28 grudnia 2010
Wojciech Jóźwiak
Serial: Auto-promo Taraki
Wizji Wawrzenieckiego c.d.
◀ Jan Chrzciciel jako mit menstruacyjny ◀ ► Promocje w Tarace ►
W większości pseudo-słowiańskich scen Wawrzenieckiego (patrz, wcześniejsze: Baba na pal, Jan Chrzciciel jako mit menstruacyjny, oraz źródłowy blog Czesława Białczyńskiego gdzie ilustracje Mariana Wawrzenieckiego: O Pierwszej Starosłowiańskiej Świątyni Światła Świata...) kobiety – nagie – są skrępowane i mają związane, przeważnie z tyłu, ręce. Co jasno wyraża sens nieczynności kobiecego pierwiastka czy energii. Kobieta przez obezwładnienie rąk jest tu pozbawiona mocy. Naga i skrępowana kobieta, z wystawionymi na widok seksualnymi wabikami – piersi, srom, biodra, rozpuszczone włosy - staje się ledwie „tarczą strzelniczą”, „targetem” dla samca, który w jej łono wstrzeli swój kołek. Nic tu feministycznego, opresywny patriarchat nadal tryumfuje, w tych fantazjach tak samo, jak w chrześcijańskim lub XIX-wiecznym (lub muzułmańskim) realu, kiedy kobietę szczelnie okrywano sukniami zasłaniającymi jej ciało-tabu. Wykreowanie „pogańskiej Słowiańszczyzny” nie ratuje od patriarchalnych seksistowskich wdruków.
To było „A”. Teraz będzie „B”.
Kobietom Wawrzenieckiego związano nogi i ręce. Co dostatecznie mówi o ich położeniu: „mam związane ręce!” Ale pozostawiono im wyciągnięte ku światu kobiece atrybuty: piersi, biodra, brzuch, łono. Poprzez te części ciała kobieta, chociaż pozbawiona możliwości działania, jednak działa. Wewnętrzną magiczną mocą. I to chyba jest to, co autor „chciał przez to powiedzieć” – co można w tych obrazach wyczytać, jeśli darujemy malarzowi jego sadystyczne „wycieczki”.
Na koniec „C”. Jednak najsympatyczniejszy wydaje się obrazek „Scena Rytualna”, gdzie tamta dziewczyna ma i nogi i ręce w porządku.
◀ Jan Chrzciciel jako mit menstruacyjny ◀ ► Promocje w Tarace ►
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.