zdjęcie Autora

21 maja 2013

Katarzyna Urbanowicz

Serial: Babcia ezoteryczna Sezon drugi
Graciarnie Europy (4) praca - czyli prowadź przez życie taczki swoje

Kategoria: Twórczość

◀ Graciarnie Europy (3) Dom i okno ◀ ► Biznesmeni od akwarium ►

Po domu kolejną ważną dziedziną życia jest praca. Pomyślałam o niej, gdy za altaną ze stolikami przydrożnej kawiarni zobaczyłam krasnala pracusia, pchającego taczki.

taczki z krasnalem

Na takich pracusiów natykałam się co rusz, także w sklepach sprzedających mosiężne i porcelanowe figurki. Ja sama mam w swoich albumach kilka zdjęć gdy pcham taczki – niektóre traktowane symbolicznie (jak przedstawione poniżej, zatytułowane w moim albumie „małżeństwo”), inne jak najbardziej prawdziwie, na działce, ze skoszoną trawą czy przyciętymi gałęziami.

taczki z krasnalem

Dlaczego właśnie taczki? I dlaczego pchają je zazwyczaj małe skrzaty, krasnoludki i inne ludzikopodobne stworzenia, a nie ludzie? Mogliby chcieć pochwalić się swoją pracą, a nie chcą. Przypisują ją rozmaitym stworzeniom, a nie tym, którzy naprawdę je wykonują.

         Dla zrozumienia tego sięgam do swojej najdawniejszej pamięci — dziecinnej wiary w dobre duszki obejścia.

Do domu z ogrodem na ówczesnych przedmieściach Warszawy (Dziś: stare Bielany) wprowadziłam się po wojnie w 1945 roku, mając niecałe 3 lata. Od kogoś usłyszałam, albo ktoś przeczytał mi w książeczce o istnieniu dobrych duszków obejścia, potem zaś czytałam już sama książkę Marii Konopnickiej „O krasnoludkach i sierotce Marysi”, w której występowały postaci ubożąt i innych skrzatów opiekujących się domem i ogrodem. Z lektur tych wiedziałam, że ludzie nie mogą ich dostrzec, bo chowają się przed nimi, podobnie jak lalki, które gdy dzieci śpią, poruszają się i rozmawiają ze sobą, ale gdy dzieci się budzą, na powrót przybierają dawne pozy. Książka Konopnickiej budziła we mnie i inne obawy — zastanawiałam się czy przypadkiem nie jestem podmienionym dzieckiem i wiedziałam, że po duszkach tych niekoniecznie należy się spodziewać tylko dobrych rzeczy. Wiedziałam, że lubią oszukiwać i płatać złośliwe psoty. W tamtych czasach dzieci wierzyły we wszystko, co usłyszały lub przeczytały. Chciałam więc wiedzieć o nich jak najwięcej, żeby zabezpieczyć się przed niemiłymi niespodziankami z ich strony.

         Doszłam do wniosku, że skrzaty w naszym domu (nie wątpiłam w ich istnienie!) chowają się w pewnym kącie ogrodu, pod rozpostartym krzakiem, gdzie w zacienieniu rosły pieczarki. Zaglądałam tam często ale nigdy żadnego skrzata nie wypatrzyłam. Później, gdy byłam trochę starsza, wymyśliłam sobie, że skrzaty celem odwrócenia uwagi wypychają na wierzch te pieczarki po to, by ludzie cieszyli się nimi, a dali skrzatom spokój.

         Dzisiejszy świat jest inny: a jednak skrzaty (pod różnymi postaciami) umieszczamy w obejściu wierząc, że jak te lalki – pracują, gdy my śpimy. Umieszczamy je więc w miejscach, gdzie mają do swej „pracy” blisko, żeby niepotrzebnie nie zmuszać ich do marnowania energii w panicznych ucieczkach.

Przydzielamy im najtrudniejsze zajęcia, wymagające znoju i siły, także i pchanie taczek. Mój mąż posiadał trzy pary budowlanych, metalowych taczek, więc wiem, jak ciężkie są nawet puste, a cóż dopiero z ładunkiem. Bywało tak, że załadował na nie na przykład ziemię i zostawił wieczorem wszystkie trzy pary, bo nie miał już siły ich dopchać na miejsce przeznaczenia, zostawiając to na poranek. Ja miałam inne, „babskie” taczki, z lekkich aluminiowych prętów,  pokrytych impregnowanym lekkim tworzywem, w rodzaju tych, z jakich robi się podłogi namiotów. Woziłam nimi skoszoną trawę, chwasty i inne delikatne rzeczy bez ostrych krawędzi. W miarę, jak mężowi przybywało lat, coraz częściej „pożyczał” moje taczki, nie zawsze wożąc w nich to, do czego były przeznaczone, na przykład cementowe bloczki. Młode pokolenie w ogóle już ograniczyło zasięg prac na działce i posługuje się wyłącznie „moimi” taczkami. Stare stoją gdzieś pod płotem stając się w suchej porze ostoją dla żab.

         Nic więc dziwnego, że taczki stały się symbolem ciężkiej pracy i że nawet w sposób magiczny usiłowano nią obarczyć kogoś innego.

         Właścicielka przydrożnej holenderskiej kawiarni umieściła je za przeszkloną altanką, prezentując od frontu bardziej reprezentacyjne symbole. Ma to magiczne znaczenie: nasza ciężka praca powinna być tylko częściowo dostrzegalna, odbywać się gdzieś w tle; widoczne powinny być tylko jej efekty.

         Nie mogę oprzeć się przekonaniu, że to przeświadczenie jest tym czymś, czego szczególnie brakuje w Polsce, gdzie zależy nam raczej na pokazaniu, jak ciężko pracujemy, a mniej na pochwaleniu się efektami tej pracy. Podobnie jak często polskim właścicielom małych firemek na pokazaniu, kto tu rządzi, niż na maksymalizacji zysków. Ale o tym innym razem.

◀ Graciarnie Europy (3) Dom i okno ◀ ► Biznesmeni od akwarium ►


Komentarze

[foto]
1. Skrzaty w śnie pracująWojciech Jóźwiak • 2013-05-21

>>> "skrzaty ... pracują, gdy my śpimy"

Czy śniły Ci się kiedyś skrzaty pracujące taczkami?
[foto]
2. Jako dzieckuKatarzyna Urbanowicz • 2013-05-21


Jako dziecku - tak. Ale nie taczkami, tylko nosiły węgiel dużymi koszami na plecach. Przynoszenie węgla z piwnicy należało do moich dziecinnych obowiązków, a nie miałam za dużo siły i musiałam kilka razy  obracać, żeby przynieść potrzebną ilość. Śniły mi się skrzaty z takim koszem, jaki miał na plecach węglarz, który zwalał węgiel przed okienkiem piwnicznym, tyle że skrzaty miały małe koszyczki i mogły mieścić się z nimi na piwnicznych schodach.
[foto]
3. Węgiel i krasnaleWojciech Jóźwiak • 2013-05-21

Potężne Kasiu symbole! Węgiel to ukryta energia. To że czarny, to nigredo, czyli konieczność przejścia przez ciężką i "dołującą" samoprzemianę, która dopiero otwiera na Światło. W kopalniach i piwnicach, czyli w podświadomości. Krasnale pracujący, to "ukryci pracownicy umysłu", którzy, gdy świadomość śpi, umysł w trudzie przebudowują. (Zapewne są obrazem faktycznie istniejących w mózgu-umyśle czynników przebudowująco-naprawczych.)
4. PodziękowanieNN#6736 • 2013-05-21

Babciu Kasiu
(przepraszam, że pozwalam sobie na tak prywatną formę powitania)

To mój pierwszy wpis w Tarace. Wśród wielu ciekawych artykułów jakie tu znalazłem, Twoje są dla mnie szczególnie przydatne i intrygujące. Masz wspaniały dar dostrzegania różnorodnych tematów i "przekładania" ich na język zwykłego śmiertelnika, język który trafia prosto do serca. To co wychodzi spod Twojego pióra jest wielokrotnie inspiracją moich osobistych dalszych przemyśleń. W dzisiejszym świecie wiele spraw omijamy slalomem, bo w danej chwili nie są nam potrzebne do codziennej egzystencji.
Dzięki Tobie jest powód żeby się zatrzymać i spojrzeć na te "oczywistości" z należnego im punktu widzenia. Mnie daje to poczucie większej integracji z samym życiem i otoczeniem. Lubię dostrzegać i rozumieć więcej. Po lekturze tego co piszesz jest to o wiele prostsze i łatwiejsze.
Jeszcze raz bardzo dziękuję.

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)