09 grudnia 2015
Wojciech Jóźwiak
Serial: Czytanie...
Ledera i Legutki. Polska: naród somnambulik
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ Ledera, Króla, Malii: Homoseksualizm, lewica, rewolucja ◀ ► Ledera i Żebrowskiego: niedosyt symboli i polityka mdła, bo nie dość symbolicznie przyprawiona ►
Ryszard Legutko swój „Esej o duszy polskiej” zaczyna dramatycznym spostrzeżeniem:
Polska, jaką znam i w jakiej żyłem od urodzenia, to Polska zerwanej ciągłości. /.../ Dramatyczne zerwanie zaczął wybuch II wojny, dopełniło go zaś wprowadzenie komunizmu.
I dalej w książce szczegółowo zdaje sprawę z tej nieciągłości i zerwania. Andrzej Leder, który swoją książkę „Prześniona rewolucja” napisał niezależnie, bo nigdzie w niej nie wymienia Legutki ani „Eseju”, wyjaśnia, skąd wzięło się to zerwanie ciągłości – bo przecież wydarzyła się rewolucja. Rewolucja ta była faktyczna, ale została wykonana cudzymi rękami. Chociaż cudzymi, to realizowała marzenia, mniej lub bardziej ukryte, nieświadome lub odrzucane, znacznej masy Polaków. Ta rewolucja miała dwie fazy, dwie części. Najpierw Niemcy wymordowali Żydów – i tym zrealizowali nieśmiałe marzenie ludu polskiego, „żeby ci Żydzi w końcu jakoś znikli”. I żeby można było zająć ich miejsce w miastach i w interesach. I to się stało. Potem przyszli Sowieci i zlikwidowali ziemian – i w ten sposób zrealizowali drugie marzenie ludu: żeby wziąć „pańską” ziemię i w ogóle jakoś wyrównać zastarzałe krzywdy, jakich chłop doznał od „panów”. W obu tych aktach rewolucyjnej przemocy Polacy wzięli udział w sposób – uwaga, ważne słowo! – transpasywny. – Co oznacza, że sami nie podejmowali decyzji: „tak, zrobię to!”, a tylko jako gapie i świadkowie podłączali się pod „rozkosz innego” (wyrażenie A. Ledera), konstatując na końcu, że przecież, mimo własnych cierpień, w sumie tak źle na tym, co się stało, nie wyszli.
Ten transpasywny udział odbywał się jakby we śnie. Polska, jako pewien zbiorowy podmiot, przeżyła rewolucyjne lata 1939-1956 niby somnambulik, który wciąż śniąc, wstaje z posłania i krążąc po sali wyjada resztki pozostałe z uczty odbytej świadomie przez innych. Stąd ten błyskotliwy tytuł, „Prześniona rewolucja”.
Andrzej Leder twierdzi, że ta polska rewolucja 39-56, z przedłużeniem do roku 1989, była rewolucją faktyczną: zniszczyła trwający wcześniej w Polsce społeczny układ (post)feudalny, z jego dworem i „chamami”, i z niezintegrowanym żydowskim milletem. Przyniosła „przewartościowanie wszystkich wartości” i przewrót w stosunkach własności. Wprowadziła Polskę w nowoczesność i ufundowała państwo narodowe. To wyjaśnia, dlaczego Ryszard Legutko Polskę po tamtych latach widzi jako twór nowy – uwaga: „źle-nowy”! – i budowany jakby na pustym miejscu.
Ale ponieważ było to robione cudzą przemocą i z polskim udziałem zaledwie transpasywnym, więc z powodu tej senności, tego prześnienia, rewolucja ta nie została przyjęta przez polską świadomość, została przez nią odrzucona, pozostawiając konstatację jakiejś „dziury” czy „wyrwy” w historii. Świadomość tego prześnienia pozwala również zrozumieć wiele z tego, co dzieje się teraz. Tyle obie książki, do których odsyłam, bo w paru zdaniach ich nie streszczę.
Kilka uwag. Na mój rozum i Leder, i Legutko za małą wagę przywiązują do trzeciej części tamtej polsko-sennej rewolucji. Tą trzecią częścią było wzięcie Śląska, Pomorza i Prus. Legutko zerwanie ciągłości ilustruje na przykładzie trzech miast, z których każde „przeżyło” tamto zerwanie inaczej, z różnym natężeniem tragedii – wymienia Lwów, Warszawę i Kraków. Ale pomija Wrocław, Gdańsk, Szczecin... Chociaż któreś z tych miast mógłby i powinien wybrać jako emblematyczne dla polsko-narodowych losów. Leder próbuje „sprawę Ziem Odzyskanych” wtłoczyć w tamte dwa schematy: dworski i żydowski, lecz wg mnie to mu się nie udaje. Historia Śląska, Pomorza i Prus zostaje przez obu tych błyskotliwych autorów pominięta, niezauważona, nie włączona do ruchu. Dla mnie to symptom, że co do Śląska, Pomorza i Prus, Wrocławia, Szczecina i Gdańska – śpimy-śnimy dalej, nie obudziliśmy się dotąd. Tamte miasta i prowincje nie stały się – tu ulubione słowo A. Ledera – „znaczącym”. A przecież ta trzecia część polskiej transpasywnej rewolucji jest uderzająco podobna w jej strukturze do dwóch omówionych. Oto Sowieci-Rosja-Stalin, darowując „nam” tamte prowincje zabrane Niemcom, swoimi, więc dla nas cudzymi rękami i umysłami realizowali kolejne polskie ukradkowe marzenie, tym razem marzenie nie ludowe i chłopskie, ale czysto (post)szlacheckie, mianowicie o zbudowaniu imperium poprzez podbój sąsiadów. I Sowieci nam, dla nas, ten podbój uskutecznili, zrobili to dla nas, nam sprezentowali!
O czym jeszcze w obu książkach nie napisano: że po tamtej prześnionej rewolucji dalej trwała potrzeba nieprzerywania snu. Potrzeba śnienia dalej, kontynuowania somnambulicznych spacerów. Tę potrzebę, ten popyt zaspokajał Kościół podtrzymując infantylny sen maryjny, pater-, ale bardziej mater-nalistyczny. Maternalną hipnozę. Teraz, jesienią 2015 r. ta hipnotyczna formacja wzięła politykę. Zobaczymy, co wyniknie.
Prócz prześnienia rewolucji, w Polsce prześniliśmy także kontr-rewolucję czyli kasatę tamtej rewolucji w latach 1988-89. Gdy wspominam tamte czasy, uderza mnie zarówno ówczesny brak wiedzy o tym, co wtedy bieżąco się działo, jak i coś więcej: jakiś ogólny brak zainteresowania tym, co wydarza się faktycznie, i łatwość z jaką przyjmowaliśmy przykrywanie tamtych wydarzeń infantylnymi i mylącymi hasłami. Znów wtedy zabrakło „znaczącego”, zabrakło „imaginarium” (mówiąc Lederem).
Podczas Pierwszej Solidarności, chyba latem 1981, chodziła mi po głowie myśl, że może jest teraz (tzn. wtedy) moment na to, żeby Polska wywalczyła sobie niepodległość. Że jeśli nie tylko Solidarność zapragnie wolności od Sowietów, ale również Partia (PZPR, dla ścisłości) wypowiedziałaby posłuszeństwo Kremlowi, co przecież wcześniej zrobiły nie tylko Jugosławia i Albania, ale również Rumunia – to może by się udało, a sowiecki najazd, który by nastąpił, wspólnym narodowym czynem udałoby się odeprzeć. Myśląc o tym, czuło się smak krwi, ale szła dalej myśl, że może, warto? Po to, by doświadczyć powszechnego „we did!”, które by nastąpiło wtedy. Może Polska jakoś przetrwałaby oblężenie, które by wtedy nastąpiło, ale i wykrystalizowałaby się we własny przynależny jej kształt? Takie myśli chodziły, jeśli je potrafię odtworzyć, bo mało z kim o tym wtedy mówiłem, więc pozostały wśród fantazmatów. Tego „we did” ciągle brakuje, nawet słów w języku polskim na to nie ma, bo „udało się” przecież z daleka cuchnie transpasywnością. „Udało się”, więc „to nie my, nie ja”, udało się jakoś cichcem, przypadkiem, ukradkiem. Andrzej Leder też o tym pisze.
Czy tamte dwie książki wejdą w społeczny rezonans? Czy staną się początkiem polskiego przebudzenia? Bo z drugiej strony, po takiej dawce snu, ba, hipnozy, mogą wystąpić przebitki. Spóźniona przebitka zemsty ludu na komunistach. Przebitka oblężenia przez wrogów, w starszym śnie Sowietów, ale teraz tym wrogiem byłyby Unia i USA? Jakieś „cienie się w celi zbierają”.***
◀ Ledera, Króla, Malii: Homoseksualizm, lewica, rewolucja ◀ ► Ledera i Żebrowskiego: niedosyt symboli i polityka mdła, bo nie dość symbolicznie przyprawiona ►
Komentarze
Jesli Polska jest w stanie somnambulicznym to wybudzić będzie trudno
"Przywiezienie do Szczecina rzeźby Schadowa jest o tyle symboliczne, że wpisuje się w nasz długoletni program odzyskiwania historii i odwracania skutków drugiej wojny światowej, bo tak można to symbolicznie ująć – powiedział dyrektor Muzeum Narodowego w Szczecinie Lech Karwowski"
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)

Tu jest artykuł o tym: http://www.tvp.info/22264532/bral-udzial-w-rozbiorze-polski-fryderyk-ii-wrocil-do-szczecina-i-zostanie-w-muzeum
Przy okazji dowiedziałem się o faktach z Pomorza, o których nie wiedziałem, np. zamku w Swobnicy: https://pl.wikipedia.org/wiki/Swobnica . Ciekawe. PGR w PRLu nie zniszczył, zniszczył jakiś dzisiejszy Holender spekulant.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Ten temat dotąd omijałem, na zasadzie, że nie na wszystkim muszę się znać, ale sytuacja się zmieniła, odkąd Rydzyk stał się polskim "mężem stanu" nr jeden i ustaliła się hierarchia w państwie:
formalni szefowie: prezydent Duda, premier Szydło
których "kontroluje" prezes partii Kaczyński
który składa hołdy, więc i pewnie słucha "ojca dyrektora" Rydzyka.
Więc chcę coś wiedzieć o poglądach i programie ideowym jego i jego instytucji.
klasyczne roziązanie Ustawieniowe, organizm teraz bedzie zdrowszy:)
Strasznie nie lubił Polaków.
"Żałuję filozofów, którzy zajmują się losem tego pod każdym względem godnego pogardy narodu", "Won z tym polactwem!"
tutaj wyjaśnienie jego obsesji:
http://www.eioba.pl/a/36or/fryderyk-ii-polonofob-doskonaly
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Polska zajmując Pomorze itd., jak pisałem wyżej, stała się sukcesorem Prus i na mocy praw geopolityki musi teraz praktykować politykę pruską -- a nie jagiellońską.
Jeszcze Bismarcka powinniśmy przyjąć do kręgu "naszych". Naszych sukinsynów.
Co jeszcze: Prusacy, w pewnym ale ważnym politycznym sensie, nie byli Niemcami! Historia Prus na tle reszty Niemiec była wyjątkowa. Prusy, te rdzenne, z Królewcem i Olsztynem, nigdy nie należały do Św. Ces. Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Były polskim lennem, resztówką skasowanego Zakonu Rycerskiego Najśw. Maryi Panny -- może dlatego ksiądz Rydzyk swoje Radio Maryja założył tam, skąd zaczynali swoją "misję" Krzyżacy -- z Torunia, gdzie po sąsiedzku ich pierwsza stolica Chełmno. Prusacy byli częścią ciała Polski, która odpączkowała, oderwała się -- i uzłośliwiła. Musimy z powrotem objąć ich miłosnym uściskiem Rzeczypospolitej. Musimy historię Prus uznać za część naszej historii. Nadrobić, zrekompensować błąd Zygmunta Wazy, który Prusaków z objęć wypuścił. Wir sind Preußen!
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/Do JUTRA 001.jpg)
Uważam, że szukając wyjścia z systemowej marginalizacji katolików w komunie,oraz z nędzy z biedą, wylał dziecko z kąpielą.Podobnie jak nieżyjący już prałat Jankowski, wnosi najbardziej ukrywany,przykry nurt katolicyzmu, walkę o materialne panowanie w konkretnym świecie, realnej ziemskiej katolickiej organizacji hierarchicznej. Dla niektórych teologów starego testamentu, dostatek jest mierzalnym obrazem błogosławieństwa Bożego.Dla wielu katolików, w tym na przykład dla mnie, jest koszmarną przykrością rozmawiać o tym nurcie.Natomiast historia Rydzyka może być dobrym przewodnikiem dla osób pragnących rozwinąć cechę przedsiębiorczości ;)) No i nie znam godziny urodzenia, ale zdaje mi się fakty z biografii można wypatrzyć w kosmogramie o. Tadeusza.
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
Oczywiście noga o nazwie "kultura polityczna" była słaba i stolik był chwiejny. Ale od obecnych działań władzy kultura polityczna będzie drastycznie gorsza. Nie ma już reguł. Poznamy własne słabości w działaniach rządzących.
Obecna konstytucja nie gwarantuje obywatelom niczego, więc nie chcą jej bronić.
Każde łamanie praw przechodziło bez problemu dzięki pomocy TK.
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
No i nic, żaden trybunał nawet nie bąknął w takich sprawach.
Skoro obywateli przyzwyczajono do konstytucji jako świstka papieru bez znaczenia, to trudno się dziwić brakowi kultury politycznej.
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
![[foto]](/author_photo/Do JUTRA 001.jpg)
Manipulacja, nie tylko medialna, doprowadzila do tego ze niektórzy wierzą ze w Polsce istnieje demokracja a TK stoi na jej strazy. To wydaje się klasyczny przykład Syndromu Sztokholmskiego / ofiara zaczyna identyfikować się z oprawcą.
Ważne jest aby człowiek ktory poszerza swoją świadomosc był w stanie oddzielić ziarno od plew, co w przypadku nachalnej propagandy poprzedniego reżimu, zatrudniającej rzesze pseudo-Katonów nie jest zbyt trudne.
Niewiele rzeczy udało się temu reżimowi ale dehumaizacja Kaczyńskiego, kilku osób z jego otoczenia i PiSu ogólnie w dużym stopniu udała się. Jest to klasyka Psychologii Społecznej. Nadajemy przeciwnikowi atrybuty zwierzęce, nazwijmy go świnią lub karaluchem i już z tego miejsca można łatwo usprawiedliwić kogoś kto taką świnię zarżnie albo rozdepcze karalucha. Powtarzajmy to wszędzie i bez końca.
Nie głosowałem na Pis i afiliacja tej partii z KK, jej struktura- Haił Cezar- to nie moja bajka, ale jest to na pewno dramatycznie korzytniejsza opcja dla Polski niż poprzedni reżim.
![[foto]](/author_photo/IlonaSzewczyk.jpg)
Tymczasem dzięki z inspirację , zaopatrzyłem się w ksiązkę Legutki i czytam.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.