09 lutego 2015
Wołyń a umysł
Dyskusja tutaj przeniesiona
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
Ponieważ w dyskusji pod artykułem Izabeli Kopaniszyn "Nieznośna lekkość biznesu" pojawiły się wątki daleko padające od tytułowej jabłoni, wśród nich temat ludobójstwa na Wołyniu, to wpisy mówiące o tym przenoszę tutaj.
Komentarze
Może ja wrzucę swój kamień do ogródka Rexa. To jest bardzo fajnie gdy możemy: "Unikać negatywnych ludzi, negatywnych informacji (niektóre osoby duchowo rozwinięte nie oglądają programów informacyjnych w TV, bo to zbiorowisko niebywałych trucizn - wojny, terroryzm, choroby, bieda, zabite dzieci itp.). Naładowanie się takimi emocjami nie może prowadzić do niczego dobrego, tym bardziej do błogości. Dlatego lepiej skupiać się na pozytywnych stronach życia. Lepiej oglądać pozytywne filmy, czytać fajne książki. Lepiej być wesołym, miłym i szczęśliwym"Jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Wy, dzieci pokoju i czasów, w których macie wpływ na wasz los, możecie bawić się w piaskownicy współczesności miło i egotycznie, poszukiwać szczęścia, wskutek czego tracicie właściwą człowiekowi odporność. Cywilizację i względny spokój, z którego korzystacie, zbudowały ludy walczące o swój byt. Klęskę ponosili poszukiwacze bezpieczeństwa, zakrywający oczy na rzeczy wykraczające poza ich chęć ich poznawania. Mord na Wołyniu w 1943 r był możliwy między innymi dlatego, iż Polacy na tamtych ziemiach żyli w błogim przekonaniu ich ich wieś "sielska i anielska" zawsze taką będzie nie widząc, że wokół nich żyją sąsiedzi, zwyczajni i codzienni, w których kiełkował bunt.
To chyba jest bardziej skomplikowane. Zacznijmy od Wołynia. To bardzo skomplikowana sprawa, my tam byliśmy na takiej zasadzie, jak Niemcy w Wielkopolsce, tzn. nie przyszliśmy na zaproszenie Ukraińców czy Rusinów, a dzieje tych ziem obfitują w okrucieństwa nie jedynie Ukraińskie. Ukraińcy, bardzo okrutnie, depolonizowali Ukrainę, ale to oznacza, że ona nie była polska, że ją najpierw spolonizowano. Po drugie, to, że nie przeżyliśmy wojny, nie oznacza, że nie mamy cierpień, traum, niepokojów. Chociaż to prawda, że dzisiejsze dążenie na siłę do spokoju jest bezmyślne, ale i też zrozumiałe. Wreszcie nastały czasy, gdy większość ludzi może się tym cieszyć, przynajmniej w Europie. Taka epoka już była, ale obejmowała właściwie jedynie mieszczaństwo, nazwano ją wtedy piękną (belle epoque, 1871-1914). A że może przyjdzie nam lub naszym dzieciom za to zapłacić. Myślę, że nie przewidzimy wszystkiego...
A o wojnie jeszcze nie zapomnieliśmy, to jest zresztą cały czas nasza narodowa trauma, od czasu do czasu wyjmuje się kolejnego trupa z szafy. Mnie w młodości wojna się śniła dość często, choć jej nie przeżyłem...
Sprawa Wołynia jest bardziej skomplikowana, niż ją przedstawiłam, ale także znacznie bardziej, niż dzisiaj interpretują to historycy. Mam za sobą liczne wspomnienia rodziny męża (ludzi prostych), męża prac odtwarzających historię poszczególnych wiosek, oraz lekturę 3 tomów "Ludobójstwa" Siemaszków, zawierających wyłącznie osobiste świadectwa świadków - kiedy szykowałam się do napisania powieści z tamtych czasów.. Wyobraź sobie przeciętnego dzisiejszego młodego człowieka (bez świadomości narzuconej nam potem przez historyków) stającego w obliczu sytuacji gdy przyjazny świat zaczyna się walić, koledzy i koleżanki ze szkoły i potańcówek zaczynają na ciebie polować... Tak jest, że ludzie ogarnięci historycznymi wydarzeniami zazwyczaj nie mają pojęcia, co potem wykoncypowali historycy. Ich stan świadomości to właśnie owa chęć do spokoju i osobistego szczęścia i niechęć do widzenia rzeczy przykrych. Śledząc losy tych ludzi łatwo zrozumieć kto wyszedł cało z opresji a kto zginął nie mając nawet pojęcia jak się ratować. Podobne wrażenia odniosłam z 5 tomów "Mojego wojennego dzieciństwa" będącego plonem konkursu na wspomnienia dzieci z czasów wojny i okupacji na terenach Polski. Ale to temat-rzeka, nie na ten wątek. Tyle, że twierdzę iż niedocenianie niewygodnej rzeczywistości czasem kończy się źle dla delikwentów.
że ja też Wołyniem się trochę zajmowałem, a dokładniej województwem tarnopolskim, bo w nim toczy się akcja jednej z powieści Leopolda Buczkowskiego "Czarny Potok", gdzie m.in. pseudonimizowana jest Huta Pieniacka (powieści trudnej, ale też pięknej). Ale - w dzisiejszych spokojnych czasach, z błahych powodów, ludzie którzy wojny nie przeżyli, potrafią zachować się nieuczciwie, niegodnie, okrutnie. Jeśli przyjrzymy się obecnej rzeczywistości, to bez trudu wywnioskujemy z niej to, do czego doszłoby w czasach, w których nie ma norm i prawa. (Pokolenie wojenne - ok. 1920 - też nie znało wojny, a nade wszystko takiej wojny.) Ale jest też wokół, dzięki bogom i duchom, trochę dobra, tego prawdziwego, nie pustego samozadowolenia, ale "zwykłych" ludzkich serdecznych gestów.
Radku, pozwolę sobie częściowo z Tobą się nie zgodzić ws. Wołynia. Polacy weszli na Kresy ze względów gospodarczych. Polskich chłopów zapraszali tam nierzadko rusińscy bogaci bojarowie, którzy później ulegli polonizacji. Jeśli rusiński bojar źle traktował chłopa, to nie tylko rusińskiego, ale też polskiego. Narodowość chłopa nie miała znaczenia dla "pana". Państw rusińskich nie było, bo wcześniej były pod zależnością tatarsko-mongolską. Litwa te państwa podbiła / odbiła, a po kolejnych uniach weszły pokojowo w skład Korony (poza Rusią Halicką, która weszła w skład Polski za Kazimierza Wielkiego). Były to czasy, gdy na narodowości nikt nie zwracał uwagi. Zaludniano polskie miasta i wsie osadnikami z Niemiec czy Niderlandów oraz Żydami. Narodowość nie miała znaczenia, liczyła się ekonomia. Polskie Karpaty zasiedlano Wołochami i Rusinami. Kresy zasiedlano Polakami, Żydami, Niemcami i Ormianami. Nikomu to nie przeszkadzało wówczas. Zaczęło to przeszkadzać dopiero w XIX w., gdy każda z narodowości mogła mówić o Kresach: "to mój dom". Dlatego to nie był dom tylko dla Ukraińców / Rusinów. Zatem nie zgadzam się, jakoby Polacy siłą zabierali Rusinom ziemię i siłą polonizowali Kresy. O Ukraińcach wtedy nie było jeszcze mowy. Taki termin nie istniał.
Druga sprawa: Ukraińcy w XX w. okrutnie depolonizowali Kresy. Polacy nie wyżynali Niemców w pień z kobietami i dziećmi, a mieli ku temu dużo większe powody niźli Ukraińcy. Jednak różnica w mentalności i tolerancji obu narodów jest tu aż nadto widoczna. A obecne wydarzenia w Donbasie i ludobójstwo miejscowej ludności ze strony ukraińskich wojsk i ukraińskich nazistowskich ochotników tylko tę smutną prawdę potwierdza.
Po trzecie: trudno pisać o tych wydarzeniach. Raczej nie powinniśmy pod tym artykułem, gdyż u mnie ta tematyka wywołuje silne negatywne emocje.
Pani Katarzyno! Zastanawiałem się, jakimi emocjami naród polski przyciągnął te straszliwe wydarzenia z czasów II w.ś. Nie znajduję jednoznacznej odpowiedzi, ale był nim m.in. mesjanizm (Polska Chrystusem narodów). Skoro Jezus cierpiał za innych, był bity i torturowany, to chyba na tej samej zasadzie było z Polską. Była bita, jej naród był eksterminowany przez niemal wszystkich sąsiadów, mimo iż tolerancja u nas była dużo większa niż w każdym z ościennych państw. Ponadto mogło być też nasze narodowe narzekanie, poczucie bycia ofiarą po zaborach, poczucie niesprawiedliwości dziejowej.
Od końca XVI w. wybuchają powstania kozackie. Pierwsze, któremu przewodził polski szlachcic Kosiński i drugie pod wodzą kozaka Naliwajki. Tego ostatniego nabito na pal na pl. Zamkowym w W-wie i "sterczał" przez dni 5. Niestety, Kościół katolicki i część szlachty nie chcieli, by powstała Rzeczpospolita Trojga Narodów, ponieważ wówczas nie-katolicy mieliby przewagę w Sejmie i Senacie. Nie rozwiązanie problemu Siczy (powiększenia liczby kozaków rejestrowych) i położenia chłopów (bez względu na to czy ich nazwiemy Rusinami czy Ukraińcami) było główną przyczyną upadku I Rzeczypospolitej. Woleliśmy mieć wewnętrzną kolonię. Jan Kazimierz w r. 1651 jak szedł na Chmielnickiego dostał, przed bitwą pod Beresteczkiem, od papieża Innocentego IX, obraz Matki Bożej, szyszak i poświęcony miecz na schizmatyków. Po wojnie z Chmielem i po ugodzie hadziackiej z 1658 biskupi nie dopuścili hetmana zaporoskiego, metropolity kijowskiego i czterech władyków do ich krzeseł w Senacie. http://pl.wikipedia.org/wiki/Unia_hadziacka. Wojny z kozakami to były wojny z ludźmi, którzy chcieli być wolni od pańszczyzny i były to też wojny religijne. Chwalimy się Konfederacją Warszawska z 1573 r. ustanawiającą tolerancję religijną, ale od 1611 r. Zygmunt III dawał stanowiska tylko katolikom. Czyli tolerancja trwała ok. 40 lat. Gdyby zrobić rejestr wzajemnych rzezi byłby długi i obfity. Mój Dziadek był kierowcą Rydza Śmigłego w potrzebie kijowskiej w 1920 r. Nigdy nie chciał o tym mówić, a to dlatego, że żołnierz polski traktował sprzymierzonych Ukraińców jak wrogów. Gwałcono kobiety, rabowano. Piłsudski musiał rozformować jeden oddział za gwałty. A ponieważ bardziej bał się białych Rosjan z ich programem wskrzeszenia Carstwa, niż bolszewików, zostawił atamana Petlurę na lodzie i wycofaliśmy się. Polityka wobec mniejszości narodowych w II Rzeczpospolitej była fatalna, konsekwencją zabójstwo min. spr. wewn. Pierackiego w 1934 r. przez ukraińskiego nacjonalistę. Barbara Toporska opisała na emigracji jak policja polska w 1938 r. spaliła 127 prawosławnych cerkwi na lubelszczyźnie: http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,4321
Rzeź wołyńska nie wynikła z niczego, był to akt zemsty za liczne krzywdy doznane od państwa polskiego wywarty na Bogu ducha winnych polskich sąsiadach. Wiele lat temu tłumaczyłem dla brytyjskiej prasy wywiad z panem, który przeżył rzeź w Hucie Pieniackiej. Opowiadał rzeczy przerażające, szlochał i powtarzał "Nie przebaczę!". A jego żona na to: "Poczytaj Sienkiewicza jak ich mordowaliśmy. Przebacz!" Teraz w obliczu agresji Putina musimy dążyć do takiego pojednania z Ukrainą jak z NRF w latach 1968-1970. Polecam też moje opowiadanie w Tarace: "Na pohybel" o pokłosiu rzezi humańskiej w 1768 r.
Kompletnie się nie zgadzam z Pańskim wywodem, Panie Jacku. Podał Pan kilka faktów, interpretacja to już inna sprawa. Musiałbym napisać kilka komentarzy, aby wszystko skomentować, lecz nie jest to obecnie możliwe. Skupię się na końcówce i na II RP. Owszem spalono cerkwie i był to błąd polityki II RP. Dokonano tego jednak dopiero w 1938 r. Wcześniej mieliśmy do czynienia z ukraińskim terroryzmem, z kolaboracją z III Rzeszą (jeszcze przed wojną), a sam Pieracki był zwolennikiem porozumienia z ukraińską mniejszością, dążył do tego. Nie był radykałem i antyukraińskim oszołomem. Niestety zabito jego, być może dlatego że porozumienie było możliwe, co nie było na rękę grupom radykalnym. Ukraińcy w II R.P. mieli swoje szkolnictwo, swobodnie wyznawali swoją wiarę, nie byli prześladowani, liczne były mieszane rodziny. Podział narodowościowy nierzadko przechodził w poprzek rodzin. Uważam, że to właśnie łagodna polityka powodowała silne rozzuchwalenie ukraińskiego nacjonalizmu. W państwach silnie reżimowych udaje się zwalczyć terroryzm i zastraszyć ludność. W państwach o większej wolności działalność sił skrajnych jest dużo łatwiejsza i czują się one bardziej bezkarne. Ukraińcy tę wolność wykorzystali. Dlatego dziwne nie jest, że w sąsiednim stalinowskim ZSRR po kilku milionach ofiar hołodomoru nie powstały i nie działały skrajnie nacjonalistyczne ugrupowania, tym bardziej terrorystyczne. Co do Wołynia: dzicz mordowała nierzadko swoich sąsiadów, z którymi się znała od urodzenia. Nierzadko mordowano członków swoich rodzin. Zatem proszę mi nie wmawiać, że to była zemsta za polskie rządy. To było pozbawione człowieczeństwa zezwierzęcenie niebywale dzikiego i zakompleksionego narodu. Warto wiedzieć, że za podsycanie do tych zbrodni stał kościół greko-katolicki, który ciemnemu ludowi wmawiał, że ich niedola (prawdziwa lub wyimaginowana) tkwi w ich sąsiadach - Polakach i Żydach. Dodam, że mordowano wszystkie obce narodowości, nie tylko Polaków, ale też Żydów, Czechów, Ormian, Cyganów. Czy cygański pan stojący z biczem też prześladował biednego ukraińskiego, niewinnego chłopka? A może wredny czeski rząd od lat gnębił ukropka i dlatego po wiekach katuszy postanowił się on odegrać na zniewalającej go czeskiej władzy mordując swych czeskich sąsiadów? Zatem proszę nie pisać głupot, Panie Jacku. Idąc Pańskim tokiem myślenia warto zastanowić się dlaczego Niemcy mordowali Polaków? Za co? Za to, że polski Pan na Śląsku gnębił niemieckiego chłopka? A może za wielowiekowe panowanie nad Moguncją, Ratyzboną i Hamburgiem? Nazizm z natury jest zły i nie potrzebuje powodu, aby nienawidzić
No właśnie. W dodatku nie mordowali "polskich panów", bo ci w większości wcześniej uciekli, a chłopów takich samych jak oni.
Na ich szczęście nie zdążyli uciec panowie cygańscy i ormiańscy, więc im się słusznie oberwało. Oberwało się też Żydom, którzy jak wiadomo posiadali pd wieków swoje silne państwo na Ukrainie i wraz z Polakami gnębili biednych Ukraińców. Szkoda tylko, że włos z głowy nie spadł panu A. Szeptyckiemu wywodzącemu się z rodziny polskich owych bogatych panów. Dziś też nie mordują panów Poroszenków i Kołomojskich o skromnych majątkach ok. 20 mld $, tylko biedne dzieci z Donbasu. Sława Hierojam!
Tu dokończenie poprzedniego komentarza:
Nazizm
z natury jest zły i nie potrzebuje powodu, aby nienawidzić. Ukraińska historia
to historia rzezi od XVI w. po dzień dzisiejszy. (Podobno rzeźnikami byli też stepowi Scytowie - ich biologiczni przodkowie. Jeśli to prawda, a wg mnie tak, to rezanie mają oni w istocie rzeczy zapisaną w genach). Dziś podobno gnębi ich Putin i
w zemście na nim mordowane są dzieci Donbasu. Ukraińcy ciągle są poszkodowani i
niewinni i ciągle ku swojej niechęci „muszą” kogoś w akcie zemsty mordować, a
nawet torturować - zazwyczaj cywili. Zły los i wredni sąsiedzi ciągle ich do
tych „bohaterskich” czynów zmuszają. Chore społeczeństwo nie zbuduje zdrowego
państwa. Przykład obecnej Ukrainy jest tego dobitnym przykładem. I jeszcze
jedno, Panie Jacku: OK, niech będzie, że polski rząd był zły i wredny dla
Ukraińców. Czy usprawiedliwia to ich "hierojów" w tym, że torturowali
polskie dzieci i znęcali się nad kobietami w ciąży? Dla każdego kto ma w sobie
odrobinę humanitaryzmu nie ma dla takich zbrodni usprawiedliwienia, tym
bardziej że mordowano nierzadko swoich sąsiadów, kumów i członków rodzin.
Zresztą idąc Pańskim tokiem rozumowania, to Polacy powinni byli znęcać się nie
tylko nad niemieckimi dziećmi, ale też nad niemieckimi zwierzętami domowymi.
Powody mieli dużo większe niż Ukraińcy. Czemu tego nie zrobili? Bo różni ich
stopień rozwoju duchowego jako zbiorowości, różni ich mentalność i stopień
człowieczeństwa. Ukraińcy, co widać po ich obecnym stanie państwa: nie dorośli
ani do demokracji, ani do dobrobytu, ani do Europy, ani nawet do własnej
państwowości. Ich państwo bardziej przypomina państwo afrykańskie niż państwo
europejskie. Patrząc jaką energię wysyła te społeczeństwo w eter (kompleksy,
nienawiść, złodziejstwo, korupcja, żebranina, głupota, zawiść, nazizm,
szowinizm itp.) nie wróżę im niczego dobrego. Bardziej spodziewam się kolejnych
kłopotów z tym chorym państwem niż uspokojenia sytuacji. Podobno szykuje się
kolejny "majdan", bo stan gospodarki sięgnął już dna.
"papuasów" jest prostackie. Nie zamierzam gloryfikować UPA czy okrucieństwa ukraińskich chłopów, zgadzam się, że o tzw. rzezi wołyńskiej mówi się w Polsce za mało, ale nie wiem też, dlaczego okrucieństwa ukraińskie miałyby być uznane za gorsze niż niemieckie czy sowieckie. Poza tym, Ukraińcy, jak każdy naród, mieli i mają prawo do niepodległości. Nie umieliśmy, jako nacja dominująca, stworzyć partnerskich relacji z nimi. Nigdy. Dopiero teraz jest na to szansa. Warto o niej myśleć. I dla nas lepiej, aby się im udało.
A jakie oni budują relacje z mieszkańcami Donbasu? Partnerskie? Dokonując zbrodni wojennych tylko strzelają sobie w stopę, bo nie dość, że dostają baty to jeszcze wzbudzają nienawiść u swoich braci na wschodzie kraju. Europa też już coraz mniej zaczyna dawać się mamić propagandzie i zaczyna mieć swoje niezależne zdanie o Ukrainie. Co do relacji, to w czasie powstania Chmielnickiego i po nim chciano stworzyć Rzeczpospolitą Trzech Narodów. Prawosławni nie zdobyliby przewagi w sejmie i senacie, bo księstwo ruskie byłoby ograniczone do kilku województw na wschodnich rubieżach ze stolicą w Kijowie. Szkoda, że nie powstał ten twór. Winni temu byli sami kozacy, którzy w swoim gronie nie mogli się dogadać i co chwila wszczynane były wojenki między nimi połączone (a jakże!) z kolejnymi okrutnymi rzeziami. Tym razem rezali sami siebie - taka ichnia natura, niestety. Winne też były wpływy moskiewskich szpiegów, którzy sabotowali sojusz z polskim królem. A że kozacy i hajdamacy to niepiśmienna dzicz pozbawiona jakiejkolwiek kultury, mądrości i strategii, w dodatku łasa na lewą kasę, to bez problemu dawała się Moskalom manipulować. I wyszło tak, że ostatecznie RP straciła lewobrzeżną Ukrainę i żadna RTN nie powstała.
Panowie wybaczą, ale ja już nie chcę na ten temat pisać. Szkoda nerwów i złej energii. Życzę pokoju na Ukrainie, życzę pokojowego rozwodu, bo to najlepsze rozwiązanie dla wszystkich, także dla Polski. Zamiast wojować, można było demokratycznie przeprowadzić referendum i ustalić rozwiązania dla Ukrainy zgodne z wolą jej mieszkańców, łącznie z niepodległością niektórych obwodów. Można było to zrobić w Czechosłowacji, dlaczego nie na Ukrainie? Ktoś widocznie miał interes w wojnie. I ma nadal... Do widzenia!
Panie Adrianie, ma Pan takie same poglądy na Ukrainę i Ukraińców jak Putin. Gratuluję. Nacjonalizm polski podaje rękę nacjonalizmowi rosyjskiemu i szydzi z Ukraińców, że są nacjonalistami i nazistami. To co Pan napisał o podżeganiu do mordowania Polaków przez kler grecko-katolicki to wierutna bajda. Podżegał kler prawosławny:
Na terenie Wołynia grekokatolicy byli zaś nieznaczącą mniejszością – 11 100 wiernych (0,5% w 1931), Kościół greckokatolicki zgodnie z konkordatem z 1925 nie miał struktur parafialnych[47], a dla dominujących tam wyznawców prawosławia
metropolita greckokatolicki nie był rozstrzygającym autorytetem
duchowym, jako hierarcha innego wyznania i nie miał nawet możliwości
dotarcia do nich z bezpośrednim przesłaniem wobec braku sieci parafii
greckokatolickich[48]. A tu link do metropolity Szeptyckiego i działań kościoła grecko-katolickiego, który Pan oskarżył o nie popełnione zbrodnie: http://pl.wikipedia.org/wiki/Andrzej_Szeptycki
Wobec zabójstw Żydów i Polaków przez Ukraińców w służbie Rzeszy Metropolita Szeptycki w 1942 r. wystosował do wiernych list pasterski p.t. "Nie zabijaj". Ukrywał Żydów w swoim pałacu, wysyłał protesty do Hitlera i Himmlera. Zrobił to na co nie zdobył się w czasie wojny żaden polski biskup, nawet Prymas Hlond, który uciekł wraz z polskim rządem, był internowany przez rząd Vichy we Francji i mógł protestować, ale wolał milczeć. Po powrocie po wojnie do do Polski, wbrew życzeniom Watykanu, wyrzucił biskupów niemieckich ze Śląska, w tym chorego, wiekowego kardynała Bertranda, który na skutek tego zmarł. Pouczony przez Watykan Prymas się tłumaczył, że źle zrozumiał polecenia budowania polskiej sieci parafii. Prymas Hlond zarekwirował potem mienie kościołów protestanckich i napisał do papieża, że katolicyzm zatriumfował nad protestantyzmem po Odrę. Biskupi polscy w czasie holokaustu milczeli, Żydom pomagali proboszczowie i zakonnice. Znam ten temat, bo mój Ojciec był Przewodniczącym krakowskiej Rady Pomocy Żydom "Żegota" w czasie wojny, a po wojnie został uznany za Sprawiedliwego i posadził drzewko w Alei Sprawiedliwych w Instytucie Yad Vashem. Bardzo proszę trzymać się faktów i nie ulegać zaślepieniu miłością do własnego narodu czerpiącą siłę z pogardy dla innych narodów. Nie ma narodów wybranych, tylko takie, które same się wybierają jako lepsze rzutując swoje wady na inne.
jest napadana przez Rosjan. I gdyby nie poparcie Rosji, to nie byłoby żadnego separatyzmu. Rosja wie, że nikt nie będzie umierał za Kijów, więc sobie na to pozwala. Ta wojna jest zresztą i tak "humanitarna". Pomyślmy, co Rosjanie zrobiliby 50 lub więcej lat temu. To nie Ukraina jest tu problemem. Nie od dziś zresztą.
widzę, że ten wątek (podobnie jak ten o "
sekrecie") też zaczął się od istotnego z czysto psychologicznego punktu widzenia zjawiska, tzn. popularności, wśród ezoterycznością zainteresowanych, bujania w obłokach - kolokwialnie mówiąc.
czemu to się pojawia jedno obok drugiego? dlaczego od bujania w obłokach wątek zszedł na temat ludobójstwa i zbrodni wojennych? propozycja odpowiedzi za chwilę, najpierw dygresjo-podwątek...
kiedy pojawiła się różnica zdań, czy publikować mocno odleciany tekst pani Kopaniszyn, a grupa stanęła na tzw. progu, byłem skłonny uznać, że jest silnie wtórne dla całej grupy zjawisko i tendencja, która nazywa się -
zaburzenia dysocjacyjne, czyli (znów kolokwializm) odrealnienie do krainy marzeń i snów.
tak długo, jak się wierzy, nie dyskutuje wierzeń, lubi je albo je unika wzrokiem, broń boziu nie krytykuje, tak długo jest się w stanie dysocjacji, która - co ważne i kluczowe - jest od niedawna uznana za wyznacznik i składową jednego z typów Post Traumatic Stress Disorder, a konkretnie
dissociative PTSD.
dalej zresztą tak sądzę, a artykuły takie jak ten -
http://www.taraka.pl/jakub_boehme_czyli - nieodmiennie przypominają mi początki moich potyczek w polskim internecie z ludźmi, którzy za to, iż ktoś im przerywa trans, gotowi są linczować i kamienować, jak za czasów, w których ktoś mądry umiejscowił akcję komedii "
Life of Brian".
dla mnie osobiście jest to bardzo ciekawe, bo ze wspomnianych powyżej powodów, bardzo interesuje mnie poznawanie
ostatnio odkrywanych sikretów (albo sekrecji) ciała migdałowatego i bynajmniej nie kręci mnie "dojrzewanie do życia w tajemnicy".
Post scriptum:
http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/narkopolityka/20150210/stawiszynski-czlowiek-taki-jak-my
wszyscy czasem potrzebujemy jakiegoś odlotu, odlatujemy kompletnie tego nie widząc - bo tak po prostu funkcjonuje umysł. potrzebujemy tego organicznie w takich sytuacjach, jak np. konfrontacja z okrucieństwami wojennymi.
którzy walczą na Donbasie także za nasz święty spokój i strusiowate chowanie głowy w piasek. W zasadzie oni robią to, co Polacy powinni byli zrobić po 10.04., to znaczy wysłać w kosmos cały rząd i wziąć sprawy w swoje ręce.
Brednie o rzekomym ludobójstwie dokonywanym jakoby przez Ukraińców sobie darujmy. Aby udowodnić te brednie Rosjanie wykorzystują stare fotki z wojny czeczeńskiej. Tam, i owszem, do ludobójstwa doszło, ale nie Ukraińcy i nie Czeczeni byli jego sprawcami.
A co do trzeciego majdanu... ;-)
Krąży ponoć na Ukrainie taki dowcip:
Do sztabu generalnego w Kijowie dzwoni jakiś spanikowany ukraiński oficer:
- Panie generale! Żołnierze się zbuntowali!
- Co?! Maszerują na Kijów?
- Nie, panie generale. Na Donieck!
Skorumpowana sowiecko-rosyjska niby-elita Ukrainy to nie to samo co Ukraina. Nadzieja w armii ochotniczej, która jest ideowa i patriotyczna. Chodzą słuchy, że armia ochotnicza chce powołać własny sztab i na własną rękę rozprawić się z rosyjskimi terrorystami. Tak czy inaczej: sława Ukrainie!
Kiedy czytam natchnione teksty o wielkim bohaterstwie Ukraińców walczących z Ruskim najeźdźcą, to mnie nachodzi refleksja: durny taki, czy tylko takiego udaje?
Sprawy ukraińskie śledzę od samego początku i teraz już nie mam żadnych wątpliwości, że Majdan wygrał dzięki wsparciu USA. Trzeba mieć naprawdę mocno zawężoną percepcję, aby nie dostrzegać w działaniach rządu Ukraińskiego znamion prowokacji, wymierzonych wprost przeciwko Ukraińcom o rosyjskiej narodowości, a pośrednio w Rosjan w Rosji. Działanie to miało na celu doprowadzenie Putina w pułapkę w której będzie miał tylko dwa wyjścia: albo nie ruszy palcem, ale wtedy jego pozycja lidera i wodza runie z hukiem a wraz z nim siła Rosji, którą będzie można wtedy podporządkować władzy Waszyngtonu, albo ruszy z wojskiem, ale wtedy wywoła wojnę na skalę .. no na dużą skalę i przegra bo militarnie to tylko w atomówkach może się mierzyć z USA. Przegrana w drugim wariancie zakończy się podobnie jak w pierwszym.
Jednak stratedzy nie wzięli pod uwagę motywacji do walki, czyli psychologii o czym tutaj tak lubimy rozmawiać. Założenia przyjmowały, że nawet wyposażone w równoważny sprzęt (od Rosji) oddziały separatystów, nie będą w stanie obronić się przed znacznie większymi liczebnie wojskami Ukrainy. Założenia sobie a życie sobie. Ktoś, kto słyszy, że swoim własnym językiem, nie będzie mógł się już oficjalnie porozumiewać w swojej własnej okolicy, kogo straszą czystkami i pozycją bezpaństwowca, będzie maksymalnie zdeterminowany aby bronić własnego status quo. Zupełnie inaczej przedstawia się motywacja żołnierza z poboru, który (o ile nie jest zaczadzony jakąś quasi faszystowską doktryną) nie za bardzo pojmuje dlaczego musi zabijać krajana. Wynik tej konfrontacji widać jak na dłoni - ciąg kardynalnych błędów taktycznych w postaci regularnych strat okrążonych oddziałów.
Doszło do tego że rekruci już w ogóle nie walczą (niecały tydzień od rozpoczęcia walk wystarczył aby cały kontyngent znalazł się w okrążeniu), więc sytuacja w Kijowie zaczyna wyglądać bardzo niewesoło. To stąd nerwowe negocjacje szefów rządów Europejskich aby jakoś to jeszcze pozszywać, zanim się całkiem nie rozpadnie.
Na tle tej całej zawieruchy , działalność naszego, Polskiego rządu jawi mi się jako wyjątkowo antypolska. Nie dość, że własną piersią chce chronić kogoś, kto prawie oficjalnie posiada wobec nas jakieś roszczenia terytorialne (o historii Wołynia to już nawet nie chcę wspominać), to jeszcze uprawia politykę która w
interesie zamorskiego suwerena, grozi nam, w Polsce rzeczywistą, brutalna wojną.
Z początku postanowiłem nie odzywać się nt. Ukrainy i okolic, ale... Wraz z notka Krzysztofa "Wyłączcie tele..." pojawiła się frakcja antyamerykańska. Widzę, że również na Tarace każda (chyba) dyskusja o Ukrainie kończy się podziałem na dwie frakcje:
proukraińską-antyrosyjską
oraz
antyukraińsko-antyamerykańską i zarazem prorosyjską.
Od tego momentu dyskusja staje się kompletnie jałowa, ponieważ zwolennicy obu okopują się na pozycjach. Pierwsza frakcja demonizuje Rosję, druga demonizuje Amerykę. Rozwiązaniem byłoby znalezienie w tym bałaganie narodowego interesu Polski, ale nie wiem, czy ktokolwiek obecnie to potrafi.
Poprawka! Frakcja antyamerykańska Amerykę demonizuje -- ale frakcja antyrosyjska Rosji przeważnie robi coś całkiem innego: Rosję zlekceważa.
Poza telewizją ukraińską, oczywiście. Polecam przede wszystkim hromadske.tv - mają ideologię podobną do Gazety Wiewiórczej, co akurat mi nie odpowiada - ale bez wątpienia są inteligentni i bardzo obrotni.
Co do uwagi Wojciecha: masz rację w 100%. Wypowiadając się o Ukrainie nie prowadzę dyskusji akademickiej. Raczej można powiedzieć, że uczestniczę w pewnej wojnie informacyjnej, a moim zdaniem tego typu wypowiedzi co "wyłączcie telewizory" - to element tej wojny informacyjnej. Żartobliwie można powiedzieć: "koniec historii się skończył".
Polecam tekst http://blog-n-roll.pl/pl/moskiewska-ci%C4%85g%C5%82o%C5%9B%C4%87-zintegrowana-strategia-i-dzia%C5%82ania-kontrwywiadowcze-om%C3%B3wienie#.VNsCJGOalz0 w którym spolszczyłem sugestie Chodakiewicza w sprawie obecnej informacyjnej strategii Kremla. Idealnie wpisuje się ona w powyższą wypowiedź "wyłączcie telewizory", aczkolwiek nie podejrzewam autora komentarza o niecne zamiary, tylko o uleganie jednej z wielu równoległych, putinowskich narracji.
Panie Wojciechu, chyba niewłaściwie zrozumiał Pan moją wypowiedź. Ja nie lekceważę Rosji. Wręcz przeciwnie. Uważam, że Rosja przyciśnięta do muru przewali się walcem wojennym przez Polskę, zostawiając tu tylko zgliszcza. Czy zrobiłaby to będąc nie postawiona w sytuacji zagrożenia jej imperialnych zdobyczy? Na pewno nie. Z drugiej strony Polska pełni rolę dalekiego przedpola innego imperium, które już jest zagrożone w swojej pozycji przez wzrastające znaczenie Chin i pozadolarowego obrotu w handlu międzynarodowym. Swoją pozycje pragnie ratować wykorzystując jedyną przewagę jaka jeszcze posiada - militarną. A my służymy im jako kij do drażnienia niedźwiedzia, którego się ustrzeli jak tylko wyjdzie ze swojej gawry. Tych za oceanem nie obchodzi los narzędzi jakimi realizują swoją politykę, co widać wyraźnie po historii innych krajów, które już zostały do tego celu użyte. Teraz kolej na Ukrainę (która już w zasadzie jest down & out) i Polskę. Mając taką świadomość, reaguję niestety emocjonalnie widząc teksty żywcem wyjęte z naszych rządowych tub propagandowych, które niestety nie realizują naszego interesu.
Bo w sumie Taraka to taki spokojny azyl, gdzie do tej pory propaganda nie docierała i dzięki temu tak tutaj spokojnie. Dlatego ja już nie będę kontynuował dyskusji w tym wątku.
Chyba to ja wywołałam tego wilka z lasu, choć powinnam była przewidzieć, że wszelkie wzmianki o Ukrainie, Rosji, historii Polski w latach wojny i okupacji powodują automatycznie wysyp ostro sformułowanych poglądów na temat bohaterstwa, zdrady, słuszności bądź nie przewidywań i czynów. A ja użyłam przykładu Ukrainy, bo tylko chodziło mi o pokazanie pewnej postawy życiowej ludzi, skontrastowanej z faworyzowaną niekiedy współczesną postawą unikania rzeczy, osób i spraw stresujących, niejednoznacznych, wymagających interwencji i nie odwracania się plecami do rzeczywistości - co jak najbardziej mieści się w tematyce Taraki. Chodziło mi o styl uprawiania duchowości, a nie o polityczne dywagacje. Jednak moim zdaniem, jak zwykle dyskusja wyrodziła się i przeszła na tory zbliżone do dywagacji nad meczami. Oceny, przewidywania, życzenia - żadnego spojrzenia szerszego, wykraczającego poza tzw. "bieżączkę". Przypomnę cytat Rexa, od którego zaczęłam dyskusję: "Unikać negatywnych ludzi, negatywnych informacji (niektóre osoby duchowo rozwinięte nie oglądają programów informacyjnych w TV, bo to zbiorowisko niebywałych trucizn - wojny, terroryzm, choroby, bieda, zabite dzieci itp.). Naładowanie się takimi emocjami nie może prowadzić do niczego dobrego, tym bardziej do błogości. Dlatego lepiej skupiać się na pozytywnych stronach życia. Lepiej oglądać pozytywne filmy, czytać fajne książki. Lepiej być wesołym, miłym i szczęśliwym".Pewien mądry człowiek powiedział mi niedawno, że postawa taka, nieczęsta wcześniej, pojawiła się po raz pierwszy w Stanach Zjednoczonych po II wojnie Światowej jako stanowisko w terapii weteranów. Na ten temat chętnie bym czegoś dowiedziała się zamiast poruszać się wokół własnego ogona Rosja/Ukraina/my. Zamiast Ukrainy mogłabym równie dobrze przytoczyć przykład starożytnej Grecji czy Rzymu.
Miałem się nie odzywać, mimo iż kusiło mnie, gdy po raz kolejny niektórzy dyskutanci pisali rzeczy nieprawdziwe m.in. o tym, że greckokatoliccy księża nie realizowali nacjonalistycznej, a wręcz faszystowskiej polityki. Wystarczy poszukać nt. w necie. Artykułów jest sporo. Przy tej okazji pragnę wspomnieć, że nawet przed II w.ś. księża greckokatoliccy próbowali ukrainizować Łemków. Próbowali nawet wymusić, aby na Łemkowszyźnie pozdrawiano ludzi słowami "Sława Ukrainie" zamiast dotychczasowego "Sława Isusu Christu". Doprowadziło to do kilku schizm, w tym do najsłynniejszej schizmy tylawskiej, gdy solidarnie wiele wsi łemkowskich odeszło od wiary greckokatolickiej. O polityce księży greckokatolickich w czasie II w.ś. pisać nie będę, kto chce, to sobie wygoogluje na ten temat. Przy tej okazji składam hołd tym ukraińskim księżom, którzy głośno sprzeciwiali się zbrodniom UPA, a niektórzy z nich ponieśli nawet karę śmierci ze strony swych rodaków. Sława tym sprawiedliwym księżom!
Innych napisanych dyrdymałów komentować nie będę.
Piszę ten komentarz, ponieważ Wojtek wspomniał o interesie polskim. Właśnie! Gdzie w tym wszystkim interes Polski? Ponieważ lubię się rozpisywać, tym razem tego nie zrobię i zamieszczam link, w którym wyłożony jest interes Polski w związku z kryzysem na Ukrainie. Dodawać nie muszę, że identyfikuję się z poglądami tu zamieszczonymi:
https://www.facebook.com/notes/micha%C5%82-pawi%C5%84ski/dlaczego-popieram-aneksj%C4%99-krymu-i-powstanie-donbaskie/836607056355025Dodam również, że w pełni podzielam poglądy Krzysztofa. Osób, które nie ulegają reżimowej platformersko-michnikowo-pisowskiej propagandzie w tej kwestii jest w Polsce całkiem sporo. To cieszy, że spora część społeczeństwa umie myśleć samodzielnie, a nie tylko kieruje się "słusznymi" myślami TVN24, TVP czy Gazety Wybiórczej. O codziennej sytuacji na froncie można czytać tu:
https://adnovumteam.wordpress.com/, ale uwaga - to strona o poglądach silnie prodonbaskich i antykijowskich.
Na koniec jedna uwaga. W całej sprawie dość często powtarzany jest slogan, że powinniśmy brać lekcje z historii. W tym świetle ukazuje się nam Putina jako Hitlera, który pragnie podbić świat, a zachód bezczynnie się temu przygląda. Ja proponuję inne spojrzenie: w latach 30-ty
Panie Krzysztofie, nie napisałem, że Pan lekceważy Rosję -- lekceważy Rosję przeciwna frakcja niż ta, którą Pan zaprezentował. Pan demonizuje Amerykę.
Niestety, nie znajduje mądrych, którzy wiedzą co robić, a nasz łże-rząd i tak nic nie zrobi albo wykona wariant najgorszy. A tu przykładowy tekst gwoli pogłębienia poglądu: http://wpolityce.pl/swiat/233306-do-czego-moze-doprowadzic-nasz-udzial-w-wojnie-z-separatystami-u-boku-ukraincow
Wobec tego, co się odbywa w Ukrainie i Donbasie, przeżywamy narodową bezsilność, tym głębszą, że nie tylko nie możemy nic zrobić (to nie byłoby niczym dziwnym), ale ponadto nie wiemy, co moglibyśmy zrobić.
Lawina już leci, a my tkwimy w miejscu i zgadujemy: naruszy nas (разрушит) czy nie naruszy?
Ciekawe ćwiczenie na umysł.
Dokończenie komentarza nr 21: Na
koniec jedna uwaga. W całej sprawie dość często powtarzany jest slogan,
że powinniśmy brać lekcje z historii. W tym świetle ukazuje się nam
Putina jako Hitlera, który pragnie podbić świat, a zachód bezczynnie się
temu przygląda. Ja proponuję inne spojrzenie: w latach 30-tych
doprowadzono do tego, że faszystowska hydra podniosła łeb i się
wzmocniła, co doprowadziło do katastrofy II w.ś. Pytam w związku z tym:
co robi świat, aby uciąć łeb faszystowskiej czerwono-czarnej hydrze spod
znaku tryzuba? Karmimy tę hydrę i pozwalamy, aby dalej mordowała
ludność cywilną Donbasu i aby wojna trwała, podczas gdy można by było ją
już zakończyć, pokojowo się rozstać lub utworzyć autonomię na wschodzie
Ukrainy. Na szczęście coraz więcej Europejczyków (zwłaszcza Niemców i Francuzów) dostrzega bezsens wojny na Ukrainie i odradzanie się faszyzmu w tym kraju.
A swoją drogą: w życiu bym nie przypuszczał, że po traumie II w.ś. "polski rząd" będzie realizował politykę wspierania faszyzmu i puczu. W życiu bym nie przypuszczał, że demokracje Zachodu będą wspierać niedemokratyczny sposób zmiany władzy w Kijowie. Świat stanął na głowie.
I jeszcze coś: pamiętacie Państwo czasy komuny, gdy na siłę próbowano pojednać naród polski z narodem "radzieckim"? Pamiętacie jak unikano tematu "Katynia" i udawano, że nie ma tego tematu? Czy to coś dało? Nic. Naród tym bardziej nie dał sobie wcisnąć tego wymuszanego, opartego na kłamstwie pojednania, a o Katyniu naród tym mocniej pamiętał. Piszę te słowa w kontekście dzisiejszej polityki reżimu III RP. Pojednania między Polakami, a Ukraińcami nie będzie. Unikanie tematu Wołynia, UPA i dzisiejszego odradzania się faszyzmu na Ukrainie nic nie da. Naród się nie pojedna, póki za zbrodnie Ukraińcy nie przeproszą i póki nie zaczną budować demokratycznego, nowoczesnego, zdrowego społeczeństwa. Chore społeczeństwo nie jest w stanie zbudować zdrowego państwa. A pojednanie "naszego" Bronka z żebraczanym czekoladowym oligarchą to pojednanie dwóch osób, a nie narodów. Niech więc zatem się jednają. W bulu i nadzieji.
Co to jest "faszyzm"?
Taraka ma swoją specyfikę jako portal o charakterze "formacyjnym", bez ugruntowanej ideologii. Jest to gratka dla jednej z wielu putinowskich narracji dezinformacyjnych, bo tam, gdzie nie ma wyraźnie sformułowanej ideologii tam można wkraczać z własną i zajmować wiele linijek tezami wklejanymi na zasadzie copy-paste. Istnieją w Rosji komórki, które się w tej działalności specjalizują, mają też pracowników w Polsce.
Wojciechu, poczucie bezsilności zawsze trzeba przekuć w czyn. Nie unikniemy wojny z Rosją. Jesteśmy na kursie kolizyjnym z tym neo-caratem, więc lepiej nie chowac głowy w piasek.
Nie przebłagamy wielkiego chana, bo wielki chan od dawna uważa nas za główne źródło zła. Nieprzypadkowo Rosjanie świętują rok 1612. To Polska jest w ich oczach głównym winowajcą rozpadu Związku Sowieckiego. Ich celem jest przykładna, dydaktyczna zemsta na tych, którzy ośmielili się zbuntować. Może pan Mateusz Piskorski i przyjaciele zostaną przez Rosje pogłaskani po głowie, ale generalnie celem Kremla jest zniszczenie Polski.
Wojtek, zmuszasz mnie do kolejnego szerszego rozpisania się, a nie mam na to już czasu ani ochoty. Do wikipedii nie będę Cię przekierowywał, bo sam to możesz zrobić. W kontekście Ukrainy pod tym pojęciem rozumiem niedemokratyczne rządy, które władzę zdobyły po krwawym puczu, wygonienie z państwa legalnego prezydenta, hołubienie zbrodniczych organizacji (OUN, UPA, SS-Galizien), opieranie się na ideologii totalitarnego nacjonalizmu, pozwalanie na to, że większość partii tej ideologii i tym organizacjom kibicuje. Gloryfikowanie zbrodniczych organizacji i ich przywódców (Bandera, Szuchewycz), nieposzanowanie praw bardzo licznych mniejszości narodowych i językowych, publiczne groźby, że powinno się tę mniejszość eksterminować lub wygonić z kraju, pobicia i zabójstwa osób o innych poglądach (ciągłe bójki w parlamencie Ukrainy; Odessa), chęć wprowadzenia do szkół ideologii banderowskiej, gloryfikowanie III Rzeszy i jej symboli itp. itd. Ponadto polityka wojenna zamiast polityki dialogu. Zastraszanie inaczej myślących, wysyłanie na nich wojska, wreszcie wojna i liczne zbrodnie wojenne. Oto "faszyzm" we współczesnym ukraińskim wydaniu oparty na nieposzanowaniu demokracji, różnicy poglądów, na militarnej sile, na zastraszaniu, na prześladowaniu mniejszości i na gloryfikowaniu organizacji i symboliki nazistowskiej.
Proszę się trzymać faktów, a nie roić. Przywódca nacjonalistów ukraińskich Oleh Tyasnyboh dostał na ostatnich wyborach 1.2% poparcia od narodu ukraińskiego. http://wpolityce.pl/swiat/220353-kleska-ukrainskich-nacjonalistow-dostali-od-wyborcow-czerwona-kartke
Trzeba być bardzo zaślepionym i bardzo nienawidzić Ukraińców, by pisać takie bzdury. Przepraszam, ile Pan ma lat? Ilu Ukraińców Pan zna osobiście? Ile razy był Pan na Ukrainie? Czy wie Pan kogo Pan nienawidzi? Cienie przeszłości. Po kim Pan powtarza te brednie? Po polskich narodowcach, którzy chorują na narcyzm narodowy i sycą się poniesionymi przez Polskę ofiarami. Nic tak nie osłabia ducha jak ciągły kult narodowej krwawej ofiary. W tej masochistycznej rywalizacji Żydów nie przebijemy, 27 mln. obywateli ZSRR ofiar Hitlera i Stalina też nie. Podczas wielkiego głodu umarło 10 mln. Ukraińców. Timothy Snyder w "Skrwawionych ziemiach" opisuje to wszystko. Narcystyczną martyrologię podsyca polski KK, który sakralizuje cierpienie (im więcej tym lepiej) i zapomina jak krótko Jezus cierpiał na krzyżu, a przecież zmartwychwstał na całą wieczność i to powinno być źródłem siły. Pan nie wybaczy Wołynia, Ukraińcy nie wybaczą polskiej zemsty za Wołyń, Rosjanie nie wybaczą Polakom zdobycia Kremla w 1611, rajdu z Napoleonem, i klęski 1920 r. Wszystko to plemienne patologie, że nasza krew ważniejsza i bardziej święta, i nasi męczennicy słuszniejsi, a tak w ogóle to nasi święci najlepsi nie mówiąc (w przypadku Polaków) o naszym jedynym papieżu. Włosi mieli kilkudziesięciu i nie pieją, bo nie cierpią na kompleks niższości. JPII był na Ukrainie, przyjechał do greko-katolików, których Pan pomawiał o zbrodnie, a którzy byli mordowani przez Stalina i przeżyli w jako kościół podziemny. Włączył się w proces pojednania rozpoczęty przez Jerzego Giedroyca. Polscy narodowcy chcą to storpedować. A komu to posłuży? Tylko Putinowi. Zapomniał Pan, że Putin interweniował militarnie w Czeczenii i Gruzji, i oderwał Osetię i Abchazję. Przeprowadził cyberatak na Estonię i Łotwę. Zażądał od nas kilka lat temu korytarza do Kaliningradu. Wszędzie bohatersko walczy z faszyzmem? Zabicie Litwinienki i Politkowskiej to jego walka z faszyzmem? Jak zhołduje Ukrainę przyjdzie kolej na Pribałtykę, a potem na nas - na Priwislanski Kraj. Czy polscy narodowcy przywitają go chlebem i solą za zwycięstwo nad, jak to Pan nazywa, reżimem III RP? Czy zobaczymy rosyjskie flagi na Pałacu Kultury? Czy Pan tam będzie w komitecie powitalnym? Proszę się opamiętać. Naszym wrogiem jest Rosyjskie Imperium, a nie nasi sąsiedzi, tak samo pełni fobii i kompleksów, jak my, bo byliśmy razem ofiarami Stalina, który nas umiał skłócać. A teraz nieudolnie próbuje to robić propaganda Putina i Pan się na to dał nabrać. Ubolewam też, że Pan występując niby w obronie Polski, nie szanuje naszego pięknego języka i sadzi takie błędy ortograficzne jak w ostatnim zdaniu Pańskiego wpisu. Wstyd!
Panie Jacku, bredni które Pan wypisuje nie będę już komentował. Zapytam tylko o jedno: Gdzie popełniłem błędy ortograficzne???? Jaki ostatni wpis???? Ostatnie zdanie mojego ostatniego wpisu to: "Oto "faszyzm" we współczesnym ukraińskim wydaniu oparty na
nieposzanowaniu demokracji, różnicy poglądów, na militarnej sile, na
zastraszaniu, na prześladowaniu mniejszości i na gloryfikowaniu
organizacji i symboliki nazistowskiej". Gdzie tu błąd ortograficzny???
@Adrian
Bo używasz języka sowieckiej i rosyjskiej propagandy. Która upodobała sobie nadużywanie słowa "faszyzm" w roli synonimu wszelkiego zła. W tym języku wytknięcie kogoś, czegoś jako "faszyzm, faszysta" kończy rozmowę, dalej trzeba
zabić.
(Faszyzm to był program upaństwowienia Włoch przez Mussoliniego. Innych prawidłowych użyć to słowo nie ma.)
@Jakub
" Nie unikniemy wojny z Rosją." -- Piszesz.
Tak mi się skojarzyło ze Słowackim, którego tu twórczo podmieniam:
Szli krzycząc: „Wojna! Wojna!” ...
Wtem Bóg z Mojżeszowego pokazał się krzaka,
Spojrzał na te krzyczące i zapytał: „Jaka?”
No właśnie. Wojna. Ale jaka? Jaką wybrać?
W bulu i nadzieji. Powinno być: W bólu i nadziei.
Otworzyłaś wylew z beczki z agresją... :)
Wojtku, nie chcę się przerzucać definicjami, bo to nie mam sensu. Gdzie powstał termin "Faszyzm" doskonale wiem, od jakiego słowa pochodzi też wiem i wiem, że było to słowo włoskie. Używam słowa "faszyzm" w potocznym znaczeniu. Być może bardziej wskazane byłoby tu słowo "totalitaryzm" lub nawet "nazizm", który istotnie wychwalany jest przez liczne organizacje na Ukrainie. Ale jakie to ma znaczenie? Rządy w Kijowie to rządy reżimowe, niedemokratyczne. Po co ta cała sprzeczka na definicje? Trzymajmy się sedna problemu.
Te błędy, to jak rozumiem, cytaty z mów Prezydenta.
Wojtku, niestety, masz rację, otworzyłam puszkę Pandory... Biję się w piersi. Już więcej nie będę.
Bardzo bym nie chciał, żeby wojna informacyjna, o której wyżej napisał Jakub Alchymista, wlała się do Taraki.
Co zrobię jako administrator będzie zależało do dalszego rozwoju tutejszych wpisów.
Na razie.
Merkury wyszedł z retrogradacji
język i definicje są bardzo ważne. Pana język jest zbyt emocjonalny, nie po raz pierwszy, by nie powiedzieć agresywny. To jest ważna dyskusja, nie tyle o Ukrainie, co o nas. Czy naprawdę Ukraina i Rosja powinny nas dzielić? Czy naprawdę nie potrafimy być dla siebie grzeczni i cenić (innego) człowieka bardziej niż własne poglądy.A co do Ukrainy, jest mi to temat bliski, ale ja po prostu wielu spraw nie rozumiem. Jeśli jednak od kogoś się czegoś dowiaduje, to nie od Pana. Pana obraz Ukrainy jest monochromatyczny, jednolity i upraszczająco negatywny.
Wydawca Taraki uważa obecną wojnę w Ukrainie za wojnę w istocie domową. Wojnę domową w obrębie Słowiańszczyzny. I ufa, że ta wojna zakończy się zgodą i pojednaniem, w długiej perspektywie nie zatruje stosunków miedzy ludźmi z różnych narodów naszego regionu i w końcu przejdzie do chłodu historii, jak stało się (jeśli sięgnąć do licznych przykładów) z rokoszem Lubomirskiego, Wojną Secesyjną lub I Wojną Światową.
Dyskusję zamykam.
Napisawszy powyższe "oświadczenie",
zacząłem zauważać, że zasugerowałem w nim - nieuważnie i
błędnie! - równość stron konfliktu donbaskiego. Tymczasem nie
jest tak, że strony konfliktu są równo warte. Rosja jest tam
agresorem, tzw. separatyści - jej agentami i proksami*.
Ukraina broni swojej niepodległości, całości i niezależności od
Rosji. Patrząc szerzej, Rosja, jak to zwykle bywało po każdej jej
smucie (okresie upadku i
chaosu, pessimum) jest
teraz w trakcie odzyskiwania-rekonkwisty swojego dawnego imperium.
Różnica między położeniem Ukrainy i Polski wobec Rosji jest
różnicą stopnia, nie istoty: Ukraina będąc bliżej centrum Rosji
niż Polska i ściślej z nią związana w danym imperium, jest
silniej niż my wystawiona na napór z tamtej strony i faktycznie
szybciej poszła pod but.
Ukraina stała się naszym geopolitycznym towarzyszem podróży i -
niechcącą - naszą
osłoną. Co stawia w nowym świetle zarówno przyjazną jak i wrogą
wspólną historię Ukrainy i Polski.
*
Proks: prowadzący wojnę w zastępstwie swojego mocodawcy i
protektora. Od ang. proxy wars,
"wojny w zastępstwie".
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.