27 września 2010
Wojciech Jóźwiak
Serial: Auto-promo Taraki
Niedobór mówienia o Europie
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ Język kołkiem? ◀ ► Polski język poliglotów ►
Prawie rok temu Jacek Dobrowolski napisał tekst pt. „Jak przetrwać pozostając sobą?” i jego odezwa dotąd nie daje mi spokoju. Napisał tam pod koniec:
Unia Europejska, jako racjonalistyczny projekt Oświeceniowy z obroną praw człowieka to fasada, za którą kryje się Neo-Hanza, związek kupiecki i to kupców-cyników handlujących z każdym dyktatorem /.../ Teraz w Europie jest tak jak w "Tangu" Mrożka: "Zamknąć drzwi i szukać idei!" Europa nie wie kim jest. Czy ma być imperium skoro to już przerobiła ze złym skutkiem? Imperia USA, Chin, Rosji, nawet Indii mogą ją rzucić na kolana /.../ Europa zjeżdża na peryferie.
Więc niby to jest tak: już od paru lat w tej Zjednoczonej Europie jesteśmy, klapa Traktatu Lizbońskiego się nad naszym lukiem zamknęła, a tu wciąż czuje się niedostatek wiedzy, co to właściwie jest, ta ZE? Co zamierza? Jakim zestawem idei i chęci, celów się kieruje? Jaką ma polityczną osobowość? Ja wyrosłem w zasięgu Czerwonej Rosji, i pomijając to, czy to się komuś bardziej czy mniej podobało, czy brzydziło go lub przyprawiało o rozpacz, to jednak tamto imperium miało swojego wyraźnego (choćby obrzydliwego) ducha, swoją osobowość, i można było o tamtej bestii domniemywać, czego chce i czym się kieruje, jakim węchem. Zjednocz. Europa niby jest, a jakby nie była. Brak cech, przeźroczystość zupełna. Może przestać istnieć i tego nie zauważymy. Tym bardziej taka cichociemność niepokojąca jest.
Jest niedobór mówienia o Europie. Chętnie i dużo mówią o Europie ci, którzy dawno ugruntowali się w poglądzie, że Zjednoczona Europa jest be, ale ich narzekanie jest jałowe, monotonne i intelektualnie płytkie, jako że zakładają z góry, że „każdy” się z nimi zgodzi. Mówią do już przekonanych, więc nie muszą się starać. Dużo o Europie mówią jej orędownicy, ale ci też się nie starają, nie wychodzą poza parę pachnących propagandą ogólników, tak jakby stan ściemy i frazesów z jakichś powodów im pasował. Wiec mimo „duża” mówienia, dyskusji nie ma, ani kształt żaden się zza niej nie wyłania. Co tu właściwie jest grane?
◀ Język kołkiem? ◀ ► Polski język poliglotów ►
Komentarze
Ja wyrosłem w zasięgu Czerwonej Rosji, i pomijając to, czy to się komuś bardziej czy mniej podobało, czy brzydziło go lub przyprawiało o rozpacz, to jednak tamto imperium miało swojego wyraźnego (choćby obrzydliwego) ducha, swoją osobowość, i można było o tamtej bestii domniemywać, czego chce i czym się kieruje, jakim węchem. Zjednocz. Europa niby jest, a jakby nie była. Brak cech, przeźroczystość zupełna. Może przestać istnieć i tego nie zauważymy. Tym bardziej taka cichociemność niepokojąca jest.Mam to samo wrażenie. Za Peerelu był brud i smród, ale te czasy były JAKIEŚ. Niosły ze sobą specyficzny, choć nieraz wisielczy humor i choć nieraz wyć się chciało z rozpaczy, to komedie z tamtych lat i porucznika Borewicza ogląda się do dziś, a pamiątki z czasów komuny ludzie chętnie cały czas kupują na aukcjach.
UE definiuje się raczej przez to, czego nie ma. Ano nie ma granic, nie ma już wielu walut, nie ma problemów i w ogóle bardzo fajnie, bardzo fajnie jest. Struktura gospodarcza krajów coraz bardziej jednolita, a więc różnic też coraz mniej. Niedługo wszyscy rozpuścimy się i sczeźniemy w jednym nudnym budyniu.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.