20 października 2014
Wojciech Jóźwiak
Serial: Kolej warszawsko-wiedeńska
Umbra czyli wygasłe polskie mity (memy)
- Dyskusja z tekstem "Umbra" Jakuba Brodackiego
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ Czy z kraja nasza chata? ◀ ► Preußen! Polska jako nowe Prusy? ►
Napisał Jakub Brodacki: „Jesteśmy dzisiaj narodem sfrustrowanym i przesyconym różnorakimi lękami...”. Co to jest frustracja? To jest uczucie, kiedy celów nie osiągnięto. Nie udało się. Nie ma sukcesu. Frustra po łacinie znaczy: daremnie. Ja bym to widział inaczej. Nie tyle celów nie osiągnięto (lub: nie osiągnęliśmy ich), bo jednak w jakimś stopniu je osiągnięto – co mity, które motywowały i tłumaczyły ruch ku tym celom, wygasły, wyładowały się i teraz kierują w próżnię.
(Czytam teraz niedawno wydaną książkę „Mity Niemców”, autor Herfried Münkler, z tej perspektywy lepiej widać polskie mity.)
[Dopisane później: Żeby nie nadużywać słowa-pojęcia "mit", zmieniam w tekście "mit" na "mem". Bo mit ma swoją narrację, ikonę i ceremoniał, a tu chodzi raczej nie o mity w ścisłym sensie, co o stereotypy, klisze i uprzedzenia, albo oczywistości. Czyli utarte ścieżki myślowe.]
Jakie to mity lub memy? (A) Mem powstania, zbrojnego czynu, wojny o odzyskanie utraconej niepodległości. Mem wygasł, bo niepodległość mamy, i co pozostaje, to ją ulepszać, a do tego powstania się nie nadają.
(B) Mem stawiania oporu i dawania odporu Komunie, za którą stoi Rosja. Komuny, w postaci totalnej władzy partii komunistów nasłanych z Rosji, od ćwierci wieku nie ma, więc mem wygasł. Wprawdzie są pozostałości Komuny w postaci ludzi, środowisk, wpływów, złych nawyków i fatalnych trwających błędów w prawie, ale sposobem na to złe dziedzictwo powinno być chłodne rozpoznanie stanu obecnego, a nie fantazjowanie, że Komuna trwa, tym groźniejsza, bo tajna i ukryta. Jak ten katolicki Diabeł, co uporczywie wmawia, że go nie ma. Złe dziedzictwa mają też kraje, które Komuny nie miały: Argentyna, Meksyk, Grecja... Więc niekoniecznie Ukryta Komuna musi być tym, co winne jest obecnym wadom.
(C) Mem walki za wolność waszą i naszą, czyli mit prometejski. Nie ma tych „waszych”, którzy by naszej „walki” o ich wolność lub inne interesy potrzebowali. Nie ma! I już. (Niedawno okazało się, że Ukrainie też my jako Prometeusze nie jesteśmy potrzebni.)
(D) Mem (mit!) potęgi Jagiellonów i I Rzeczypospolitej. Na szczęście z sadystyczno-imperialnej („dominacyjnej”) wersji tego mitu, czyli postulującej odbudowę imperialnej Polski, która wróciłaby na wschód, chyba wszyscy myślący o polityce już i dawno się wycofali. Zmądrzeli. Cel tego mitu się zmienił i ewentualny powrót na wschód wyobrażany jest raczej jako jakaś federacja PUBL, czyli Polski, Ukrainy, Białorusi i Litwy. Idea ta bywa wyrażana w szerszej wersji, jako projekt Międzymorza. Z dawnej dominacyjności (lub: imperializmu) pozostaje widzenie Polski jako zjednoczyciela i „naturalnego” lidera stowarzyszenia państw pomiędzy morzami ABC: Adriatykiem, Bałtyckim i Czarnym. Ale przykład upadłego już całkiem Czworokąta Wyszehradzkiego pokazuje, że ci, którzy mieliby iść za Polską jako liderem, mają nasze regionalne przywództwo w d. Pytanie: czy miłośnicy Międzymorza pod polskim przewodem poparliby podobny zamysł zjednoczeniowy, gdyby liderem miała być Ukraina? Albo, co jest dużo bardziej realne, Niemcy? Tu koniecznie dodam, że ja sam pozostaję fanem Międzymorza, ale jako programu wzajemnego znania się i wymiany idei, bez śladu ochoty, żeby ktokolwiek kogokolwiek miał tu brać na hol. Streszczając: mem-mit wygasł, ponieważ sporządzenie czegokolwiek politycznego, co wyglądałoby na Międzymorze, jest w obecnych układach geo-poli zwyczajnie niemożliwe i nikt u naszych sąsiadów tego nie chce.
(E) Mem gonienia Zachodu, czyli mem Europy i reszty Wolnego Świata jako wzoru, do którego tęsknimy i który gonimy. Mem wygasł, ponieważ jego cel osiągnęliśmy. Od jakiegoś czasu należymy do tego Zachodu, czyli do NATO, Unii Europejskiej i Strefy Schengen, a jeśli coś jest nie tak, np. to, że jesteśmy średnio biedniejsi od Niemiec, Anglii, Włoch itd., gorzej zarządzani, dochody i ludzie wyciekają z Polski na Zachód, i gwarancje obronne NATO nie są wcale takie pewne, to na te wady kult Zachodu nie pomoże. – Znów jak przy punkcie „B” potrzebne jest chłodne rozpoznanie stanu istniejącego i podobna praca nad naprawą tego stanu. Mitologia tu tylko przeszkadza. Drugą stroną przemiany tego memu (gonienia Zachodu) jest postępujące pomniejszenie tego Zachodu, gdyż strefa białego człowieka przestała być absolutem, którym była kiedyś. Tak samo jak W. Brytanię czy Finlandię, musimy gonić Koreę, Chiny lub (podobno bardzo doprzodową) Botswanę.
(F) Mem postępu jako przemysłu i technicyzacji. Najbardziej propagowany był za Gierka, chociaż chyba bardziej uporczywie realizowany wcześniej, za Gomułki, a potężny już w II Rzplitej. Ten mem wygasł, ponieważ walka z przyrodą, która była jego osią, zdezaktualizowała się i zderzyła się ze swoim przeciwieństwem: coraz pilniejszą potrzebą chronienia i wspierania świata poza-ludzkiego, Gai – coraz bardziej niszczonej i zagrożonej.
W tle tych memów majaczy Rosja... jako Umbra Maior, Cień Główny. Majaczy Kościół z jego obsesjami i truciznami serwowanymi jako lekarstwa... Z jego prywatnymi (partykularnymi) mitami, serwowanymi jako polskie mity (memy)... Majaczy Polska jako twierdza oblężona przez wrogów. Coś musimy zrobić z tym śmietnikiem.
◀ Czy z kraja nasza chata? ◀ ► Preußen! Polska jako nowe Prusy? ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
jak wczoraj mówiłem żonie, że od jakiegoś czasu czuję, że możliwości Polski w obecnym "kształcie" (tj. w obecnej "formie") wyczerpały się. Wojtek słusznie zauważa, że chodzi o "mit" i precyzuje to w wyżej przedstawionych punktach...a ja (i wiem, że nie tylko sam) jestem gotowy się pod tym podpisać...
Z tego wynika, że wyczerpały się i "kształt" (a szerzej pewien "system społeczny" i jego funkcje) oraz mit (mity) który powinien go ożywiać. ...
P.S.
Nawiązując do idei Miedzymorza osobiście nie mam nic przeciwko temu gdyby liderem tego projektu była Ukraina, albo Białoruś. W pokojowych warunkach nawet we dwie razem i jeszcze z Litwą do pomocy nie są w stanie zdominować Polski...a Polska nie jest w stanie zdominować ich. To bowiem konsekwencja porównywalnych potencjałów gospodarczych...inaczej Niemcy, ...te gdyby nawet same tego nie chciały to pcha je na drogę bezwzględnej dominacji logika ekonomii i wcześniej czy później muszą (ich zdaniem) zacząć "cywilizować" "dziki wschód" na swój fatalny sposób. I to poza rosyjskim imperializmem jest jeszcze jedna przeszkoda na drodze do powstania silnego bloku państw Miedzymorza. ... Kolejną (przyczyną) jest brak wspólnego czynnika religijno-ideologicznego (ale tym bym się nie przejmował, bo "objawienie" pojawia się czasem jako odpowiedź na istniejące już zapotrzebowanie społeczne)
![[foto]](/author_photo/Taraka.jpg)
W szczegółach wątpliwości mam następujące:
A. Nie przedstawił Pan definicji niepodległości, a więc nie ma z czym dyskutować. Czy niepodległość istnieje jako forma uznania międzynarodowego czy raczej wedle definicji amerykańskiej jako forma państwa? Jakie są cechy niepodległości? Proponuję napisac dłuższy esej na ten temat, bo warto.
B. Moim zdaniem popełnia Pan dość typowy w Polsce błąd w założeniu, że głównym problemem PRL był komunizm. Oczywiście ja mało pamiętam z tego okresu, więc może Pan uznać, że nie wiem o czym mówię. Niemniej jednak z punktu widzenia dłuższego okresu historii między Rosją sowiecką a Rosją carską różnica jest ilościowa, ale nie jakościowa, jeśli chodzi o poziom represyjności ustroju. To nie komuna jest problemem, ale Polacy tego do tej pory nie dostrzegli. Problemem zawsze jest Rosja (oczywiście nie tylko Rosja, ale w kontekście komuny).
C. Mit prometejski nigdy nie miał tej mocy, którą mu Pan przypisuje. Walcząc za cudzą wolność w istocie człowiek walczy za swoją wolność, ponieważ w ten sposób organizuje sobie mózg i struktury i we właściwy sposób zagospodarowuje emocje, czasem złe emocje. Dlatego warto walczyć o cudzą wolność.
D. Problem międzymorza jest bardziej złożony, niż to co Pan przedstawił. Istnieje wiele możliwych koncepcji międzymorza, bo to jest koncepcja geopolityczna, a nie mit. Było sporo publikacji na ten temat, m. in. Eugeniusz Romer, Włodzimierz Wakar i wielu innych. Natomiast istotnie, historia państwa jagiellonów wskazuje na to, że jego potęga była mitem, ale potęga wielu państw na świecie opiera się na mitach. Te mity pozwalają im trwać; utrata wiary w mit oznacza prędzej później upadek państwa. Jeśli przestanie Pan na przykład wierzyć w demokrację, to demokracja przestanie wierzyć w Pana.
E. To gonienie Zachodu istotnie jest bardzo szkodliwym i odtwórczym mitem.
F. Przemysł i utechnicznienie jest jednak nadal ważne na całym świecie. Chińczycy nie przejmują się ekologią, USA też specjalnie się nie przejmują. Francja się nie przejmuje i ma swoje elektrownie atomowe. Myślę, że w tym akurat wypadku to Pan wytwarza pewien mit. To znaczy zakłada Pan, że reguły geopol
To znaczy zakłada Pan, że reguły geopolityki (nawet jeśli geopolityka jest mitem ludzi) odeszły w niepamięć. istotnie, w czasach zimnej wojny i integracji europejskiej geopolityka była zamrożona. Teraz to się zmienia i czarami się tego nie odwróci.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Jak to geopolityka w czasach zimnej wojny była zamrożona? --- Przecież właśnie wtedy świat został podzielony dokładnie według klasyka geopolityki Mackindera na światową Wyspę (USA), Rimland (sprzymierzeńcy USA) i Heartland (ZSRS z Chinami).
"F". "Chińczycy nie przejmują się ekologią." --- i za to rychło bekną. I pewnie my razem z nimi.
"D" Oczywiście, temat Miedzymorza jest dużo bardziej złożony i "barwny", ja sam o Miedyzmorzu piszę od lat w tym blogu i gdzie indziej i temat się nie kończy... :)
"C". Ale przecież Polacy nie wysłali Tysiąca Walecznych na Ukrainę, jak Włosi pod Garibaldim (1860?) na Sycylię. Ani u nas nikt się do tego nie rwał, ani tam nas nikt nie oczekiwał.
"B". Dwa zła się sprzęgły: komunizm i Rosja.
"A" Niepodległość to jest brak podległości. Na to można powiedzieć, że Polska nie jest niepodległa, bo podlega Unii Eu. Ale weszliśmy do niej dobrowolnie i na tę "federację" mamy wpływ, nie mniejszy niż na władzę krajową. Można mówić, że to fikcja, --- TAK, TO JEST FIKCJA! Ale jak tę fikcję uczynić mniej fikcyjną, na to nie ma rozwiązania w dyskursie "walki o niepodległość".
Miałem na mysli, że Europa Środkowa miała zamrożoną geopolitykę - przepraszam za niejasność.
Przykładu z Garibaldim nie rozumiem.
Tak, komunizm znalazł sobie w Rosji przytulne gniazdko.
Dyskusji o niepodległości nie można tak łatwo podsumować. Moje podejście do UE ewoluowało od bardzo sceptycznego do mieszaniny entuzjazmu i obrzydzenia. Są wielkie plusy i wielkie minusy. Przede wszystkim nikt nie będzie umierać za EURO oraz za gender. Z drugiej strony totalna urawniłowka na wschodzie. To już wolę gender, choć wiem, że to prędzej czy później zachęci barbarzyńców do zniszczenia tego naszego Rzymu.
Tak więc kwestię niepodległości trzeba pozostawić nierozwiązaną, ale warto byłoby jednak ją drążyć, także z duchowego punktu widzenia.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Żeby zrobić polityczne Międzymorze, trzeba zrobić temu regionowi dwie granice: na wschodzie odciąć się od Rosji, żeby zaistniała Granica Antyrosyjska. W tym celu Rosję i Rosjan się wyklina - mówiąc, że nie należą do Europy, że to dziedzice Mongołów, Azja, Mackinderowski Heartland, cywilizacja turańska Konecznego.
Oraz trzeba na zachodzie odciąć się od Europy, lub Zachodniej Europy, mówiąc, że to jakiś Zgniły Zachód, albo Europa ale mniej wartościowa, bo "bizantyjska" (Koneczny), albo "germańska", albo że nam "Niemcy od wieków zagrażają". Czyli trzeba zrobić Granicę Anty-zachodnio-europejską.
Co takiego łączy tak skonstruowane Międzymorze? Realnie tylko uraz historyczny: że tutaj rządzili komuniści: rosyjscy lub właśni.
W fantazji łączy ten region to, że tutaj mogłoby rozpostrzeć się jakieś Polskie Imperium. (Czego nikt poważnie nie weźmie.)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
11 państw Międzymorza (plus Grecja i Austria, gdyby je doliczyć) już należy do UE. Gdyby dobiły Mołdawia, Ukraina i Białoruś, jagiellońska część Międzymorza byłaby kompletna. Gdyby dobiły kraje bałkańskie, całe Międzymorze byłoby w UE.
Międzymorze, jako konstrukcja polityczna oddzielona od reszty Europy, nie ma sensu. Oczywiście, pozostaje problem, jak Unię uczynić "przyjaźniejszą ludziom".
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
dyskusja ...Fakt ...międzymorze to "temat rzeka" i różne warianty...
Ja traktuję świat i życie (tę nieustanną grę która kończy się śmiercią) jak układ dynamiczny, na który mamy ograniczony wpływ (stąd "teorie spiskowe" uważam bardziej za ciekawostki,...ale nie o tym chciałem).
Po prostu nie zakładam nieskończonego istnienia status quo na wschód od Dniepru. Tam (na wschodzie) granica Miedzymorza wcale nie musi być AntyRosyjska. Uważam, że w dłuższej perspektywie Moskwa nie jest w stanie utrzymać części azjatyckiej dawnego imperium, a i południowych "stepów" także. Dopuszczam, że to co z niej pozostanie będzie (tj. może być) jakąś nową wersją "Republiki Nowogrodzkiej" zwróconej ku Skandynawii i morzom północnym. To może być "partner" (i to "słowiański) a nie wróg ... A "Zachód" ? ...wcześniej czy później i tak będzie musiał się zmierzyć z problemem miejskiej partyzantki ..."dżihadziści" nie żartują, oni naprawdę chcą "nawrócić" cały świat ...
Wiem, brzmi to jak "fantasy"...no cóż, ale sto lat temu z Oleandrów też wyszli "fantaści" ...
Potrzeba tylko czasu i ludzi o otwartych umysłach ... bo "Międzymorze" zamiast mrzonką może być koniecznością...
Pozdrawiam
Co mogę powiedzieć o Polsce i innych pogrobowcach Rzplitej? (Bo myślę, że trzeba zacząć od sformułowania mitu, że Rzplita była Obojga - co najmniej - Narodów, a nie tylko Polska. Polska była Korona.) Bawię się od niejakiego czasu myślą, że Rzplita stanowiła osobną zupełnie formację cywilizacyjną, rdzennie bałtosłowiańską (za wyjątkiem wyznania), która zrządzeniem losu dotrwała do czasów historycznych i nieźle sobie radziła, póki jej nie zamordowano korzystając z faktu, że była bardzo młoda i w związku z tym nieodporna na błędy, u sąsiadów przećwiczone setki lat wcześniej. Czy jest to myśl słuszna i rozwojowa? Nie wiem. A czy należy i warto ideę tak rozumianej Rzplitej wskrzeszać, ba, rozszerzać na kraje Korony Świętego Stefana, tudzież nieszczęsnych tureckich wyzwoleńców, ba - zarażać nią Hanzę?
Co do dżęderu, mogę tylko przywołać Konfederację Warszawską - dżęder zapoprzedniej epoki...
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
żadnym ekspertem, ...i raczej kierują mną przeczucia (więc mam pełna świadomość narażenia siebie i innych na poważne błędy) ale Ergo Proxy zdefiniował to, co właśnie czuję, a mianowicie że: "Międzymorze" w ramach UE jest równie trudne do ucieleśnienia (jeżeli nawet nie trudniejsze), co moja hipoteza przedstawiona wyżej, i to właśnie ze względu na niepisany (podświadomy) zakaz tworzenia frakcji wewnętrznych mogących tę "neoHanzę" rozsadzić ...
Tworzenie wspomnianych granic antyeuropejskich i antyrosyjskich jest w sensie kulturowym niemożliwe. Ale uwaga p. Bogdana o tym, że UE nie będzie tolerowała "wykrajania" jakichs kawałków ze swojego składu jest też słuszne. Może dlatego niezbyt entuzjastycznie poparli Ukrainę, bo obawiaja się nadmiernego "rozciągnięcia" się UE i stworzenia dwóch bloków o odmiennych interesach. Do tej pory mogli łatwo kontrolować kraje bałtyckie, Polskę, Rumunię i Węgry, ale dodatkowe 45 milionów "międzymorców" bezpośrednio kulturowo graniczących z Rosją uczyniłoby region niesterownym, stale zaangazowanym w "zwarcie" kulturowe z Rosją. Ani Francja ani Niemcy nie dałyby sobie z tym rady, a oni mają rozliczne związki z Rosją i potrzebuja jej.
Myśl Wojciecha o "baltosłowiańskiej" praprzyczynie Rzeczypospolitej czy raczej - jak rozumiem - jej kolejnym wcieleniu wcale interesująca, ale gdy wchodzimy na teren archeologii, to kazda spekulacja jest możliwa. Sposób w jaki Litwini powołali do życia własne państwo i to jak długo trwali przy pogaństwie, wskazuje na to, że mogli być bardziej rdzennymi mieszkańcami tych ziem, niż Mieszko I i jego Polanie. Ale to taka tylko intuicja.
To znaczy, rozkładając w szczegółach Twoje myślenie:
"W tym celu Rosję i Rosjan się wyklina..." - nie, nie wyklina, ale w jakiś sposób tworzy się mit o nich albo kilka mitów do wyboru lub komplementarnych. Są inni - to widać gołym okiem. Jacy - to już jest przedmiot różnych koncepcji.
Co do Niemców tradycja historyczna jest taka: romansują z Rosją, cmokaja się, liżą, głaszczą, a potem robi im się za ciasno w łóżku i zaczynają sie rozpychać. W tym sensie - jednak są zagrożeniem. Tu taka uwaga: powstanie Międzymorza może oznaczać upadek Niemiec, co pokazała już historia.
Rozciągasz definicję międzymorza tak bardzo, że traci ona sens w moim odczuciu. Międzymorze to tradycyjnie rzecz ujmując obszar w zlewisku Wisły, Dniepru, Niemna i ewentualnie Dźwiny. Granica karpat oddziela nas od Europy południowej - jagiellonowie panowali tam krótko acz intensywnie.
Co nas łączy? To jest moja myśl oryginalna - stosunek do ziemi. Jesli serio brać koncepcję ludów stepu i ludów morza Dugina, to międzymorcy sa ludźmi związanymi z ziemią swoich przodków. Przykładowo, kozacy kubańscy (dawni zaporoscy) chętnie zajmowali się uprawą ziemi i bardzo byli w tym porządni. Ludy stepu nie uprawiają ziemi, a wyspiarze handlują. To sa uproszczenia, ale coś mówią.
"Polskie imperium" - nie w sensie etno-nacjonalistycznym, ale w sensie mocy intelektualnej. Konieczna jest kombinacja polskiej mocy intelektualnej z energią życiową Rusinów.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Autor twierdzi, że obecna Republika Federalna jest państwem skrajnie nie-mitologicznym, tzn. NIE korzystającym z mitologii, poza ogólną "mitologią dobrobytu". Jak pisze, "Nibelungowie wyginęli pod Stalingradem".
Nie-mitologiczność Republiki Niemieckiej przeciwstawia "gęstym" mitologiom państwowym Francji (Rewolucja, Bastylia, Bonaparte itd.), USA lub Polski.
O Prusach autor ciekawie pisze...
Jak więcej przeczytam, to powiem.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Pojęcia Międzymorza używam w sensie "Międzymorza większego" czyli ABC: obszar między Adriatykiem, Bałtykiem i M. Czarnym. Historycznie był to obszar dominacji Polsko-Litwy, Węgier i Austrii.
Międzymorze o którym Ty piszesz, to byłoby "Międzymorze mniejsze", BC, między Bałtykiem a Czarnym. Historycznie Polsko-Litwa, dzisiaj państwa sukcesyjne I Rzplitej.
Ponieważ jedno i drugie pociąga masę pytań i spraw do wyjaśnienia, wolałbym o tym napisać w osobnym odcinku. :)
Ale wracając do memów-cieni.
(A-B) Chylę czoła przed panem Wojciechem za opis Ukrytej Komuny, którego bardzo mi brakowało w mojej prywatnej układance. Z drugiej jednak strony - Polska podlega Unii. To znaczy komu? Mamy wszak naszych komisarzy, mamy "prezydenta". Oni nie są juz nasi, zdradzili, sprzedali się? Ale komu konkretnie - Bilderbergom może? Przecież Bilderbergów współzakładał Józef Retinger. Więc nie ma nikogo kupującego zdradę, rządzi Kolektyw, Borg taki, opór jest daremny, zostaniecie przyłączeni? Wobec tego dlaczego nie skrzesać własnej idei i wyjeść Borga od środka, na jego warunkach, jak dukajowscy Sybiracy carat? Zdaje mi się, że przeganiamy tutaj jeden cień z miejsca na miejsce, zamiast ostatecznie się z nim rozprawić.
(C-E-F) Wiem, nie o ten prometeizm chodzi. Niemniej prof. Szczeklik (śp.) popełnił był książkę: "Nieśmiertelność. Prometejski sen medycyny." Więc może myśleć w tym kierunku? Postęp w sensie poprawiania tego, co Natura "spartaczyła" w człowieku, wszak nie jest skompromitowany - a może wyrodzić się w groteskowe formy opisywane jeszcze przez Lema, których zaczątki możemy już obserwować na Zachodzie (hitem dnia są obecnie dziury w policzkach). Skoro ludzie na wschód od nas radzą sobie bez nas, pilnujmy zdrowej Formy, aby nasze prawnuki mogły przygarniać uciekinierów z zachodu. Bo jest gender w sensie podawania ręki ludziom poszkodowanym i jest dżęder w sensie panoptikum i na razie nie widać bezpiecznika, któryby ocalił ten pierwszy odcinając drugi.
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
zacznę od cytatu Ergo Proxy: "...Mamy wszak naszych komisarzy, mamy "prezydenta". ..."
wydaje mi się, że w czasach Związku Sowieckiego tacy na przykład Gruzini mieli mocniejszą reprezentację w Moskwie (szefów: państwa i struktur siłowych), ale dla samych Gruzinów niewiele dobrego z tego wynikało. ...tak już mają organizacje ponadnarodowe.
My dyskutując o "Międzymorzu" mamy na myśli zgoła coś innego, a niżeli jeszcze jedną "międzynarodówkę" ... .
Interesującą sprawą jest dla mnie "nie-mitologiczność" Republiki Federalnej Niemiec. W pewnym stopniu dostrzegam tutaj zbieżność z kryzysem "mitologiczności" polskiej. Otóż Niemcy i Polska po ostatniej wojnie straciły swoje kresy wschodnie, czyli regiony w dużym stopniu "mitotwórcze", ale i "państwotwórcze". Bez Prus nie byłoby zjednoczonych Niemiec, a bez "Litwy" (w rozumieniu Wielkiego Księstwa) Polska byłaby (jak teraz) jedynie czyjąś przybudówką. ...
P.S.
Nie wiem dlaczego Jerzy twierdzi, że mity Niemców w odróżnieniu od polskich mają moc sprawczą? czy to znaczy, że polskie mity są "gorsze"(?) bo nie wydały na świat potworów nowoczesności...
Pozdrawiam
"powstanie Międzymorza może oznaczać upadek Niemiec, co pokazała już historia."
zacytowane słowa przedmówcy ułożyłbym w innej kolejności:
- "upadek Niemiec, lub raczej ich osłabienie poprzez np. rozbicie na niezależne landy lub cokolwiek innego to jeden z warunków istnienia międzymorza",
- przywódcze Prusy, jednoczące niemieckie landy, lub idea cesarstwa rzymskiego płynąca z zachodu czyni ten kawałeczek ziemi zwany Polską strefą buforową, zapleczem, ziemią niczyją, czymś z czego się czerpie lub porzuca na pastwę wroga.
Po Waregach weszli na obszar międzymorza Bałtowie, a wraz z Jagiellonami i satelitarnie ludność Polski, myślenie o Polsce jako o sile sprawczej do istnienia miedzymorza jest moim zdaniem błędem, raczej jest to czynnik wspierający: myślenie o międzymorzu w kategoriach całej Europy to moim zdaniem mówienie o rozbudowywaniu cesarstwa rzymskiego.
Po wschodniej stronie międzymorza leży obszar, który jest osłabiony zawsze wtedy kiedy nie ma dostępu do cesarstwa rzymskiego, lub dostęp ten jest kontrolowany albo z innego powodu nie czerpie zysków z istnienia cesarstwa rzymskiego lub jego następców/spadkobierców, ten wschód będzie szukał wolnej i niekontrolowanej drogi północą lub południem. Szukanie tego dostępu dalej jest wkodowane, widać to chociażby jak buduje się drogi dla towarów z Syberii, dawniej futer dziś ropy i gazu - Morze Bałtyckie, Morze Czarne.
U Południa Europu na brzegach Afryki czekają na dogodną chwilę ludzie, którzy chcą się do niej wedrzeć - na razie nie maja swoich wodzów, kiedy ta fala się wleje wschód za międzymorzem upadnie - wtedy międzymorze będzie mogło kolejny raz się pojawić.
Dalej jestem zdania, że chyba jednak nie powinienem zabierać głosu w tej sprawie ;)
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
![[foto]](/author_photo/kapalka.jpg)
![[foto]](/author_photo/dobrowolski.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
Pozwolę sobie nie zgodzić się z Jerzym... wystarczy poczytać Kadłubka...tam aż roi się od mitów (memów) które stworzyły intelektualny klimat dla zjednoczenia kraju...
To, że teraz większość mitów straciła swoją aktualność, nie oznacza, że zawsze tak było i będzie...żyjemy w okresie, na końcu którego pojawią się nowe lub "odnowione" mity...
Pozdrawiam
Proxy [poprawka: Wed!] chyba słusznie zwrócił mi uwagę na to, że międzymorze powstało w wyniku rozkładu Niemiec, ale to wymaga głębszej analizy. Rozkład dzielnicowy Niemiec nie musi być objawem słabości, ale akurat siły tego narodu, który wytwarzał przecież lub wykorzystywał skuteczne formy ekspansji - osadnictwo, marchie pograniczne, zakony rycerskie. Potem na skutek zwarcia z międzymorzem (Grunwald) Niemcy pruscy doszli do wniosku, że forma państwa pruskiego jest przestarzała i że nalezy włączyć się w wiekszy organizm bałto-słowiański. Może zdecydował o tym etnos pruski? Prusy Wschodnie włączyły się na krótko, Warmia i Prusy Królewskie na stałe, a Gdańsk pozostał w rozkroku jako poddany króla polskiego, ale nie Rzeczypospolitej i jednocześnie członek Hanzy. Trzy warianty i wszystkie raczej korzystne dla Niemców - może to jakiś ukryty geniusz tego narodu, który zachował swój stan posiadania, choc utracił butę (RFN?).
Uwaga proxego w sprawie gender również bardzo ciekawa, choć niejasna. Tu także ciekawa uwaga Wojciecha o konfederacji warszawskiej. Rzecz w tym, że konfederację zawarli ludzie podzielający wartości społeczne, polityczne i przejęci losem swojej Ojczyzny. Także biskupi schylili tutaj karki w duchu patriotyzmu. A jakie wartości łączą konserwatystów (szeroko rozumianych) z genderystami? Chciałbym znaleźć choćby jedną. Genderyzm w istocie definiuje społeczeństwo jako zbiór bardzo wielu mniejszości (heteryków, homo, metro, trans, pedo i co tam jeszcze). Historia I RP pokazała, że jeśli kazdy głos traktujemy na równi bez względu na ważenie racji, to pojawia się narzędzie wykonawcze tej ideologii w postaci liberum veto. Potem nie ma już odwrotu! Każdy zaczyna się czuć w mniejszości, więc desperacko broni swojego stanu posiadania przy użyciu tego narzedzia. Wspólnota rozpada się. Pojawia się przestreń dla dyktatury - własnej lub obcej.
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
Bo jeśli przyjąć, że Międzynarodówka == zło wcielone, to czym ostatecznie ma być Międzymorze? Platformą wymiany myśli i obyczajów...? Ależ to jest po prostu pomysł na kolejny serwis internetowy, odpowiednio obreklamowany virialami. A mam wrażenie, że panom chodzi o coś więcej.
Alchymisto, bardzo plastycznie opisał pan panoptikum dżęderu, które i ja chętnie spuściłbym z wodą. Rzecz jednak w tym, by nie wylać przy okazji dziecka... Konserwatystom można polecić pod rozwagę postać Alana Turinga, który oddał swojej Ojczyźnie nieocenione usługi jako naukowiec i kryptolog w Bletchley Parku, ona zaś odwdzięczyłą mu się ostracyzmem i przymusową terapią hormonalną, kiedy wyszło, że - no, gej (brakuje tutaj dobrego, polskiego słowa...). Ostatecznie człowiek się zabił. Rzecz w tym, że talenty rozkładają się różnorako, przywary również i nie można skreslać jednostki dlatego tylko, że nie pasuje nam do masowej utopii, w tym wypadku kościelnej. Nie wiem niestety, gdzie dokładnie nakreślić granicę - błądzę po omacku; czego wszakże jestem pewien, tom powiedział.
Przykładowo, polska prawica ma poczucie, że jest "okradana" z mitu polskości. W miejsce tego mitu proponuje się euro i wspólny handelek. Ludzie to odbierają jako sprzedaż paciorków wzamian za złoto.
Z kolei polska lewica ma poczucie, że ukradziono jej przemysł i stabilność socjalną. W miejsce tego zaproponowano jej usługi, konsumpcję i kredyty - i to też ludzie traktują jako paciorki wzamian za złoto.
Nie chcę rozwijać wątku, ale jedno jest uderzające: jesli wejdziesz do sklepu panuje tam pozorna różnorodność produktów. Ale większość to są marki kilku potentatów. Gdy z kolei przyjrzysz się zawartości, to dostrzeżesz, że na półkach panuje głód utajony. Wszystko nieomal zawiera cukier i skrobię, nawet produkty nabiałowe że o wędlinach nie wspomnę. Paciorki za złoto...!
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
do tego co napisałeś Jakubie, dodam że: w miejsce zdekonstruowanego mitu lewicy wciśnięto jej jeszcze ten cały (przywoływany już w tym wątku) "dżender"...
![[foto]](/author_photo/Do JUTRA 001.jpg)
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.