20 sierpnia 2018
Bearyl
Serial: Sny i wizje
Wesele
◀ Minotaur ◀ ► Liczenie liter w utworze ►
Wesele - Kanibalizm - Rytuał - Woda - Ofiara
Śniło mi się, że z moją rodziną (rodzicami i siostrą) podróżuję po obcym kraju. W pewnym momencie psuje się samochód i stajemy w samym środku wielkiego włoskiego wesela. Czuję zagrożenie, kiedy wszyscy uczestnicy wesela spoglądają na nas obcych wrogo, jakbyśmy naruszyli jakieś tabu. Zaczynam śpiewać wesołą pieśń, która jak wiem (oczywiście w tym śnie) jest pieśnią weselną - a ściślej pieśnią gości weselnych. Atmosfera wyraźnie się rozluźnia, widzę wokoło uśmiechy - zostaliśmy zaakceptowani jako goście wesela, choć wykonanie pieśni poszło nam dość kulawo. Podchodzimy do ustawionej pośrodku ławy na której siedzą rodzice panny młodej, jej młodszy brat i dziadek. Dziadek podchodzi do nas i zagląda każdemu głęboko w oczy, po czym kiwa głową z zadowoleniem. Goście wokół zaczynają coś skandować, młodszy brat zaczyna się skręcać ze śmiechu a ja podejrzewam, że będziemy musieli przejść jakieś głupie próby i zrobić z siebie głupców żeby jeszcze bardziej rozluźnić atmosferę. Przed nami pojawia się naga kobieta z rozpuszczonymi włosami - jest bardzo szczupła, wręcz chuda a jej nagość jest przykryta warstwą zaschniętego błota czy jakiejś brązowo-szarej mazi. Podaje mi dłoń i prowadzi mnie i moją rodzinę w kierunku dziwnej lepianki, przed którą jest mała sadzawka. Kobieta wchodzi do wody i płynie, wchodzimy za nią. Woda jest zimna i ciemna, ale czysta. Obawiam się, że jest głęboko, bo nie umiem pływać, ale okazuje się że stopami dosięgam dna sadzawki. Wychodzę za kobietą przy lepiance, ale niepokoję się o ojca, bo jest zbyt słaby i oglądam się czy przebył sadzawkę. Wszystko okazuje się w porządku, a kiedy się obracam staje przy mnie matka panny młodej i pokazuje, że już nas zwalniają z dalszych prób. Pcha mnie delikatnie w kierunku weselnych stołów i odbieram jej pchnięcie jako serdeczne i ciepłe, wręcz kojące.
Teren na którym odbywa się weselne przyjęcie jest bardzo rozległy, chodzę między stołami i obserwuję gości. Nagle z przerażeniem dostrzegam, że wszędzie na ziemi w trawie leżą ludzie owinięci ciasno w jakieś trawy i zioła jak roślinne mumie. Ludzie ci których twarzy nie widać pod "bandażami" z traw i liści - słabo się ruszają, ale ciasno owinięte wokół nich rośliny nie pozwalają im na nic więcej. Obok mnie ojciec panny młodej obwiązuje ciasno roślinami swoją żonę, matkę panny młodej - a potem wpycha jej do ust poszatkowaną drobno kapustę i jakieś owoce i zioła. Kobieta dławi się, ale jest całkowicie bezwolna. Czuję, że ogarnia mnie groza. Obok inny starszy mężczyzna podpala leżące ciała - mam wrażenie, że wesele zamienia się w jakiś kanibalistyczny obrzęd, że wszystkie te leżące roślinne mumie zostaną upieczone i zjedzone. Z przerażeniem biegnę ostrzec rodzinę - dostrzegam siostrę, a kiedy krzyczę co odkryłem, budzę się.
Mam wrażenie pierwotności tych symboli, choć ich nie rozumiem.
◀ Minotaur ◀ ► Liczenie liter w utworze ►
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.