05 listopada 2017
Wojciech Jóźwiak
Serial: Czytanie...
Abaissement du niveau mental
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ O filozofach i joginach ◀ ► Zybały i Radziejewskiego ►
Wcześniejszy odcinek „Czytań” zakończyłem następującym pytaniem, a właściwie ich serią:
Czy poziomy świadomości (rozumiane przez różnych autorów) coś wnoszą do poznania? Lub jeszcze bardziej kawa na ławę: – Jeśli ktoś funkcjonuje na wyższym lub wysokim poziomie świadomości (tak jak te poziomy świadomości rozumie dany autor), to czy to jakoś pomaga jemu w poznaniu czyli w dowiedzeniu się czegoś o świecie i o nim samym? Oraz czy z tego wynika jakiś poznawczy zysk dla współistot? (niem. Mitwesen, ang. cobeings?)
Jeszcze raz spróbuję przyjrzeć się tamtym pytaniom od innej strony.
Zdarza się nam mieć „więcej” lub „mniej” świadomości. Kiedy zastosowano mi narkozę przed operacją lub kiedy śpię snem bez marzeń, raczej świadomości nie mam wcale. To byłoby poziom równy zero. Kiedy wezmę jakiś „środek zmieniający”, np. alkohol, moja świadomość będzie mieć raczej niższą jakość, niż ma ją teraz: bo na przykład nie będę mógł się skupić, albo za kilka sekund zapomnę co w danej chwili chciałem powiedzieć. Również z codziennego życia dobrze znamy stany, kiedy nasza świadomość jest wyraźnie obniżona, np. kiedy gadamy coś trzy po trzy lub bezmyślnie przeglądamy TV lub FB. Ale jest jeszcze inny i ciekawy trop, o którym tutaj.
W psychologii – tej Jungowskiej – czyli w psychoanalizie, używany jest francuski termin (nie tłumaczony na angielski ani wcześniej na oryginalny niemiecki Junga, i używany jako francuski cytat) „abaissement du niveau mental”. Co to jest, wyjaśnia Psychology Wiki:, co tłumaczę z małą pomocą translatora Google:
W psychologii analitycznej abaissement du niveau mental jest stanem relaksu uzyskiwanym w terapii, w którym uwaga i koncentracja zostają rozluźnione, co pozwala na poluzowanie zahamowań [inhibitions – może przeciwdziałań?] i wyniesienie [do świadomości] treści podświadomych. Termin ten wprowadził Carl Jung przejmując go od swojego dawnego mentora, francuskiego psychologa Pierre Janeta. Chociaż zdarza się, że stan ten pojawia się spontanicznie, można też pomóc mu się pojawić przez zastosowanie aktywnej wyobraźni i sugestii.
Koniec cytatu. Abaissement du niveau mental po francusku znaczy: „obniżenie poziomu mentalnego”, albo „poziomu myśli”, „umysłowego” lub podobnie. Wydaje mi się, że ta fraza stała się początkiem używanego przez ezoteryków (okultystów, ludzi od wiedzy tajemnej) pojęcia „wyższe poziomy świadomości”. No bo skoro ów „poziom mentalny” można „obniżać”, to pewnie można go też – w drugą stronę! – podwyższać. Ezoterycy słyszeli, że psychoanalitycy swoim klientom-pacjentom „obniżają poziom”, więc nietrudno było wpaść na koncept, że trzeba spróbować odwrotnie, poziom podwyższać. Zapewne ktoś, kto w zwrocie „obniżenie poziom mentalnego” zmienił obniżenie na podwyższenie, poszedł za banalnym nawykiem języka, że co „wyższe” to lepsze, a co „niższe” to gorsze. I zasugerował sobie i innym, że po co, jak psychoanalitycy, „obniżać”, skoro można – i jak to szlachetnie brzmi – podwyższać. Kto to zrobił, oczywiście nie wiadomo. Dowiedzieć się, byłoby niewdzięcznym zadaniem dla historyka idei.
Oczywiście zauważamy, że tamto jungowskie obniżanie poziomu mentalu nie jest niczym „złym”! Chodzi tu o rodzaj wejścia w trans, tak by ominąć zwykle działających wewnętrznych cenzorów i dobrać się do skarbów podświadomego.
Ale legenda poszła w świat i zaczęto szukać „wyższych poziomów świadomości”, domyślać się, co to mogłoby być itp. A może w ogóle nie warto tego robić, nie warto spekulować o „wysokich poziomach”, skoro Jung zalecał drogą poprzez „obniżenie poziomu”?
Zachęcam przyjrzeć się temu z różnych punktów widzenia.
◀ O filozofach i joginach ◀ ► Zybały i Radziejewskiego ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/pirog.jpg)
![[foto]](/author_photo/IMG_20210726_162211.jpg)
![[foto]](/author_photo/teresti.jpg)
Gdy ciało jest odprężone, hipnotyzer doprowadza do wyciszenia umysłu. Na tym etapie możliwa staje się praca na poziomie podświadomości – terapeuta podaje odpowiednie sugestie, mające rozwiązać problemy pacjenta. Wyprowadzenie z hipnozy odbywa się też przy pomocy sugestii. Osoba hipnotyzowana „budzi się” zrelaksowana i odprężona. Zwykle wydaje jej się, że seans trwał kilka minut, w rzeczywistości – pół godziny.
Hipnoza dociera do ukrytych w podświadomości mechanizmów sterujących naszym działaniem i zmienia je. Dzięki niej nowe informacje podane przez terapeutę zostają szybko wprowadzone w czyn. Przy czynnej świadomości każda nowa sugestia byłaby zakwestionowana przez rozum, ale w stanie hipnozy umysł nie sprzeciwia się im.
http://mowimyjak.se.pl/zdrowie/psychologia/hipnoza-na-czym-polega-hipnoza-kto-moze-sie-jej-poddac,94_32180.html
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
@Mirosław Piróg:
„Zdaniem Junga odpowiada on [ADNM] temu stanowi świadomości, w którym ludy pierwotne tworzyły mity.”
Tak, ale my jesteśmy mądrzejsi o sto lat następnych ustaleń i raczej już w to nie wierzymy. Czy Sokrates kiedy wymyślał mit (mityczny obraz) ludzi siedzących w jaskini i obserwujących refleksy na ścianie, i Platon, kiedy ten mit spisywał, byli w stanie ADNM? Dzisiaj, inaczej niż 100 lat temu Jung i jego sowriemiennicy, nie mamy poczucia umysłowej wyższości (rasistowskiej?) nad „ludami pierwotnymi”.
„Czy natomiast ten termin podsunął ezoterykom pomysł wyższych poziomów świadomości doprawdy nie wiem. Trzeba by poczytać, co pisali przed Jungiem. ”
Tak! To jest sam środek problemu! Ezoteryka – okultyzm – wiedza tajemna – prosi się o krytyczne badania metodami historii idei. Tymczasem jest traktowana albo przez jednych jako prawda objawiona, albo przez drugich jako stek bzdur. Tymczasem jest alternatywnym nurtem „ontologii” (wg Descoli), czyli językiem przedstawiania i wyjaśniania świata – którego ciśnienie na mainstream jest ogromne, chociaż mainstream z najwyższym wysiłkiem stara się tego nie dostrzegać. Co oczywiście nie znaczy, że ezoteryka „prawdę mówi”. – Co zaczyna dalsze wątki, nie do przerobienia w tym miejscu.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
@Joanna Biela:
„Wyższy/niższy poziom, oznacza STAN koncentracji, jest STANEM skupienia. I w pojęciu fizycznym i intelektualnym.”
Nic nie rozumiem i poproszę o wyjaśnienie. Przy okazji: o alkoholu pisałem, ponieważ go wszyscy znają. Sposobów jest więcej.
@Teresa Kunka:
O hipnozie czytam od dzieciństwa i aż się dziwię, że przez tyle czasu nie poznałem zjawiska naocznie. Dlaczego? Czy wśród czytających Tarakę jest ktoś, kto umie hipnotyzować albo był hipnotyzowany/a?
![[foto]](/author_photo/teresti.jpg)
Nikt do końca nie wie, na czym polega stan hipnozy. Lekarze tłumaczą jedynie, że jest to rodzaj szczególnego stanu psychicznego, w którym człowiek jest bardzo podatny na sugestię. Termin hipnoza pochodzi od greckiego słowa „hipnos” czyli sen, co sugerowało by, że stan hipnotyczny przypomina rodzaj snu. Przeprowadzono jednak badania, w czasie których okazało się, że inną częstotliwość mają fale mózgowe człowieka śpiącego, inną rozbudzonego, a jeszcze inną zahipnotyzowanego. Nie ma wątpliwości, że to zjawisko nadal pozostaje dla nauki zagadką.
Czytaj wiecej: http://www.wiadomosci24.pl/artykul/hipnoza_zagadka_ludzkiego_umyslu_17847.html
Podobno bardziej podatne na hipnozę są młode osoby. Potwierdzam, bo hipnotyzer wybierał do pokazu z tych osób, które się zgłosiły raczej osoby młode, nawet bardzo młode. Ja się nie zgłosiłam ale pokaz zrobił na mnie duże wrażenie.
![[foto]](/author_photo/teresti.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Właśnie! A czy znane są Tobie /nam /opinii publicznej przypadki, kiedy funkcjonujemy POWYŻEJ swojego normalnego poziomu?
(Dlaczego pytam? -- Ponieważ próbuję zorientować się, o co chodzi w tym mówieniu o poziomach świadomości, i jak i gdzie je obserwowano.)
![[foto]](/author_photo/IMG_20210726_162211.jpg)
![[foto]](/author_photo/pirog.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
To wyjaśnia wszystkie rozważane tu tajemnice. Są stany poza-ego, z których owo się cieszy, i stany poza-ego, którymi się martwi. Reszta "nauk o poziomach" (die Ebenenlehre?) wygląda raczej na próżne spekulacje.
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Co innego inteligencja (a nie świadomość). Inteligencja jest terminem operacyjnym a nie "empatycznym" i polega na obserwowanej w świecie (obiektywnie) umiejętności rozwiązywania jakichś zagadek, problemów. Gdyby rzeka uporczywie i jakby celowo przerywała sypane na niej tamy, musielibyśmy przyznać jej inteligencję. Podobnie jak inteligencję wykazują bobry budując tamy.
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
PS
Nie tylko czas jest istotny, lecz również stopień prawidłowości wnioskowania. Większość testów tego akurat nie mierzy, bo tylko jedna odpowiedź jest w nich prawidłowa.
Dlatego "amerykańskim" doktorantom testy na inteligencję "udawadniają", że inteligentni są tylko obywatele USA.
W zasadzie testy te wskazują na opanowanie języka, czyli systemu komunikacji. I tu się kółko zamyka. Antropocentryzm w czystej postaci: inteligentny może być tylko człowiek mówiący i myślący jak ja.
Więcej z mierzeniem inteligencji mają wspólnego badania nad zachowaniami zwierząt. Czyli zdolnościami przetrwania w określonych warunkach. Tu właśnie pojawia się pokusa nazywania różnych inteliagencji, w zależności od środowiska badanego obiektu.
Zatem: inteligencja społeczna, to zwykle instynkt stadny; emocjonalna, to socjopatia; artystyczna, to snobizm; duchowa, to lenistwo; fizyczna, to narcyzm... I tak dalej.
Z tą inteligencją fizyczną sprawa nie jest prosta, bo piłkarz potrafiący w ułamku sekundy podjąć idealną decyzję jest w zasadzie bardzo inteligentny (?), choć w każdym zwykłym badaniu wychodzi na półgłówka (były badania inteligencji czołowych piłkarzy w czasach rozkwitu piłkarstwa polskiego).
Hmm.. Nietoperz potrafi jeszcze szybciej podejmować decyzje w locie..
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
z ostatnich wywiadów prasowych Stanisław Lem na pytania zahaczające o problem tzw. "sztucznej inteligencji" (czyżby kolejny wymyślony rodzaj co bardzo ciekawie podsumował Jerzy) odpowiedział, że jego szelki też są (na swój sposób) "inteligentne". ... Przecież wszystko zależy od tego jakie ustalimy kryteria ...
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
A dawniej były to synonimy.
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
świadome istoty mają poczucie przemijania ... bo śmierć jest przecież konsekwencją tego procesu ...
Może Ci to nie leżeć, nic na to nie poradzisz, ale nie możesz udawać, że nie jesteś tego świadom ...
(nie ma istoty na tym świecie, która byłaby świadoma i nie odczuwałaby lęku przed śmiercią) ...
Inteligencja funkcjonuje zaś niezależnie od tego (mimo mijających pokoleń wciąż się doskonali, a ostatnio zwłaszcza w układach nieożywionych), a nawet potrafi funkcjonować wbrew temu ... (na to zwracam uwagę, a nie na to czemu Stefanurynowicz chce zaprzeczyć, chociaż nie ma racji... tego się przecież nie da zakrzyczeć)
![[foto]](/author_photo/pirog.jpg)
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/pirog.jpg)
Poza tym, lęk przed brakiem śmierci jest bardziej dla mnie zrozumiały. Jeśli wyobrażę siebie jako Bezgraniczną Świadomość bytujacą w pustce bez początku, bez końca, bez granic, to chyba wolałbym śmierć. Tylko, że nie miałbym możliwości samounicestwienia. Pozostałoby mi marzenie o śmierci, sen o niej, śniony na nieskończone ilości sposobów. Sen o byciu człowiekiem, światlem w przestworzach albo o marzącym o snach.
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
nie decyduje rozmiar ... tak więc skoro podejmują walkę o życie, to powinny być świadome. To, że nie jest to identyczna świadomość z naszą, która jest bardziej rozwinięta, nie oznacza, że nie mają jej (także) mikroorganizmy.
Niektórzy przypisują świadomość pojedynczemu elektronowi, dlaczego mielibyśmy odmówić jej organizmom żywym?
"Lęk przed brakiem śmierci" ?! .... chmmm .... ???
W ciekawych obszarach poruszasz się Przyjacielu. Może tam rzeczywiście nie ma śmierci? ale "Lęk" nadal istnieje.
Tak więc wychodziłoby na to, że ten jest świadomy, kto się lęka (tzn. kto jest zdolny do odczuwania lęku) ...
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.