11 kwietnia 2020
Atotuja
Serial: Sny i wizje
Sen Wielkanocny 1989 r. i jego rzeczywistość
◀ O studni i Jezusie ◀ ► Wszystko jest 13tką ►
Sen Wielkanocny z roku 1989 i jego oddźwięk w rzeczywistości: przeniesienie w czasie.
W Wielkanoc 26.03.1989 byłem z żoną i znajomymi w górach na nartach.
W sobotę po powrocie z nart i zakończeniu całej wieczornej procedury położyliśmy się na odpoczynek. Żona czytała książkę, a ja postanowiłem się zdrzemnąć.
Drzemka moja nie trwała
dłużej jak pięć minut. Gdy zerwałem się z wielkim wrzaskiem i
przerażeniem.
Otóż, przeniosłem się do okresu przed końcem wojny, dokładnie na teren tej posesji. Oczywiście cały teren i zabudowa różniły się bardzo od stanu na czas naszego pobytu. Budynek mieszkalny to typowy wiejski dom w górach, nieopodal stodoła z drewutnią oraz drewniany wychodek. Nieopodal, poniżej tego gospodarstwa, było drugie sąsiedzkie.
Jestem niematerialnym obserwatorem. Patrzącym właśnie z kierunku tych sąsiedzkich zabudowań. Widzę siebie w wieku może 17-stu lat. Chodzącego po podwórzu gospodarstwa powyżej. Właśnie tego, gdzie spędzamy właśnie urlop. Oczywiście sceneria z lat ponad 50-ciu.
Byłem bardzo podekscytowany. Szukałem jakiejś dziewczyny, która niby gdzieś zginęła, jakby przez kogoś porwana. Przez trochę starszego ode mnie…
W końcu ktoś z biorących udział w szukaniu tej dziewczyny mówi do mnie, że wszystko w porządku, że dziewczyna się znalazła i że jest właśnie w domu. W tym gospodarstwie poniżej.
Po ochłonięciu z napięć całej akcji i uspokojeniu się, zachciało mi się siku. Więc idę do tego drewnianego wychodka. Otwieram drzwi i nie zdążyłem wejść, jak poczułem, że ktoś obejmuje mnie jedną ręką do tyłu, a drugą przeciąga długim nożem przez gardło. (zabójstwo)
…Na drugi dzień rano przy śniadaniu (wielkanocnym) opowiedziałem tą historię młodej gospodyni. Wysłuchała spokojnie i zaproponowała, że zawoła swoją teściową, gdyż ona lepiej pamięta historie sprzed wojny i okresu samej wojny. Starsza Pani nie zdziwiła się wcale, a wręcz przeciwnie. Zaproponowała mi pomoc w wyjaśnieniu tematu (nie nazywam tego snem, gdyż dla mnie była to rzeczywistość).
…skracam tekst, gdyż całość wystarczyłaby na dobrą nowelkę, a nie o to mi chodzi...
W każdym razie po wielu rozmowach z gospodarzami i miejscowym kronikarzem.
Doszliśmy do wniosku, że w rachubę wchodzą dwa przypadki.
1- To miejscowy mężczyzna urodzony w 1908 roku i zamordowany w 1927. Przez podcięcie gardła.
2 – To starszy z dwóch ukraińskich braci przebywających w obozie robotników przymusowych w czasie wojny. Również zamordowany przez podcięcie gardła.
Tu muszę dodać, że w
początkowej fazie dociekań miałem inny sen, który dopiero z czasem
skojarzyłem z powyższym tematem.
Oto Sen drugi. Daty w tej chwili nie pamiętam.
Widzę dwóch nastoletnich chłopców. Starszy około 15-16-stoletni a drugi młodszy od niego może o dwa lata. Stoją na stacji kolejowej (kotlina lub przełęcz w wysokich górach). Przyjeżdża po nich ktoś konnym wozem. Chłopcy siadają z tyłu na wozie i wóz rusza w góry. Obaj chłopcy są spokojni i rozmawiają o przyszłości. Ten starszy to Ja. Pomimo że jestem obserwatorem tej sceny, czuję się sobą siedzącym na tym wozie.
…skracam znowu aby się za bardzo nie rozwlekać. …
W okresie mojego urlopu w tej miejscowości i pewien czas po. Żyły jeszcze przynajmniej dwie panie, które były świadkami tamtych zdarzeń, a jedna z nich to młodsza siostra pierwszego zamordowanego.
Inny świadek to młodszy brat drugiego zamordowanego. Pojechałem na spotkanie z nim.
Niestety nerwy i mózg nie wytrzymały. Po wejściu do chaty już w czasie witania się moją głowę wypełnił zagłuszający słuch i myślenie szum. Jedyna rzecz jaką wykonałem i to całkowicie bezmyślnie (automatycznie) to przestawiłem jakieś dwa przedmioty z półeczki kredensu na jego pulpit, po czym praktycznie uciekłem z tego domu. Z ogromnym poczuciem winy niedopełnionego obowiązku?!…
◀ O studni i Jezusie ◀ ► Wszystko jest 13tką ►
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.