18 czerwca 2011
Sapsan
Serial: Sny i wizje
Wnuczka z bagna
◀ Pomylone mieszkania ◀ ► Podziemna winda ►
Śniłem 17-18.06.11
Akcja się dzieje w pewnej wsi w ukraińskiej Galicji.
Dom dziadków. Osoby w domu: dziadek (już nie żyjący) i matka. Przyjechałem w odwiedziny. Mam 25 lat. Wziąłem stary dziadka rower ("Ukraina" wyprodukowany w 1960 roku) i pojechałem nad rzekę (Bug). Po drodze zawołała mnie jakaś starsza kobieta, podjechałem, ona powiedziała, że jest moją ciotką, zaczęła wypytywać jak życie, próbowałem ją jakoś zbyć, bo nie lubię takich "wywiadów". Tu się pojawiła młoda (16-17 lat), ładna, dziewczyna - przedstawiona jako jej wnuczka. Zaprosiły mnie na czaj (herbatę).
Tu się zaczyna retrospekcja. Ciotka opowiada - a ja przypominam w postaci zdjęć/obrazów. Że kiedyś, jak miałem 16 lat, uratowałem jej wnuczkę wyciągając ją z bagna w którym się topiła. Wnuczka to potwierdza, ale mówi, że mnie najpierw nie poznała, że się bardzo zmieniłem.
Porozmawiałem z nimi i pojechałem nad rzekę. Wieczorem jeszcze widziałem, jak ta dziewczyna (wnuczka) z koleżankami szła do drugiej wsi - za Bugiem - żeby tam przenocować i rano iść do szkoły. (W rzeczywistości do tej szkoły nie było tak daleko - 6km - żeby trzeba było nocować w połowie drogi).
Dalsza część snu to już kiedy ta (niby) ciotka z moją matką i dziadkiem omawiają temat żeniaczki, że trzeba mnie ożenić z tą jej wnuczką. Pojawiają się jeszcze jacyś ludzie w sporej ilości (podobno z rodziny) i zaczyna się słowna jatka - a komu czyja chata się dostanie? kto gdzie mieszkać będzie? a tamci jak poumierają to kto potem mieszkać będzie? itd. itp.
W końcu się wkurzyłem, skończyłem tę zadymę mówiąc, że już moje odwiedziny się skończyły, niech przed tym jak za kogoś myśleć i decydować sami sobie we łbach poukładają a ja jadę dalej w świat. Koniec.
Na zakończenie dodam, że tamto środowisko, mimo pięknych geograficznie terenów, jest bardzo toksyczne samo w sobie. Sen postrzegam jako męczący, wciągający jak to bagno, miałem kłopot, żeby się z niego wybudzić (przespałem kilka budzików).
Akcja się dzieje w pewnej wsi w ukraińskiej Galicji.
Dom dziadków. Osoby w domu: dziadek (już nie żyjący) i matka. Przyjechałem w odwiedziny. Mam 25 lat. Wziąłem stary dziadka rower ("Ukraina" wyprodukowany w 1960 roku) i pojechałem nad rzekę (Bug). Po drodze zawołała mnie jakaś starsza kobieta, podjechałem, ona powiedziała, że jest moją ciotką, zaczęła wypytywać jak życie, próbowałem ją jakoś zbyć, bo nie lubię takich "wywiadów". Tu się pojawiła młoda (16-17 lat), ładna, dziewczyna - przedstawiona jako jej wnuczka. Zaprosiły mnie na czaj (herbatę).
Tu się zaczyna retrospekcja. Ciotka opowiada - a ja przypominam w postaci zdjęć/obrazów. Że kiedyś, jak miałem 16 lat, uratowałem jej wnuczkę wyciągając ją z bagna w którym się topiła. Wnuczka to potwierdza, ale mówi, że mnie najpierw nie poznała, że się bardzo zmieniłem.
Porozmawiałem z nimi i pojechałem nad rzekę. Wieczorem jeszcze widziałem, jak ta dziewczyna (wnuczka) z koleżankami szła do drugiej wsi - za Bugiem - żeby tam przenocować i rano iść do szkoły. (W rzeczywistości do tej szkoły nie było tak daleko - 6km - żeby trzeba było nocować w połowie drogi).
Dalsza część snu to już kiedy ta (niby) ciotka z moją matką i dziadkiem omawiają temat żeniaczki, że trzeba mnie ożenić z tą jej wnuczką. Pojawiają się jeszcze jacyś ludzie w sporej ilości (podobno z rodziny) i zaczyna się słowna jatka - a komu czyja chata się dostanie? kto gdzie mieszkać będzie? a tamci jak poumierają to kto potem mieszkać będzie? itd. itp.
W końcu się wkurzyłem, skończyłem tę zadymę mówiąc, że już moje odwiedziny się skończyły, niech przed tym jak za kogoś myśleć i decydować sami sobie we łbach poukładają a ja jadę dalej w świat. Koniec.
Na zakończenie dodam, że tamto środowisko, mimo pięknych geograficznie terenów, jest bardzo toksyczne samo w sobie. Sen postrzegam jako męczący, wciągający jak to bagno, miałem kłopot, żeby się z niego wybudzić (przespałem kilka budzików).
◀ Pomylone mieszkania ◀ ► Podziemna winda ►
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.