31 grudnia 2017
Leszek Piliszewski
Serial: Sny: świadomość w innych przestrzeniach
S.O.R. - czyli Senny Oddział Ratunkowy
Czy leżał na mnie egipski król?
◀ Sen równoległy trwający razem z jawą ◀ ►
ryba, sum, symbole senne
27/28.12. 2017 r.
Zasypiałem
bez programowania, wcześnie zasnąłem, wręcz padłem w stanie
ogromnego zmęczenia. Od kilku dni odczuwałem duży spadek sił
witalnych, a do tego uczucie pogarszającej się sprawności
fizycznej i psychicznej. Z pewnością, na wszechobecne problemy
nałożył się dodatkowo efekt zniechęcenia nie zawsze udanymi
próbami wyjść mojego Ja w przestrzenie niefizyczne. Ponadto, od
kilku dni osaczały mnie trudne do ogarnięcia dylematy natury
duchowej. Czułem, że moja podświadomość przychyla się ku
niższym, łatwiejszym dla niej wibracjom i jakby w odpowiedzi na
moją bezradność przejmuje nad nami stery.
Zaczęło się od przeróbek mojego auta (jakiś nieznany mi model) w ogromnej hali przemysłowej, wykonywali je znajomi młodzi mechanicy z Anglii, a było to w pobliżu giełdy samochodowej, na zachód od Warszawy. Tam była też moja córka, oboje szukaliśmy dla siebie motocykla, który planowaliśmy w nieokreślonej przyszłości zakupić. Postanowiłem wrócić 200 km do domu, udałem się więc na zachód w poszukiwaniu przystanku autobusowego. Szedłem w grupie około 40 osób (jak przypuszczam, to pozostałość w głowie wiadomości z tv o grupie turystów, którzy wzywali pomocy, nie mogąc w ciemnościach wrócić z Morskiego Oka). Szliśmy dlugo, ktoś miał informację, że jedzie nam naprzeciw autobus mający nas zabrać. Nasz marsz trwał długo, pojawiały się różnice zdań co do kierunku wędrówki, pojawiały się utrudnienia w postaci długich odcinków uszkodzonej drogi które należało omijać, nadkładając kilometrów. Zniechęcenie zaczęło różnić grupę, zaczęło ubywać jej uczestników. Na domiar złego, po powrocie na trakt, większa część grupy zawróciła w kierunku z którego szliśmy, w przekonaniu o słuszności swojej decyzji. Nie pomogły moje argumenty, co jakiś czas ubywało osób. Obrałem swój kierunek, za mną poszli nieliczni. Teraz już wyprzedzałem pozostałych o kilka kroków. Na jednym z prowizorycznych obejść, w ledwo utwardzonej drodze doszedłem do dużej kałuży z której pionowo wystawał łeb ogromnego suma. Pełen dobrych intencji podszedłem, z pola serca emitując doń silną empatię. Sum wyskoczył, zaatakował mnie i przewrócił. Był dłuższy ode mnie. Leżeliśmy chwilę nieruchomo, on przygniatał mnie, obejmował płetwami, zaczynał mnie lekko podgryzać ciągnąc za rękaw. Nie czułem lęku. Wołałem do już nielicznych pozostałych z grupy, by smartfonami zrobili nam zdjęcia. Udało mi się wyswobodzić spod jego ciężaru, sum wskoczył do swojej nory ale i rozpierzchli się też ostatni z grupy. Od tego momentu, z dużym trudem wędrowałem sam, odczuwałem ogromne zmęczenie. Miałem swój smartfon, ze zdjęciami z sumem (jakimś cudem zdjęcia znalazły się u mnie).
Napotkałem kilkoro życzliwych mi osób, chciałem im opowiedzieć o spotkaniu, pokazać zdjęcia suma, lecz rozpadło się etui mojego telefonu i wtedy mój smartfon przestał działać. Nikt nie dowiedział się o mojej przygodzie. Sen zaczął szarzeć, rzednieć, rozbudziłem się.
********
Nie
wiedziałem, co wydarzyło się, lecz czułem że coś było inaczej.
Dopiero po jakimś czasie zaczęło do mnie docierać, że to nie
był sen który wybiegał w przyszłość, on stanowił przesłanie,
zdecydowanie ingerował w moją psychikę, utulał rozchwirutaną
podświadomość, zaprowadzał we mnie ład (a ład w mojej psyche to
raczej rzadkość, wielotorowość wątków zaplata myśli w warkocze
lub myśli osiągają stan splątania). Byłem wypoczęty, czułem
się lekki i beztroski, miałem wrażenie, jakby w mojej świadomości
przez noc majstrowali mechanicy uzbrojeni w specjalistyczne narzędzia
do dłubania w duszy i psychice.
KOMENTARZ:
I tu pojawia się wielki problem, gdyż nie jestem biegły w tłumaczeniu snów.
Spróbuję dobrać się do niego w oparciu o znane mi archetypy symboliki snów.
1 - samochody, motocykle. Czyżby wybór środków lokomocji do realizacji zamiaru podróży, przygotowania do odjazdu od niechcianej sfery doznań?
2 - wędująca grupa ludzi. Szukałem symboliki, nie znalazłem, w końcu odpowiedź dotarła skądś (?) do mojej głowy. Owa grupa ludzi, stopniowo topniejąca, symbolizowała moje wielodniowe problemy, dylematy, niezadowolenia, znięchcenia. Ubywało ich, bo ktoś lub coś, skutecznie je anihilowało.
3 – kałuża; wg „Wielkiego sennika” Andreasa Baumgartena, symbolizuje „prześladujące nas nieszczęście, któremu sami jesteśmy winni”.
4 - sum. Ryba. W symbolice chrześcijańskiej ryba była pierwszym symbolem chrześcijaństwa, który później zastąpiono krzyżem. W hinduiźmie ryba była pierwszym wcieleniem boga Wisznu, w buddyźmie – jedną z inkarnacji Buddy, w Grecji ryba była stworzeniem świata podziemnego a ok 3000 l p.n.e. w Górnym Egipcie symbolem króla był… Duży sum! Chyba to fałszywy trop. Nie jestem godzien, by przytulał mnie egipski król a tym bardziej, by leżał na mnie. W wierzeniach Indian ryba również ma wiele znaczeń, w zależności od plemienia i zamieszkiwanego terytorium.
C.
G. Jung rybie przypisuje symbol jaźni, duszy (odpowiednik w
chrześcijaństwie Ducha Św), ale i życia psychicznego w ogóle. W
tej symbolice, ryba jest częścią oceanu jak jego częścią jest
kropla wody, tak i moja, twoja, nasza świadomość jest częścią
świadomości wszechświata. Lub, kiedy podążając za myślą
Junga, podstawimy tu pojęcia nadświadomości i naszej
podświadomości, to ten symbol ryby w naszej kulturze wydaje mi się
najwymowniejszy dla zrozumienia mojego snu.
Pozostaję więc przy G. Jungu. Moja interpretacja:
Ostatnie
obciążenie problemami zbliżało się do jakiejś granicy. Taki
stan wymagał zdecydowanej reakcji, na którą moje średnie Ja nie
umiało zareagować. Wg mojej oceny, interweniowało wyższe Ja,
obrazowo pokazując wyciszane problemy w postaci opuszczających mnie
osób. Olbrzymi sum, oczekiwał na mnie w kałuży (w problemach
które wcześniej sprowokowałem?), potem, częściowo leżąc na
mnie, osłaniał mnie i zabezpieczał przed ? Może przed nawrotem
tego co odeszło? Jego podgryzanie mnie kojarzę z podgryzaniem mnie
przez moje pieski w przyjacielskiej zabawie. Suma utożsamiam z moją
Jaźnią, czy może z wyższym Ja.
Takie są moje amatorskie interpretacje. Bedę wdzięczny za komentarze osobom bieglejszym ode mnie w odczycie poziomów przekazów sennych. Szczególnie liczę na zdanie pana W. Jóźwiaka.
Osobom obecnym tutaj, życzę spełnienia w 2018 r wszystkich, nawet najskrytszych marzeń.
◀ Sen równoległy trwający razem z jawą ◀ ►
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.