23 grudnia 2014
Katarzyna Urbanowicz
Serial: Prababcia ezoteryczna
Putin 1 stycznia otruty w górach
czyli przepowiednie Tadeusza z Blachowni
Kiedy Pan Twardowski podpisywał pakt z diabłem obiecał mu, że odda swą duszę wyłącznie w Rzymie, a potem skutecznie diabła unikał. Ale diabeł był cwańszy; wybudował karczmę i tam zwabił Pana Twardowskiego, oświadczając mu: „ta karczma Rzym się nazywa”.
Jasnowidz z Blachowni, Tadeusz, dziwi się ogromnie innemu jasnowidzowi, Krzysztofowi Jackowskiemu, który przepowiedział, że Putin umrze w górach. Wierząc w to, iż Putin wsłuchuje się w głosy polskich jasnowidzów, uważa Jackowskiego za bardzo naiwnego, bo przecież Putin może unikać wyjazdów w góry. Wszak Rosja ma mnóstwo terenów równinnych! Hipotetyczne kalkulacje Jackowskiego (o ile Tadeusz z Blachowni istotnie słyszał coś takiego na własne uszy) wydaje się potwierdzać fakt, iż Putin nie odpowiedział na zaproszenie prezydenta Czech do udziału w obchodach 70-lecia wyzwolenia obozu Auschwitz (których z jakichś wydumanych przyczyn nie przygotowano na terenie Polski) – bowiem w Czechach wiele jest gór.
Rzeczony Tadeusz wpada jednak we własne sidła oświadczając, że Putin umrze otruty, a przecież może on łatwo wzorem dawnych władców zatrudnić człowieka do próbowania jego potraw, owijania się w jego ubrania, testowania mydeł, perfum, balsamów i co tam jeszcze.
Przepowiednie Tadeusz z Blachowni czerpie ze swoich snów i prezentuje na stronie:
https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=ThXgfuKHMuk
Oto kolejne tezy z pierwszych minut.
Rok 2015
2) 8 maja ważny dzień dla Europy. W Polsce Biedroń zostanie prezydentem,
3) 6 sierpnia będzie atak na miasto W (prawdopodobnie Warszawę) o godzinie 11.40 lub 23.40. Będzie to rodzaj „upomnienia” za całokształt polityki. Atak nadejdzie z północy,
4) W wyborach parlamentarnych zwycięży PIS, wprowadzi nową walutę „leszki”. Po Jarosławie słuch zaginie,
5) Miller zachoruje,
Rok 2016:
6) W wyborach prezydenckich w USA wygra kobieta, Hilary Clinton,
7) Mała biała ciężarówka w USA zawierająca ładunek atomowy,
8) Dominujący bank w Polsce – bank chiński,
9) Rosji grozi zagłada – jakiś pomór,
10) Islamiści przekroczą granice Armenii,
11) W Polsce wyrosną jak grzyby po deszczu meczety,
12) Konflikt atomowy między Pakistanem a Indiami w 2 połowie stycznia nie wiadomo którego roku,
13) Zamachy: na papieża w Rzymie, na Baraka Obamę, Sarkozy`ego,
14) Straszny ogień w Paryżu i upadek Wieży Eiffela,
15) Miasto Bristol w Anglii dotknie ogromne trzęsienie ziemi,
16) Polska stanie się celem ataków Rosjan, Arabów itp. Klimat zmieni się na tropikalny,
17) 2031 rok (mamusia idź, schowaj się - woła pan Tadeusz) pęknie Księżyc itp.
Przepowiednie Tadeusza z Blachowni różnią się zasadniczo od wszystkich tego rodzaju domniemań jednym szczegółem: podawane są daty, często bardzo dokładne, wraz z godzinami sugerowanych wydarzeń. Przepowiadający nie robi żadnych uników, nie podejrzewa widać, że może nie trafić. Albo jest tak pewny siebie, albo brak mu wyobraźni, przewidującej możliwe ośmieszenie.
Na chwilę odbiegnę od tematu przepowiedni, na spełnienie których nie trzeba czekać długo, już w Nowy Rok okaże się czy miał rację. Bardziej zainteresowało mnie tło całej przepowiedni. Oto widzimy małe mieszkanie umeblowane w stylu PRL, na ścianie wisi kalendarz ze zdzieranymi kartkami (kiedyś nazywał się kalendarzem Goździkowej), po drugiej stronie których znajdują się przepisy kulinarne na dany dzień. Kalendarz pokazuje datę 12 grudzień 2014, w tle napis „Ochotnicza Straż Pożarna w Blachowni”. Pan Tadeusz dyryguje osobą filmującą, którą najwidoczniej interesuje całkiem coś innego, niż chciałby jasnowidz, bowiem pokazuje ściany, jakieś półeczki, kwiatki itp. detale. Przedstawia swoją mamę, której nie daje dojść do głosu, tylko każe grzecznie siedzieć po prostu i czekać, a przedtem uśmiechnąć się, bo będą ją oglądać. Mama ledwie krzywi się w pozorowanym uśmiechu, widać wstydzi się swojego braku zębów, co w jej wieku, u ludzi żyjących skromnie jest powszechne. Następnie pan Tadeusz przechodzi z kuchni, w której rozgrywała się ta scena, do pokoju, gdzie na tle meblościanki śnieży niewyłączony telewizor – zapewne tylko ściszony. To ta kategoria ludzi, której nieustannie musi coś brzęczeć nad głową, bo się pogubią. Potem sakramentalne „no więc nagrywamy przepowiednie” i od razu strzał z wielkiego działa, że Putin umrze 1 stycznia otruty.
Zastanawia mnie, czy to, co widać w tle nagrania i to, co pokazuje poza samą przepowiednią Tadeusz z Blachowni, jest w jakiś sposób symptomatyczne. Niewątpliwie jest człowiekiem prostym, ale dobrze zorientowanym w bieżącej polityce, bardzo pewnym siebie i swojej ważności. Z tonu polskiego macho, wydającego polecenia matce i nagrywającemu materiał, widać brak jakichkolwiek zahamowań, niepewności czy wątpliwości. Jest do bólu zwyczajny, żadnego odlotu w typie Arona Jasnowidza. Żadnej dwuznaczności, przemyślności, założenia, że może się pomylić.
Niedługo się przekonamy czy miał rację. Ja jednak mu nie wierzę. Tak jakoś jest, iż prawdziwe jasnowidzenie nie powiela materiałów z prasy i wychodzi poza nie, zwiastuje rzeczy nieoczekiwane, a poza tym prawdziwy jasnowidzący ma wątpliwości. Z mojego punktu widzenia Tadeusz z Blachowni jest jeszcze jedną osobą, której polityka zawróciła w głowie i zaburzyła samoocenę.
Swoją drogą marzy mi się ktoś w rodzaju Nostradamusa – łączącego piękną formę z zagadką. Jeśli przepowiednia będzie nietrafna, to przynajmniej zostanie piękna forma.
Komentarze
Kompletnie nie znam się na astrologii, i prawdę mówiąc jako zwolenniczce posiadania - jednak mimo wszystko - pewnej dozy wolnej woli nie za bardzo mi po drodze z pomysłem, że jakieś tajemne siły nieznane nauce a wypływające z odległych gwiazd mają wpływ na to co pomyślę i zrobię za tydzień czy za rok :) ( chociaż niewątpliwie na moj los i na me zachowanie ma wpływ wiele zupełnie ziemskich czynników takich chociażby jak brak pracy, zdrowie, czy teatrzyk kłamstw i oszustw uprawiany w koncernowych telewizjach, ale w jedno zdanie z tych przepowiedni jestem w stanie spokojnie uwierzyć. Tylko nie z powodów metafizycznych, a zwyczajnie politycznych. Mianowicie, jest dla mnie oczywiste, że wybory prezydenckie w USA wygra Hilary Clinton. Ponieważ jest to Miss Monsanto a ci kolesie, aby kontynuowac mogli swoją rzeź na przyrodzie i zdrowiu ludzkim musza mieć swego kolesia na wysokim najlepiej prezydenckim stołku. Już i tak mają w rządzie USA kilkunastu wysokich działaczy. I jest kompletnie nieważne, czy nie będzie lepszych kandydatów - jacykolwiek się pojawią, choćby byli chodzącym ideałem to Clinton wygra, bo została do tego dawno przewidziana. I jeszcze media pokażą to zwycięstwo, jako wielki sukces dla równości kobiet, założę się :D tak jak wczesniej Obama był otrąbiony jako sukces kolorowych Amerykanów. Nie koniecznie muszą dosłownie sfałszować wybory, wystarczy przecież zniszczyć opinię pozostałym kandydatom, albo opłacić ich stołkiem, aby się wycofali, albo z jakichś formalnoprawnych tamtejszych przyczyn nie policzyć wszystkich głosów biedniejszych warstw społeczeństwa, albo któreś unieważnić, albo mieć nadzór nad maszynami do głosowania czy do liczenia. Na pewno właściwe służby znają dziesiątki swietnych sposobów, żeby wybory wygrywała odpowiednia w danym momencie osoba. Być może cała reszta tych przepowiedni to jakiś bełkot, ale z pewnością Clinton zostanie prezydentem/prezydentką? USA.
A na zakonczenie muszę przyznać, że czytanie Taraki jest bardzo dla mnie pouczające i intelektualnie satysfakcjonujące.
poz :)
tal
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Jakoś jasnowidzom nie działają ich futuroskopy.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.