18 sierpnia 2015
Wojciech Jóźwiak
Serial: Czytanie...
Wielkie zabijanie
◀ Judta i Sowy o dobru wspólnym i alternatywach wobec postępującej prywatyzacji wszystkiego ◀ ► Erotyczno-homoseksualne początki państwa, czyli teoria męskiej społeczności Hansa Blühera ►
Krajobraz późnego plejstocenu w północnej Hiszpanii, autor Mauricio Antón, z Wikipedii
Od pół wieku trwa spór o to, czy plejstoceńską megafaunę (= żyjące w epoce lodowcowej wielkie ssaki i ptaki) zabiły zmiany klimatu, więc głównie ocieplenie – czy człowiek? Nowe badania, opublikowane w Robustness despite uncertainty: regional climate data reveal the dominant role of humans in explaining global extinctions of Late Quaternary megafauna (streszczenia w: Humans responsible for demise of gigantic ancient mammals August 13, 2015 i w: Rozwiązano zagadkę wyginięcia megafauny) wykazują, że winni byli LUDZIE.
Autorzy stwierdzają: „Nasze wyniki pokazują, że głównym napędem wymierania megafauny na całym świecie była ludzka kolonizacja, chociaż czynniki klimatyczne również miały w tym udział.”
Ciekawym wyjątkiem jest Azja – „mainland Asia”, domyślnie Azja bez peryferii wyspowych i syberyjskich – gdzie skala wymierania była względnie mała.
„Nasz świat utracił większość wielkich zwierząt lądowych, spośród tych, które żyły jeszcze 100 tys. lat temu.” „Ich wymarcie zajęło względnie krótki czas w geologicznej skali, przy czym na różnych kontynentach zachodziło asynchronicznie.” „Wymarłe gatunki megafauny rzadko były zastępowane przez inne, pozostawiając puste nisze ekologiczne i fizjologiczne anachronizmy u zwierząt i roślin, które przeżyły.” „Podobnego i równoczesnego wymierania nie zaobserwowano u mniejszych zwierząt lądowych, ani u roślin ani u gatunków morskich.” – To wymieranie było więc wysoce selektywne!
Oto skala zniszczeń:
(Według oryg. artykułu.)
Lądy Ziemi podzielono na 14 regionów. Liczby pokazują liczbę rodzajów – rodzajów, nie gatunków – megafauny zniszczonych w wyniku wymierania w ciągu ostatnich 80 tys. lat. Czarny wycinek, to rodzaje wymarłe. Na Madagaskarze i Nowej Zelandii zagłada była 100-procentowa. Megafauna Ameryki Północnej była tylko nielicznie mniejsza od afrykańskiej (stada wielkich ssaków sawann Afryki dają pojęcie o tym, jak w epoce przed-ludzkiej wyglądały wszystkie kontynenty): 48 rodzajów w Ameryce Pn. wobec 50 rodzajów afrykańskich. Megafauna Ameryki Południowej była nawet liczniejsza, a właściwie bardziej różnorodna od tej z Afryki: 69 rodzajów wobec 50. Oba kontynenty został spustoszone w skali ok. 80%. Ciekawe, że w dużym stopniu ocalała właśnie megafauna Afryki; wymarło „tylko” ok. 10% tamtejszych rodzajów – ssaki Afryki najwidoczniej ewolucyjnie uodporniły się na pierwotnych ludzi. (Od razu trzeba dodać, że obecnie zagrożone są bodaj wszystkie rodzaje i gatunki afrykańskich wielkich ssaków, a niektóre z nich, głównie nosorożce, słonie i lwy, są gwałtownie dożynane na naszych oczach.) Europa i Syberia zostały spustoszone mniej niż Ameryki i Australia, na poziomie 45%, jeszcze mniej Azja stepowa i tropikalna, ok. 15%–20%, Afryka jak było wyżej, najbardziej ocalała (do czasu).
W artykule jest seria wykresów i tabel pokazujących ścisłą synchronizację wymierania z osiedleniem się ludzi biologicznie współczesnych w poszczególnych regionach świata.
Wynika z tego również pewien przykry wniosek: ludzie pierwotni NIE żyli w harmonii z przyrodą, z ekosystemami, które były ich „domem”. Przeciwnie, zagładę przyrodzie nieśliśmy (my, Homo sapiens) już na etapie łowców-zbieraczy, nie tylko jako neolityczni rolnicy i nowocześni „miejscy przemysłowcy”.
A co dalej? Logicznym dalszym ciągiem tego „postępu” jest świat przyszłości bez przyrody, zapełniony jedynie masą kłębiących się ciał jednego gatunku, Homo sapiens, zapełniających techniczne instalacje służące im do przeżycia. Coraz przykrzejszego przeżycia.
◀ Judta i Sowy o dobru wspólnym i alternatywach wobec postępującej prywatyzacji wszystkiego ◀ ► Erotyczno-homoseksualne początki państwa, czyli teoria męskiej społeczności Hansa Blühera ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/akela.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Czy 30 - 10 tyś lat temu zaludnienie Ziemi było na tyle wysokie by stanowić problem?
W czasach gdy zaczęły powstawać duże skupiska ludzkie, megafauny już prawie nie było (chyba).
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
Spróbuję wrzucić na tarakę małe streszczenie książki, jakby kogoś to interesowało.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
>>>Zmiana klimatu w ostatniej epoce lodowcowej była tak drastyczna, że właściwie można nią wszystko tłumaczyć.
No właśnie dlatego, że były takie wątpliwości, czy klimat, czy człowiek, autorzy omawianej pracy zestawili znane dane i wykazali, że zawinił CZŁOWIEK, a NIE KLIMAT. O tym dokładnie jest ta praca, którą radzę przeczytać, linki są u góry, język ang. ale łatwy.
>>>Zmiana klimatu w ostatniej epoce lodowcowej była tak drastycznaAle takich drastycznych zmian było w plejstocenie czyli epoce lodowcowej więcej, bodaj 6, i były naprawdę katastrofalne: średnie temperatury na Ziemi rosły o 8 stopni w ciągu kilkunastu lat. (Dopiera taka katastrofa mogła stopić lądolody.) Megafauna przetrwała WSZYSTKIE te gwałtowne ocieplenia. Prócz ostatniego, kiedy byli ludzie.
>>>Zanikła stepotundraZanik stepotundry dotyczył tylko pobrzeży północnych lądolodów czyli Ameryki pn., Europy i Syberii. Nie dotyczył ani Ameryki Płd, ani Australii, Madagaskaru, N. Zelandii.
>>>duże skupiska ludzkieDo wybicia mamutów, nosorożców, mega-wombatów i mega-leniwców nie były potrzebne "duże skupiska ludzkie", wystarczyli koczownicy z oszczepami, którzy szli żerując na stadach zwierząt jednego gatunku, po wykasowaniu go przerzucali się na drugi -- do skutku.
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
Pierwsze co rzuca się w oczy, to bardzo prymitywna technika łowiecka, wymuszająca zabijanie znacznie ponad potrzeby populacji . Wydaje się, że zabijano masowo, ale niewiele z tego wykorzystywano. ... Otóż prawie w naszych czasach, dopóki "biali" Amerykanie nie postanowili pozbawić Indian prerii (tj. "pierwotnych" Amerykanów) ich zwierzyny łownej (gł. Bizonów) jej populacja (tj. zwierzyny łownej) nie była zagrożona. Tj. możemy przyjąć, że wciąż balansowała na granicy zagłady, i gdyby nie przeprowadzona z premedytacją rzeź (plus zagarnięcie terenów łowieckich pod uprawy), jeszcze długo Indianie wiedliby swój dawny tryb życia. ... "zabijając" tyle bizonów ile było konieczne (nigdy zaś ponad miarę) ... Wygląda na to, że wczesny homosapiens, albo zabijał ponad miarę (np. zapędzając stado nad urwisko i potem pozyskiwał to co najłatwiej można było dosięgnąć i przetransportować) albo rywalizujące ze sobą grupy ludzi już wtedy prowadziły "wojny" w trakcie których jedni pozbawiali drugich podstaw egzystencji. Coś musi być na rzeczy, bo kiedy pojawia się nasz bezpośredni przodek w mrokach historii ginie neandertalczyk . (?) Nie jest odkryciem, że "wojna" to koło zamachowe ludzkiej cywilizacji (chodzi o to, żeby nie przegiąć)... Wygląda na to, że przeholowaliśmy...i żeby przeżyć musieliśmy stać się rolnikami (ale to już inna dyskusja) Podobnie może być w przyszłości, ... warunkiem przetrwania będzie zmiana stylu życia, tj. odnalezienie na nowo swojego miejsca w naturze, której jesteśmy częścią
![[foto]](/author_photo/dobrowolski.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/dobrowolski.jpg)
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
z bronią jądrową jest ten problem, że wywraca ona do góry nogami całą "logikę" i "ekonomię" wojny. ...
Bo po cóż jest wojna ? ... przecież nie chodzi na niej wcale o zabijanie, ale o to żeby obrabować "onych" (tj. "nie naszych") ze wszystkiego co mają (albo natychmiast, albo przez nałożenie kontrybucji tj. haraczu), posiąść ich kobiety, obrócić w niewolników ich dzieci (niech pracują dla nas), i żyć z tego jak długo tylko się da ... Oczywiście to jedynie uproszczenie. Zabijanie musi być, bo kiedy ktoś chce zagarnąć komuś stado bydła, musi wpierw pozabijać jego strażników (chyba, że ci sami uciekną). Na koniec jeżeli "homosapiens" nie jest zainteresowany ziemią "onych" czy długotrwałym ściąganiem haraczu podpala obrabowane domostwa, tak aby ci "inni" zajęci odbudową i w ogóle dochodzeniem do siebie nie mieli środków i dosyć wolnego czasu na zemstę. ... Tak więc najpierw zbrojny najazd, dalej rabunek i używanie sobie, a potem podpalenie tego co nie ma dla nas wartości. A co robi "broń atomowa" ? ... Najpierw "podpala" i dewastuje, tak że już nic nie zostaje do obrabowania ... do kitu z taką "ekonomią" wojny ...
Nie prowadzimy wielkich wojen, nie dlatego że jesteśmy mądrzejsi, ale dlatego że nam się to nie opłaca ...
Autorzy twierdzą iż wykazali, że wyginięcie megafauny jest mocniej skolerowane z momentem pojawienia się człowieka, niż ze zmianą klimatu. Nie twierdzą, że zwierzyna została upolowana lub zjedzona, sugerują różne przyczyny wyginięcia związane z obecnością człowieka. Polemika z tym artykułem jest prawie niemożliwa bez dobrej znajomości matematyki, modeli rozwoju populacji, i analizy statystycznej.
Ssaki-giganty wyginęły niemal wszystkie już 80 tysięcy lat temu (według autorów), czyli w czasach gdy żył dopiero "człowiek anatomicznie współczesny", oraz neandertalczyk.
![[foto]](/author_photo/drzewo.jpg)
Wielka Brytania też ma podobny problem, choć na mniejszą skalę (boć i armia mniejsza) - zorientowałem się kiedy wracałem w niedzielę z pracy przez centrum Reading, zapytałem jednego z bezdomnych stojących w kolejce po zupę dlaczego paru z nich nosi odzież z demobilu. Okazało się że służyli w wojsku. W UK jest około 9tys. bezdomnych weteranów - wg oficjalnych szacunków.
W efekcie np. taka RT ma o czym pisać (przykład). Potem władza zachodnia wścieka się i piekli, że nie ma jak skontrować "propagandy" rosyjskich mediów - a sama daje im pożywkę.
Danych dla Rosji nie znam - wiem tylko, że po Afganistanie i wojnach czeczeńskich było u nich dużo bezdomnych weteranów, często kalek żebrzących o pomoc. Teraz nie wiadomo co się z nimi stało, znajomi podróżujący na wschód też nie widzieli takowych (a pytałem bo chciałem porównać). Może są w jakichś domach zakwaterowania... albo zapili się na śmierć, jak to czasem w Rosji bywa...Tak BTW - wiecie że w wielu krajach zachodnich nawet nie noclegowni? Znajomi studenci UK od czasu do czasu angażują się w różne akcje pomocy - a patrzyli na mnie jak na kosmitę gdy o to pytałem. Musiałem im wyjaśnić na czym polega taki koncept jak noclegownia.
Natomiast w wypadku konfliktu USA-Chiny to pierwsze mocarstwo bałoby się nie nie tyle o własne lotniskowce... co o satelity: pokaz siły Chin miał już miejsce w 2007 roku, gdy zestrzeliły swojego satelitę meteorologicznego. Rosja jest w stanie zrobić to samo - a bez satelit armia USA po prostu "oślepnie". Natomiast siły zbrojne FR dysponują też dość skutecznymi systemami zakłócającymi łączność lądową; same natomiast są w stanie operować przy najbardziej podstawowych środkach.
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
jest to, że do największego (najbardziej brzemiennego w skutki) wymierania megafauny doszło w tych częściach świata, w których człowiek pojawił się później, w zasadzie już jako myśliwy polujący na grubego zwierza (a nie jak to było na początku w Afryce jako zlękniony padlinożerca, lub łowca drobnej zwierzyny). Jeżeli globalne zmiany klimatyczne miały decydujący wpływ (oczywiście samych zmian klimatycznych a co za tym idzie środowiskowych nikt nie bagatelizuje) to dlaczego doprowadziły one do zagłady wielkich ssaków w obu Amerykach, a w Afryce tylko w niewielkim stopniu ... ?
No ale ... my (laicy) być może ograniczamy się myślą do Afryki współczesnej, ...ale jak wyglądała sytuacja np. na Saharze w czasach kiedy porastała ją roślinność a rzeki toczyły przez nią swe wody ? Czy "homosapiens" pojawił się tam zanim wymarła większość megafauny?, czy dopiero potem ją zdziesiątkował ... ? (badania na Saharze to nie jest wcale taka prosta sprawa? jakimi danymi dysponujemy z obszarów, które kiedyś stanowiły naturalne srodowisko dla wielkich ssaków, a teraz są trudno dostępne?
![[foto]](/author_photo/dobrowolski.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
http://oaspl.org/2015/08/14/nato-dwoch-predkosci/
http://oaspl.org/2015/08/18/mocarstwa-dziela-sie-strefami-wplywow-czy-obama-i-putin-uzgodnia-nowy-reset/
(Tekst był o plejstocenie. Czy nam się wszystko musi z Ruskimi kojarzyć?!)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Drogi Jerzy! Błagam, czytaj to, co komentujesz, nie pisz nieprawdy i nie przypisuj autorom tego, czego nie napisali.
Nie jest prawdą, że "Ssaki-giganty wyginęły niemal wszystkie już 80 tysięcy lat temu (według autorów)" -- w tamtym artykule tak nie jest napisane. 80 tys. lat jest to początek okresu, który autorzy brali pod uwagę, ponieważ masowe wymieranie megafauny zaczęło się PO tamtej dacie, a ściślej ok. 55 tys lat temu w Australii, bo w N. Zelandii miało miejsce dopiero kilkaset lat temu. "Ssaki-giganty" wymierały dużo później. Pojecie megafauny jest szersze niż "ssaki-giganty", ponieważ obejmuje ssaki i ptaki o masie ciała powyżej umownego 40 kg (albo 100 funtów). Pojawienie się neandertalczyków (w Europie i Azji) NIE pociągało masowego wymierania.
.
![[foto]](/author_photo/IlonaSzewczyk.jpg)
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
nie zwróciłem na to " COŚ" uwagi, ale też nikt nie mówi tego głośno, że takie zagrożenie istnieje... w całym Wszechświecie nie ma takiej "rzeczy" która nie miałaby swojej drugiej ("ciemnej") strony ...
Pozdrawiam
![[foto]](/author_photo/drzewo.jpg)
>>>Podobno Ziemia jest obliczona na 600 milionów ludzi. Teraz jest ich-nas 12 razy więcej. Niedługo ma być 15 miliardów czyli 25 razy więcej. Europa (Biali tubylcy), Japonia i Chiny już opamiętały się i stoją w miejscu lub się zmniejszają."W tym miejscu przypomniał mi się pewien artykuł z "Guardiana"
To jest bardzo ciekawe - bo wygląda jakby... po osiągnięciu pewnego punktu krytycznego ludziom zaczynały się wyłączać mechanizmy reprodukcyjne. Wielu Japończyków (ale także coraz więcej młodych ludzi na Zachodzie, o czym jednak "Guardian" nie pisze) już nawet "casual sex" nie interesuje. W wypadku Japończyków czynnikami sprawczymi mogą być także drogie i ciasne mieszkania w przeludnionych metropoliach, coraz większa niepewność na rynku pracy... ale czyżby to miało być wszystko?
Japonia się wyludnia... a Rosja i Chiny już pewnie zacierają ręce. Z drugiej strony, Polska też się wyludnia - jednak nie tak bardzo jak dawna "Pribaltika", przede wszystkim Litwa i Łotwa, z których na zachód uciekło circa 40 procent ludzi młodych (!!!) - co zresztą stwierdzają sami ci młodzi migranci, mówiąc ilu ich rówieśników również wyjechało. Czasami to wszystko mnie bardzo przeraża...
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
"po osiągnięciu pewnego punktu krytycznego ludziom zaczynały się wyłączać mechanizmy reprodukcyjne"Tak -- ale ten punkt nie zależy od gęstości zaludnienia (przeludnienia). Potwornie przeludniony Egipt, Bangladesz, Nigeria wcale nie zwalniają tempa.
Polska jest teraz przeludniona, bo aż tylu ludzi co kiedyś zatrudnionych w państwowych kombinatach, teraz do międzynarodowych "montowni" nie potrzeba.
Może istotne jest czy jakakolwiek praca 8h dziennie wystarcza na mieszkanie i jedzenie, czy już nie? Też bardzo nieprecyzyjne. Samowystarczalność żywnościowa lub jej brak?
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
Jerzy ma chyba rację... "przeludnienie" wydaje się być pojęciem względnym. Liczy się "żyzność"
Pozostaje tylko pytanie: jaka jest „żyzność” ziemi ?…która zależy od wielu czynników zmieniających się w czasie (jak np. klimat, czy rozwój technologiczny)…
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
Być może Ziemia jest policzona na 600 milionów, ale warto by znać oszacowanie wartości energii, jaką mieliby oni średnio zużywać. Ziemia utrzyma może nawet kilkanaście miliardów ludzi, spełniających swoje podstawowe potrzeby, żyjących w miarę zgodnie z naturą. Natomiast Ziemia nie utrzyma długo kilkuset milionów bogatych ludzi, wciąż pragnących nowych zbytków i luksusów, skrajnie niszczących naturę.
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
Ziemia być może utrzyma kilkaset milionów ludzi żyjących "w luksusie" , przez co rozumiem korzystanie z (i dostęp do) nowoczesnych, energooszczędnych technologii, ale może nie utrzymać kilkunastu miliardów ludzi ogrzewających się spalanym drewnem, czy stosujących "tradycyjne" metody uprawy roli ... Obawiam się, że jesteśmy skazani na ucieczkę do przodu ... Oczywiście dla naszego własnego zdrowia powinniśmy mniej żreć ...
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/dobrowolski.jpg)
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
- trzeba wynajdywać coraz to nowsze źródła energii, która jest coraz droższa, bo kosztowniejsza w wydobyciu, magazynowaniu bądź przesyłaniu (niemniej chwilowo, na jakiś czas, po odkryciu łupków mamy duży spadek cen paliw);
- trzeba szybciej ogołacać Ziemię z bogactw naturalnych, których nie przybywa, i kiedyś zwyczajnie ich zabraknie;
- trzeba składować coraz więcej odpadów i mocniej zaśmiecać środowisko (już tak jest);
- trzeba się liczyć z tym, że staniemy się ciałem obcym/wrogim dla tej planety, z krzywdą dla nas (choroby cywilizacyjne) i dla planety (wielkie zabijanie, wyjaławianie ziemi i zaśmiecanie). Wraz z rozwojem technologicznym coraz bardziej oddalamy się natury.
Jako gatunek musimy poczuć odpowiedzialność za planetę a nie tylko za własny dobrobyt. Pytanie, czy zrobimy to sami , czy zostaniemy zmuszeni. Stawiam, niestety, na to drugie.
Wojtku, nie gloryfikuję biedniejszych. Niemniej biedni żyją z przymusu bliżej natury, lepiej rozumieją, że są od niej uzależnieni, i bez niej zginą. I mają mniejsze możliwości niszczenia. Choć, jak wiemy, też niszczą. Tymczasem mieszkając w wielkich wielomilionowych miastach i kupując wszystko w ogromnych galeriach handlowych nawet nie zastanawiamy się, skąd i jakim kosztem to wszystko jest. I chcemy coraz więcej. I kupujemy obietnice, że tak zawsze będzie.
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
dobrze Cię rozumiem, jednak pragnę zwrócić uwagę na fakt, że życie "zgodne z naturą" może być bardziej energo i materiałochłonne niż to z wykorzystaniem nowych (bardziej oszczędnych, a zwłaszcza przemyslnych) technologii. ... Zależy kto co rozumie przez życie bliżej natury ... Bo jednym może chodzić o radykalne odrzucenie technologii, a drugim o uczynienie jej bardziej kompatybilną z tą naturą ("przyjazną")
Kilka tysięcy lat temu doszło do wylesienia niemal całej Europy na skutek stosowania metody wypaleniskowej pod uprawę roli. Kontynent stał się nie zdolny do utrzymania rozrastającej się populacji. Fakt, tamta kultura załamała się, ale zmiana (postęp w ) "technologii" nie tylko pozwolił na odbudowę lasów, ale też na utrzymanie większej populacji ...
Nie przeczę, że teraz może się "nie udać" (i żadna nowa technologia nie zapewni znośnego życia większej ilości ludzi) ale wiem, że nie ma już drogi powrotu ...
Oczywiście niezależnie od rozwoju technologii, trzeba odejść od aktualnego modelu konsumpcji, no ale to odrębny i bardzo rozległy temat ...
Pozdrawiam
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
od głównego wątku, muszę przyznać Wojtku , że ten ostatni szałas potu (który tutaj oglądam na Tarace) bardzo mi się spodobał ...
Pozdrawiam
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
pzdr
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
nasunęła mi się taka myśl ... otóż na morzu można umrzeć z pragnienia. Czy aby nie jest tak, że otoczeni zewsząd oceanem energii (nie mając jak na razie pojęcia jak "odsolić wodę morską") umieramy z "pragnienia ...?
pzdr...
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Bez ingerencji Białasów reszta Kolorów żyłaby w równowadze z Matką naturą........
Cóż za prostacki rasizm, droga Pani Chato Agato.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.