23 maja 2013
Wojciech Jóźwiak
Serial: Kolej warszawsko-wiedeńska
Równiny Scytyjskie
◀ United States of Heartland. Podwójne cesarstwo czyli spełniony sen Mao ◀ ► Pęknięcia Europy ►
Brak nazw przeszkadza w analizowaniu i myśleniu. Jest kłopot, jak nazwać megaregion na wschód od nas, w którym zresztą my czyli Polska w większej części leżymy. Na mapach nazywa się go „Niziną Wschodnioeuropejską”, co w kontekście rozważań geopolitycznych natychmiast dysonansuje, ponieważ pod „Europą” rozumie się jej zachodni półwysep przeciwstawiony... właśnie, czemu przeciwstawiony? Rosji? Ale Rosja to pojęcie „ludzkie”, zresztą ani tego regionu nie obejmuje ani na nim się nie kończy, bo sięga dużo dalej. „Nizinie Wschodnioeuropejskiej”? Ale wtedy mamy niezręczność w nazywaniu „Europą” jednocześnie dwóch z gruntu odmiennych i właśnie przeciwstawianych regionów. Dlatego zacząłem nazywać „to coś” Równiną Scytyjską, na pamiątkę ludu, który w pra-starożytności mieszkał na południu tej krainy – ale i dużo dalej na wschód i południe, gdzie ta Równina (wcale nie nizina) ma naturalne przedłużenia.
Równina Scytyjska jest pomiędzy Karpatami, Bałtykiem, morzami Białym i Barentsa, Uralem, Morzem Kaspijskim, Kaukazem, Morzem Czarnym. W liczbie mnogiej Równiny Scytyjskie są trzy, prócz tej Nizina Zachodniosyberyjska od Uralu do prawego brzegu Jeniseju i Równina (nizina, kotlina czy jak tam) Turańska do Tienszanu i Pamiru. Te trzy Równiny Scytyjskie są wyrazistym regionem o wspólnej historii. Do XVI wieku główne państwo tego regionu, Złota Orda, miało stolicę akurat w jego środku, w Saraju, tam gdzie Wołga skręca do Kaspiku.
Równina Scytyjska ma mocne podstawy – dosłownie ziemskie, geologiczne. Zaczęła swój byt jako kontynent Baltika lub w spolszczeniu Bałtyka. Jako całość trwa i wędruje po kuli ziemskiej od 1,8 miliarda lat, kiedy jakoby skleiła się z trzech kratonów, wcześniej osobnych. 1,5 miliarda lat (lub 1,8) temu była częścią superkontynentu Columbia. W jego obrębie była częścią mniejszej jednostki zwanej „Nena”. Wreszcie, stanowiąc w ramach tej Neny jeden blok z Laurencją czyli rdzeniem dzisiejszej Północnej Ameryki, wpasowała się w kolejny superkontynent: Rodinię.
Dziwny to był świat. Kawał lądu, na którym miała w przeszłości leżeć Polska, sąsiadował z kratonem Amazonia w miejscu, które dużo później zostało zmasakrowane w Andy i dziś zalega gdzieś w głębi Ziemi pod Ekwadorem. Kto to widział na własne oczy? Jeśli nie lądowali Alieni, to nikt. Oczy są wielokomórkowe, a wielomórkowców-eukariontów po prostu jeszcze nie było. Rodinia zaczęła się rozpadać – została rozerwana przez rowy tektoniczne poszerzające się w oceany – około 750 milionów lat temu. Geologiczną „chwilę” później, ok 700 mln lat temu, miało miejsce szczytowe ochłodzenie, epoka lodowa, która przypuszczalnie objęła cały glob, jako faza Ziemi-śnieżki, Snowball Earth. Po jej stopnieniu w oceanach pojawiła się fauna edikariańska, jakby generalna lub nieudana próba ewolucji wielokomórkowców, po której przyszła kambryjska eksplozja ewolucyjna, w ramach której powstały obecne typy królestwa zwierząt. Kambr to już świat bardziej znajomy: wtedy na zachodnim obrzeżu Baltiki sfałdowały się Góry Świętokrzyskie, a na północno-zachodnim Góry Skandynawskie i Szkockie (jako fałdowania kaledońskie). Nasi genetyczni przodkowie byli wtedy w fazie strunowców.
Wszystko to streszczam dla podkreślenia tego, co zasadniczo odróżnia już na poziomie pra-tektonicznym Europę Wschodnią od Zachodniej, czyli Europę ściślejszą, zachodnią-morską, od Równiny Scytyjskiej. Scytyda pokrywa się z prastarym jednolitym kratonem Baltiki, Europa ściślejsza jest młodą „przydawką” tamtej i składanką tektonicznego „gruzu”, który właśnie od epoki fałdowań kaledońskich zaczął się kolejno do Baltiki przyklejać od zachodniej jej (dzisiaj) strony.
Geologiczna stabilność Baltiki polegała na tym, że prócz jej obrzeży, na których kładły się fałdy kolejnych młodszych odeń gór, ruchy tektoniczne w jej środku przebiegały powoli i „dyskretnie”, czyli wolniej od erozji i depozycji. Piętrzące się tu góry szły w górę wolniej niż ścierała je erozja, a zapadliska zapadały się w takim tempie, że osady rzek zdążały je zapełnić. Bałtyka gięła się od środka, na powierzchni pozostając spokojną równiną. Może to być metaforą dla ludzkich zjawisk, które tu zachodzą.
◀ United States of Heartland. Podwójne cesarstwo czyli spełniony sen Mao ◀ ► Pęknięcia Europy ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/kapalka.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Pisząc o Równinie Scytyjskiej chcę wyodrębnić region geograficzny będący "bazą" pod cechy i różnice historyczne i cywilizacyjne.
![[foto]](/author_photo/kapalka.jpg)
Tu Cię mam, Wojtku. Granice między mezo- i makroregionami geograficznymi są wyraźne, tylko potrzebna jest pewna wprawa w rozpoznawaniu. Pojezierza Wschodniopomorskie, Mazurskie, Litewskie i inne mają inny typ pagórków i rzeźby terenu, a okazuje się, że również inne oddziaływanie radiestezyjne. Jeżdżąc po tych terenach często bawię się w rozpoznawanie, gdzie się kończy jedna kraina a zaczyna druga i jak to potem sprawdzam to trafienia mam całkiem niezłe. Studiowałem te zagadnienia na potrzeby mojej rozprawy. To wcale nie są wymysły urzędników geograficznych, to ma solidne podstawy. A czy między Olsztynem a Ostródą przebiega granica między Europą Zachodnią a Wschodnią? Cóż, należałoby spojrzeć na to z szerszej perspektywy, niż ja to robię. Jest to całkiem prawdopodobne.
Kto kiedyś będzie we Fromborku, polecam wejście na wieżę Radziejowskiego. Pięknie stamtąd widać cztery krainy geograficzne i nie ma wątpliwości, gdzie jest która.
Może ma to związek z tym, że pod ziemią utrzymuje się wieczna zmarzlina - Suwałki i dalej w stronę Dyneburga. Nie wiem, czy tak samo jest pod Mazurami?
![[foto]](/author_photo/kapalka.jpg)
Na temat śniegu i pogody na północnym-wschodzie można by napisać osobny artykuł. Wieczna zmarzlina jest tylko pod Suwałkami i nie sądzę, żeby to ona miała znaczący wpływ. Już prędzej widziałbym rolę wysokości - pojezierza leżą wyżej niż okoliczne tereny, a polski biegun zimna 150 m wyżej niż Suwałki. No i wpływ klimatu kontynentalnego, malejący wraz z przesuwaniem się na zachód. Iława jest wyraźnie cieplejsza i mniej śnieżna niż Olsztyn, a ten niż Ełk i Suwałki.
![[foto]](/author_photo/kapalka.jpg)
@olek_m: Ja też nie wszystko wyjaśnię bo nie jestem meteorologiem. Ale: Po pierwsze, większa wysokość bezwzględna pojezierzy, a to coś daje. Po drugie, z Warszawy jedziesz na północ, więc zimniej, a potem dostajesz się pod wpływ morza, a więc cieplej.
@Jerzy Pomianowski: Też nie lubię równin. Ale kiedyś rozmawiałem z mieszkańcem Żuław, i on z kolei nie lubi terenów pofałdowanych. U siebie na równinach widzi wszystko po horyzont. Pagórki zasłaniają mu panoramę. Więc wszystko może być kwestią wychowania.
![[foto]](/author_photo/send2.jpg)
Anglosaska geofizyka oznacza ten caly obszar pomiedzy Hamburgiem a Uralem, i Morze Barents i Ukraina jako "North European Plain". Koniec, kropka. Poezja to poezja, a nauka to, no.........
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.