zdjęcie Autora

18 października 2017

Wojciech Jóźwiak

Serial: Czytanie...
Hamiltonowe paralipomena

◀ Hamiltona: koniec ◀ ► Descola ►

Czyli sprawy, które Hamilton pomija:

Sztuczna inteligencja. Jak będzie wyglądała przyszłość czyli antropocen, kiedy do dwójki sprzężonych w ścisły kłębek mocarzy, Ziemi i Człowieka, dojdzie trzeci: AI, sztuczna inteligencja? Hamilton nigdzie o tym nie wspomina, jakby o AI nie wiedział tak samo, jak Bostrom (autor z gruntu katastroficznej książki o AI) nic nie wie, nie pisze o antropocenie? Z wizji Bostroma wynikałoby, że AI bezwzględnie góruje nad swoimi dwoma tamtymi kohabitantami. Ludzi może ohne weiteres wytępić, materię Ziemi przerobić we własne (inteligentne) ciało.

W ogóle, zmiany w Ludzkości, które spowodują, że będzie czymś innym niż teraz? Wstępem, istniejącym przybliżeniem tych zmian może być niedawne osieciowanie czyli przejście ludzkości do stanu, w którym jesteśmy pospinani internetem i telefonią mobilną, i oczywiście obie te sieci stają się i prawie już są jedną. Być może ludzka zbiorowość, w której nikt nie jest sam, względnie izolowany i zawsze działa jako element pewnej masy, inaczej będzie zachowywać się niż ludzkość w epoce rozproszenia? Inaczej, ale jak? – Czy ktoś już wie lub próbuje się zorientować?

Inna polityka. W zakończeniu, którego fragmenty przetłumaczyłem, Hamilton wspomina, że jedyną „odpowiedzią na zagrożenia antropocenu jest ta zbiorowa: polityka.” W ogóle, jak się czyta Hamiltona, to w człowieku aż się gotuje od wołania o politykę – żeby powstała jakaś nowa opcja i siła polityczna, zdolna skłonić albo nawet zmusić ogłupiałą ludzkość do zmiany jej kursu i zachowań. Hamilton, jak się wydaje, wie o własnej bezsile i dlatego nie wchodzi w wymyślanie politycznych utopii. Ale jednak... Książka pozostawia niedosyt, głód wręcz, wiedzy o politycznych technikach, o sposobach wpływania na świadomość i decyzje ludzi w skali społecznej. Polityczna moc – Hamilton chętniej używa na to terminu agency – jest jednak, gdy się zastanowić, jeszcze bardziej deficytowa niż pieniądze, energia lub inteligencja lub czas życia jednostki. Myśleć o zwiększeniu politycznej agencji, to podobnie, jak myśleć o wydłużeniu ludzkiego życia, podobne blokady mentalne czuje się... „niemożliwe...” Ale coś by warto podrążyć w tym kierunku. Podobnie jak temat AI.

Nauka, czyli czy już wszystko poznaliśmy? Przypomina się tu Lem, „Głos Pana”, ok. 1975 r.. Narrator powieści w pewnym miejscu mówi: „Nie z Rosją ścigaliśmy się, ale z naturą.” Być może te słowa są trochę inne, bo cytuję z pamięci, a czytałem parędziesiąt lat temu. Tamta uwaga jest na temat wyścigu zbrojeń między USA a ZSRR, który trwał gdy Lem tamto pisał i aktualny był w świecie powieści i mówi o tym, że ów wyścig zbrojeń wymuszał nieustanne dochodzenie do granic tego, co fizycznie możliwe, a co naukowcy wciąż dalej odsuwali. Hamilton, inaczej, snuje swoje rozważania tak, jakby stan wiedzy był stały, a przyroda nie zawierała już niczego, co gdy odkryte, wprowadzi jakieś ostre zmiany w behawiorze ludzkości. Tymczasem wydaje się, że akurat to jest zupełnie nieprawdopodobne. Trzeba nastawić się na to, że zmiany, jakie przyniosą odkrycia naukowe, zmienią i rzeczywistość i nasze w niej rozeznanie. Przykład z ostatnich 100 lat: mechanika kwantowa pozwoliła z całkiem nowym i innym niż wcześniej pojęciowym oprzyrządowaniem podejść do kryształów, które ujawniły zachowania niewyobrażalne dla wcześniejszego, nie-kwantowego stanu wiedzy, a dzięki temu można było skonstruować tranzystory oraz ich warstwy i kompleksy i rozwinąć inżynierię na poziomie kilku atomów, której produktem są procesory i ich zespoły czyli sieci komputerów. Na inne ewentualne wynalazki możemy czekać z nadzieją lub z obawą, ale nie możemy ich się nie spodziewać.

Poszerzenie czy skurczenie przestrzeni do ekspansji? Należy, tzn. futurolodzy powinni, badać obie ewentualności. Realnej przestrzeni do zagospodarowania, tzn. powierzchni Ziemi, ludzkość już wolnej nie ma, ta się kurczy. Jednak około 2000 r. mieliśmy przykład poszerzenia się tej przestrzeni, ale jakby w innym wymiarze. Doszedł wirtual, który wtedy gwałtownie się rozprzestrzeniał. Az powstawało wrażenie bardzo bliskie temu, jakby przybywało nam przestrzeni w domach, w publicznych miejscach spotkań i na dworze na spacery. Moja osobista kariera w tamtym czasie działa się wyłącznie w wirtualu, czyli w przestrzeni internetowych kontaktów, publikacji i towarzyszących nim działań; i masa ludzi ma pewnie bardzo podobne doświadczenia. Temu poszerzaniu przestrzeni towarzyszyło czytanie entuzjastów w rodzaju Fukuyamy. Z drugiej strony, trzeba brać pod uwagę zjawisko przeciwne, tzn. kurczenie się – bardziej może zasobów niż przestrzeni. Kurczenie zasobów w historii przerabiano i z dawniejszych epok można uczyć się jak to wygląda. Około 1600 roku nastąpiło globalne ochłodzenie, od którego i Europa i Chiny przeszły epokę wojen i najazdów. Zadanie dla historyków, o ile ulegną antropocenowemu ukąszeniu.

Zapośredniczenie. Zjawiska takie, jak średnie ocieplenie o 0,7 stopnia, nie działają bezpośrednio. Bezpośrednio nikt tego by nie zauważył. Trzeba zwracać uwagę na zapośredniczenia. Najbardziej nagłośnione jest podniesienie poziomu oceanów: tu nawet 1 metr wody w górę byłby przykry, bo naruszy wielkie skupiska ludzi głównie w Azji i Afryce. Ruszą w świat uchodźcy klimatyczni. Ale są także subtelne zapośredniczenia, czyli zmiany w ludzkim myśleniu. Tu też by się przydał jakiś reflektor poznawczego światła. W 17 wieku średnie temperatury spadły o ok. 1,5 stopnia, a pośrednie skutki były radykalne: Anglię przeorały rewolucje, nas spustoszyli Szwedzi; Algonkinowie z pn.-zach. Ameryki Pn. nie byli w stanie się wyżywić i marli od głodu i chorób, zwalniając ziemię pod osadników z Europy; przez Chiny przetoczył się walec najazdu Mandżurów, którzy wymrażani w swojej ojczyźnie zrobili chyba najlepsze z własnego punktu widzenia, co mogli: przeprowadzili się gregatim do Chin implantując się w roli tamtejszego herrenfolku. Zapośredniczenia od globalnego ocieplenia nie muszą przy tym być wyłącznie negatywne. Jednym z nich jest odmarzanie Oceanu Arktycznego, co już zwęszyli chytrzy Chińczycy widząc w tym swój interes: skrócenie morskiej drogi do krajów Zachodu. Cieplejszym okresom, już w obrębie holocenu, towarzyszyło od-pustynnienie Sahary. Gdyby zazieleniła się Sahara, to teraz też nie byłoby złe.

Bomba demograficzna. Nieustannie eksploduje. Oraz skupia się w jednej części świata: w „czarnej” Afryce. Trzeba brać to pod uwagę w futuro-rachunkach. Myśleć o Nigerii mającej trzymiliardową populację. W Kenii miliard. Dlaczego nie? Również trzeba brać pod uwagę, że ludzkość, która za 100 lat będzie składać się w większości z Czarnych Afrykanów i ich potomków zasiedlających inne kontynenty, będzie inna niż teraz mentalnie, kulturowo, inaczej będzie myśleć... Warto spróbować to rozpoznać.

Bunt biologii. 30% biomasy lądowych kręgowców skupionej w jednym gatunku (Homo sapiens), przy tym gatunku skrajnie jednorodnym genetycznie. Wytrzyma, ta skrajna monokultura? Nie p...dyknie?


Czytanie różnych książek i internetów, i uwagi o nich.

◀ Hamiltona: koniec ◀ ► Descola ►


Komentarze

[foto]
1. Pytania są zawsze...Mirosław Piróg • 2017-10-18

Pytania są zawsze najciekawsze. Pytanie o AI też, chociaż ma dosyć skromny status. To jak z przewidywaniami pisarzy sf – nikt nie wymyślił internetu, a wszyscy pola siłowe – co do tych ostatnich na razie cicho. Podobnie może być z AI – wszyscy o niej piszą, a nie wiadomo czy w ogóle powstanie. Podobnie intrygujące jest pytanie o politykę. Każdy by chciał coś zrobić ,a nikt nic nie robi. Współcześnie polityka jest podporządkowana, jak całość cywilizacji, ekonomii i gospodarce funkcjonującej w oparciu o paradygmat neoliberalny. Najnowsza wieść – do 2020 Indie, trzeci emitent CO2, chce podwoić wydobycie węgla. Czy ktoś ma pomysł, jak Hindusom wybić to z głowy? Miliard potomków Śankary musi konsumować, ba, przeżyć. Kolejne pytania – czy możemy liczyć na naukę? Tak, ale nie możemy przewidzieć, że za rok czy lat dwadzieścia pojawi się jakiś wynalazek, który zbawi ludzkość. Od zbawiania jest religia :). A moim zdaniem wynalazki naukowe wręcz mogą szkodzić – zielona rewolucji przyczyniła się do wzrostu liczby ludzkości. W tym w Afryce.
[foto]
2. Nauka & niewiedzaWojciech Jóźwiak • 2017-10-18

Odkrycie mechaniki kwantowej wygenerowało półprzewodniki i zrobione z nich procesory i ich sieci. Mech. kwant. plus szczególna teoria względności wygenerowały bombę jądrową i takąż energetykę. Słychać, że zaczynają "sklejać się" mech. kwantowa i ogólna teoria względności -- w kwantową teorię czasoprzestrzeni i grawitacji. Czy z tego będą praktyczne zastosowania? Sama ogólna t. wzgl. jak do tej pory do niczego nie służy, prócz wyjaśniania budowy kosmosu w wielkich skalach odległości i czasu.
Wejście w antropocen jest wejściem nie tylko w inne niż dotąd stosunki z Ziemią (której równowagę ludzkie działania naruszają), ale w przestrzeń niewiadomych przyrody, w obszar niewiedzy o tym, jaki jest świat, w który my ludzkość zostaliśmy wrzuceni. Lem o tym pisał, chociaż terminu antropocen nie znał.
[foto]
3. Kiedy przed laty...Jarosław Bzoma • 2017-10-19

Kiedy przed laty fascynował mnie ten temat śniłem o pozbawieniu ludzi możliwości kontaktowania się bez nadzoru sieci. Chodziło o wykluczający kontakt werbalny.Dopuszczalne były jedynie kontakty poprzez sieć ale nie było w tych snach sieci w dzisiejszym rozumieniu , elektronicznej.Była wspólna przestrzeń świadomości która oczywiście była kontrolowana przez najwybitniejsze jednostki.Na dodatek w tej sieci uczestniczyli również zmarli jeżeli tylko nie zostali wykluczeni. Ta wspólna przestrzeń świadomości był dokoła Ziemi i obowiązywał zakaz zbliżania się do niej, bliżej niż na kilka kilometrów.Musiałem zatem na spotkanie z siecią świadomości eksterioryzować i opuszczać planetę. Na senne oko przyszli ziemianie mieli formy fizyczne a nie tylko usieciowioną świadomość, mogły być to jednak ciała wyobrażeniowe, no i oczywiście byli wybrani którzy mogli doświadczać przyjemności zmysłowych indywidualnie. Dopiero po tych snach przeczytałem lemowy Kongres futurologiczny i w dużej mierze pasował do tych snów. Udało mi się trafić nawet na scenę powtórnego przyjścia(jego kolejną inkarnację, albo zwykłe wyobrażeniowe czyjeś podszywanie się pod mit) faceta którego dzisiaj znamy jako Jezus."Wyłączono" go już po pierwszej próbie nieuprawnionego kontaktu indywidualnego.Lem był bez wątpienia osobą śniącą w moim rozumieniu, zbyt dużo wiedział. Podobnie jak Meyrink, który dał tego  oszałamiający wyraz w swoim Golemie. 
[foto]
4. Przypis o skrajnej monokulturze i gołębiu wędrownymWojciech Jóźwiak • 2017-10-19

"Wytrzyma, ta skrajna monokultura? Nie p...dyknie?"
Podobnie jak teraz ludzi, gigantyczny pojaw jednego gatunku miał miejsce w Północnej Ameryce w 19 wieku. Gatunkiem tym był gołąb wędrowny, po ang dowcipnie zwany passenger pigeon.Przypuszcza się, że g.w. gwałtownie się namnożył po "zdziczeniu" lasów Ameryki po tym, jak ubyło ludzi (Indian) skutkiem epidemii post-kolumbijskich. Gołębi było wg ang. Wikipedii 5 miliardów, po czym od 1870 r. nastąpiło załamanie populacji i w 1901 r. odstrzelono ostatniego ptaka w terenie. Do zastanowienia.
[foto]
5. Tekst o malejącej ludności np. PolskiWojciech Jóźwiak • 2017-10-19

Grzebiąc po sieci taki tekst-felieton znalazłem: Pozwólmy naszemu społeczeństwu się zestarzeć! - z marca 2016. Przeciwko stereotypowi że "im więcej dzieci tym lepiej." Autor anonim, "admin".
6. Polska jest przeludnionaJerzy Pomianowski • 2017-10-19

Kraj jest przeludniony jeśli przyrost naturalny zubaża tych którzy aktualnie żyją. W obecnym systemie gospodarki Polska nie wyżywi na zachodnim poziomie populacji większej niż 10 mln. Nie ma już fabryk zatrudniających dziesiątki tysięcy ludzi, nie potrzeba armii poborowych, zlikwidowano sporą część przemysłu. Dalszy wzrost ludności jest więc bezcelowy. W takiej sytuacji by podnieść jakość życia trzeba albo zmienić system, czyli napędzać krajową produkcję, albo poczekać aż liczba ludności dopasuje się do marnych zasobów kraju. Dopasuje się głównie przez emigrację młodych, więc w tym wariancie będzie potrzebna imigracja ludzi pracowitych, i o małych wymaganiach początkowych.
[foto]
7. Problem z wyludnieniem...Jarosław Bzoma • 2017-10-19

Problem z wyludnieniem jest bardziej złożony niż ma to miejsce w przypadku gołębi.Spadek cen nieruchomości, infrastruktura ponad możliwości utrzymania przez  malejącą populację. Nadreprezentacja osób hiper "zaradnych" i tych po drugiej stronie- biernych, nienaturalna dla zrównoważonej populacji.Załamania w takiej sytuacji bywają gwałtowne i nie do opanowania a skutki nieprzewidywalne.Dochodzą do tego skutki atmosfery dekadencji jakie się rodzą w czasie depopulacji nawet łagodnej i przemyślanej.Warto sięgnąć do relacji ze średniowiecznej Europy, po epidemiach cholery czy czarnej ospy. Czy w ogóle da się odłączyć poczucie celowości życia od idei wrostu populacji i w populacji.
[foto]
8. Podoba mi się...Mirosław Piróg • 2017-10-20

Podoba mi się to porównanie z gołębiami. Do dziś pamiętam, jak ze 40 lat temu czytałem u Jamesa Fenimore Coopera przejmujący opis rzezi gołębi wędrownych. Jeno ludzie się sami wystrzelają i to będzie owa specyfika genetyczna sapiensów. Dobrze, że z nimi zginie.
[foto]
10. Oczywiście, to prawda...Jarosław Bzoma • 2017-10-20

Oczywiście, to prawda, informują nas o tym sny, moje gadanie o tych snach pewnie niektórych już doprowadza do szału, nie jesteśmy celem a środkiem. Ot taka emocjonalna klasa robotnicza która ma się cieszyć i cierpieć, na przemian, trzymając się pazurami gruntu aby wyższym poziomom Świadomości zapewnić stabilizację przejawiania się.Opowieści o rozwoju i nauce duchowej prowadzącej do wyzwolenia są bajdami jakie sprzedaje się od wieków ludziom aby z nadzieją ciągnęli swój wózek :)
[foto]
11. Jak żyć...Jarku?Arkadiusz • 2017-10-21

Jesteśmy na Tarace, magazynie rozwojowym, a Ty piszesz, że rozwój jest be. Doprawdy nie wiem, jak Gospodarz to wytrzymuje :). Osobiście powiem, że Twoje opowieści i wnioski działają na mnie demobilizująco w kwestii rozwoju. Naprawdę. Czasami wręcz odstraszają. Innym razem zaś wykpiwają ideę rozwoju, szczególnie naszą przyczynowość. No i teraz żyję w czymś jakby zawieszeniu. No i stąd tytułowe jak żyć, po co rano wstawać z łóżka, po co uczestniczyć w walce Dobra ze Złem, skoro ich realność lub nie zależy od poziomu, z którego są postrzegane? Tyle poważnych pytań, choć od rana jestem raczej w kpiarskim nastroju. 
Na pewno Taraka pozwala więcej rozumieć, poszerzać i przekraczać horyzonty. I nawet jeśli podważymy sens rozwoju, to w ten sposób się być może rozwiniemy :)

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)