawiany: Bartłomiej Radziejewski, Od Polaków do neo-Polan? Nowy trybalizm a polityczność Polaków.
Przy okazji: „Nowa Konfederacja”, którą uważam za (stanowczo) najciekawszą i najbliższą mi treścią i duchem polityczną witrynę w polskiej infosferze, utrzymuje się z darowizn czytelników. Na stronie www.nowakonfederacja.pl/wesprzyjnas są szczegółowe informacje, numer konta itd. Ja od czasu do czasu, w miarę wolnych funduszy, zasilam Nową Konfederację. Zachęcam Cię (Czytelniku Taraki) do tego samego!
◀ Čači Vorba czyli Bałkan & Rom ◀ ► Radziejewskiego i Ehrenreich: neoplemiona kontra narody ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
ale takimi neo-plemionami pasującymi do tego opisu są (niezależni od innych struktur i zorganizowani na swój sposób) kibice (zwłaszcza piłki kopanej) oparci głównie na zasadzie emocji ... . Z pośród innych "neo-plemion" (co stanowi ich plus w stosunku do partii politycznych) wyróżnia ich gotowość do podjęcia walki. Podobnie jak w przypadku archaicznych plemion (wykorzystywanych przez "cywilizowane" ludy do zwalczania wrogów zewnętrznych) wykorzystuje się ich poprzez zaciąg do formacji paramilitarnych w wielu konfliktach lokalnych (np. Bałkany, a i Ukraina także...)
Natomiast zjawisko tworzenia się neoplemion dotyczy wszystkich sfer życia społecznego, nie tylko politycznego - i, w moim odczuciu, jako takie nie musi być z góry negatywne. Internet i inne nowoczesne środki komunikacji zdecydowanie umożliwiają odnalezienie osób, z którymi łączą nas wspólne poglądy, zaczęcie funkcjonowania w ramach jakiejś mikrospołeczności. Warto w taki sposób spojrzeć na "grupy" na facebooku. Nie zgodziłabym się jednak z tym, że "Cel to bycie razem – „bez celu”, jak dodaje Maffesoli – zaspokojenie potrzeby akceptacji i stowarzyszenia się" - w takich mikrospołecznościach rodzi się wiele wartościowych inicjatyw społecznych czy ekologicznych (zwłaszcza te ostatnie stają się ostatnio coraz bardziej widoczne), które często mają szansę przebić się do świadomości społecznej w skali "makro".
Tak naprawdę podejrzewam, że nawet autorów i stałych czytelników portalu internetowego takiego, jak Taraka, można nazwać neo-plemieniem, wspólnoty połączonej na zasadzie "podobieństwa emocji i gustów"
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Także neoplemionami są "kościoły" rodzimowiercze, a ich niepodobieństwo do "kościołów" tradycyjnych religii nieustannie wprawia badaczy w pomieszanie. Też o neoplemienność podejrzewam kluby historycznych rekonstrukcjonistów, tych wszystkich "Słowian", "Wikingów", "rycerzy" lub "żołnierzy bitwy nad Bzurą". W KK "rozkwitło" neoplemię Ojca Rydzyka. Bardzo neoplemieniem są fani Janusza Korwin-Mikkego.
Przy okazji: poproszę o dokończenie wpisu. Szkoda, że urwany.
I to według mnie jest dobre - w taki najprostszy sposób, że dzięki Internetowi ludzie mogą się w ten sposób spotkać, dyskutować i po prostu rozwijać.
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
artykuł jest świetny (w końcu wyszedł spod ręki Wojtka) nie ulega wątpliwości, ale równie genialny jest komentarz "Kat" ...
Pozdrawiam
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.