zdjęcie Autora

20 lutego 2015

Małgorzata Ziółkowska

Serial: Nieustający proces
Robienie z ludzi wariatów tu i tam a najbardziej w Kościele

◀ Jeszcze o "Sekrecie" ◀ ► Moja droga przez ustawienia systemowe ►

Siedzę sobie tak na pewnym wykładzie, wysłuchuję teorii wszystkiego i myślę: skąd oni to wiedzą? Przecież tego się nie da zbadać. Szukam czegoś w Internecie i znajduję zupełnie inną teorię. Nawet się zasłuchałam, ale gdy autor doszedł do bzdurnych opowieści, nie wytrzymałam. Niezły manipulant, pomyślałam, słuchając gostka.

Na kolejnym wykładzie facet puszcza filmik. Pyta ludzi na sali co widzą. Wybiera to, co mu odpowiada. Ja tak patrzę i myślę sobie: ja tam widzę zupełnie coś innego. Może to dlatego, że w innym miejscu sali siedzę, zgodnie z teorią, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Koleżanka to nawet wyszła się czegoś napić, bo ona jeszcze inny punkt widzenia miała i nie wytrzymała.

Bo ja wiem, kto w takim razie jest w dzisiejszych czasach autorytetem?

Kiedyś człowiek to miał łatwo. Wszystko było albo czarne, albo białe, a teraz tyle do wyboru, że się co rusz zgubić można. Siedzę i kombinuję: świat jest taki, jak myślisz, że jest. No właśnie, podobno sami stwarzamy rzeczywistość. No to co wybrać? Co tu stworzyć?

Włączyłam telewizor i widzę, przemawia Papież. Teraz twierdzi, że bić dzieci można byle nie po twarzy. Nie zgadza się to co prawda z tym, co mówią praktycy od spraw wychowania, ale dobra, jego tak tłukli sześćdziesiąt lat temu i uważa, że wyrósł na porządnego człowieka.

Ostatnio mówił, że katolicy nie muszą się rozmnażać jak króliki. Zdziwiłam się trochę, bo cały czas słyszałam, że w katolickich rodzinach prokreacja najważniejsza. Jakbym tak wdepnęła i miała dziesiątkę dzieciaków, to by mi trochę przykro było, że teraz głowa kościoła twierdzi, że moje dzieci to króliki. Potem wspominał, iż wiadomo mu o tysiącach wiernych, którzy żyją na gruzach swych związków. Rychło w czas zauważył! Tylko ludzie z inklinacjami do bycia ofiarą (a takich jest trochę) wierzą jeszcze, że jak ich ktoś w konia zrobił, to za karę należy zostać w stanie zakonnym do końca życia. Co sprytniejsi kombinują. No bo jak nie mieszkają ze sobą, to przystępować do komunii można, ale jak zamieszkają, to absolutnie nie.

Przyszły pan młody wyprowadza się od narzeczonej na tydzień, aby dostać kartkę od spowiednika z pozwoleniem na ślub.

Prawie czterdziestoletniej koleżance ksiądz w Rzymie tłumaczył w czasie spowiedzi, że ze swoim ponad pięćdziesięcioletnim partnerem przed ślubem absolutnie współżyć nie powinna. Nie posłuchała i do legalizacji związku na szczęście nie doszło. Mężczyzna okazał się uzależniony od  własnych dzieci, byłej żony, mamusi i konieczności zmieniania związków. Chciałoby się tak wszystko po kolei, ale czy to w dzisiejszych czasach się da? A jak się nawet uda na początku, to duże prawdopodobieństwo, że walnie z wielkim hukiem później. A bo to jeden chce antykoncepcji, a drugi nie, albo jeszcze coś innego się dzieje. A biedne dzieci w tych wszystkich problemach rodziców nie mogąc się znaleźć, idą własną drogą lub stają się wyizolowane ze społeczeństwa.

Pamiętam, jak Papież z jedną rozwódką rozmawiał przez telefon jakiś rok temu i do komunii pozwolił jej przystąpić. To nie jest źle! Jak tak jedną sprawę rozwodową na rok będzie załatwiać, to do końca swojego pontyfikatu, który zapowiedział, za dwa lata pchnie jeszcze dwie sprawy.

Ale Watykan, jak nas poinformował już drugi papież, jest przygotowany do ewentualnej ewangelizacji naszych braci z kosmosu. Stolica Apostolska obserwuje wszechświat. Podobno posiada własne obserwatorium astronomiczne w Arizonie, a w nim radioteleskop o wdzięcznej nazwie Lucyfer.

Wspomina się o trzeciej tajemnicy fatimskiej a nawet czwartej…  O spotkaniach papieży z kosmitami w ogrodach watykańskich. Wierzyć czy nie wierzyć? Jedno jest pewne. Wszystko to wygląda jak jedna wieka manipulacja ludźmi wierzącymi w kościół. Czyżby chodziło o przysłonę dla afer obyczajowych i finansowych?

A papież jezuita,  jakby specjalnie wybrany z zakonu do zadań specjalnych, skrył się w niewielkim apartamencie i jeździ niepozornym samochodzikiem. Ale chyba nic nie pomoże na wiekowe zaniedbania.

Jedna z koleżanek, wielka realistka, mająca dobre kontakty w kręgach kościelnych, zakładająca moherowy beret, gdy jest jej tak wygodnie, a jak nie to zdejmująca go, przyznała, że wie, iż z instytucją kościoła jest coś mocno nie w porządku. Wielu wie, ale nie chce mówić. No bo po co. Trzeba bronić swoich pozycji. Dzieci się wyśle do szkoły katolickiej, to się może nie zorientują, co jest grane. No autentyczne, tak uważa mój kolega, który ma niezły bigos w związku.

Mam takie wrażenie, że wyznawcy kościoła katolickiego dzielą się na tych, co wiedzą, że to jedna wielka ściema, i niewielką garstkę naiwniaków. Już 15 lat temu słyszałam od podróżujących po świecie księży, że Kościół to tonący okręt, ale nie wszyscy o tym wiedzą. No a mnie pilnują, bo wiadomo, że nie lubię obłudy i jak wybuchnę to drzazgi polecą.

Wszystko by pasowało z tą kontrolą mojej osoby L . Jestem zwolenniczką teorii spiskowych! Jak myślicie, czy ma mnie na oku Opus Dei czy Urząd Ochrony Państwa czy jeszcze inna organizacja? Bo naprawdę, to wszystko, co się dzieje w moim życiu, kupy się nie trzyma, a wielu moich katolickich krewnych i znajomych wygląda na osoby specjalnie opłacane, żeby robić mi wodę z mózgu. No chyba, że to te programy w ich głowach. A ja „wyszłam już ze swojej wioski”, a żadna nowa mnie jeszcze nie przyjęła, więc stoję na uboczu.

Jedno jest pewne, mam już dość i chciałabym, żeby ci kosmici nareszcie wylądowali i trochę się sprawa rozjaśniła...

◀ Jeszcze o "Sekrecie" ◀ ► Moja droga przez ustawienia systemowe ►


Komentarze

[foto]
1. ..hmmm...Bogdan Zawadzki • 2015-02-21

ja droga Gosiu myślę, że "uświęcone" małżeństwo to przede wszystkim zabezpieczenie pozycji kobiety (i jej potomstwa) w związku z mężczyzną (min. dlatego więcej praktykujących Katolików stanowią kobiety). My mężczyźni w takich związkach czujemy się bardziej skrępowani (co wynika z biologii) ... Dlatego, mało który z nas zechce przeciwstawiać się "postępowi" tj. rozluźnieniu obyczajów ...[śmiech]

 

Pozdrawiam

2. Nie jestem pewna...NN#1547 • 2015-02-21

Nie jestem pewna tego co piszesz :( Znam facetów, którzy swoje życiowe pozycję w ten sposób  zabezpieczyli. Wbrew pozorom  to mężczyzna wynosi większe korzyści ze stabilnego wspierającego związku. To jest udowodnione medyczne, że mężczyźni w dobrych związkach dłużej żyją.  To co piszesz to było kiedyś. Teraz czasy się zmieniły. To jest dawna historia.Nie podoba mi się to co się dzieje. Zawsze poszkodowani są ludzie uczciwi.  
[foto]
3. rozumiemBogdan Zawadzki • 2015-02-21

co masz na myśli ... ale Ty (droga Gosiu...i Twoje koleżanki) nie znasz (nie znacie) facetów ...

Większość gostków (tylko) udaje "kochających" mężów ... i jedno co ich powstrzymuje to silna ręka partnerki (kobieta żeby przeżyć musi być silniejsza...)

...

 

4. Czy Ty myślisz,...NN#1547 • 2015-02-21

 Czy Ty myślisz, że znam tylko katolików?  No nie, mężczyzną nigdy nie byłam więc nie znam facetów. Mężczyżni mają wiele zalet  jak i wad. Ale jestem bardzo zmęczona męskim kombinatorstwem. Zresztą damskim też. Nikogo mi się pilnować nie chce. Generalnie  ludzkość ma się nie najlepiej . Posługujesz się dużym stopniem uogólnienia . 
[foto]
5. no nieBogdan Zawadzki • 2015-02-21


wcale nie myślę, że znasz tylko Katolików [śmiech] ... ale pragnę tylko zwrócić uwagę, na fakt, że mężczyzna (facet) ma w życiu większą swobodę (i dlatego trzeba go jakoś "uziemić") . To on z natury jest bardziej mobilny...nie obciążony kobiecą przypadłością (wiesz o co chodzi), i dalej ... : ciążą, karmieniem dzieci itp. ... słowem "biologia" działa na jego korzyść ...

no chyba, że masz na myśli jakiegoś "melepetę" (życiowego fajtłapę" ...ale taki w męskim świecie ma przerąbane...)

Pozdrawiam

6. "uziemić" ciekawe co...NN#1547 • 2015-02-21

"uziemić" ciekawe co masz na myśli ?  :)   Ja w sumie też mam dużą swobodę. Ale w przypadku jakiejś interesującej osoby  i sytuacji można się zastanowić......Choć tekst jest chyba nie na ten temat :)))Pozdrawiam
[foto]
7. GosiuRadek Ziemic • 2015-02-22

Należy unikać toksycznych sytuacji i instytucji. One nas napełniają niepokojem. 
[foto]
8. I jeszcze jedno, GosiuRadek Ziemic • 2015-02-22

świat jest w sumie dość dziwny. Chyba powinno się to przyjąć do wiadomości, ale skoncentrować na tym, co jasne i dobre.  Trochę tego na szczęście jest. :-)
[foto]
9. A mnie już nie obchodziPrzemysław Kapałka • 2015-02-22

A mnie po prostu nie obchodzi (lub mało obchodzi) co tam sobie mówią kościoły, sekty, partie polityczne (no, to może trochę, bo chcę czy nie chcę to czasami dopada), Franek spod budki z piwem i Wiesiek z oddziału zamkniętego. To nie musi być moja sprawa.
[foto]
10. na pewnoBogdan Zawadzki • 2015-02-22

nie chodzi o "uziemienie" w potocznym znaczeniu tego słowa, ale o ograniczenie jego "mobilności" (...) w tym zwłaszcza tej seksualnej (mężczyzna o wiele łatwiej tj. bez większych zahamowani przenosi swoje zainteresowanie na inne "obiekty"), co przecież wynika z uwarunkowań biologicznych ...

P.S.

Droga Gosiu, ...podoba mi się Twoja postawa (twoje podejście) ... masz w sobie coś z wojownika ...

@ Przemek

Nie chodzi tutaj o to co "mówią" kościoły ... (a co wynika z uwarunkowań kulturowych) ale o fakt, że "małżeństwo" (uświęcony prawem związek) nakłada obowiązki na oboje partnerów, o czym (niestety) zapomniano na "Zachodzie" ...

Pozdrawiam

[foto]
11. Bogdanie :-)Radek Ziemic • 2015-02-22

na Zachodzie przede wszystkim długo nie pamiętano, że kobieta jest człowiekiem ("ani żadnej rzeczy, która JEGO jest"). Teraz powoli, od kilkudziesięciu lat tworzone są warunki dla dojrzałych, partnerskich, opartych nie na zależności jednej, słabszej ze stron, ale na partnerstwie, tzn. na wolnej woli, a może nawet na miłości, związków. Podkreślam - tworzone są warunki: prawne, ekonomiczne, świadomościowe. Pięknych czasów dożyliśmy. 
[foto]
12. RadkuBogdan Zawadzki • 2015-02-22

"na Wschodzie" (Azja) i "na Południu" (Afryka) w ogóle nie pamięta się o tym ...


p.s.

Pozycja kobiety na "Zachodzie" pogorszyła się wraz z końcem średniowiecza, akurat wtedy gdy "protestantyzm" w odróżnieniu od katolicyzmu postanowił przywrócić Biblii (hebrajskiej) jej należne miejsce (stąd wzięło się to: ani żadnej rzeczy, która JEGO jest ). Trwało to aż do ubiegłego wieku ...


Pozdrawiam

p.s.

odbierz maila



[foto]
13. RzeczPrzemysław Kapałka • 2015-02-22

Co wyście się tak przyczepili do tej "rzeczy"? Macie inną propozycję, jak to ująć? Ja jakoś nie widzę, żeby takie sformuowanie równało kobietę z rzeczą. Po prostu wskazuje się dwa aspekty pożądania.

A czy pozycja kobiet była równa i kiedy się pogorszyła, i w wyniku czego, to inna sprawa.

[foto]
14. PrzemkuRadek Ziemic • 2015-02-22

sformułowania są bardzo ważne, bo określają status społeczny. A więc, po pierwsze, nie mówi się, że kobieta nie będzie pożądała męża swojej "bliźniej", co oznacza, że kobieta właściwie nie jest bliźnim (tak jak chłop w kastowej (szlacheckiej) Polsce (i nie tylko Polsce) nie tworzył narodu; był, w pewnym sensie, podczłowiekiem). Po drugie, że jest zrównana z takimi "rzeczami", jak sługa, służąca, wół, osioł i inne "rzeczy, które jego są". (Sługa i służąca też nie są tu właściwie ludźmi, albo są "podludźmi"). Spór toczy się o człowieczeństwo, o tzw. podmiotowość, która ma swoje przełożenie na prawa, swobody itd. Oczywiście, Bogdan ma rację, za nami hula Azja. Aczkolwiek można by podyskutować i na temat "stosunku" białych dżentelmenów do kobiet (i nie tylko kobiet) czarno-(i inno-)-skórych.   
Ale ta rzecz nie z protestantyzmu. W Biblii zabrania się na przykład kobietom wypowiadać publicznie.
[foto]
15. W oryginaleRadek Ziemic • 2015-02-22

to jest jakoś tak: ani wszystkiego, co (przynależy) twemu bliźniemu. Pojęcie własności (nie w sensie emocjonalnym i obyczajowym, jak w zwrotach "mój chłopak", "moja żona") jest tu bardzo ważne. Mężczyzna mógł oddalić kobietę, kobieta mężczyzny nie. 
[foto]
16. @Bogdan Zawadzki • 2015-02-22

Gdyby w "ciemnym" katolickim średniowieczu kobieta była rzeczą nie dziedziczyłaby po mężu, ojcu i matce. ...

Gdyby nie mogła wypowiadać się publicznie nie prowadziłaby uczonych dysput jak św. Hildegarda z Bingen ...

Ciekawe dlaczego w tamtym czasie kobiety mogły być katolickimi królami (ze wszystkimi konsekwencjami tego faktu) jak Izabela Kastylijska czy Jadwiga Andegaweńska albo dowodzić na polu bitwy jak Joanna d´Arc, a w post rewolucyjnej Republice Francuskiej czy w Stanach Zjednoczonych żadna nie była prezydentem  ?

Pozdrawiam ... (na dzisiaj kończę, bo wcześnie rano ok. 3.45 wstaję do roboty...Dobranoc...)

[foto]
17. Może i macie racjęPrzemysław Kapałka • 2015-02-22

Ale jak dyskusja schodzi na tematy biblijne, wycofuję się.
18. Właśnie byłam na...NN#1547 • 2015-02-22

Właśnie byłam na filmie o rozwodzie w żydowskim wydaniu :(  Sąd widział jedynie racje mężczyzny. Traktowano kobietę jak przedmiot. Ostatnio oglądałam film o kobietach w Jemenie wydawanych jako dzieci za mąż bo taka tradycja. Wg. mnie to się dzieje  (takie religijne i obyczajowe zaślepienie)ze szkodą dla rozwoju ludzkości.  Tylko wspieranie człowieczeństwa, partnerstwa itd ma sens.Jak najbardziej niech kobieta będzie kobietą a mężczyzna mężczyzną , ale nie na starych zasadach. Zmienia się świadomość. Potrzebne jest współistnienie, współpraca, życzliwość.
Bogdanie dziękuję za wszystkie cenne rady :) 
19. Małorzatoś zgubionaNN#2030 • 2015-02-28

Mnie osobiście zaczyna martwić rozwarstwienie się kościoła katolickiego na odłamy których prawdy są głoszone pod innymi imionami. Zaczynam zastanawiać się czy przemianowanie instytucji z x na y tak naprawdę zmienia jej charakter skoro opiera się na tych samych dogmatach i pierdołach. Dlaczego miłość w kościele katolickiem jest bolesna, grzeszna, pełna poświęcenia a zaraz widzę że brak miłości boga w każdym innym odpadzie opartym na biblii jest bolesna, grzeszna, pełna poświęcenia. Teraz jestem na etapie bóg jest miłością – i na tym można zbudować już wszystko. W świecie tak bardzo szalonych możliwości, poszwędanych dusz, uświęconych mordów, zagubionych potencjałów i doświadczonych cudów pozwólmy się kochać! Każdego dnia. Każdej chwili jedyne czego pragniemy i za czym tęsknimy to miłość. Hasło klucz. Jak każda choroba bakteryjna czy wirusowa rozchodzi się drogą kropelkową i zbawienną jest wiara. A wspólnota w wierze pozwala leczyć się na wszelkie choroby i dolegliwości. Niechajże dzieją się cuda! 

20. Nie wiem czy...NN#1547 • 2015-02-28

Nie wiem czy uważasz , że jestem zgubiona ponieważ głoszę konieczność nadejścia Paruzji (w sensie energii chrystusowej , energii miłości) i likwidacji instytucji Kościelnej w swoich szkodliwych społecznie ramach. Czy może chodzi ci o to że ostatnio mało tu bywam ?  Jeśli chodzi o to drugie, to podejrzewam u siebie jakieś energetyczne przesilenie spowodowane zakończeniem cyklu ustawień systemowych. Zwaliło mnie z nóg i dziwne rzeczy się dzieję :?  Na dodatek te dziwne sny. Albo to jest skutek ustawień i coś pójdzie w dobrym kierunku, albo to wszystko to jedna wielka ściema :( Ja jestem królikiem doświadczalnym. Że się dzieje to czuję po tym braku władzy w ciele i snach. Tylko co?Jeśli nie chodzi w tym wszystkim o nauczenie ludzi miłości, to ja się wypisuję! Zdecydowanie mówię nie, temu światu!

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)