30 kwietnia 2015
Jarosław Bzoma
Serial: Badanie snów
Czy kamienie mają świadomość ?
◀ Krytycznie o pogoni za OBE i LD. ◀ ► Co jest lepszym odwzorowaniem Boga: „wieloboże” czy monoteizm? ►
Wisława Szymborska przedstawiła intuicyjny , poetycki dialog z kamieniem w formie wiersza ale co mówią o tym sny ? Najpierw
Wisława Szymborska przedstawiła intuicyjny, poetycki dialog z kamieniem w formie wiersza, ale co mówią o tym sny?
Najpierw jednak wiersz.
Wisława Szymborska
Rozmowa z kamieniem
Pukam do drzwi kamienia.
- To ja wpuść mnie.
Chcę wejść do twojego wnętrza,
rozejrzeć się dokoła,
nabrać ciebie jak tchu.
- Odejdź - mówi kamień. -
Jestem szczelnie zamknięty.
Nawet rozbite na części
będziemy szczelnie zamknięte.
Nawet starte na piasek
nie wpuścimy nikogo.
Pukam do drzwi kamienia.
- To ja, wpuść mnie,
przychodzę z ciekawości czystej.
Życie jest dla niej jedyną okazją.
Zamierzam przejść się po twoim placu,
a potem jeszcze zwiedzić liść i kroplę wody.
Niewiele czasu na to wszystko mam.
Moja śmiertelność powinna cię wzruszyć.
- Jestem
z kamienia - mówi
kamień -
i z konieczności muszę zachować powagę.
Odejdź stąd.
Nie mam mięśni śmiechu.
Pukam do drzwi kamienia.
- To ja wpuść mnie.
Słyszałam, że są w tobie wielkie puste sale,
nie oglądane, piękne nadaremnie,
głuche, bez echa czyichkolwiek kroków.
Przyznaj,
że
sam niedużo o tym wiesz.
- Wielkie i puste sale - mówi kamień -
ale w nich miejsca nie ma.
Piękne, być może, ale poza gustem
twoich ubogich zmysłów.
Możesz mnie poznać, nie zaznasz mnie nigdy.
Całą powierzchnią zwracam się ku tobie,
A całym wnętrzem leżę odwrócony.
Pukam do drzwi kamienia.
- To ja, wpuść mnie.
Nie szukam w tobie przytułku na wieczność.
Nie jestem nieszczęśliwa.
Nie jestem bezdomna.
Mój świat jest wart powrotu.
Wejdę i wyjdę z pustymi rękami.
A na dowód, że byłam prawdziwie obecna,
nie przedstawię niczego prócz słów,
którym nikt nie da wiary.
- Nie
wejdziesz - mówi kamień. -
Brak ci zmysłu udziału.
Żaden zmysł nie zastąpi ci zmysłu udziału.
Nawet wzrok wyostrzony aż do wszechwidzenia
nie przyda ci się na nic bez zmysłu udziału.
Nie wejdziesz, masz zaledwie zamysł tego zmysłu,
Ledwie jego zawiązek, wyobraźnię.
Pukam do drzwi kamienia.
- To ja, wpuść mnie.
Nie mogę czekać dwóch tysięcy wieków
na wejście pod twój dach.
- Jeżeli mi nie wierzysz - mówi kamień -
zwróć się do liścia, powie to, co ja.
Do kropli wody, powie to, co liść.
Na koniec spytaj włosa z własnej głowy.
Śmiech mnie rozpiera, śmiech, olbrzymi śmiech,
którym śmiać się nie umiem.
Pukam
do drzwi kamienia.
- To ja, wpuść mnie.
- Nie mam drzwi - mówi kamień.
Teraz pora na sny. Czy kamienie mają świadomość?
Nie jest to pytanie pozbawione sensu. Każdy chciałby wiedzieć, czy materia nieożywiona ma jakąkolwiek świadomość. Pytanie dotyczy zatem świata mineralnego, a nie konkretnych kamieni. Spór pomiędzy panteistami, teistami i ateistami toczy się o to od wieków.
Bezpośrednią inspiracją było zdanie przeczytane w „Niszy świateł” Al Gazalego mówiące, że kiedy zamkniemy oczy, przedmioty na zewnątrz nas nie przestają istnieć, ponieważ mają własną świadomość.
Sen
Wchodzę do jakiegoś mieszkania, a tu za stołem siedzi Ławrow! Okazuje się, że to kolega ojca z młodości. Za stołem siedzą również dobrze widoczni, z lewej matka, z prawej ojciec. Ojciec zapytał ministra spraw zagranicznych Czerwonych (poziom kauzalny), czy nie załatwiłby nam wejściówek na Podpisanie Porozumienia?
Ja potwierdzam, że mam czas i ochotę, mogę iść również. Tak się składa, że w ostatni dzień weekendu moglibyśmy się tam udać.
Ławrow ma dla nas dwa karnety. Trochę mnie to dziwi, taki ważniak, a ma tylko dwa, a nie trzy?
Na dodatek Ławrow, trzymając te bilety, raz je „znika”, a raz powoduje ich pojawienie się. Chyba stawia jakieś warunki?
Jednym słowem, w niedzielę szykuje się ciekawa podróż do świadomości kamieni, na poziomie kauzalnym, poniżej Granicy 5/6, ponieważ bilety są dwa, a nie trzy. No i rodzice są zbyt wyraźni.
Sny Wojtka
Sen pierwszy
Jestem w jakimś domu (na początku nie wiem, co to za dom, ale nie jest mi obcy), jestem na ostatnim piętrze, ale nie wiem, co to za piętro - dom chyba nie jest wysoki, 2 lub 3 pietra. Zainteresowało mnie, co jest za drzwiami, ale za drzwiami to nie jest mój teren - ktoś inny tam mieszka. Otwieram drzwi (o dziwo, nie są zamknięte na klucz), rozglądam się po mieszkaniu i wołam, czy jest tu kto? W tym momencie drzwi się zamykają i zatrzaskują. Próbuję je otworzyć i nic! Cholera, co za bezsens robić drzwi, które można otworzyć z korytarza, a nie można od środka? (Nie można się wydostać!!!) Czy to jest pułapka? Trochę bez sensu - złodziej może sobie wejść, a nie może wyjść. Ja nie jestem złodziejem, tylko się rozglądam. Stwierdzam jednak, że są tu okna, a więc można spokojnie ewakuować się oknem. Patrzę przez okno, ale jest trochę wysoko. Można by się połamać gdybym skoczył na dół. Patrzę jednak, że można też inaczej, po gzymsach i daszkach powoli zejść na dół. Schodzę. Na dole znajduję się na czyjejś posesji, widzę jej właściciela. Aby mu wytłumaczyć, jak się dostałem na jego teren, opowiadam całą historię o samozatrzaskujących się drzwiach i niby-pułapce. Facet się nie odzywa, boję się że może nie podoba się mu moja obecność i nie wierzy w moją opowieść. Z drugiej strony przecież jestem u siebie i to jest dom moich rodziców, więc nie mogę być w nim traktowany jak intruz. Sen się kończy.
Drugi
sen
Jestem w Wiśle i byłem w jakiejś pracy, coś tam robiłem, ale już skończyłem. Teraz mogę wracać do domu, ale na rowerze mam zamek, zamek pożyczyłem, wpłacając kaucję. Szukam gdzieś gościa od którego pożyczyłem zamek do roweru, ale nigdzie nie mogę znaleźć. Chodzę po centrum Wisły i jestem wkurzony, bo nie mogę wrócić do domu, bo muszę oddać ten zamek. Spotykam kolegę i pytam go, czy nie wie, gdzie jest Marcin, bo on mi pożyczył zamek. Mówi, że chyba pojechał do domu, a jest to kawałek za Wisłą i w odwrotnym kierunku od mojego domu. Powiedział mi jednak, że przecież jutro tu wracam i będę znów potrzebował zamka do roweru więc lepiej go wziąć ze sobą. W sumie przyznaję mu rację i idę po rower, ale teraz orientuje się, że nie mam klucza! Zgubiłem go? Albo ma go koleś od zamka? Nie wiem tego. Poszedłem dalej za kolegą Tomkiem, który teraz wszedł do knajpy. Widzę, że siedzi chyba z żoną i córką i nie powinienem mu przeszkadzać, ale jednak to robię. Delikatnie macham w jego stronę i pytam, co mam zrobić, bo nie mam klucza. On już wkurzony mówi mi, że to nie jego problem i abym mu dał spokój, bo jest zajęty. Odpowiadam, że bez klucza nie mam roweru i muszę jednak iść do tego Marcina po klucz. Kolega odpowiedział, abym robił, co uważam za słuszne, jego to nie obchodzi.
Wychodzę z knajpy i myślę nad swoją patową sytuacją - co zrobić? Tu jednak sen się rozmywa.
Ja
Czyli obydwa sny mówią o uwięzieniu w zastanej sytuacji, świadomość na poziomie mineralnym jest w potrzasku i nie może wchodzić w relację z otoczeniem. W obydwu przypadkach jest jakiś wewnętrzny krąg (podwórko w pierwszym śnie, kolega z rodziną w drugim), z którym można wchodzić w bierne reakcje.
Wojtek nie znał wiersza Szymborskiej, więc jego sen jest pozbawiony sugestii autorki.
Joanna
Czy
kamienie mają jakąś świadomość?
Śniło
mi się dziś, że jeździłam samolotem po torach wyścigowych.
Ktoś mnie ciągle obserwował przez lornetkę, z wielkiej wieży.
Nie bałam się, ale wiedziałam, że jak nie znajdę mapy pod
siedzeniem numer 123, to stracę panowanie nad sterami. Dotarłam z
tego toru do lasu, ale nie było tam drzew. Sarny uciekały przede
mną. Nagle wyskoczyłam z tego samolotu i leciałam w górę, chyba
długo leciałam, bo mijałam jakieś dziwne obiekty – między
innymi planety.
Ja
Świadomość kamienia jest wciąż monitorowana. Przeznaczeniem kamienia/minerału jest droga 1-2-3; poziom fizyczny, energetyczny i astralny. Czyli jeżeli nie uzyskasz poziomu roślinnej świadomości, to zwierzęca świadomość umknie przed tobą. Ciekawe jest wydostanie się świadomości z samolotu uwięzionego na szynach. Planety są takimi samolotami mineralnymi. Jeżeli minerał nie znajdzie drogi do wejścia w obieg żywych istot, jego losem jest samotność międzyplanetarna.
Pytam jeszcze raz: czy kamień ma świadomość?
Sen realny (ciało przyczynowe, tak jak obiecywał Ławrow)
Wyszedłem z domu na chwilkę, ale kiedy wracam, jest już zima i śnieg wszystko zasypał. Brnąc w śniegu doszedłem do garażu, ale nie mogę złapać ostrości widzenia. Idę więc w prawo do drzwi wejściowych do domu (ciało mentalne). Wciąż słabo widzę, oczy mam jak przesłonięte mgłą. Kiedy dotarłem niemal po omacku do drzwi staram się wejść do domu (ciało mentalne), ale z powodu zaburzenia widzenia idzie mi to bardzo wolno. Ktoś idzie ulica pod górę. Dwie osoby. Jedna idzie niedaleko furtki i ta wzbudza we mnie silny niepokój, bo nie widząc wyraźnie, nie wiem, czy przejdzie obok, czy ma jakieś złe zamiary względem mnie.
Kolejny sen
Czerwoni poprzestają na przekazaniu pomocy pod warunkiem, że nie naruszę status quo istniejących warunków technicznych (!!!)
(Powtarza się informacja o braku percepcji rzeczywistości na poziomie mineralnym, co ciekawe pojawiają się prymitywne emocje - strach. Strażnicy karmy roztaczają opiekę nad poziomem minerałów do momentu, aż te nie zamienią się w żywe, myślące organizmy.)
Trzeci sen
Oni sami są pod własną (!!!) kontrolą. Poruszają się łukiem pod sklepienie i z powrotem z prawej na lewą stronę.
To chyba dotyczyło czerwonych, strażników poziomu kauzalnego, Panów Karmy?
Wojtek
Intencja: chciałbym odbyć podróż do świadomości kamieni wraz z Jarkiem.
Jesteśmy
w jakimś klubie i jest z nami mój dawny kolega Steve. Steve to
ogólnie trochę wariat, ale spoko, zdecydował się spróbować
śnienia. Wygląda jednak jeszcze bardziej wariacko i cały czas coś
mruczy do siebie. Pytam żonę, co my tu robimy z tym wariatem, ale ona
mówi, czekaj, zobaczysz jakie on ma sny!!!
No
dobra, mówię i nagle widzę, jak do stolika w tym klubie podchodzi
inny mój kolega z tej samej, poprzedniej pracy. Okazuje się, że
jest tam więcej chłopaków włącznie z Piotrkiem. Jeden z nich
zaczyna (z radości?) tańczyć na stole, a reszta rozbawiona coraz
bardziej mnie otacza. Mówię do Piotrka (PETRUS - skała!!! - JB): o
dobrze, że cię widzę, to mogę jeszcze raz przeprosić za te
dzisiejsze telefony do ciebie (faktycznie tego dnia moja kieszeń
wykręciła parę razy telefon do niego w realu), nagle zaczynam
zauważać, iż właściwie chłopaki się na mnie pchają. Co się
tak pchacie pytam? A oni mi na to, że to ich z tyłu zaczął pchać
tłum. Zaczyna robić się coraz ciaśniej i ciaśniej i coś się
dzieje. Trzeba uciekać z tego klubu. Kurczę, pali się albo coś?
Na szczęście i tak siedzieliśmy koło wyjścia, więc mogliśmy
szybko stamtąd uciec. Nie wiem skąd, pojawiają się moi rodzice w
tym zamieszaniu, ale oczywiście puszczam ich przodem. Tłum zaczyna
wpadać w panikę i robi się coraz bardziej nieprzyjemnie. Uciekamy.
Jesteśmy na zewnątrz, ale wydaje się, że tylko my uciekliśmy? W
środku chyba pożar? Nie wiem...
Miałem
jeszcze jeden sen, ale na maksa pokręcony, więc go jakoś odrzuciłem,
ale było coś takiego, że rozmawiałem z chłopcem, który
świadomie czekał na starszego gościa i miał z nim uprawiać sex!
Był małą męską dziwką! Było to obrzydliwe i tylko tyle
pamiętam. Okropność.
Mam wrażenie, że mój sen (to moja teoria) to sen o ich macierzy. Klub to macierz, a kamienie, minerały rodzą się z ognia i wysokiego ciśnienia (ogień i ścisk w klubie), tam rodzi się ich świadomość, która jest wspólna, choć rozczłonkowana na poszczególne elementy. Pewnie jak się kruszą, to też nie zauważają różnicy. To pewnie jakaś świadomość planety i one czują się jednością z planetą.
Ja
do Wojtka
Tak to chyba należy rozumieć. Ciekawe, że pojawiają się jakieś prymitywne emocje, głównie poczucie więzi i strach.
Musimy teraz zapytać, czy ta świadomość kamieni istnieje naprawdę, czy to nasze wyobrażenie o istnieniu takiej świadomości?
Pytam, czy śnimy o świadomości kamieni, czy o tym, co sami sobie na ten temat wymyśliliśmy?
Jadę autobusem z prawej na lewo. Z tyłu autobusu po prawej stoją jakieś typki lekko zawiane. Kiedy jesteśmy w okolicy Ronda Krwiodawców (czerwień poziomu kauzalnego!!!), widzę przez okno ekipę remontującą jezdnię. Kiedy wjeżdżamy na rondo i autobus zwalnia jeden, chyba już ostatni z tych pijanych wyskakuje przez otwarte z tyłu drzwi. Robi to zupełnie bezrozumnie, jakby zadziałała na niego siła odśrodkowa. Wyglądam przez okno, ale skoczek gdzieś zniknął. JAK KAMIEŃ W WODĘ! Chyba wpadł do wykopu?
Oczywiście,
czego innego mogliśmy się spodziewać, to świadomość, która jest
bezrozumna nie jest samosterowna, jest bierna i podlegająca
nadzorowi zewnętrznemu do momentu, dopóki minerały nie staną się
składową organizmów o wyższej inteligencji. Dziwi mnie jedynie
istnienie prymitywnych emocji na tym poziomie. Głównie jest to
strach!
Wojtek
Było, że się tak wyrażę, grubo :)
Dostałem zaproszenie od jakiejś kobiety przy kości, ale nie bardzo brzydkiej, na seks. Miałem się u niej zjawić. Ktoś mnie ostrzegał, że jej tak na prawdę nie chodzi o seks, a tworzy jakieś dziwne intrygi i nawet mi ten ktoś opowiadał jakie, ale jakoś tego nie pomnę teraz.
Poszedłem na spotkanie. Otworzyła mi w szlafroku, wszedłem do pokoju. Wiedziałem, że coś jest nie tak, ale czekałem na rozwój wydarzeń. Rozebrałem się nawet do spodenek, bo gospodyni też była naga pod szlafrokiem.
Okazało się, że na jej łóżku leżały już dwie dziewczyny. Gospodyni do mnie:
- Dobra, zaraz będzie ostro między nami, ale mam jeden warunek. Chcę uprawiać sex z tobą, ale moja siostra będzie patrzeć.
W tym momencie wstała z małej kozetki jeszcze jedna kobieta dużo młodsza i bardzo urodziwa, której wcześniej nie zauważyłem. Dwie dziewczyny z łóżka ze śmiechem uciekły z pokoju.
Rozumiałem, że to ta będzie sobie obserwowała, siostra.
Budziło to jednak we mnie oburzenie. Mówię do gospodyni, że nie mam jakichś oporów uprawiać z nią seksu na oczach innej kobiety, zwłaszcza tak urodziwej, nawet mogłaby się przyłączyć, ale nie jak istnieje pokrewieństwo pomiędzy nimi.
Nie podoba mi się taki układ i już! Gospodyni jednak odparła, że to nie jest naprawdę jej siostra, ale tak się po prostu nazywają ze względu na to, że są tak bliskie sobie.
Zażądałem, aby mi to udowodniły, pokazując swoje dokumenty. Zaczęły kręcić, że dokumentów nie mają przy sobie i że muszę im uwierzyć na słowo, bo inaczej nic nie będzie z naszego seksu.
Trochę później żałowałem, ta siostra nie siostra była naprawdę atrakcyjną kobietą, gospodyni też nie była najgorsza. Dalej nie pamiętam, ale chyba byłem zbyt uparty i na tym się skończyło. Jeszcze coś tam snułem z nimi w półśnie, ale tego nie pamiętam. Tyle na dziś.
Ja
do Wojtka
Do wczorajszego twojego snu. Ty to masz sny. Pozazdrościć. Sen odpowiadał na to pytanie w jasny sposób. Zamiast brać to, co oferują, domagasz się na to dowodów. A tak naprawdę to była para Demeter/Persefona. Czyli było jeszcze gorzej - matka/córka. Dlatego nie chciały się wylegitymować. Odpowiedź padła z poziomu całej drogi zstępującej Przejawienia, obejmującej przedział od Dobrej Matki do Białej Bogini, która zstąpiła pod ziemię jako mityczna Persefona.
Proponowany seks to oczywiście propozycja połączenia świadomości różnych poziomów. Dano ci możliwość doświadczenia wewnętrznego, ale miałeś opory.
Al Gazali się nie mylił. Przyroda nieożywiona istnieje, ponieważ ma własną świadomość. Skrajnie „prymitywną”, ale wynikającą ze skupiania na sobie ciągłej uwagi najwyższych bytów, które podtrzymują w ten sposób jej istnienie. Materia nieożywiona jest zatem podtrzymywana Świadomością stwarzającą Przejawienie.
Panteizm, ale w rozsądnym wydaniu.
◀ Krytycznie o pogoni za OBE i LD. ◀ ► Co jest lepszym odwzorowaniem Boga: „wieloboże” czy monoteizm? ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/oedipus_sphinx.jpg)
![[foto]](/author_photo/oedipus_sphinx.jpg)
Kamyk jest stworzeniem
doskonałym
równy samemu sobie
pilnujący swych granic
wypełniony dokładnie
kamiennym sensem
o zapachu
który niczego nie przypomina
niczego nie płoszy
nie budzi pożądania
jego zapał i chłód
są słuszne i pełne godności
czuję ciężki wyrzut
kiedy go trzymam w dłoni
i ciało jego szlachetne
przenika fałszywe ciepło
- Kamyki nie dadzą się oswoić
do końca będą na nas patrzeć
okiem spokojnym bardzo jasnym
Proza "Drewniana kostka":
Drewnianą kostkę można opisać tylko z zewnątrz. Jesteśmy zatem skazani na wieczną niewiedzę o jej istocie. Nawet jeśli ją szybko przepołowić, natychmiast jej wnętrze staje się ścianą i następuje błyskawiczna przemiana tajemnicy w skórę.
Dlatego niepodobna stworzyć psychologii kamiennej kuli, sztaby żelaznej, drewnianego sześcianu.
![[foto]](/author_photo/jaroslaw_bzoma_01.jpg)
Świadomość światła
w chwila istnienia
światło samo w sobie
dziwnie się przemienia
samo widzi siebie
czasem nie poznaje
czasem zapomina
fraktalne lustro
istnienia
by max love 333
![[foto]](/author_photo/jaroslaw_bzoma_01.jpg)
![[foto]](/author_photo/oedipus_sphinx.jpg)
![[foto]](/author_photo/oedipus_sphinx.jpg)
co ja robię, patrzę w jest
w to samo jest mnie i to samo jest wody
w to olśnienie
to jestnienie
jest nie nie
które scalam
które skracam do istnienia
---
swiatlo to nie tylko to co nasze oko widzi
ciemnosc powstaje ze swiatla
bez znaczenia jak sie rozpada radioaktywny atom
to beda tam czastki alfa i promieniowanie gamma
lub czastki beta i promieniowanie gamma
alfa beta gamma
ojciec syn i duch swiety
slonce to radioaktywny atom w innej skali
wszystkie opisy definicje sa mapa nie terenem
![[foto]](/author_photo/jaroslaw_bzoma_01.jpg)
![[foto]](/author_photo/send2.jpg)
But this is on a physical, material level. My personal, and not very scientific experience, is that stones, particularly crystalline stones like sandstone, also remember human emotions, especially when associated with architecture. Entering a great cathedral or ancient temple, if we quieten ourselves and just listen, and wait, we will experience the hopes and prayers of the people that have come before us.
Stones remember pain and fear - there is always a negative atmosphere in old prisons, or the dungeons of castles. Many years ago I was in Heraklea, a ruin now and about 8 km from the sea, but it was once a thriving port on the Aegean coast of Asia Minor. I was alone, happy to be there, it was a bright, sunny day, and I sat on a fallen pillar to take in the scene. I began to feel cold, and sad, and just KNEW it had been a slaving port, where generations of human beings were traded like cattle for sale in the markets of the great cities like Ephesus and Aphrodisias.
Stones also warn us to keep away, and tell us we are intruders. I visited the site of some petroglyphs of the Ojibway tribe in Ontario, and on a whim I silently asked them whether I could stay. They told me to go away, that I was not welcome there, and not to disturb them any more. So I went away. Was this consciousness? I don′t know, but I think it was more like a curse that would speak to us in our own language.
![[foto]](/author_photo/IlonaSzewczyk.jpg)
![[foto]](/author_photo/jaroslaw_bzoma_01.jpg)
![[foto]](/author_photo/oedipus_sphinx.jpg)
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
Kamienie, skały, morza, drzewa, ziemia, Gaja, Słońce, Galaktyka mają albo są formą świadomości.
Czy Gaja nie reaguje jakoś tak specjalnie nerwowo na poczynania ludzkości w ostatnich czasach?
![[foto]](/author_photo/jaroslaw_bzoma_01.jpg)
![[foto]](/author_photo/oedipus_sphinx.jpg)
![[foto]](/author_photo/jaroslaw_bzoma_01.jpg)
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.