05 sierpnia 2017
Jan Szeliga
Serial: Moja Twarda Ścieżka
Drugi szałas potu w okolicach Dukli
Relacja z szałasu potu na pełnię 8 lipca 2017 r. w okolicach Dukli na Podkarpaciu.
◀ Kupalny szałas u Anastazjowców ◀ ► Siódma Wyprawa do Miejsc Mocy w okolicach Ślęży ►
Szałas potu, Twarda Ścieżka
Kilka dni po pełni, 13 maja 2017 r. odbył się w tym miejscu pierwszy szałas potu . Pogoda tego dnia była bardzo deszczowa, co miało istotny wpływ na warunki panujące w szałasie. Po raz pierwszy tak się zdarzyło, że musieliśmy wylewać wodę z dołka na kamienie po każdej rundzie.Pogoda w lipcu była trochę lepsza od tej majowej. Było znacznie cieplej, jednak zapowiadano na ten dzień przelotne opady deszczu, które miały przejść trzy razy. Pierwsza fala deszczu przeszła nad miejscem naszego szałasu jeszcze, wtedy gdy dojeżdżaliśmy na miejsce. Druga pojawiła się wtedy, gdy wszyscy uczestnicy szałasu już dotarli na miejsce. W tym czasie jak padał deszcz, zrobiliśmy powitalny krąg, a następnie. Gdy przestało padać, zabraliśmy się za gromadzenie drewna na ognisko i za przykrywanie kocami konstrukcji do szałasu potu.


Pomimo ulewy, która przed chwilą przeszła nad nami, teren był w miarę suchy. W szałasie i wokół niego wyrosło trochę wysokiej trawy. Łąka na szczęście była skoszona, więc woda z deszczu szybko wsiąkła w ziemię.
Niestety, nie cieszyliśmy się ładną pogodą zbyt długo. Wkrótce zza lasu wyszły czarne burzowe chmury. Ledwie zdarzyliśmy przykryć plandeką zgromadzone drewno oraz szałas kocami i plandeką, gdy rozpętała się ogromna burza. Wiatr smagał plandeką na różne strony i już wydawało się, że ją zerwie. Plandeka jednak nie dała za wygraną i pozostała na miejscu, chroniąc nasze drewno na ognisko przed zalaniem.
W czasie gdy padał deszcz, zrobiliśmy podróże przy bębnie, poszukując naszych zwierząt mocy. Popijaliśmy też herbatkę zaparzoną z ziół, które rosły w ogródku.
Ulewa trwała około godziny, po czym niebo się rozpogodziło i nad nami ukazała się piękna tęcza.





Teraz już nic nie stanęło na przeszkodzie, aby rozpalić ognień. Mieliśmy trochę suchego drewna, które rozpaliło się bardzo szybko. Mokre kamienie również i tym razem zaczęły pękać i strzelać pod wpływem wysokiej temperatury. Tak jak poprzednio postanowiliśmy zaczekać w domku do czasu, aż kamienie przestaną strzelać i się nagrzeją.


Po około godzinie wróciliśmy w pobliże szałasu. Było jeszcze jasno. Kamienie już nie strzelały. Przez chwilę graliśmy na bębnach i grzechotkach. Gdy się ściemniło, weszliśmy do szałasu.
Nad nami w całej okazałości świecił księżyc w pełni.


Gdy wyszliśmy z szałasu, było już po północy. Nad nami pięknie świeciły gwiazdy i księżyc. Po szałasie kilka osób weszło do pobliskiego stawku z wodą. Tym razem było dość ciepło, więc spędziliśmy przy ognisku trochę więcej czasu niż poprzednio w maju.
Niedzielny poranek przywitał nas słoneczną pogodą. Po śniadaniu pościągaliśmy koce z szałasu i uporządkowaliśmy teren.
Wysłaliśmy jeszcze orły, po czym zakończyliśmy nasze spotkanie i rozjechaliśmy się do swoich domów.
Pomimo chwilowo padającego deszczu, całe nasze spotkanie było bardzo udane. Pewnie wkrótce wrócimy w to miejsce, aby spotkać się przy okazji kolejnego szałasu na pełnię.
Dziękuję gospodarzom za miłe przyjęcie i wszystkim uczestnikom spotkania za wasz wkład w to wszystko, co się zadziało!
Sława!
◀ Kupalny szałas u Anastazjowców ◀ ► Siódma Wyprawa do Miejsc Mocy w okolicach Ślęży ►
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.