17 lutego 2015
Jakub Brodacki
Co polski inteligent powinien robić w sprawie Ukrainy?
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
Południe Rosji to teren wiecznie niespokojny i anarchizujący. Korzystny klimat i dobra gleba na pewno sprzyjają większemu poczuciu niezależności od władzy, a zatem i większemu poczuciu własnej wartości. Z kolei stały kontakt z koczownikami nadaje ludności pewien niestabilny charakter, coś w rodzaju ADHD (jak mówią złośliwi). Nie trzeba się więc dziwić, że zarówno pierwsza, jak i druga dymitriada cieszyła się największym poparciem właśnie na południu Rosji, a więc na ziemiach po prostu położonych na południe od miasta Moskwa.
Osobom nieobznajomionym z historią wieku XVII wyjaśniam: dymitriada był to sposób realizacji transformacji ustrojowej od państwa Rurykowiczów do państwa Romanowów. Dynastia Rurykowiczów wygasła, ponieważ a) Iwan Groźny zamordował najstarszego syna, Iwana; b) kolejny syn Fiodor nie doczekał się potomstwa; c) trzeci syn Dymitr padł w Uhliczu ofiarą zamachu.
Danuta Czerska, autorka mocnej biografii cara Borysa Godunowa poprzez dobór faktów wysnuła tezę, że za zabójstwem Dymitra Iwanowicza nie stał Borys Godunow (jak chciałaby propaganda Romanowów), lecz sami Romanowowie. Być może pewien udział w spisku miał także Wasyl Szujski, który jako szef komisji badającej sprawę zamachu na Dymitra, wymusił na świadkach zeznania, jakoby śmierć carewicza nastąpiła na skutek nieszczęśliwego przypadku.
Gdy na Romanowów spadły prześladowania ze strony cara Godunowa, ubogi, lecz zdolny dworzanin Romanowów Hriszka Otriepiew został wysłany do Rzeczypospolitej z tajemną misją. Udawał się tam pod pozorem pielgrzymki do miejsc świętych w Kijowie, jako mnich. W rzeczywistości pilnie szukał przyjaciół. Zaprzyjaźnił się z zaporożcami i z księciem Adamem Wiśniowieckim, który z kolei polecił go wojewodzie sandomierskiemu Jerzemu Mniszchowi. Hriszka przedstawił bowiem awanturniczy plan, który bardzo podziałał na wyobraźnię ukrainnych panów kresowych. Podawał się mianowicie za cudownie ocalonego Dymitra Iwanowicza i prosił o pomoc w odzyskaniu moskiewskiego tronu!
Dlaczego o tym piszę? Otóż po to, by ukazać, że źródło potencjalnych kłopotów dla Moskowii tkwi właśnie na Ukrainie. To tutaj jest w istocie jedyny ośrodek konkurencyjny wobec Moskwy i to tutaj Moskwa może się spodziewać wszystkiego najgorszego. A już współdziałanie Polaków z Ukraińcami to geopolityczny koszmar, który od dawna dręczy obecnego władcę Kremla.
W XVII wieku południe Rosji chętnie przyjęło Dymitra Samozwańca, a miejscowi kozacy dońscy, bojarzy, chłopi chętnie wstępowali w szeregi jego armii. To pokazuje potencjał Ukrainy, która zawsze będzie miała jakiś wpływ na Siewierszczyznę, na stepy nadwołżańskie i aż na Kaukaz. To jest naturalny teren ekspansji kozaków, a choć kozaków trudno uznać za „Ukraińców”, jednak bez mitu kozackiej sławy, ukraińska tożsamość narodowa wyglądałaby być może zupełnie inaczej. To właśnie kozacy z jednej strony podbijali kolejne tereny dla Moskowii, lecz z drugiej strony stanowili ten wiecznie buntowniczy, anarchizujący element, który stale przysparzał Kremlowi kłopotów.
Po katastrofie smoleńskiej 10.04.2010 przewidywałem, że w samej Rosji coś musi „drgnąć”. Pomyliłem się tylko o tyle, że do rewolucji nie doszło na terenie południowej Rosji, lecz na Ukrainie. Ale stąd jest już całkiem niedaleko na południe Rosji i podejrzewam, że właśnie niepokojów na tym terenie najbardziej się obawia Władymir Władymirowicz.
To co robię dla Polski, a jak się okazało również dla Ukrainy, to mój
blog o województwie smoleńskim (smolensk.alchymista.pl). Przywracam
dzięki temu stare nazwy polsko-ruskie, które zostały zmoskwiczone w
wieku XVIII i XIX. Staram się przywrócić pamięć o tym województwie,
nanoszę te nazwy na mapę. Myślę, że każdy polski inteligent ma
obowiązek robić wszystko w celu osłabienia tej zmory ze wschodu,
która gloryfikuje Stalina i ujednolica nauczanie w szkołach w taki
sposób, aby z młodych Rosjan zrobić doskonałe narzędzie odrodzonej
tyranii.
Poza tym biję głową w mur niechętnych Ukrainie niektórych prawicowych blogerów. Tych samych, którzy skądinąd są ludźmi zdolnymi i inteligentnymi, a jednak silnie uprzedzonymi do Ukraińców, a ściślej mówiąc: do Haliczan. Wierzę jednak w to, że w końcu mur niechęci się rozsypie, tak samo, jak rozsypał się mur niechęci Haliczan do nas.
Będzie to mój już „dziesty któryś” tekst w obronie Ukraińców. Czytelnicy raczą uzbroić się w cierpliwość: będzie ich jeszcze niemało...
Komentarze
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Już pod Rosją, XVII wiek, na południowych stepowych kresach Siewierszczyzny powstała (zostałą zasiedlona) inna mało znana kraina -- Ukraina Słobodzka, dziś podzielona między Ukrainę i Rosję, główne miasto Charków.
Przywracanie świadomości tych atlantyd w jakimś sensie w oczach widza rozbraja Rosję, bo pokazuje jej historyczno-terytorialną różnorodność, która może stać się -- oby -- wielogłowością.
Idea Wojciecha - przynajmniej na terenie Rosji - ze wszech miar słuszna. Takie "atlantydy" na terenie Rosji to prawdziwy skarb. Druga atlantyda: Gaspadin Wielkij Nowhorod. W sumie brakuje dobrej historii tej republiki po polsku, Bratkowski coś tam próbował napisać, ale chyba zniechęcił się poziomem rosyjskiej historiografii i wyszło mu to, co wyszło, czyli ni to ni sio. A może nie chciał zniechęcać rosyjskich przyjaciół. W sumie kiepska książka o strukturze przetasowanych fiszek.
Republika Nowogrodzka wydaje mi się tematem ciekawem choćby z tego powodu, że miała w gruncie rzeczy podobny ustrój niewolniczy co Moskowia, ale rządzona była republikańsko. To pokazuje elastyczność ustrojową dzisiejszej Rosji i tłumaczy łatwość przechodzenia od jednej formy rządu do drugiej. Zawsze w ramach ocieplania wizerunku można się prezentować "po nowogrodzku". A jak się to przestaje opłacać, to lepiej przebrać się w szaty Iwana Groźnego... ;-))) Ten dualizm między Petersburgiem a Moskwą... Hm, może kiedyś coś z tego wyniknie... Może...
I jeszcze jedna Atlantyda: Kubań, czyli wysiedlona sicz zaporoska. Ludzie tsam mówią po ukraińsku lepiej, niż niejeden Ukrainiec na Ukrainie...!
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/drzewo.jpg)
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
jest Kijów ...
dlatego o wiele ważniejsze jest to co dzieje się w nim (tj. w starej i prawdziwej stolicy Rusi) od tego co dzieje się w Moskwie ...
P.S.
Oddanie Kijowa Moskwie (pokój w Andruszewie) przypieczętowało los Rzeczypospolitej
Polacy mają jakąś patologiczną niechęć do Rosji podczas gdy do Anglii odwrotnie; ten aspekt historii lepiej można zrozumieć patrząc przez pryzmat interesów angielskich.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Takie pytanie Ci zadam: Co dobrego Rosja przyniosła Polsce? Przez 600 lat sąsiedztwa?
(Ja jeden punkt znam i podpowiem: wodociągi Starynkiewicza w Warszawie.)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/drzewo.jpg)
Generalnie nie należy ufać angielskim elitom (niezależnie od epoki); na przestrzeni wieków były to osobniki wyjątkowo chciwe i aspołeczne (stąd te bunty, "ogradzanie", kolonie karne itd. - przy tym nawet dola chłopa w RON wydaje się lepsza...), które W OGÓLE nie poczuwały się do jakiejkolwiek odpowiedzialności za niższe warstwy społeczne. Parę szlachetnych wyjątków jak R. Owen tego nie zmienia (zresztą, Owen nie pochodził z elit...). Poza tym, ów słynny angielski polityczny cynizm....
W moim przypadku nie tylko studia historyczne, przeczytane książki i artykuły ale też emigracja do Anglii wiele mnie nauczyły.
http://flashbak.com/the-simian-negroid-irish-depicted-in-english-and-american-cartoons-12727/
Rasizm tak skrajny, że Hitler przy Anglikach wypada jak początkujący czeladnik.
![[foto]](/author_photo/send2.jpg)
The Muscovy Company was one of the first great corporations that were founded in London (in 1551) to trade with the outside world, but it´s a mistake to identify it with England (there was no "Britain" then). It was simply founded to make a profit, and had the same relationship with the government in London as General Motors has with the USA, or Nokia with Finland. It was a multinational, which then, as now, function with the moralities of capitalists everywhere. If we can provoke a war and make a profit, that´s fine. If we need to bribe a few officials, or to murder others, that´s fine too.
In fact the Muscovy Company wasn´t particularly successful, unlike the Dutch East India Company, which managed to control all of modern Indonesia, or the greatest of them all, the Honourable East India Company which managed to steal an empire, and gave the British all of modern India, Pakistan, Bangladesh, Sri Lanka and Burma.
Chodzi o coś innego. Historia nie uwzględniająca strony finansowej to nie historia lecz propaganda. W XVI w. Polska, a ściślej - Rzeczpospolita, rywalizowała z Moskwą, która była projektem najpierw tatarskim, potem brytyjskim. Anglikom chodziło o to co zawsze - o przejęcie szlaków, ale i kontroli nad terytoriami. Stąd Kompania Moskiewska. Bo przecież nikt normalny nie uwierzy, że chodziło o przebicie szlaku do Chin przez krąg niemalże podbiegunowy. rzecz jasna, z braku źródeł wiele spraw pozostanie niejasnych, ale przecież można się domyślać uwzględniają cui bono?
W przypadku Dymitriady, za tym ogromnym projektem stał nie mniej ogromny budżet i jakkolwiek bezpośrednimi wykonawcami (co wcale nie jest pewne) stali Romanowowie, to za nimi musiał ktoś potężniejszy mentalnie i finansowo. Ani bojarzy ani polscy oligarchowie nie dysponowali tak dużym budżetem aby ten projekt przeprowadzić, a nie zapominajmy, że Samozwaniec i Mniszhowie posługiwali się najemnikami.
Za Iwana IV Rosją rządziła KM, a narzędziem byłą oprycznina. Borys Godunow był dla niej zagrożeniem, dlatego trzeba było go usunąć, stąd intryga. Ale to cel na krótką metę. Był cel drugi: zapobieżenie potencjalnej unii Rzeczpospolitej z Moskwą (o czym wtedy myślano po obu stronach granicy) i powstanie dużego imperium, zagrażającego interesom brytyjskim na Dalekim Wschodzie. I to się udało, a późniejsze wojny przypieczętowały rozdział i niechęć. Warto też spojrzeć na to w kontekście Międzymorza.
Myślę, że polska antyrosyjskość to efekt propagandy jaką i dziś widać w mediach ale i sposobu nauczania historii. A z kolei mimo powstania Chmielnickiego (ciekawe kto je finansował?) czy rzezi wołyńskiej, znaczna część Polaków w ukraińskim konflikcie sympatyzuje z Kijowem, co owej obsesji jest właśnie przykładem i symbolem. Jednocześnie jakby deja vu, czegoś co Bocheński opisuje w "Dziejach głupoty..." tyle że do "kręcących" naszym nieszczęśliwym krajem doszli Amerykanie.
Z kolei nie mamy takiej niechęci do Niemiec i Niemców mimo doświadczeń ostatniej wojny. I Anglików, których rola w śmierci Sikorskiego chociażby, jest nadal niewyjaśniona a ich niechęć do udostępnienia archiwów, co najmniej podejrzana.
Antyrosyjskiej niechęci nie można też przypisać komunizmowi, bo jeszcze gorsze doświadczenia mieli Czesi, Węgrzy i Słowacy, a przecież ich rządy przynajmniej starają się prowadzić politykę we własnym interesie. Nasze elity, bez względu na opcję, jakoś nie.
1. Rzeczpospolita była nastawiona na produkcję kawalerii, ponieważ najwięksi jej wrogowie mieli mało piechoty, a dużo kawalerii - Moskowia, Tatarzy, Turcja.
2. Hodowlą koni zajmowali się głównie magnaci, ponieważ naturalna hodowla wymaga wielkich i dobrych pastwisk, szczególnie połozonych nad rzekami. To zresztą tłumaczy swoistą "oligarchiczność" gospodarki na wschodnich terenach I RP.
3. Praktycznie każdymagnat mógł z własnych sług i dworzan wystawić kilka chorągwi kawalerii, czyli jakieś 300-1000 koni. Natomiast na piechotę na ogół nie było pieniędzy i zaplecza logistycznego, podobny problem z artylerią. Stąd też kozacy byli bardzo przydatni, także podczas dymitriady.
4. Wyruszając na wojnę szlachcic zabierał najczęściej cztery konie wierzchowe, które na taką potrzebę trzymał i hodował w domu, jak koń mu zdechł, to kupował od magnata kolejnego.
5. Wojna na przełomie XVI/XVII wieku "żywiła się sama". Polska kawaleria dostawała mały zołd i bardzo nieregularnie. Obowiązkiem hetmana było dostarczenie kopii husarskich i nic więcej! A więc żołnierz liczył głównie na bogate łupy i taka była "umowa społeczna". Tu a propos kopii husarskich: już po 1619 roku wojewoda smoleński miał specjalny zakład do produkcji kopii husarskich. A to dlatego, że miał prawo zwołać pospolite ruszenie całego województwa bez pytania o zgodę Sejmu. Czyli, że musiał uzbroić szlachtę w kopie husarskie!
Sprawa unii RP z Moskowią. Tu chyba przeceniamy sens projektu Lwa Sapiehy. Musimy zrozumieć, jak propozycję Sapiehy odebrano w Moskwie. Otóż odebrano ja jako zapowiedź agresji ze strony Rzeczypospolitej. Po prostu. Musimy zrozumieć mentalność jednej i drugiej strony, a dopiero potem snuć nierealne projekty a la Stanisław Żółkiewski. Moim zdaniem Lew Sapieha w zawoalowany sposób poinformował Kreml, że Rzeczpospolita "zainteresowana" jest losami Państwa Moskiewskiego.
Gesty przyjazne Moskowianie odczytują jako podstęp. Sapieha o tym wiedział i dlatego z całą premedytacją to robił. A naiwni koroniarze dawali się nabrać Litwinom, że chodzi o jakąś unię ;-))))
![[foto]](/author_photo/send2.jpg)
It´s easy to see with hindsight that a route through the Arctic Ocean to the Far East was not possible with the technology available in that period, but this was still the Age of Exploration - much of the shape of the world was still unknown. The Muscovy Company attempted to sail North of Russia, others attempted, and failed to find a North West Passage North of Canada.
You vastly overestimate the importance of England in the World, or even in Europe at this time. The reality is that it was a relatively unimportant island off the coast of Europe, and after 1588, after defeating the Spanish invasion fleet, it was basically ruined. The true power of that period was the Spanish Empire, which at that time spanned the globe. The Portuguese had their Empire, the Dutch were globally active, and the other Western European Power was France - England was far behind in power, influence, and money.
It´s against this background that the East India Company was founded after 1588, to circumvent the Portuguese, Spanish and Dutch monopolies of luxury goods and their transport. Before that time there was no British presence in the Far East, and to imply that the British tried to prevent the union of Muscovy with Poland that would threaten their non-existent British Empire in the Far East is nonsense. Throughout the 17th Century the East India Company had a few trading settlements and was far more concerned with its rivals in the Bay of Bengal, the Portuguese and the Dutch, than with any threat from north of the Himalayas.
But I think the main problem here is a misunderstanding of what these companies were. They were NOT part of some Machiavellian British plan to take over the World in the next two hundred years. They were private companies, funded by private capital, and created purely to make a profit for their shareholders. Of course the Crown benefited, partly from taxes, and partly from freedom from foreign traders, but they were free to go their own way, to make a profit, or to go bankrupt.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
O ile w XV w. głównymi sponsorami wojskowo-politycznych "eventów" byli Medyceusze, to już w XVI w. Fuggerowie i banki angielskie. Moskowia jest projektem - moim zdaniem - typowo brytyjskim, mało tego, była to brytyjska kolonia. Za Iwana Groźnego rządziła faktoria Kompanii Moskiewskiej w Archangielsku, a np. oprycznina była dla nich dojną krową. To nic nowego, dzisiaj też jest podobnie, państwami rządzą banki i korporacje. U nas jest jeszcze gorzej, bo polskich ministrów wzywa na dywanik ambasador amerykański, a prezydentowi Wrocławia polecenia wydaje konsul niemiecki (vide: sprawa Baumana).
Chodziło mi o to, żeby nie przeceniać naszego udziału w dymitriadzie, która była projektem przygotowywanym jeszcze przed objęciem władzy przez Borysa Godunowa. Szwedzki dyplomata Peer Persson, wysoko postawiony agent KM pisze, że w miejsce zamordowanego (?) w Ugliczu Dymitra podstawiono syna jakiegoś popa, a Sapieha wspomina, że w trakcie kampanii wyborczej Godunowa (mówiąc współczesnym językiem), u jego boku występował młodzian bardzo podobny do Dymitra. Ja z tego wnioskuję - jak wyżej.
Jeżeli tacy ludzie jak Persson i Sapieha (a tak nawiasem, działał samodzielnie czy był agentem?) podawali takie informacje, to nie dlatego, że powtarzali to, co mówi prosty lud, ale że mieli w tym cel, a tym była - moim zdaniem - padgatowka pod dymitriadę, którą wdrożony by w życie, gdyby polityka Godunowa nie sprzyjała interesom brytyjskim.
Dla mnie zagadką jest jak wytypowano osobę do odegrania roli Dymitra, bo przecież jakieś kryteria były, a projektodawcy musieli co do niego mieć pewność przynajmniej duże prawdopodobieństwo. Pewne jest za to, że ówże Dymitr (bez względu czy był prawdziwym, czy Otriepiewem, tego się nie dowiemy z braku zwłok a zatem możliwości badań DNA) jest "obudzony" w luttym 1602 r. i wraz z dwoma innymi mnichami (eskorta czy dozór?) opuszcza Moskwę wyruszając w swoją misję. Zwracam uwagę na ten szczegół, bo luty w Rosji w tamtych czasach to nie to co dziś, temperatura kilkadziesiąt stopni pod zerem, drogi trudno przejezdne, ale widać komuś bardzo się spieszyło. Cała to podróż jest dziwna, w jej trakcie być może przeszed
![[foto]](/author_photo/drzewo.jpg)
I got to know some British historians, listened to some lectures... I´ve spent some time in the UK as an Erasmus student - and many times I had serious doubts concerning their credibility. Huge chunk of them tend to be overconfident in their knowledge, ignoring any evidence given by researchers from Eastern Europe. Just for example: they tend to say that Ottoman Empire was prosperous and tolerant for Christians. And how about great Serbian migration? Massive Vlach migrations? How about Bulgarians who were sending their second sons to wage anti-Ottoman guerilla in the mountains - and they were doing so for centuries? There is a lot of literature covering those issues, but they don´t care what Romanian or Bulgarian historians are saying. Next time I hear such bulls**t from Brits, I will question it publicly.
@ amzielinski: "In fact he First Polish Republic had far greater influence on the shape and development of the Russian state than Britain ever did."
Don´t be so sure... http://pl.wikipedia.org/wiki/Archangielsk
Potem mamy Blitzkrieg, obalenie i likwidacja Godunowa objęcie władzy a po niespełna roku Dymitr(?) ginie w wyniku kilkudziesięciominutowego puczu (po kilku godzinach wszystko już było "pozamiatane), nikt go nie broni, a przecież był carem. Jego następca, Wasyl Szujski też długo nie porządził, ale z kolei Romanowowie już tak, chociaż ich koniec też był podobny (Lenin był przecież agentem niemieckim). Co takiego zrobili Godunow i Samozwaniec(?)? Naruszyli monopol KM na terenie Moskowii. Być może dalsze studia prowadzone pod tym kontem więcej wyjaśnią.
To pokazuje jak iluzoryczna bywa władza formalna. I o tym należy pamiętać w także w politycznych ocenach. Bo czyż dzisiejsza nasza polityka wobec konfliktu na Ukrainie nie ma czegoś z dymitriady?
![[foto]](/author_photo/drzewo.jpg)
Trzeba też pamiętać, że sami Turcy uznawali siebie za spadkobierców Cesarstwa Rzymskiego (po Bizancjum) tyle, że w wydaniu islamskim, nie uznając Cesarstwa Rzymskiego Zachodniego (Habsburgów). Sułtan nazywał siebie cesarzem Rumu, a Turcy mówili o sobie Rumi (co po turecku znaczy - Rzymianin). Europejska część Turcji nazwa się Rumeli. W tym kontekście polityka państw europejskich (a więc i Polski) wobec Turcji naviera innego wymiaru.
Według "New York Journal-American" z 3 lutego 1949 r. wnuk bankiera Jakuba Schiffa, John Schiff, oceniał, że jego dziadek wydał około 20 milionów dolarów (około miliard obecnych) na rzecz ostatecznego triumfu bolszewików w Rosji.
Nie mozna traktować Rzeczypospolitej jako bezpośredniego narzędzia kogokolwiek, czy to Romanowów, czy to Anglików. To jest rażące uproszczenie i całkowicie nieprawdziwe. Ustrój Rzeczypospolitej w owym czasie to uniemożliwiał.
Dlaczego magnaci na Rusi i Litwie "wierzyli" Otriepiewowi? Tu znowu zdani jestesmy na przypuszczenia, ale mysle, że oni musieli być w stałym kontakcie z rodziną Romanowów i w ogóle z Moskowią. O tym co się tam dzieje byli doskonale poinformowani także przez wywiad (Sapieha regularnie otrzymywał meldunki z Moskwy). Część z magnatów kresowych miała niejakie prawa do tronu moskiewskiego (Rurykowicze i Olgierdowicze), mieli tam nie tak odległych krewnych, część z nich była prawosławnymi.
Z drugiej strony byli to juz ludzie renesansu, silnie oswojeni z zachodnią kulturą, a więc trochę stojący okrakiem na dwóch kontynentach... Kniaź Rużyński był typem kondotiera i kozaka, a jednocześnie prawosławnym arystokratą.
Mauris, i jeszcze jedno: na Kremlu dbano o gromadzenie skarbów od czasów Iwana Kalety, więc Brytyjczycy nie byli tu do niczego potrzebni. Mniszech liczył przede wszystkim na to, że Samozwaniec ofiaruje Marynie pół Moskowii i rozliczne skarby. Tu już żartem, bo piszesz o Ukrainie. Wiem, że po decyzji Camerona o wysłaniu dwudziestu żołnierzy na Ukrainę Rosja jest oburzona, ale to nie powód, by robić Brytyjczykom czarny PR ;-)))
![[foto]](/author_photo/drzewo.jpg)
Co do Dymitriad... w owych czasach zdarzało się też że "wywiad" brał pensję nie tylko od jednej strony - i co najciekawsze ci ludzie nie widzieli w tym nic nagannego - grali na różne strony też w celu awansu społecznego żeby się dochrapać jakiegoś stanowiska, indygenatu itp.; są nawet źródła które to potwierdzają (np. Ulryk Verdun). Służyli nie tyle temu kto płacił więcej, ale temu kto w ogóle płacił. Kompania także miała na to środki. Poza tym - jej głównym celem wcale nie była Rosja... ale Cathay. Rosję postrzegali zapewne jako, owszem, wartościowy rynek - ale interesy jakie można byłoby robić ze wschodem byłyby niczym w porównaniu z zyskami z Muscovii.. Ich "odkrycia geograficzne" sugerują jakby chcieli uzyskać drogę do Chin opływając obszar całej dzisiejszej Rosji od północy (pewnie liczyli na to że odległości nie będą aż tak wielkie a szlaki w miarę żeglowne, przynajmniej przez parę miesięcy w roku)
A na przedsięwzięcie gdzie pojawia się szansa na uzyskanie wielkich zysków - wykłada się z reguły odpowiednio sporo gotówki. I nie przebiera w środkach do osiągnięcia zamierzonego celu...
"Mauris, i jeszcze jedno: na Kremlu dbano o gromadzenie skarbów od czasów Iwana Kalety, więc Brytyjczycy nie byli tu do niczego potrzebni."
Jakub - lubię twoje teksty bo ciekawie piszesz i masz sporą wiedzę, ale to zdanie pachnie antylogiką. Brytyjczycy dostarczali dobra na które było zapotrzebowanie wśród najzamożniejszych warstw społecznych Moskowii. Złota możesz nachomikować ile wlezie, ale np. delikatnych, luksusowych tkanin z niego nie wytkasz...
![[foto]](/author_photo/send2.jpg)
As regards British historians, sadly, I partly agree with you, particularly as regards events in East-Central, Eastern, and South-Eastern Europe. I say partly, because recent English-language historians have written works of great scholarship, and show a deep understanding of the events and processes in this part of the world - I will mention two of my favourites - Timothy Snyder and Larry Wolff, who I believe are Americans with family roots in Eastern Europe.
But returning to specifically British historians, allow me to turn the question around - how many Polish historians do you know who can talk, with authority, about Romania and Bulgaria and the Balkans under Ottoman rule? My view is, that both Poles and British, historians and non-historians have treated this part of the world as primitive, marginal, and uninteresting. To be frank, British historians have treated Ottoman Muslim rule in the Christian Balkans as a civilizing influence(!). Moreover, there is evidence to support this prejudice.
I have seen German Nazi newsreels of Die Deutschen Wochenschau, in superb Agfacolor, of the retreat of the Wehrmacht through Albania in 1944. As the armoured column moves through the villages, it is almost identical to American newsreels of 21st Century Afghanistan - women in burkas with eye-slits, men looking with hatred at the column, and broken-down stone and earth houses. I have also read reports from Western ethnographers from the 1930´
Cechą polityki angielskiej zawsze było wspieranie słabszego przeciwko silniejszemu aby w ten sposób uzyskać równowagę i wpływy. Drugą cechą były rynki i kanały dystrybucji. Trzecią – umiejętność posługiwania się innymi państwami mi narodami jako narzędziem. Anglia zawsze lawirowała wyznając hasło, że sojusze są doraźne a interesy wieczne.
Ciekawy wątek poruszył Michał Mazur. Polityka Kazimierza Jagiellończyka. Król ten uznawany za wybitnego, moim zdaniem przeceniony, być może był najlepszym z Jagiellonów, ale niekoniecznie wystarczający wybitnym. Parę rzeczy ewidentnie „spieprzył” i kto wie, to może zbyt śmiała teza, czy to nie po jego błędach rozpoczęło się całe zło Rzeczpospolitej.
Weźmy sprawę sojuszu polsko-węgiersko-tatarskiego (ci ostatni mieliby uderzyć od strony Mołdawii) przeciwko Turcji. Pomysłodawcą byli Wenecjanie i oni chcieli nawet to sfinansować, ale pomysł utrącił sterujący wówczas polską dyplomacją Kalimach. Do tego stopnia, że groził Wenecji, że jeżeli Wenecjanie nie zaprzestaną finansowania Węgrów, to Polska zawrze sojusz z Turcją przeciwko Węgrom. Jest to coś zgoła nieprawdopodobnego, że tylko złą wolą nie można tego wytłumaczyć, nawet nie głupotą. Kalimach był prawdopodobnie agentem tureckim ale chyba nie tylko.
Co jednak robił król? Król po pierwsze, zabiegał o tron w Pradze dla Władysława, a po drugie - chciał utrącić Macieje Korwina, którego uważał za parweniusza. Tenże Korwin miał czelność ubiegać się o rękę Jadwigi, córki Kazimierza, rzecz jasna, bezskutecznie. A była to wielka okazja połączenia czterech tronów” polskiego, węgierskiego, czeskiego i litewskiego. Powstałoby prawdziwe Międzymorze, spójrzcie na mapę. Być może dziś nie musielibyśmy martwić Rosją, bo już by jej nie było, przynajmniej w Europie. Co prawda po śmierci Kazimierza jego synowie wszystkie te trony objęli, ale zmieniła się koniunktura międzynarodowa (wyrósł nowy gracz – Maksymilian Habsburg) a zdolności Jagiellończyków były raczej skromne.
Ja postępowanie Kazimierza wobec Macieja tłumaczę tym właśnie. Wiedział, że Maciej przewyższa jego synów pod każdym względem i to on przejmie po jego śmierci władzę a nie oni. Kazimierz działał więc w interesie własnej rodziny a nie państwa, którego był królem. Nie wyklucza to i tego, że mógł on zwyczajnie nie rozumieć roli Węgier dla całej Europy.
Skutki tego odczuwamy do dziś. Parafrazując: każde państwo i każdy naród ma swoje pięć minut a jeśli ich nie wykorzysta, to na następne musi bardzo zapracować
Z perspektywy czasu widzimy, że był to błąd. Sęk w tym, że nie można budować międzymorza mając na karku hordy Iwana III. Jeszcze Kazimierz mógł sobie na to pozwolić, bo prowadząc wojnę trzynastoletnią budował podwaliny imperium. Ale za Aleksandra i Heleny ten błąd ujawnił się z całą siłą. Pisałem o tym tutaj: http://smolensk.alchymista.pl/helena-smolenska/
Poza tym sądzę, że interesy Węgier są sprzeczne z naszymi, albo raczej są to drogi "równoległe". Możemy byc "bratankami", bo zasadzie nie wchodzimy sobie w drogę - dzielą nas Karpaty. Ale tworzenie jednego państwa i bronienie go na wszystkich frontach to już jest zupełnie inna historia... Często mysląc o "polskim imperium" myslimy kategoriami mongolskimi, a jest to błąd. Mongołowie mieli doskonałą organizację wojskową, ale nie potrafili skonsumować zdobytych terytoriów. Żeby zagospodarować terytorium musieli przenosić całe miasta o wiele tysięcy kilometrów - przykład: Berke Seraj nad Wołgą.
Możemy tak "po mongolsku" sobie narysować na mapce dowolne konfiguracje, tylko co z tego? To jest pójście w mentalność turańską, rosyjską. Koszty się nie licza, liczy się hapanie coraz większego terytorium i grabienie go ze wszystkiego co cenne, także z ludzkich genitaliów, jak ostatnio na Ukrainie. Tylko, że my jesteśmy jednak Sarmatami, a nie Moskowianami. Nasze imperium może zaistnieć na szlaku handlowym Bałtyk-Morze Czarne, z oparciem o Karpaty i największym jak to mozliwe wybrzuszeniem na wschód, docierając do Donu, pod samą Moskwę, Za Połock na północy no i Inflanty w ramach tego. Na nic więcej nas nie stać, a i to jest aż za wiele. Popatrz co się stało z I RP, gdy przekroczyła pewien pułap dobrobytu i wzrostu demograficznego w roku 1648!
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Mała różnica jest taka, że Polska ma, przynajmniej wirtualnie, szanse na stworzenie wokół siebie jakiejś szerszej "strefy", która będzie wzmacniać jej siłę. -- Zwykle nazywanej Międzymorzem.
Węgry takiej opcji nie mają. Najlepsza droga, jaką mogliby pójść i może pójdą, to jest rozpuszczenie się w "euroregionach" obejmujących mniejszości węgierskie na ich "bliskiej zagranicy".
Lepiej od nas mają o tyle, że uskok geopolityczny u nas zajmuje połowę granic (z Rosją, Białorusią, Ukrainą), -- u nich mały ułamek -- z Ukrainą, przy czym sąsiadujące z nimi Zakarpacie ma wszelkie cechy bufora, który do "ciała" Ukrainy przymocowany jest dość luźno.
Dla równowagi po imperialnych marzeniach polecam: "Pytań jakich nie było, nie ma i nie będzie – o wywiadzie z gen. Lechem Majewskim w Gazecie Wyborczej". Polska jest teraz (2015) rozbrojona i stoi otworem przed ewentualnymi najeźdźcami, prowokatorami, terrorystami itp.
To jest jakas koncepcja, na pewno lepsza niż NSR.
Kwestia imperialności równiez różni nas od Węgrów w innym aspekcie. Nasze imperium zbudowali w gruncie rzeczy Litwini i litewskie elity, we współpracy z Rusinami. Polska dostarczyła zachodniego know how i dobrego żołnierza, ale zamysł ustrojowy tego państwa powstał na Litwie i konsekwentnie był przez elity litewskie wdrażany chyba aż do czasów Zygmunta Augusta. Ale nawet po unii lubelskiej elitom litewskim udało się opanować struktury państwa na tyle skutecznie, że przynajmniej do roku 1634 I RP realizowała litewską rację stanu.
Śmiem sądzić, że I RP była w gruncie rzeczy litewskim imperium, które obecnie zostało zepchnięte nad Wisłę. Ten fakt daje potencjalnie spore atuty. Trzeba podziałać na wyobraźnię Ukraińców, Litwinów i Białorusinów aby zrozumieli, że Polskę można zaprząc do ich idei.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Jeśli mamy jako tako przetrwać, to musi u nas się dokonać jakaś rewolucja. Na pewno większa niż organizowanie "awaryjnych" armii z księdzem na czele uzbrojonych w kropidło.
Jakimś przykładem, precedensem, może być "rewolucja okresu Solidarności". Oczywiście nie chodzi o to, żeby ją "powtarzać". Tamten czas i tamto pokolenie (btw. moje) są już martwe. Chodzi o to, że to jest przykład, że taka rewolucja jest możliwa. I niekoniecznie musi ponieść klęskę, jak tamta.
Aha, w 2020 roku nie będziemy mogli liczyć na Zachód: żadne Nato, żadne UE. Będą zajęci swoimi kłopotami, możliwe, że gorszymi od naszych.
Moim zdaniem astrologia lepiej się sprawdza jako pomocnicza nauka psychologii.
Co do awaryjnej armii, to każdy orze jak może. Legiony Piłsudskiego też miały kapelanów, choć towarzystwo było od lewa do prawa, a ateistów i mistyków nie brakowało. Także nie bójmy się kropidła, na pewno nie zaszkodzi, jeśli tylko nie składamy w nim całej ufności.
![[foto]](/author_photo/drzewo.jpg)
Przypomniał mi się jeden z moich snów, tych najrzadszych, tych których wyjątkowo nie lubię (chyba nikt nie lubi się budzić zlany potem i z kołataniem serca). Najbardziej realistycznych. On właśnie do tego się odnosił - do kłopotów na Zachodzie...Przyszłość ma wiele ścieżek, mam nadzieję że się on nie sprawdzi..
Ale ale - jeśli w 2020 roku nie będziemy mogli liczyć na Zachód to tym bardziej traci sens popieranie obecnej władzy na Ukrainie. Oni i tak się nie ukorzą, nie wyrzekną się zbrodniczej UPA, nie przeproszą za ich zbrodnie. Jak Tiahnybok kiedyś powiedział, doczeka chwili gdy władze RP złożą kwiaty pod pomnikiem UPA poświęconemu - sprytny gad, przebiegły soł macz. Wie, że w Polsce panuje "kundlizm" wśród rządzących elit i części sfer odpowiedzialnych za kulturę...Poza tym popularność rządu Poroszenki na Ukrainie i tak leci w dół...
Lepiej to przeczekać... może niedługo będzie lepsza Rosja niż obecna Rosja Putina, i wtedy się z nią dogadać, handlować, tworzyć miejsca pracy. I może Polska też będzie lepsza... Polska i Rosja technokratów, nie kleptokratów
Dla mnie od dawna jest oczywiste że cała dotychczasowa cywilizacja upada. Agonia może być nagła lub długotrwała. Ale to jest koniec byłej i rodzi się nowa cywilizacja.
Nawet bez względu na to, bezwzględnym warunkiem nie tylko bycia silnym narodem i państwem ale wręcz warunkiem naszego istnienia jako narodu i państwa jest odzyskanie suwerenności. Bo każdy świadomy powinien wiedzieć że jesteśmy w trakcie IV Rozbioru Polski przez okupujących nas Rosję, Niemcy, USA i Żydów. I ich rezydentów agentów rządzących Polską. Tym co z niej zostało. Polska teraz walczy o przetrwanie i dyskusje o wielkości są co najmniej bezpodstawne. Tym bardziej że nie mamy narodu, nie mamy elit, klasy średniej. Nie ma nic to tworzy silny naród i państwo. Przez ostatni okres próbowałem stworzyć ruch o jakim wspomina Wojtek. Braterstwo.org Ruch jednoczący wszystkich, wyzwolenia i odbudowy narodu i Polski. Nic, praktycznie niemal żadnej reakcji. Stworzyłem ruch Uczciwych Wyborów, które są bezwzględnym warunkiem niezależności, wolanarodu.org. Stworzyłem i zaoferowałem patent gwarantujący uczciwe wybory, który opublikowałem i rozesłałem gdzie mogłem itp. I nic. Praktycznie żadnej reakcji. Nie ma narodu, nie ma Polski. Nie ma szans. Polacy są skazani na zagładę jako naród. I na niewolnictwo, służenie za parobków. Przykre straszne ale nie widzę szans dla Polaków. Bo nie ma elit, nie ma narodu jest zniewolona tchórzliwa bezwolna hołota. Dowody. Bezkarność i rządy zdrajców, całkowite zrujnowanie i zadłużenie, grabienie Polaków i Polski przez wszystkich, emigracja itd itp.
Trzeba się pakować. No chyba że komornicy już wszystkich pozbawią firm, mieszkań i domów. A to tylko kwestia czasu. Bo wtedy już nie będą musieli wychodzić na ulice, bo już tam będą. I może w końcu się obudzą.
W szczegółach pozwolę sobie na kilka uwag krytycznych:
1. Pański wynalazek karty do głosowania jest jedną z możliwości. Czy jednak automatycznie zapobiegnie fałszerstwom? Nie jestem pewien, bo ludzie to nie automaty. Jest to jeden z tych pomysłów, które proponują prawnicy, gdy coś się złego dzieje. Przykładowo, ktoś kogoś okrutnie zamorduje, prawnicy: "kara śmierci dla morderców". Jakiś pedofil zgwałci dziecko, prawnicy: "wykastrować". I to rzekomo ma "uniemożliwić" zbrodnię... Obawiam się, że to jest tylko kompres na bolącą głowę, nic więcej.
Jedynym sposobem zadbania o uczciwe wybory jest gremialne zgłaszanie się do pracy w Obwodowych Komisjach Wyborczych. Obojętnie z którego komitetu wyborczego - chodzi o maksymalną kontrolę ze wszystkich stron. Drobne błędy się zdarzają. Może być tak, że ktoś przez pomyłkę dostanie dwie karty do głosowania i ich nie odda, a wynik będzie 50:50. Wybucha afera, sąd nakazuje powtórzenie wyborów, lud krzyczy "fałszerze", podczas gdy po prostu tłum walił drzwiami i oknami żeby głosować i komisja nie dała rady utrzymać porządku. Ale są też grubsze afery i przewały, i tutaj tylko uczciwy Reytan może uchronić wolność. Procedury wyborcze są bardzo niejasne, sam to wiem, bo przewodniczyłem OKW, ale najważniejsze, by dbać o transparentność i elementarny porządek. Kluczem do wolnych wyborów nie jest dobre prawo ani technologia, ale zarządzanie. Bo wybory to rodzaj eventu, musi byc ideowy menedżer i zespół. I to jest cały sekret. Prawo wkracza wtedy, gdy zachodzi podejrzenie o nieuczciwość.
2. Wymienia Pan okupujące nas jakoby narody i państwa. Jeśli chodzi o USA, to nie mają tu wielkich kapitałów. Jesteśmy dla nich jakby marchią pograniczną i niczym więcej. Niemcy mają tu najwięcej interesów, ale nie potrafią lub nie chcą nas uchronić przed wzrastającą agresją Rosjan. Pytanie zatem, co to za okupant, który tak łatwo ustępuje pola?
O Żydach nic mi nie wiadomo, poza tym, że co jakiś czas jacyś ludzie szkalują nasze babcie i naszych dziadków, że jakoby nie ukrywali Żydów, a dalibóg jeszcze ich mordowali... Piszę to pół żartem, bo wcale nie jest mi do śmiechu. Babcia ukryła uciekiniera z aresztu Gestapo i zapłaciła za to katownią na Pawiaku.
Jest też pewne środowisko, które organicznie uważa Polaków za wrogów, ale czy to są Żydzi? A może raczej przebierańcy, którzy ubrani w jarmułkę zażerają się schabowym? Słyszałem o takim przypadku. Raczej są to potomkowie ludzi, których Stalin nasłał do Polski, gdzie we wrogim środowisku nie mogli się integrować z tubylcami.
Tak byłoby najszybciej i zapewne w sumie najtaniej.
To co teraz się wyprawia przy procedurze wyborczej, to trudno jakoś nazwać bez rzucania mięsem. Sama ordynacja jest dziwolągiem na skalę światową.
Karty po głosowaniu są tajne i niedostępne dla nikogo poza prokuraturą, o ile ona zechce się zainteresować. Jak nie zechce, to na przemiał, nikt już niczego nie sprawdzi.
A Soros, amerykański Żyd, który przejął niemal wszystkie działki łupkowe, to co? Kto przejął nasz cały przemysł, albo zniszczył żeby przejąć rynki? Komu jesteśmy winni bilony i jak to się stało? Czy tworzone prawo służy Polakom czy obcym bankom, koncernom itp. Dlaczego płacimy najwięcej za gaz, ropę itp? I nie może powstać Gazoport? Dlaczego my mamy płacić odszkodowania Żydom za holokaust? Dlaczego ....
Dlaczego Polacy są najgorzej traktowani w Polsce a inni mają przywileje jakich nikt nie ma? Dlaczego wybory są fałszowane, komu służą media itd. itp.
Poza tym osoba świadoma i znająca historię powinna wiedzieć kto niemal od zawsze okupował, wykorzystywał Polskę i traktował jak podległą kolonię. Nic się nie zmieniło. Dzisiaj bronią są media, zdrajcy, kredyty, korporacje itp.
Ale najważniejsze pytania to; kim są Polacy którzy na to wszystko pozwalają? Kim są wobec przodków walczących i oddających życie za Polskę. I wobec własnych dzieci i potomków. Kim jest człowiek który nie broni własnej rodziny i własnego domu?
Każdy powinien sobie odpowiedzieć na pytanie; co zrobiłem żeby moje dzieci nie straciły ojczyzny, żeby nie musiały uciekać, służyć za parobków i być niewolnikami?
Co zrobiłem? W związku z tym, kim jestem?
To są najważniejsze pytania decydujące o naszych losach. Tylko kto ma odwagę je zdać i odpowiedzieć na nie.
Za technologią zawsze stoją ludzie. Korzyść jaka płynie z osobistego zaangazowania w liczenia głosów polega nie tylko na kontroli wyborów, ale także na obudzeniu społecznej aktywności. W tym zatęchłym lochu, w którym zyjemy, jest szansa na jakiś ruch powietrza, na to, że ktoś wreszcie otworzy okno. Tylko my możemy to okno otworzyć, nikt inny.
Tu kilka refleksji:
http://blog-n-roll.pl/pl/kulisy-wybor%C3%B3w#.VPYdWmOalz0
http://blog-n-roll.pl/pl/%E2%80%9E%C5%BCyczymy-wysokiej-frekwencji%E2%80%9D#.VPYdYWOalz0
Na Sorosie się nie znam, wolałbym twarde dane, a nie krążące po internecie plotki o tzw. "Żydach". Polityka światowa pełna jest brudnych interesów. Jednak dla nas głównym zagrożeniem jest od 300 lat wschodni sąsiad, a nie "Żydzi", Amerykanie, czy nawet Niemcy. Jesli nawet trzy wymienione nacje stanowią zagrożenie, to przebija ich o wiele punktów Rosja. To Rosja zwodzi Niemcy perspektywami współpracy i otwarciem niebotycznego rynku wewnętrznego. My jesteśmy tylko "po drodze" do Niemiec. Czy Panowie wiedzą, że Rosja ma w izraelu swoją telewizję, przy uzyciu której nadaje swoją propagandę o Ukrainie? W języku rosyjskim, a jakże!
To jest przykład i dowód dlaczego w Polsce nie ma żadnych szans na zmiany. Kompleksy powodują że wszyscy jedynie krytykują i dezawuują. Żeby poczuć się lepszym.
Skoro Pan się nie zna na Sorosie to na jakiej podstawie twierdzi że to plotki. Soros, Rostowski itp. to nie tzw. żydzi tylko po prostu żydzi. I nam szkodzą. A ich muzeum za nasze pieniądze, przegłosowane w sejmie wypłaty żydom za holokaust itd. to dowody ich wpływów. Rozgrabione wszystko, zadłużenie, najwyższe ceny i najniższe dochody, najniższa kwota wolna od podatku itd. to dowody celowej eksterminacji Polaków. Przez wszystkich okupantów Rosję, Niemcy USA i Izrael. Których nie dzielę na lepszych i gorszych. Nie chcę żebyśmy byli niewolnikami kogokolwiek. Ale Polacy to urodzeni niewolnicy i parobki. Którzy potrafią tylko służyć. Urodzili się i muszą być niewolnikami a jedyne na co sobie pozwalają to wybieranie komu służą. To jest nasza tragedia.
Rosja bez wsparcia i współpracy Niemiec nic by nie zrobiła. A wszystkie te kraje to okupanci i zaborcy. Którzy dają sobie prawo decydować o losach innych narodów i państw poza i ponad ich głowami. Wszystkie, bez wyjątku. I wszystkie są zaborcami. I nas wykorzystują i niszczą. Bo się boją naszej niezależności. A my jako niezależny i suwerenny naród i państwo możemy być silnym i ważnym partnerem dla nich wszystkich. I położenie które jest naszą tragedią, może być źródłem naszej potęgi i bogactwa. Wystarczy doprowadzić do uczciwych wyborów i odzyskać niezależność. I wybierać najlepszych przywódców, którzy będą służyć nam Polakom i Polsce a nie wrogom jak jest teraz. To jest proste, łatwe i pewne. Wystarczy zerwać kajdany umysłu. Wstać z kolan, otworzyć oczy i ponieść głowę. I uświadomić sobie że Polska to nasz wspólny dom a naród to nasza rodzina. I naszym obowiązkiem i jest je bronić i chronić i dbać o nie. Bo tylko to da nam, każdemu z nas bezpieczeństwo, siłę, człowieczeństwo, godność i bogactwo. Nam, naszym rodzinom i dzieciom.
Oprócz numerowanych kart, jako dokument państwowy z kopią, na system jaki proponuję składają się też kamery filmujące, programy komputerowe gdzie można sprawdzić każde głosy, zabezpieczenie urn i głosów oraz inne elementy. Też obserwatorzy itp. co oczywiste. Ale numerowane karty z kopią albo dwiema są fundamentem uczciwych wyborów. Nikt nic lepszego nie zaproponował. Poza tym zapraszam każdego do poprawy i stworzenia jeszcze lepszego systemu. Bo to jest w moim, naszym interesie. Ja jestem otwarty na dobre pomysły innych. Tym się różnię niemal od wszystkich. Bo ja nie mam kompleksów. Jestem wolny i niezależny. I nie muszę sobie i innym niczego udowadniać. Wolność to stan umysłu. Dopóki nie doprowadzimy do uczciwych wyborów każdy Polak będzie niewolnikiem. Poniżanym, okradanym i wykorzystywanym. A przez niego też jego dzieci.
Nie wszyscy Żydzi, Amerykanie, Rosjanie, Niemcy są źli tak jak nie wszyscy Polacy to złodzieje. Wręcz przeciwnie. Tylko nieliczni tacy są. Ale to ci mają wpływy. Tak jak w Polsce. Ja nie wysyłałem najemników do Iraku. Nie miałem na to wpływu. Tylko rządzący. Ja dzielę tylko na uczciwych i nieuczciwych bez względu na rasę i narodowość Na wrogów lub przyjaciół Polski i Polaków. Po prostu.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Dla Alchymisty (ale z uznanych komentatorów i ekspertów także np. dla Andrzeja Talagi, Jacka Bartosiaka, prof. Andrzeja Nowaka itd.) najgorszym wrogiem jest Rosja.
Ale np. dla St. Michalkiewicza lub J.K. Mikkego -- Żydzi, wobec czego groza Rosji mięknie, a nawet Putin, który jakoby okpił Żydów (z Sorosem, a jakże) jawi się "naszym człowiekiem".
Jak dotąd nie widzę przejawów wychodzenia Polski z kryzysu, a raczej PESSIMUM, w jakie popadła od Katastrofy Smoleńskiej. (A powinny już być, te przejawy.)
Ponieważ nikt z nas nie ma wpływu na to, co się dzieje -- może poza siłą medytacji, ale tego nie sprawdzimy na bieżąco -- to jedyne co pozostaje, to przyjęcie postawy enneagramowego 5-Obserwatora, czyli "za wszelką cenę obserwować, Mc Clusky".
Jeśli uzyskamy Świadomość i Wiedzę, to może coś z tego uda się przekazać potomkom, którzy będą żyć i działać w lepszym momencie i naszą wiedzę spożytkują.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Coś podobnego jest w przypadku USA z którymi dobre stosunki wymagają w pakiecie służenia interesom Izraela.
Czyli zawsze powstają trójkąty, a nie układy dwustronne z Polską.
Co stoi na przeszkodzie? Brak prawdziwych elit, brak liderów. Są tylko kreowani, wspierani i finansowani przez okupantów Polski. Którzy stworzyli typowy mafijny system zamknięty, Bolkizm. W którym naród ma wybór tylko między TW Alkiem a TW Bolkiem. Kogo by nie wybrał to będzie to (p)rezydent na służbie jakiegoś okupanta. A reszta przedstawicieli okupantów przechodzi do opozycji. Gdyby była prawdziwa opozycja i opozycyjne media to by POPSL przestało istnieć po pierwszej aferze. Mafie między sobą mogą walczyć o wpływy ale wobec reszty trzymają się razem. A tym co je tworzy i łączy są przestępstwa i haki. Bo do mafii dopuszczani są tylko przestępcy na których są haki. A zagrożeniem są uczciwi ludzie i tacy są bezwzględnie eliminowani. Haki dają też okupantom pełną kontrolę i władzę nad swoimi (p)rezydentami. To jest nasza rzeczywistość. I źródło wszystkich tragedii. I powód całkowitej bezkarności wszystkich zdrajców i zbrodniarzy Polaków i Polski.
Dopóki rządzą zdrajcy i parobki my jesteśmy i będziemy słabi, bezbronni, poniżani i wykorzystywani przez wszystkich. Jak tylko wybierzemy naszych prawdziwych przywódców wszyscy staniemy się silniejsi, lepiej traktowani wszędzie itd.
Żeby coś zmienić muszą powstać elity. Stalinowcy mordując i eliminując elity ubezwłasnowolnili Polaków. Naród bez elit to bezwolne bezbronne stada bez tożsamości. Rozwiązanie jest proste. Z-jednoczyć wolnych niezależnych świadomych rodaków. Wspólnie tworzyć grupy i obszary niezależności, wolności i siły. Wyłaniać i tworzyć elity i liderów. Oraz projekty i plany wyzwolenia i budowy Polski. I w odpowiednim momencie dać Polakom cel, usuniecie wrogów i wyzwolenie naszej ojczyzny. I wprowadzenie nowego zdrowego systemu państwa. Dać wyłonionych prawdziwych liderów i przywódców którzy ich poprowadzą do zwycięstwa. A wszystko na fundamencie prawdy i uczciwości. Bo kluczem do zwycięstwa jest zaufanie obywateli. Nie obietnice, a gwarancje uczciwości.
Najskuteczniejsza i najlepsza jest rewolucja i wojna bez walki. Zamiast walczyć po prostu tworzyć wszędzie grupy i społeczności zdrowych relacji i współpracy. Na fundamencie uczciwości i zaufania. I tworzyć wspólne przedsięwzięcia społeczne, biznesowe. I zapraszać i wciągać kolejnych rodaków. Powiększać obszary zdrowych uczciwych relacji. I łączyć się i jednoczyć w pewnych działaniach.
Fundamentem bezpieczeństwa i siły każdego jest rodzina i naród, dom i państwo. Ale to każdy tworzy tą rodzin
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)

Tak jakby gdzieś zgodnie ustalono, że taki właśnie los plebsu jest prawidłowy, i tak ma już pozostać.
![[foto]](/author_photo/drzewo.jpg)
Bardzo dobrze, że ktoś dostrzega problematyczność pojęć lewica prawica (tylko czy one w ogóle kiedykolwiek miały sens? Kuehnelt-Leddinh już parę dekad temu dowodził, że naziści skrajną prawicą bynajmniej nie byli). Najświeższego przykładu jak bezsensowne są te pojęcia dostarczyły starcia w Donbasie, gdzie w jednych i tych samych szeregach rebeliantów wg mainstreamowych mediów miały walczyć "skrajna prawica" i "skrajna lewica" - a na chłopski rozum takie "skrajności" powinny się już dawno temu wzajemnie wybić
"Skrajności" wg Chodakiewicza są innymi odmianami lewicy gnostyckiej. Narodowy socjalizm to inna forma bolszewizmu, a stalinizmu na pewno. Cechami wspólnymi jest gwałt, wywracanie świata, kult jednostki, niszczenie religii, totalne państwo, totalitarna policja oraz wywłaszczanie, Dlatego lewicowo-prawicowy Donbas ma jakiś wspólny mianownik.
@Jerzy Pomianowski
Jest gorzej, niż Pan myśli. Próby pozyskania elektoratu sa od lat, ale elektorat tkwi w apatii. Samoobrona, Ruch Narodowy, KPN - to wszystko były próby pozyskania tych 70%. Prawda, że nieszczere próby, takie testy na szczurach, ale jednak.
@Wojciech Jóźwiak
Polscy mysliciele polityczni mieszją łyżeczką w herbacie, ale nie dosypują cukru. A woda nie robi sie od tego słodsza... Wynika to z demoralizacji polskich elit akademickich. Polecam mało znany wykład, z którym w 100% się zgadzam: http://youtu.be/HZh5mxk6gn8?list=PL1EA4734A1616B2F8
Brak w polskiej debacie politycznej podstawowych tematów, takich jak "niepodległy stosunek do świata", "system gospodarczy I RP", "litewskie imperium".
Jesli chodzi o "najsłabszego", to obecnie najtrudniejszą sytuację ma Izrael. Być może mógłby to być sojusznik, gdyby nie wpływy części środowisk żydowskich, nieprzychylnych Polsce. I tak Izrael strzela piłką do własnej bramki. A przecież na początku to było w sumie polskie państwo... ;-)
@Andrzej Lenard
Zaproponował Pan konkretną strategię samoorganizacji. Warto, by sie Pan na tym skupił, wtedy coś z tego może wyjdzie...
Aktualnie zdecydowałem się odwrócić moje zaangażowanie i wrócić do Soullive Coaching i dodatkowo zająć się tworzeniem przedsięwzięć biznesowych.
Jako naród i państwo nie mamy liderów a tym bardziej przywódców. Tylko podanych niewolników wsadzonych na te pozycje. Liderem człowiek się rodzi. Nie można nim stać się z mianowania. Ale można to zagłuszyć i stracić. Na szczęście można też odzyskać. Nie udało się obudzić i jednoczyć w Braterstwie będę budził i jednoczył liderów przez Soullive Coaching i w biznesie. Przy okazji robiąc co kocham no i zarabiając. A nie dokładając jak dotychczas.
Co do podziałów. Dla mnie wszystkie są sztuczne i nienaturalne. Nieświadomie lub celowo są tworzone kolejne tylko po to żeby zmienić maski, się odróżnić, wyróżnić, ukryć itp. Np "Globalizm" to po prostu kolonializm ukryty za nowym terminem. nową maską. I jak zwykle za miłą i przyjazną maską kryje się niebezpieczny podstępny wróg. A takie artykuły to typowy pseudonaukowy bełkot. Kolejnych powielaczy mianowanych lub mieniących się autorytetami, z tytułami naukowymi, produkowanymi w fabrykach zabijających samodzielne i twórcze myślenie. Jak we wszystkich systemach.
Jedyne prawdziwe, naturalne, fundamentalne podziały to podział na uczciwych lub oszustów i bandytów. Inaczej prościej, podział na przyjaciół i wrogów. I drugi podział na liderów, przewodników lub podążających za nimi, poddanych. A liderzy mogą być uczciwi i służyć grupie jakiej przewodzą. Lub być oszustami i zdrajcami żerującymi na grupie której przewodzą i za którą ponoszą odpowiedzialność. Wszystkie inne podziały są wtórne. I większość z nich tworzy się właśnie po to żeby ukryć te podstawowe i fundamentalne. Głównym narzędziem złodzieja i oszusta jest zaufanie. Zawsze zbrodniarze, zdrajcy i oszuści kryją się za maskami walczących od pokój, dobro i szczęście. Za maskami patriotów i aniołów poświęcających się dla innych. Współcześni politycy to najlepszy dowód i przykład.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/Zylbertal.jpg)
Chciałoby się przypomnieć przypomnieć cytat z Norwida "człowiek w Polaku jest karzeł". Zapewne już w czasach Norwida zjawisko pomniejszania człowieczeństwa jednostki w celu zawłaszczenia tejże jednostki przez mniej lub bardziej "słuszną" doktrynę polityczną/gospodarczą/religijną/historyczną, było widoczne, i już wtedy szkodliwe. My zaś, po doświadczeniach XX-wiecznych totalizmów, tym bardziej powinniśmy być uczuleni na zawłaszczanie duszyczek przez doktryny. Dla głębszych studiów zagadnienia polecam nieocenionego Jana "Stoigniewa" Stachniuka "Zagadnienie totalizmu" - rozprawę równie ważną jak Ericha Fromma "Ucieczkę od wolności", napisaną wyraźnie na tym samym oddechu, który i Fromma natchnął - ale powstałą nie w bezpiecznym zaciszu gabinetu, lecz w samym centrum grozy, w okupowanej przez Niemców Warszawie.
Parę myśli na temat.
Wszystkie systemy złożone po okresie rozwoju zaczynają się degradować aż po śmierć. Która umożliwia narodziny nowego i jest formą przejścia na kolejny poziom rozwoju.
We wszystkich systemach ludzkich jest selekcja podwójnie negatywna. Dołączają do nich najsłabsze osobniki szukające ochrony, zapewnienia bytu a nawet poczucia siły. I w środku systemu awansują tylko mierne ale poddane i wierne osobniki. To powoduje że rządzą tymi systemami, państwami i nami te mierne, wierne, bezwolne "karły". Najbardziej bezwzględne, podstępne cwaniaczki.
Tak jak w systemie tak i poza nim największym zagrożeniem są wolni, niezależni i zdolni. A ci z kolei nie jednoczą się, bo takim osobom trudno się jednoczyć. A w pojedynkę są bezsilni.
Życie jest jak pole uprawne. To co dobre i zdrowe wymaga pielęgnacji i pracy. Chwasty same się plenią. I są w stanie zniszczyć całą uprawę. Te "karły" mają za sobą systemy które dają im władzę. A dodatkowo są pozbawieni jakichkolwiek zasad i człowieczeństwa, bo takich promują systemy. Więc obiecują poddanym złote góry. Dzięki czemu stado ludzkie za nimi podąża. Co daje im jeszcze większą władzę i siłę. I pozwala to stado wykorzystywać.
Uczciwy człowiek nie będzie kłamał i obiecywał mrzonek. To kto za nim pójdzie.
Aktualnie wszystkie największe systemy państw, gospodarcze, religie to typowe organy rakowe na organizmie ludzkim. Jedyne co potrafią to żerować na tych którym niby służą. Aż do zabicia żywiciela.
Wilk walczy tylko o posiłek. Uciekający zając o życie. To jest kluczowa różnica między Ludźmi a karłami. I co jest powodem przegranej najsilniejszych a zwycięstw najsłabszych. Bo ci najsłabsi łączą się w sfory i bronią tej sfory (systemu) jak życia. Bo faktycznie walczą o życie.
Na szczęście ta cywilizacja już jest w stanie agonii. Pytanie tylko kiedy całkiem umrze i co się narodzi. Myślę że wrócimy do pierwotnych form. Czyli wielu małych grup ludzkich. Z tą różnicą że teraz będą to grupy tworzone ponad granicami. Pierwotne łączyło miejsce pobytu. Internet znosi to ograniczenie. I tworzy nową jakość.
Kolejnym czynnikiem, który przynajmniej powinien zaistnieć, to powrót do tradycyjnej rodziny i ich więzów. Mam nadzieję że pomogą w tym chore wzorce aktualnie promowane takie jak homoseksualizm itp. Które, mam nadzieję że będą działać jak zakony. Bez wojny, w naturalny sposób ograniczą rozmnażanie i populację najsłabszych, chorych, upośledzonych osobników.
Chciałbym zobaczyć co się narodzi po tej cywilizacji.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.