zdjęcie Autora

22 maja 2013

Wojciech Jóźwiak

Serial: Kolej warszawsko-wiedeńska
United States of Heartland. Podwójne cesarstwo czyli spełniony sen Mao

◀ Interior i eksterior ◀ ► Równiny Scytyjskie ►

Takie przysłowie znam z mojej rodzinnej wsi: my tu gadu gadu, a dziad śliwki rwie. Więc mimo trwających gadu-gadu o relacjach rosyjsko-europejskich, dziad ze śliwkami coś robi po swojemu, a dokładniej Rosja mości się i zabezpiecza na swoich azjatyckich tyłach. A Chiny na swoich kresach zachodnich i północnych. Wynikiem jest sojusz chińsko-rosyjski, powiększony o Kazachstan, Kirgistan, Uzbekistan i Tadżykistan, pod nazwą Szanghajska Organizacja Współpracy. Formalnie nie jest to sojusz wojskowy, ale wspólne manewry owszem przeprowadza, co można zobaczyć tu: Anty-NATO, które reprezentuje połowę ludzkości, w akcji (witryna swiatowidz.pl ). SOW czyli to „anty-NATO” prócz członków ma „obserwatorów” (wśród nich Indie) i „partnerów dialogu”, którymi są Turcja i Białoruś. Razem jest ściślejsze lub luźniejsze stowarzyszenie wielkiej części Azji i wsch. Europy – czyli prawdziwy zjednoczony Heartland, tak jak go widział Mackinder, a nawet jeszcze więcej. A że „kto ma Heartland, ma świat”, to...

Szanghajska Organizacja Współpracy, mapa
Źródło: Wikipedia

Zjednoczony Heartland czyli te „United States of Heartland”, gdy je ograniczyć do ścisłych chińsko-rosyjsko-turańskich członków, przypomina sen Mao Zedonga o „podwójnym cesarstwie” czyli takim ułożeniu sobie stosunków ze Związkiem Sowieckim, żeby razem były czymś na podobieństwo podwójnego cesarstwa rzymskiego, gdzie teraz zachodnim „Rzymem” byłby ZSRR, a wschodnim „Konstantynopolem” Chiny. Jednak Stalin inaczej w Mao widział ledwie wasala, a za następnych genseków stosunki dalej się psuły aż do pogranicznych wojen. Teraz jak widać tamten projekt odżył, ale w konfiguracji przestawionej, bo przewaga Chin w tym duecie jest kilkukrotna i pewnie będzie się powiększać.

W martwym polu pomiędzy frontami znalazła się Ukraina. Ani jej na wschód pod sojusze z Moskwa i Pekinem, ani do Unii Europejskiej, gdzie jej nie chcą. Ukraina zalicza geo-strategiczne osamotnienie (lub „geo-strategiczny koszmar”), które Polskę ominęły, ale taka groźba wciąż nad nami majaczy – „po kwantowemu” jako alternatywa obdarzona pewnym prawdopodobieństwem swojej aktualizacji.

◀ Interior i eksterior ◀ ► Równiny Scytyjskie ►


Komentarze

1. Szanghajskie zagrożenieNN#5738 • 2013-05-24

Dla mnie zagrożenie ze strony sojuszu Rosyjsko-Chińskiego jest jedynie wirtualne. Pierwszy powód to brak agresywności ze strony Chin oraz ich uwikłanie w strefie Pacyfiku. Jednocześnie to Chiny są mocniejszym partnerem (GDP 4x większy, Ludność 8x), więc to jest uzależnienie Rosji od Chin, a nie poparcie Chin dla aspiracji Rosji.
Dodatkowo jest to sojusz wyjątkowo niepopularny w Rosji.
Kolejny aspekt to fakt, że taki sojusz grozi przejęciem satelitów Moskwy przez Pekin w sposób 100% pokojowy.
Natomiast w 1950 roku Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich z republikami Rosyjską i Chińską byłby koszmarem, choć chyba mniejszym niż w 1930 z republikami Rosyjską i Niemiecką.
Na szczęście wrogowie ludzkości przy okazji też konfliktują się ze sobą.
Stalin dobrze wiedział, że w 1930 to Niemcy by nadawały ton, a w 1950 Mao przejąłby schedę po nim. Przy okazji znając jakość przywództwa Mao oznaczałoby to prawdopodobne uwikłanie mocarstwa komunistycznego w wojny niekoniecznie konwencjonalne oraz katastrofę gospodarczo-cywilizacyjną.

Ktoś kiedyś napisał, że historia powtarza się dwa razy: raz jako tragedia, potem jako farsa. Więc czasy Mao to była tragedia, a teraźniejszy sojusz Rosji z Chinami to farsa.


Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)