zdjęcie Autora

26 marca 2012

Jan Szeliga

Serial: Z obserwacji
Strażnicy Twardej Ścieżki

◀ Jak świat odpowiada na nasze potrzeby ◀ ► Przełamywanie tabu ►

Do napisania tych kilku słów skłoniły mnie ostatnie pytania zadane przez Viki, dotyczące różnych dróg rozwoju, jaki wybierają ludzie młodzi i nie tylko młodzi. Jest to dalsza część odpowiedzi na pytania zadane tutaj

Wydaje mi się, że to nie lada wyzwanie uczestniczyć w takich warsztatach, w końcu ci nieśmiali przełamują swoje opory (nagość przed nieznajomymi osobami) i strach, by przejść po rozżarzonym ogniu? To chyba akt odwagi z ich strony, by uczestniczyć w takich warsztatach, biorąc pod uwagę fakt, że oferty konkurencji według mniej są mniej złożone?

Jest wiele różnych dróg rozwoju duchowego. Jedni wolą całymi dniami siedzieć bez ruchu i medytować, inni starają się dotrzeć do swego wnętrza poprzez malowanie obrazów a jeszcze inni chodzą po lesie, bębnią przy ognisku i siedzą skuleni w ciemności i w gorącu w szałasie potu. Takich praktyk jest bardzo wiele. Z tego co zauważyłem, jest pewna grupa ludzi, która szuka "swojej bajki" jeżdżąc po różnych warsztatach, do czasu aż trafi na coś dla siebie, coś co na nich działa. Oczywiście w zbiorze "Twardej Ścieżki" jest bardzo wiele rożnych praktyk i chociaż sam nie wszystkie z nich do tej pory stosowałem, a na moich warsztatach wykorzystuję zaledwie kilka z nich, to pomimo tego muszę stwierdzić, że jak dotąd nie znalazła się taka osobą na którą nie zadziałałaby żadna z nich. Zawsze znajdzie się coś takiego , co w naszym umyśle "przestawi jakąś klapkę", co spowoduje całkiem inne postrzeganie świata, niż to, które mieliśmy do tej pory. Są też tacy, którzy zakochują się w praktykach "Twardej Ścieżki" już od "pierwszego wejrzenia" i są im wierni przez długie lata.

Podkreślę tutaj, że np.: huny, kontaktu z Naturą, nawiązywania kontaktu z Duchem Opiekuńczym, czy medytacji dynamicznej (np.: taniec) nie uczą w tradycyjnej szkole, a szkoda. Dlaczego? Bo to jest jest o wiele przydatniejsza wiedza(w razie kryzysu młodego człowieka), który być może dzięki nabytej wiedzy (lub praktyki) sam wyjdzie z „dołka” lub „całkowicie go ominie”.

Tutaj się z Tobą zgodzę. Obecny system edukacyjny służy moim zdaniem tylko i wyłącznie temu, aby człowieka wpakować w tryby tego systemu, który tworzy z niego osobę całkowicie od niego uzależnioną i nieprzystosowaną do życia poza tym systemem. Wszelkie metody rozwijające świadomość i samodzielne myślenie są niemile widziane przez ten system i jak na razie nie zanosi się na to, aby były one "przedmiotami obowiązkowymi" w szkole powszechnej. Każdy nimi zainteresowany, musi już ich poszukiwać na własną rękę. Nie zawsze jednak mu się to udaje, bo tak jak napisał Wojtek "Twarda Ścieżka" ma mocnych strażników, którzy przepuszczają tylko osoby bardzo zdeterminowane i wiedzące czego chcą. Dla jednych jest to dobijanie się do drzwi całymi latami a dla innych dzieje się to z dnia na dzień i praktycznie bez ich wysiłku. Sam widzę że niektóre osoby zapraszane przeze mnie bardzo wiele razy już od kilku lat, zawsze napotykały na swojej drodze jakąś przeszkodę aby w takich praktykach uczestniczyć. Widocznie nie jest im to dane. Inni wprost przeciwnie, trafili "przypadkiem" na takie działania i stali się ich wielokrotnymi uczestnikami i gorącymi zwolennikami. Jako przykład podam przypadek, gdy pewna studentka chodziła po wsi robiąc jakąś ankietę potrzebną jej do studiów i trafiła do mojego kolegi Łukasza do Rzepnika. Po zrobieniu ankiety, trafiła za chwilę na szałas potu, który akurat robiliśmy w tym samym dniu. Można powiedzieć że trafiła tam "prosto z ulicy" i nawet nie szukając takich praktyk. Jednak nie wydaje mi się aby to był "czysty przypadek". Osoba ta później wiele razy uczestniczyła w takich praktykach i ściągnęła na nie wielu swoich znajomych.

W tym miejscu chciałbym zadać pytanie wszystkim tym, którzy w praktykach "Twardej Ścieżki" jak dotąd nie uczestniczyli, ponieważ mieli lub dalej mają jakieś opory przeciw wkroczeniu na tę ścieżkę. Czy moglibyście tutaj w komentarzach napisać o tym, co was powstrzymuje przed takimi praktykami i w czym macie największe obawy? Napiszcie też, czy bardziej preferujecie warsztaty odbywające się na sali wykładowej, gdzie siedzicie całymi godzinami na prezentacji, czy raczej wolicie działania, które są przeprowadzane w naturze, czyli w lesie na łące itp?

◀ Jak świat odpowiada na nasze potrzeby ◀ ► Przełamywanie tabu ►


Komentarze

1. * * *NN#5421 • 2012-03-26

Witam

Ja ze swojej strony mogę powiedzieć że od dawna chciałbym coś zrobić dla siebie w swoim życiu, potrzebuję zmiany

co mnie powstrzymuje... odległość? (mieszkam na górnym śląsku) ...
Pieniądze...?


zastanawiam się czy niepełnosprawny też może uczestniczyć w tego typu praktykach ( pozycja kwiatu lotosu odpada :P)

piszę czemu nie mogę uczestniczyć i poza niepełnosprawnością ruchową i kasą to wszystko, bo reszta to wymówki strach przed nie znanym mimo wewnętrznej potrzeby zmiany w życiu...
2. warsztatyKatarzyna • 2012-03-27

Moja odpowiedź trochę ni z gruszki ni z pietruszki, bo byłam raz na warsztatach. I pewnie pojechała bym znów, ale właśnie... coś mnie powstrzymywało. Mianowicie to, że od pewnego czasu takie warsztaty są płatne. Jestem przekonana, że pewne rzeczy (związane z duchowością, religią) ludzie powinni robić dla ludzi za darmo albo przynajmniej za co łaska. Nie podoba mi się, że ktoś zarabia np. na nauce medytacji. Rozumiem, że składamy się na nocleg i jedzenie, ale nie może być tak, że ktoś zarabia na byciu "przewodnikiem duchowym". Nie miała bym zaufania do takiej osoby, bo gdzieś w podświadomości tkwiło by mi, że ta osoba zrobi i powie wszystko, aby tylko zarobić, że zależy jej nie na uczestnikach tych działań, tylko na ich pieniądzach.
[foto]
3. przeszkodyJan Szeliga • 2012-03-27

Czy niepełnosprawność ruchowa może być przeszkodą w odbywaniu praktyk Twardej Ścieżki?
To zależy jaka to jest niepełnosprawność?
Bo jeśli ktoś ma problemy z chodzeniem, to raczej na ścieżkę ognia nie wejdzie.Ale jeśli może samodzielnie się poruszać, to do szałasu potu już może wejść, tylko czy wytrzyma w tak niewygodnej pozycji przez ponad godzinę?
Moim zdaniem nie powinna taka osoba mieć problemów w uczestnictwie np w podróżach przy bębnie, gdy leżymy na podłodze jak też w marszu transowym. Same rozmowy w kręgu też może prowadzić siedząc w wygodnej dla siebie pozycji.
Duża odległość owszem jest czasem dużą przeszkodą i to nie tylko dla osób niepełnosprawnych.
Zawsze jednak można znaleźć sobie jakieś warsztaty, które odbywają się w pobliżu.
[foto]
4. pieniądzeJan Szeliga • 2012-03-27

Wiele razy już odbywała się dyskusja na temat "czy warsztaty rozwoju duchowego powinny byś płatne"?
Dochodziliśmy zawsze do takich samych wniosków, że zawsze , jeśli cokolwiek robimy dla kogoś innego, to należy nam się za to jakaś (choćby najdrobniejsza) rekompensata. Choćby tylko dlatego, że ten ktoś poświęca dla nas swój czas, nie wspomnę już o dojeździe na spotkanie i koszty swojej nauki, które musiał ponieść aby teraz miał wiedzę potrzebną do tego aby nam mógł w czymś pomóc. Wynika to z relacji energetyczno - karmicznych mających swoje konsekwencje w przyszłości.

Niestety koszty zorganizowania warsztatów Twardej ścieżki są bardzo duże. Składają się na nie wynajęcie domu wraz z terenem, duża ilość drewna na ogniska oraz mój dojazd. Pomimo tego, zawsze staram się aby cena tych warsztatów była atrakcyjna.
A jeśli i to jest dla kogoś za dużo? to zapraszam raz w miesiącu na Podkarpacie, gdzie robimy szałas potu w okolicach pełni.
Można wziąć udział w tej imprezie za "co łaska".
5. Dlaczego nie wezmę udziału w warsztatach?yvonne.b • 2012-03-27

Padło pytanie w artykule, więc uprzejmie odpowiadam. Dla mnie przeszkodą w uczestniczeniu w "Twardej ścieżce" jest konieczność rozebrania się w mieszanym towarzystwie.
Wstyd nie jest powodem, chyba że rozumiemy wstyd jako chęć obrony swojej intymności i godności. Pośród samych kobiet, czemu nie, ale owieczka ma wejść w stado wilków dobrowolnie? :-)
Mamy cywilizację, kulturę, wartości i zasady z nią związane, i miałabym je zlekceważyć zamieniając się w dzikuskę? Mówię o kulturze polskiej, w której nagość należy do sfery intymnej.
[foto]
6. Nagość w szałasie potówJan Szeliga • 2012-03-28

Dziękuję yvonne.b za poruszenie tego tematu.
Postanowiłem napisać coś więcej na ten temat tu - Przełamywanie tabu , aby całkowicie wyjaśnić pewne niedomówienia, które czasami przy okazji szałasu potów występują.
Dalsze uwagi na temat przeszkód w uczestnictwie w warsztatach proszę pisać tutaj. Natomiast o nagości w szałasie proszę pisać pod powyższym linkiem.
[foto]
7. Dlaczego nie przyjeżdżamPrzemysław Kapałka • 2012-03-28

Cóż, mineły już czasy, kiedy jeździłem masowo i na co się dało. Dziś jeżdżę: 1) znacznie mniej 2) jeszcze mniej w ciągu tygodnia (sprawy zawodowe) 3) co najmniej raz w miesiącu na swoje praktyki i w swoich sprawach, więc jeśli z tym mi coś koliduje to musi odpaść (a tak się składa, że często koliduje). Do tego dochodzi to, że źle znoszę niedospane noce (a kiedyś tego nie było). Ale mimo to mam nadzieję kiedyś wziąć udział. Ciekawe, co na to strażnicy :)
[foto]
8. Do tych, którzy nie wezmą udziału w warsztatachWojciech Jóźwiak • 2012-03-29

Yvonne.B oświadczyła, że nie weźmie udziału w warsztatach, w których trzeba się rozbierać.

Droga Yvonne! Z tym nie ma najmniejszego problemu! Udział w warsztatach jest doskonale dobrowolny. Nikt nikogo do tych praktyk nie nakłania ani nie czyni ich obowiązkowymi :)

Ja np. nie cierpię piłki nożnej i z pewnością nigdy nie będę na meczu - ale i nie wchodzę na fora fanów futbolu żeby wybrzydzać: łe, ta piłka, jak wy możecie, fu. Ani im nie wydziwiam, że kalają kulturę polską, bo nam bardziej przystoi np. jakiś sport konny.

Pozdrawiam i zachęcam do wyciągnięcia wniosków.
Wojciech Jóźwiak
[foto]
9. O braniu pieniędzyWojciech Jóźwiak • 2012-03-29

Katarzyna wypowiedziała się przeciw braniu pieniędzy za warsztaty – zacytuję większy fragment jej wypowiedzi:

...pewne rzeczy (związane z duchowością, religią) ludzie powinni robić dla ludzi za darmo albo przynajmniej za co łaska. Nie podoba mi się, że ktoś zarabia np. na nauce medytacji. Rozumiem, że składamy się na nocleg i jedzenie, ale nie może być tak, że ktoś zarabia na byciu "przewodnikiem duchowym". Nie miałabym zaufania do takiej osoby, [gdyż prawdopodobnie robi to] aby tylko zarobić, że zależy jej nie na uczestnikach tych działań, tylko na ich pieniądzach.


Mocno powiedziane i lubię wyraziste poglądy.
Ale proponuję popatrzeć z drugiej strony: prowadzenie warsztatów jest PRACĄ. Która wymaga dużych kwalifikacji, zapału, „żyłki”, sprawności, powołania, wiedzy i doświadczenia. Uważam, że to jest praca z tego rodzaju, która powinna być wynagradzana - jak każda inna praca wysoko kwalifikowanego specjalisty.
Myślę też, że gdy ktoś uważa, że „usługi duchowo-rozwojowe” powinny być „świadczone” za darmo, to zapewne zarazem uważa, że takimi działaniami zajmują się jacyś szaleńcy boży, święci nawiedzeńcy, jurodiwi, którzy po pierwsze nie dbają o pieniądze, po drugie nawet jeśli nie dostaną żadnych gratyfikacji to i tak swoje będą robić gnani własną namiętnością do głoszenia „prawdy” i nawracania innych.
Ja osobiście (i chyba nie tylko ja) bardziej ufam osobom, które umieją liczyć pieniądze i dbać o materialne podstawy niż jakimś głodnym i natchnionym nawiedzeńcom.
[foto]
10. Pieniądze...pieniążki...Renata Dominiak • 2012-03-29

Zawsze dziwi mnie, że niektórzy uważają, że ludzie powinni robić różne rzeczy ZA DARMO dla innych ludzi.
Taki niby obowiązek...
A co z wymianą energii...z dawaniem i braniem.
Przecież z czegoś trzeba żyć, a żeby być dobrym w tym, co się robi, trzeba się uczyć, poświęcać temu czas:)
[foto]
11. Nie taka gratyfikacja to inna, nie taki brak zaufania, to inny...Wojciech Jóźwiak • 2012-03-29

Wrócę jeszcze do opinii Katarzyny z postu parę punktów wyżej:

Nie miałabym zaufania do takiej osoby, [gdyż prawdopodobnie] zależy jej nie na uczestnikach tych działań, tylko na ich pieniądzach.


Wyobraziłem sobie kogoś, kto prowadzi warsztaty za darmo. Który robi to np. dlatego, że mu sprawia przyjemność to, że uczestnicy/czki go uwielbiają.
Mógłbym wtedy powtórzyć słowa Katarzyny, trochę inaczej: "Nie mam zaufania do takiej osoby, gdyż zależy jej nie na uczestnikach, tylko na uwielbieniu jakie jej dają."
[foto]
12. gratyfikacjaJan Szeliga • 2012-03-29


"Nie mam zaufania do takiej osoby, gdyż zależy jej nie na uczestnikach, tylko na uwielbieniu jakie jej dają."

Nic dodać nic ująć.
P.S. a stad to już bardzo blisko do manipulacji tymi, przez których jest się uwielbianym.
[foto]
13. Cywilizacja, kultura i wartościPrzemysław Kapałka • 2012-03-29

Tak sobie pomyślałem. Nagle.
Zacytuję:

Mamy cywilizację, kulturę, wartości i zasady z nią związane, i miałabym je zlekceważyć zamieniając się w dzikuskę? Mówię o kulturze polskiej, w której nagość należy do sfery intymnej.

No cóż, stąd o krok do stwierdzenia, że jak to, mam porzucić katolicyzm, który należy do czołowych wartości naszej kultury, ze wszystkimi jego wartościami?
Tak już jest, że czasam trzeba rzucić w diabły całą tą kulturę i wartości, w których wzrastaliśmy. A już jak spojrzymy na to, jaki jest świat, w którym żyjemy, to takich oporów w ogóle być nie powinno.
[foto]
14. "dzikusy"Jan Szeliga • 2012-03-29

Nie wiem co miałaś na myśli Yvonne.b pisząc poniższe słowa?

Mamy cywilizację, kulturę, wartości i zasady z nią związane, i miałabym je zlekceważyć zamieniając się w dzikuskę? Mówię o kulturze polskiej, w której nagość należy do sfery intymnej.


Czy uważasz za "dzikusów " ludzi którzy czasami zmagają się ze swoimi słabościami, gorącem, niewygodną pozycją i innymi niedogodnościami po to aby doznać duchowej przemiany i wzrostu swojej świadomości tylko dlatego że zdarza im się czasami pobiegać nago po lesie?
Gdy się tak zastanowić, to czyż nie większymi "dzikusami" są ci, którzy siedzą w tym samym czasie w knajpach i piją do nieprzytomności albo tracą czas na bezsensowne seriale i reklamy zajadając przy tym chipsy i popijając colą?

Jeszcze jedna uwaga - jeśli uważamy się za dzieci natury, to ze wszystkimi konsekwencjami. Mężczyźni i kobiety rozebrani, w cieple i ciemności, no nie wiem co dzieci natury robią w takich okolicznościach...


Czy z góry zakładasz, że jeśli kobiety i mężczyźni siedzą koło siebie całkiem nago i to w dodatku w cieple i po ciemku, to od razu robią tam jakieś "straszne rzeczy"?

A nawiązując jeszcze do tego co napisał premnathan:

Tak już jest, że czasam trzeba rzucić w diabły całą tą kulturę i wartości, w których wzrastaliśmy.

Otóż to.
Należało by też zadać sobie pytanie: czy kultura jest dla ludzi, czy ludzie są dla kultury?
Czy jest sens kultywować coś, co stało się już przeżytkiem w dzisiejszych czasach?
15. czasem trzeba rzucić w diabły całą tę kulturę i wartościyvonne.b • 2012-03-30

Frywolny akapit mojego ostatniego wpisu był żartem, więc nie denerwuj się proszę.
Natomiast Premnathan poruszył ciekawy wątek.
Abstrahując od "szałasu potu", który wielu uważa za niewinny rytuał; "kultura i wartości" powinny być według samej nazwy, wartościowe czyli nie warto ich odstawiać od czasu do czasu do kąta, bo nagle zaczynają przeszkadzać. Czy postawa "rzucić to wszystko w diabły" nie jest, poza wszystkim, irracjonalna?
Zachodzi pytanie, czy to wartości są błędne, czy my ich nie rozumiemy lub czy nie chcemy ich podtrzymywać, gdy w grę wchodzi jakiś krótkoterminowy cel osobisty? To bardzo trudne być człowiekiem zasad.
[foto]
16. CzasamiPrzemysław Kapałka • 2012-03-30

Wartości nie można odstawiać od czasu do czasu. Albo odstawić, albo nie. Pisząc "czasami" miałem na myśli, że podążając jakąkolwiek ścieżką podobną do twardej, co jakiś czas dochodzimy do punktu, w którym to, co przejęliśmy z naszej kultury i wartości, okazuje się nie do pogodzenia. Żeby iść twardą ścieżką, niejako już na starcie trzeba zakwestionować wiele z tego, co nam wkodowała religia i tradycyjne polskie wartości. Czy są złe czy ich nie rozumiemy? W obu przypadkach należy je odrzucić. A może być jeszcze trzeci przypadek: nie są złe, tylko po prostu nie pasują do nas. To, co dobre dla dzieci, niekoniecznie jest dobre dla dorosłych, to, co dobre dla mężczyzn, niekoniecznie dobre dla kobiet i vice versa.
A poza tym chyba dość już tej wymiany zdań. Przemyśl sprawę i albo bierzesz udział, albo dajesz sobie spokój z całą Taraką. Ja na tym postaram się zakończyć.
[foto]
17. zasadyJan Szeliga • 2012-03-30


To bardzo trudne być człowiekiem zasad.

W tym momencie przypomniała mi się końcowa scena z filmu "Książę w Nowym Jorku", w której Ojciec król, starał się wyperswadować swojemu synowi zawarcie małżeństwa z dziewczyną z ludu, tylko dlatego, że w ich królestwie panują "odpowiednie zasady" Widząc smutek swojego syna, zapytał swoją żonę "..czy można te zasady zmienić?" Żona (królowa) odpowiedziała mu: "myślałam że jesteś królem?"

Każdy z nas jest takim "królem" i sam powinien decydować o tym, czy pewna zasada którą w życiu przestrzegał jest mu jeszcze w jego rozwoju potrzebna? Tak jak, kiedyś były mu potrzebne małe boczne kółka przy dziecinnym rowerku, kiedy uczył się na nim jeździć i które to kółka odrzucił jak już się jeździć nauczył. Gdyby ich nie odrzucił, to dalsza jazda była by dla niego koszmarem.
Tak samo jest w życiu z różnymi zasadami, przekonaniami i wierzeniami, które trzeba kiedyś odrzucić. Czasem wymaga to dużej odwagi, aby nie narazić się rodzinie czy znajomym.

P.S. Myślę, że nasza dyskusja dopiero się rozwija i dopóki jest prowadzona w kulturalny sposób, to moim zdaniem jak najbardziej trzeba ją kontynuować. Temat jest bardzo obszerny i jak znajdę tylko chwilkę czasu, to może coś na ten temat więcej napiszę?
[foto]
18. Tak jak w szałasie potu nie robi sie zdjęć, tak samo nie plotkuje sięWojciech Jóźwiak • 2012-03-31

Jest zasada, że w szałasie potu nie robi się zdjęć. W ogóle właściwej ceremonii się nie fotografuje, najwyżej przygotowania.

Tak samo - uważam - nie powinno się o ceremonii szałasu potu prowadzić towarzyskich konwersacji.

W sandze Karma Kagyu, do której kiedyś "chodziłem" była i jest nadal zasada, że o praktykach się nie rozmawia. Tzn. praktyki nie są tematem "dowolnych rozmów". O swojej praktyce rozmawiasz tylko z lamą, który w twojej praktyce cię prowadzi. I to jest dobra zasada.

Ponieważ szałas potu dla wielu z nas jest równie ważny, jak dla buddystów ich mantry, więc apeluję, żeby przestać męczyć temat nagości w szałasie.
[foto]
19. UzupełnienieWojciech Jóźwiak • 2012-03-31

Pisząc wyżej o Karma Kagyu oczywiście nie sugeruję, żeby do nas przenieść zasady obowiązujące w Karma Kagyu i całkiem przestać mówić o praktykach! (Choćby dlatego, że nie mamy lamów :) Pokazuję tylko, że są tradycje, które sprawę ujmują właśnie tak - i przez to kładą szlaban na pustą gadaninę o praktykach.

Chodzi mi o to, żeby nie robić z Szałasu sensacji.

My tak robimy. Jak ktoś inny chce robić inaczej, to jasne, może.
20. PrzeszkodyNN#2786 • 2012-04-01

Chciałabym wrócić na chwilę do głównego tekstu i sprawy przeciwności piętrzących się przed niektórymi osobami, chcącymi wkroczyć na tę ścieżkę:

"Sam widzę że niektóre osoby zapraszane przeze mnie bardzo wiele razy już od kilku lat, zawsze napotykały na swojej drodze jakąś przeszkodę aby w takich praktykach uczestniczyć. Widocznie nie jest im to dane."

A czy czasem nie jest tak, że przeszkody pojawiają się po to, by je przezwyciężyć? Jest to wówczas jakby rodzaj testu, sprawdzianu. Jeśli się zda egzamin, idzie się dalej. Jeśli nie, trzeba próbować od nowa.
[foto]
21. opórNes W. Kruk • 2013-12-13

"Sam widzę że niektóre osoby zapraszane przeze mnie bardzo wiele razy już od kilku lat, zawsze napotykały na swojej drodze jakąś przeszkodę aby w takich praktykach uczestniczyć."

Też to zauważyłem, również (zwłaszcza) u siebie. Z tym że...

"Widocznie nie jest im to dane."

...jest to pewien sprawdzian, wyzwanie, lub próg, manifestacja blokad projektowanych w rzeczywistość, i temu podobne czkawki "powinienem/a-po-co-mi-to", kiedy pojawia się ważne wydarzenie w życiu, inicjacja, przekroczenie progu (ofc). Nie ważna ścieżka, ważne, że dla tego jednego człowieka jest ważna TA ścieżka.
Tak sobie myślę, obserwuję, i iluś tam zlotach, zjazdach i temu podobnych eventach z przedrostkiem ezo-, okult- lub para-.

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)