12 listopada 2012
Piotr Jaczewski
Serial: Okiem Hipnotyzera
Tantryczne BDSM - joga, szamanizm, tantra
◀ Bogowie jako prototypy poznawcze ◀ ► Kundalini vs Tummo - czakry - szamanizm, joga, tantra ►
Obiecałem, że będzie bdsm, to będzie bdsm. "związanie" i "dyscyplina" (ang. bondage & discipline, B&D), "dominacja" i "uległość" (ang. domination & submission, D&s, D/s) sadyzm i masochizm (ang. sadism & masochism, S&M).
;) Może nie do końca tak:

Ale jakoś w tym temacie podejdziemy do wszystkiego, będziemy się skradać:

Zacznijmy od początku: "związanie" i "dyscyplina".
Pierwsze od razu prowadzi nas w stronę tantrycznego samaya, oraz praktyk jogi wykonywanych w znieruchomieniu. Tematem więzi tworzonych dzięki ślubowaniom, zasadom pomiędzy guru, wspólnotą praktykujących jeszcze się zajmę. Temat jest wystarczająco poważny.
Temat dyscypliny obejmuje zaś totalne zaangażowanie w praktykowanie tantry jako ścieżki duchowej. Niekoniecznie tyczy się to neotantry, ale klasycznie w samą koncepcję tantryzmu jest wpisane postrzeganie duchowości, ścieżki tantrycznej jako sedna życia.
Dużo z tego, płynie z "zasady przyjemności" tj. używania przyjemności jako ścieżki duchowej i wyzwolenia. Zbyt łatwo jest tu ześlizgnąć się w przyjemność dla przyjemności. Podczas gdy w tantrze jest ona narzędziem.
Jednocześnie to zobowiązanie niesie ze sobą aspekt "zręcznych środków" jakimi posługuje się tantra. Istnieje wiele wskazań, z których jedne są logicznym wnioskiem dla praktykująccy, inne zaś symboliczne i stanowią metodę pobudzania wyobraźni/rozpoznawania boskości, a inne hm. wedle wszelkiej mojej wiedzy nonsensowne.
W tej mnogości wskazań, ograniczeń i reguł moje hipnotyzerskie oko dostrzega narzędzie wywoływania transu, i pobudzania oczekiwań. Mnóstwo reguł do przestrzegania naturalnie wywołuje trans - odmienne stany świadomości.
"dominacja" i "uległość". Znając postawę przyjmowaną w hipnozie tzw. ojcowskiej, klasycznej, autorytarnej spokojnie można ją rozpoznać w wypowiedziach wielu tantrycznych guru. Psychiczna dominacja z całą pewnością była wykorzystywana do rozpowszechniania tantry. Dodaję z całą pewnością, ponieważ skończyłem przed momentem czytanie Miranda Shaw - Passionate Enligtenment - Women In Tantric Buddhism gdzie autorka promuje i wyszukuje elementy wizję tantryzmu sfeminizowanego, z kobietą w roli głównej. I ja się zgadzam, że ten rys istnieje, co więcej jest jedną zgodnych z tantryczną ideologią.
Natomiast nie rozpoznaję go jako myśli jedynie słusznej, jedynie za jeden z biegunów tantryzmu (oraz buddyzmu tybetańskiego). Pierwsze naczelne primo, tantra pracuje z całym spektrum doświadczeń i typów osobowości. Włącznie z narcystycznymi, psychotycznymi, skłonnymi do przemocy osobami oraz elementami psyche.
Drugie to oczywista kastowość, szowinizm i mizoginia - powszechne w kulturach wschodu. I to obecne oficjalnie. Nie tyle, że w mniejszym czy większym stopniu niż na zachodzie, ale oficjalniej. Samo to wskazuje na to, że odłamy stricte miększe, kobiece stanowiły mniejszość. Nie wiem, czy "właściwie oświeconą" mniejszość, ale tak to się jawi.
Trzecie, to oczywiste występowanie wzorów spontanicznego rozwoju duchowości w tantrze. I podobne motywy występujące w Shivaiźmie, Jainiźmie i Buddyzmie Tybetańskim czy ... naszej polskiej ezoteryce. Ciężko się nagle spodziewać, że ludzie gdzieś indziej są inaczej biologicznie zbudowani..no może jeszcze dochodzi opcja, że mam tak spaczone postrzeganie, że wszędzie projektuję swoje przekonania ;) I to tylko moje zdanie, ale ... wystarczy pogooglować.
Coś mi się zdaje, że google i wiki wyrastają na jakiś argument totalnej zagłady i dominacji. Szkoda. Dyskusja jest fajniejszym narzędziem.
"sadyzm i masochizm"
Nie da się ukryć, że tantra "pracuje" z rysem sadomasohistycznym w nas samych. Nawet nie tylko ta buddyjska, gdzie nauka o cierpieniu wychodzi na plan pierwszy, często sprawiając mylne wrażenie, jakoby buddyzm był pesymistyczny. Ale w obrębie łamania tabu tantra i "rozpoznawanie boskiej natury rzeczywistości" często było praktykowane na cmentarzach i polach krematoryjnych! I przypominam, nie miłych sterylnych miejscach jakie znamy. A zupełnie odwrotnie:


W wizualizacjach też nie brakuje odwoływania się do wszelkiej ochydy ;)
Kolejna sprawa to ból, i doświadczenia związane z cierpieniem i byciem zdominowanym. Ciężko podejrzewać, że tantra obyła się bez tego. Zwłaszcza, że BDSM jest sposobem uzyskiwania odmiennych stanów świadomości. Rozpoznajemy w tym tą samą ekstremalizacja, co w doświadczeniach szamańskich czy inicjacyjnych. W samych wypowiedziach o tantrycznych guru można rozpoznać ten rys celowo wywoływanej totalnej dominacji! Ciężko też pomyśleć, że nie odbywało i nie odbijało się to w drugą stronę, tj zjazdu różnych guruf w stronę znęcania się nad przynajmniej częścią wyznawców przy publicznej klace..
C.D.N.
;) Może nie do końca tak:

Ale jakoś w tym temacie podejdziemy do wszystkiego, będziemy się skradać:

Zacznijmy od początku: "związanie" i "dyscyplina".
Pierwsze od razu prowadzi nas w stronę tantrycznego samaya, oraz praktyk jogi wykonywanych w znieruchomieniu. Tematem więzi tworzonych dzięki ślubowaniom, zasadom pomiędzy guru, wspólnotą praktykujących jeszcze się zajmę. Temat jest wystarczająco poważny.
Temat dyscypliny obejmuje zaś totalne zaangażowanie w praktykowanie tantry jako ścieżki duchowej. Niekoniecznie tyczy się to neotantry, ale klasycznie w samą koncepcję tantryzmu jest wpisane postrzeganie duchowości, ścieżki tantrycznej jako sedna życia.
Dużo z tego, płynie z "zasady przyjemności" tj. używania przyjemności jako ścieżki duchowej i wyzwolenia. Zbyt łatwo jest tu ześlizgnąć się w przyjemność dla przyjemności. Podczas gdy w tantrze jest ona narzędziem.
Jednocześnie to zobowiązanie niesie ze sobą aspekt "zręcznych środków" jakimi posługuje się tantra. Istnieje wiele wskazań, z których jedne są logicznym wnioskiem dla praktykująccy, inne zaś symboliczne i stanowią metodę pobudzania wyobraźni/rozpoznawania boskości, a inne hm. wedle wszelkiej mojej wiedzy nonsensowne.
W tej mnogości wskazań, ograniczeń i reguł moje hipnotyzerskie oko dostrzega narzędzie wywoływania transu, i pobudzania oczekiwań. Mnóstwo reguł do przestrzegania naturalnie wywołuje trans - odmienne stany świadomości.
"dominacja" i "uległość". Znając postawę przyjmowaną w hipnozie tzw. ojcowskiej, klasycznej, autorytarnej spokojnie można ją rozpoznać w wypowiedziach wielu tantrycznych guru. Psychiczna dominacja z całą pewnością była wykorzystywana do rozpowszechniania tantry. Dodaję z całą pewnością, ponieważ skończyłem przed momentem czytanie Miranda Shaw - Passionate Enligtenment - Women In Tantric Buddhism gdzie autorka promuje i wyszukuje elementy wizję tantryzmu sfeminizowanego, z kobietą w roli głównej. I ja się zgadzam, że ten rys istnieje, co więcej jest jedną zgodnych z tantryczną ideologią.
Natomiast nie rozpoznaję go jako myśli jedynie słusznej, jedynie za jeden z biegunów tantryzmu (oraz buddyzmu tybetańskiego). Pierwsze naczelne primo, tantra pracuje z całym spektrum doświadczeń i typów osobowości. Włącznie z narcystycznymi, psychotycznymi, skłonnymi do przemocy osobami oraz elementami psyche.
Drugie to oczywista kastowość, szowinizm i mizoginia - powszechne w kulturach wschodu. I to obecne oficjalnie. Nie tyle, że w mniejszym czy większym stopniu niż na zachodzie, ale oficjalniej. Samo to wskazuje na to, że odłamy stricte miększe, kobiece stanowiły mniejszość. Nie wiem, czy "właściwie oświeconą" mniejszość, ale tak to się jawi.
Trzecie, to oczywiste występowanie wzorów spontanicznego rozwoju duchowości w tantrze. I podobne motywy występujące w Shivaiźmie, Jainiźmie i Buddyzmie Tybetańskim czy ... naszej polskiej ezoteryce. Ciężko się nagle spodziewać, że ludzie gdzieś indziej są inaczej biologicznie zbudowani..no może jeszcze dochodzi opcja, że mam tak spaczone postrzeganie, że wszędzie projektuję swoje przekonania ;) I to tylko moje zdanie, ale ... wystarczy pogooglować.
Coś mi się zdaje, że google i wiki wyrastają na jakiś argument totalnej zagłady i dominacji. Szkoda. Dyskusja jest fajniejszym narzędziem.
"sadyzm i masochizm"
Nie da się ukryć, że tantra "pracuje" z rysem sadomasohistycznym w nas samych. Nawet nie tylko ta buddyjska, gdzie nauka o cierpieniu wychodzi na plan pierwszy, często sprawiając mylne wrażenie, jakoby buddyzm był pesymistyczny. Ale w obrębie łamania tabu tantra i "rozpoznawanie boskiej natury rzeczywistości" często było praktykowane na cmentarzach i polach krematoryjnych! I przypominam, nie miłych sterylnych miejscach jakie znamy. A zupełnie odwrotnie:


W wizualizacjach też nie brakuje odwoływania się do wszelkiej ochydy ;)
Kolejna sprawa to ból, i doświadczenia związane z cierpieniem i byciem zdominowanym. Ciężko podejrzewać, że tantra obyła się bez tego. Zwłaszcza, że BDSM jest sposobem uzyskiwania odmiennych stanów świadomości. Rozpoznajemy w tym tą samą ekstremalizacja, co w doświadczeniach szamańskich czy inicjacyjnych. W samych wypowiedziach o tantrycznych guru można rozpoznać ten rys celowo wywoływanej totalnej dominacji! Ciężko też pomyśleć, że nie odbywało i nie odbijało się to w drugą stronę, tj zjazdu różnych guruf w stronę znęcania się nad przynajmniej częścią wyznawców przy publicznej klace..
C.D.N.
◀ Bogowie jako prototypy poznawcze ◀ ► Kundalini vs Tummo - czakry - szamanizm, joga, tantra ►
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.