25 czerwca 2011
Wojciech Jóźwiak
Serial: Auto-promo Taraki
Facebook rośnie, Sieć ginie
◀ Jan paleolityczny i ścięty ◀ ► Autodyskusja nt. demokracji ►
Wygląda na to, że Facebook jest jak polip, który pożera swojego żywiciela. Sieć się powiększa, w sensie przybywania uczestników i sumy czasu spędzanego przez nich w Internecie, ale coraz większa część tego przyrostu przypada na Facebook. O tym jest w notce pt. „Sieć się kurczy: będzie coraz gorzej, jeśli nie powstrzymacie Zuckerberga” w net-dzienniku webhosting.pl z 24 czerwca br.:
>>> od marca 2010 do marca 2011 roku czas, jaki przeciętny amerykański internauta spędzał, surfując po WWW, zmalał o niemal 9%, a jednocześnie czas spędzony w Facebooku wzrósł o 69%. Wyraźnie widać, że Facebook wcale nie rośnie wraz z całą Siecią. Umieszczając jego widżety na swoich stronach nie tyle reklamujecie swój serwis, co raczej reklamujecie Facebooka – i efekt jest widoczny. Serwis Zuckerberga w szerszej skali odbiera wam użytkowników.
I tu następuje wykres:

Szef Wetpainta [Ben Elowitz] określa to mianem schyłku „wyszukiwalnego Webu”, czy też „WWW dokumentów”, czyli tego, do którego uzyskujemy dostęp głównie przez wyszukiwarkę. Jego znaczenie maleje. Stracił on w ciągu roku ponad pół miliarda godzin w statystykach czasu spędzonego w Sieci przez internautów, co dla Elowitza oznacza utratę okazji do zarobienia 2,2 mld dolarów na reklamach.
To nie ma być tylko chwilowe zamieszanie, lecz początek nowego stylu życia w Sieci. Nowe, w pełni „połączone”, cyfrowe życie nie będzie się ograniczało do łączenia stron hiperlinkami, lecz łączenia ludzi między sobą. A jeśli łączysz ze sobą ludzi, a nie strony, to wszystko się zmienia: WWW wie, kim jesteśmy (tożsamość), jest z nami, gdzie nie pójdziemy (mobile), prowadzi nasze relacje z innymi (społeczności) i dostarcza istotnych wrażeń poza tekstem i grafiką (wideo).
Taka Sieć – koniec tradycyjnych serwisów internetowych – jest „żywa, ruchoma, proaktywna, osobista”, podczas gdy WWW dokumentów to tylko „artefakt”, dobry by się do niego odnosić, ale nie mający nic wspólnego z osobistym doświadczeniem.
Cóż, moje zdanie o Facebooku nie zmienia: to coś, czym się lekko brzydzę. Tak się ma do Sieci, jak pop-kultura do kultury. Jak discopolo do muzyki. Sieć jest miejscem dla twórców, Facebook na twórczość nie pozostawia miejsca. W Facebooku każdy maleje, kurczy się, shrinks, jak w tytule powyższego wykresu, „shrink_web.png”. Tak, Facebook to jest SHRINKWEB, sieć skurczona dla skurczonych.
Czym Facebook wygrywa? Na pewno swoją łatwością.
Facebook odbieram jako zagrożenie dla tej prawdziwej Sieci. Chociaż mnie nie grozi z jego powodu utrata 2.2 razy 10 do dziewiątej $$. Ale grozi utrata zainteresowania, utrata czytających Tarakę-Zawijawę-AstroAkademię; nawet nie to że utrata, ale utrata potencjalna – tych, którzy nigdy o istnieniu tych (i podobnych, bo nie tylko moich) witryn nigdy się nie dowiedzą, bo siedząc w Internecie nie wyjdą poza Facebook.
Z drugiej lub trzeciej strony, Facebook różni się od reszty Sieci, od Starej Sieci (old-net, jak old-school) – tak jak Stara Sieć jest e-przedłużeniem książki lub czasopisma, tak FB jest e-przedłużeniem – już raczej – telefonu z rozbudowaną sekretarką.
Miałem i mam Facebook za modę, która przeminie. Nawet jeśli FB nie padnie z powodu jakichś założeniowych błędów lub pojawienia się lepszej konkurencji, to zagra następujący mechanizm. Monopoliści w świecie komputerów przemijają nawet nie dlatego, że wypiera ich coś lepszego. Przemijają, bo dziedzina, w której odnieśli sukces, przestaje być najważniejsza. Obecnie kończy się epoka Windows i monopol Microsoftu, ponieważ przemija sama instytucja systemu operacyjnego, jako czegoś kluczowego.
Osobiście życzę sobie doczekać w ciągu paru lat takiego stanu rzeczy, kiedy owszem Facebook pozostanie, ale jako nisza dla młodszych nastolatek, coś jak milusie kolorowe koniki i lalki barbi.
Liczę na pomysłowość Amerykanów – bo przecież ktoś wreszcie pozazdrości Zuckerbergowi i znajdzie sposób, jak mu podebrać klientów.
◀ Jan paleolityczny i ścięty ◀ ► Autodyskusja nt. demokracji ►
Komentarze
Facebook ma wielki atut: ciągle jest modny. Moda jednak nie trwa wiecznie. W kontekście Facebooka warto pomyśleć o naszej-klasie, myspace, AOL. Wszyscy ci królowie świata tracą impet po kilku latach, a w następnych znikają.
Facebook ma też wiele poważnych minusów:
jest zaśmiecony
nie daje żadnej praktycznej wartości (kontakt ze znajomymi mamy na tuziny sposobów, od maila po telefon). Wartość społeczna Fb jest pozorna. Chwilowa wartość społeczna czegoś/kogoś jest ulotna, jak pozycja zwycięzcy jakiegoś 'śpiewu z gwiazdami'
ingeruje w prywatność, o czym się nie myśli dopóki nie ma szkód
Można sobie wyobrazić tydzień, miesiąc, rok bez Facebooka. Trudno byłoby przetrwać w Sieci tydzień bez Google.
Facebook stopuje w U.S.: http://theweek.com/article/index/216280/why-facebook-lost-6-million-us-users-4-theories
Oryginalny tekst, warto zerknąć: http://techcrunch.com/2011/06/03/facebook-google-out-of-business/
Do tego, co mnie dodatkowo smuci, czytalność/oglądalność Taraki maleje. Wg Google-analitics największa była wiosną 2009, przed przejściem na abonament. (Który mało zmienił w dostępności Taraka, za to jak widzę po fakcie, zadziałał odstraszająco. Osobne pytanie, kogo odstraszył?...) Wtedy, 2009, "uczyt dzienny" Taraki dobijał 3 tys. W ostatnich miesiącach snuje się około 1000 dziennie, coraz częściej spadając poniżej tej liczby. Oczywiście, "czyt dzienny" wg Google-analitics to pewne umowna liczba, nawet nie wiem dobrze, jak oni to zliczają. Ale zmiany tej liczby już są obiektywne!
Oczywiście, są ograniczenia, jest jakiś "szklany pułap" na potencjalna popularność Taraki. Ale ograniczenia są po to, żeby je przekraczać. Widzę kilka słabości Taraki, np. niedość określony, "rozmyty" profil tematyczny, czyli nie można w jednym słowie określić, "co tu jest grane". Inaczej niż w Racjonalista.pl gdzie wiadomo: krytyka KK i promowanie ateizmu. Albo Salon24: polityka, zwłaszcza pro-pisowska. Albo hyperreal.info: substancje zmiennoświadomościowe i ich branie/ćpanie. No więc Taraka jest profilowo rozmyta, z czego powoli wyciagam wnioski i rzeczy wyspecjalizowane wyprowadzam poza, i tak astrologię do AstroAkademii, sny do Zawijawy.
Drugie ograniczenie, to (jednak) słaba dostępność. Co widać po grafice-dizajnie (który mi się nieustannie nie podoba) - to że treść artykułów czyli rdzeń witryny, jest obudowany naokoło kolejnymi fosami i barykadami. Sam je zbudowałem, wiem. Mówię o tych dodatkach: pasek reklam na górze, linki do kategorii niżej, ikonki do sterowania po lewej, ogłoszenia po prawej. Obawiam się, że ktoś kto się jeszcze z tym nie oswoił, ma wrażenie "zabarykadowania". Trudno też znaleźć miejsca w których można wypowiedzieć się, skomentować, albo dołączyć swoje ogłoszenie lub tekst. Taraka, wydaje mi się, powinna być bardziej otwarta. Muszę nad tym popracować, ...
ale do tego bardzo potrzebuję opinii Czytelników i Autorów, może jakąś ankietę roześlę?
A i jeszcze jedno. Wszelkie zmiany wyglądu czy to witryny internetowej, czy przykładowo lokalu gastronomicznego, albo sklepu zawsze niosą ze sobą pewne ryzyko - ryzyko, że duch czy też duchoid danego miejsca - ów genius loci ulotni się i miejsce nie przyciąga już jak dawniej
A i jeszcze jedno. Wszelkie zmiany wyglądu czy to witryny internetowej, czy przykładowo lokalu gastronomicznego, albo sklepu zawsze niosą ze sobą pewne ryzyko - ryzyko, że duch czy też duchoid danego miejsca - ów genius loci ulotni się i miejsce nie przyciąga już jak dawniej
Też masz rację, że odnośniki do otoczenia tekstu są ważne, a w obecnej wersji ich brakuje. Trudno, trzeba brać się za przeróbkę.
podam przykład, kilka dni temu zupełnie przypadkiem natknęłam się na stronę z tematu szeroko pojętej wiedzy niekonwencjonalnej i cóż, stronka bardzo estetyczna, są na niej artykuły i wszystko byłoby oki, gdyby nie fakt, że miałam przyjemność spotkać się osobiście z autorem strony i zupełnie inne spostrzeżenia i wnioski wyciągnęłam z tego kontaktu - wg mnie laik; ale, .. inne osoby nie znają autora, artykuły dobrze się piszą; ludzie wchodzą, czytają i wszystko jest za free; więc po co płacić??
pozdrawiam:)
~Wojtek
Skoro tak bardzo dużo osób przebywa tutaj całymi dniami i tylko patrzy na to, co kto lubi i co nowego ktoś napisał na tablicy, to dajmy im linki do ciekawych tekstów na Tarace. Niech je sobie przeczytają i klikną że "je lubią"
Potraktujmy FB jak coś w rodzaju Googli, które wyświetlają od razu to, co jest interesujące.
Drugi problem to: reguły gry w Facebooku są skrajnie NIEJASNE! Przynajmniej dla mnie. Zwykła treść napisów na linkach do klikania, objaśnienia itd. są pisane tak, jakby FB celowo robił czytelników w bambuko. I tym ŚCIEMNIANIEM FB najbardziej mi sie naraził.
FB jest zaprojektoweany jakby specjalnie dla tych, którzy lubią porozumiewać się jakimś puszczaniem oka, cmokaniem i pogwizdywaniem. Ja tam zwyczajnie źle się czuję, jak dorosły w przedszkolu albo zdrowy w szpitalu.
Pozdrawiam, Wojtek
Nic więc nam nie zostało jak "puszczanie oka" i "pogwizdywanie", a nuż ktoś kliknie na stronę Taraki i zostanie tam na dłużej.
Może też "puści on oko " komuś innemu i w ten sposób cel zostanie osiągnięty.
Pozdrawiam
Janek
Facebook zatem uspołecznia, wzmacnia więzi między ludźmi, pomaga ich poznawać, pozwala wymieniać z nimi zdania na różny temat, dzielić się różnymi rzeczami.
Facebook uspołecznia Internet, który przestaje być jak gazeta, a zaczyna być jak czytanie gazety wspólnie ze znajomymi. Wg mnie to dobre w erze pośpiechu i coraz mniejszej ilości czasu dla znajomych i bliskich.
Poza tym badania wykazują, że osoby korzystające dużo z takich portali mają statystycznie więcej znajomych, częściej ich spotykają w "realu", częściej z nimi rozmawiają. Wg mnie facebook wzmaga uspołecznienie internautów i sam z niego korzystam. Nie negatywizowałbym roli Facebooka, osobiście.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.
