11 kwietnia 2016
Wojciech Jóźwiak
Serial: Czytanie...
Tsultrim Allione. Karmienie demonów
◀ Rafała Łętochy. Czy „prymitywne” gospodarki przed-kapitalistyczne inspirują do pójścia dalej niż kapitalizm? ◀ ► Demony terapeutyczne czy demoniczne? ►
Książka nosi tytuł „Nakarmić swoje demony”, oryg. ang. tak samo: Feeding Your Demons, polskie wydanie 2014, ale dopiero teraz na nie natrafiłem; angielskie 2008. Tsultrim Allione, tytułowana lamą, urodziła się w 1947 roku w stanie Maine, USA; horoskopowych szczegółów nie znalazłem w sieci, szkoda. Tybetański buddyzm-wadżrajanę praktykuje od swojej pierwszej podróży do Nepalu, gdy miała 18 lat.
Książka jest o tym, co w tytule. W tybetańskim buddyzmie z demonami się nie walczy, je się karmi. Czym? – własnym ciałem jogina. Raczej nie w realu: w wizualizacji. Jak i w innych wadżrajanicznych praktykach wizualizacja jest tu (prawie) wszystkim. Praktykujący w wizualizacji rozpuszcza swoje ciało zmieniając je w pożywny nektar i nim karmi demona. Z treści książki wynika, że jest wiele odmian tych nektarów na różne okazje.
Czym jest demon? To, co Autorka nazywa demonami, zwykle uważamy za nałogi, nerwice, przeszkadzające wdruki, życiowe niemożności i nawracające przeszkody, „kompleksy” (jak ten niższej wartości), „procesy wtórne” (wg Mindella), przejawy „cienia” (wg Junga), depresje, choroby psychiczne lub psychosomatyczne lub zwykłe choroby somatyczne. Kiedy demon zostaje skutecznie nakarmiony, słabnie, łagodnieje, maleje i w końcu znika. Ale nie całkiem, ponieważ wraca jako duchowy sprzymierzeniec. Karmienie w istocie prowadzi do przekształcenia demona w istotę wspierającą nas swoją energią.
Karmienie demona jest całym medytacyjnym procesem, który składa się z pięciu kroków, które autorka szczegółowo opisuje. (Chociaż ja doczytałem się raczej sześciu kroków.) Demona trzeba znaleźć, zlokalizować w swoim ciele, pozwolić mu przybrać określona postać, dowiedzieć się od niego, czego od nas potrzebuje, zająć jego miejsce i zobaczyć istniejący problem jego oczami (a więc wejść w dialog z nim), karmić i w końcu przygarnąć, gdy pojawi się na nowo jako sprzymierzeniec.
Kiedy po nakarmieniu demon znika i się przekształca, razem z nim znikają problemy i objawy (również objawy chorobowe), które mu towarzyszyły, a właściwie były częścią jego manifestacji.
Autorka podkreśla skuteczność tej praktyki – w przeciwieństwie do rozpowszechnionego na Zachodzie agresywno-heroicznego podejścia do nich. Bo u nas z demonami się walczy. Egzorcyści biją się z szatanami. Walczymy z nałogami. O chorym na nowotwór nie mówi się, że jest chory, tylko, koniecznie, że „walczy”, i nie powie się, że umarł, tylko że „przegrał walkę”. Tsultrim Allione widzi w tym kontynuację mitu o Heraklesie, który heroicznie walczył z hydrą, podczas gdy tej wciąż odrastały głowy, i nie zdołał zabić potwora, tylko przydusił go głazem. Mit ten sprowadza ludzi Zachodu na całkiem błędną drogę, gdy chodzi o demony. Bo z nimi trzeba łagodnie, po dobroci, ze współczuciem i z hojnością.
Prócz demonów, Autorka wymienia jeszcze bogów i bogodemony. Bogów należy rozumieć (jak się domyślam) ani nie jako monoboga zachodnich monoteizmów, ani jako bóstw-potęg-wzorców takich jak w politeizmach greckim lub germańskim, ale raczej jako asurów, czyli istoty, które owładają nami kusząc nas snami o bogactwie, władzy, potędze, sławie, wiecznej młodości i innych rozkoszach. Ale każdy taki bóg bogactwa, sławy itd. ma zarazem swoją stronę demoniczną, bo łudząc nas i karmiąc się naszą energią, w końcu prowadzi do cierpień. Dlatego bogowie w istocie są bogodemonami.
Nie tylko ludzie jako jednostki są trapieni przez demony. Swoje demony mają też rodziny (tu Bert Hellinger coś mógłby powiedzieć), instytucje i narody. Autorka nazywa je demonami świata. W tamtym miejscu książki robi się naprawdę ciekawie!
Po tybetańsku ta praktyka nazywa się chöd – czytaj ćö, spolszczane też jako czie. Służy nie tylko radzeniu sobie z demonami, ale w istocie odcina przywiązanie do ego. Bo tak naprawdę wszystkie demony są fasadą jednego głównego: demona egoizmu.
Lama Tsultrim Allione będzie w październiku tego roku (2016) prowadzić warsztaty chöd w Polsce, w Darnkowie koło Kłodzka, w tamtejszym ośrodku buddyjskim tradycji Nigma.
◀ Rafała Łętochy. Czy „prymitywne” gospodarki przed-kapitalistyczne inspirują do pójścia dalej niż kapitalizm? ◀ ► Demony terapeutyczne czy demoniczne? ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/jaczewski.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/jaa.jpg)
https://www.youtube.com/watch?v=8Ez5wStWtsA
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.