17 lipca 2017
Wojciech Jóźwiak
Serial: Czytanie...
Więcej nie można
Dodatek do wątku o plemieniu Wron i in.
◀ Tokarskiego o seksie ◀ ► Canettiego ►
W poprzednich odcinkach pisałem, że Homo sapiens dobija do granic pojemności ekosystemu planety Ziemi, a przy tym zanikają w nim wewnętrzne przegrody i granice, wcześniej izolujące jego podukłady. Dlatego tracą sens dotychczasowe tradycyjne imperatywy; pierwszy: rozmnażajmy się, bo im więcej nas, tym lepiej; i drugi: bogaćmy się i coraz więcej zasobów przetwarzajmy technicznie. Zanik przegród podważa sens trzeciemu imperatywowi: utrzymujmy narodową całość i wyłączność na swoim terytorium. Te trzy „nie można” są jednak bardziej podstępne: okazują się być tragediami wspólnego pastwiska. Tych „nie można” jest więcej; więcej imperatywów i dyskursów traci sens.
Ktoś może zaoponować: ok, my o tym wiemy. My, oczytani inteligenci. Ale prosty lud tego nie wie, a jeśli słyszał, to ignoruje; ignorują też politycy, którzy go prowadzą, a jeszcze bardziej fanatycy. Ale nie jest „tak dobrze”. Dyskurs, idea, ma to do siebie, że pracuje jako całość. Ktoś może wołać z trybuny: „mnóżmy się, rodźmy, naród-religia-nasza misja potrzebuje masy dzieci”, ale w tyle głowy jednak mu brzęczy: „przecież ciasno... zabraknie wody... ziemi... w końcu żywności i powietrza”. Odbiorcy takich haseł też nie mają dziewiczych umysłów, są skażeni wątpliwościami, sprzecznościami. Idea, która jest zasadniczo błędna, zaczyna rozłazić się na bokach, pruje się, słabnie. Dobrym przykładem był komunizm, z którego fałsz aż ział, ale trwał dzięki zamontowanym siłowym uszczelniaczom. Aż przyszedł moment, kiedy fala prucia się idei doszła do zawiadującego centrum. Wtedy ów niewzruszony, jak się zdawało, system, posypał się, a jego podtrzymywacze-beneficjanci przeszli na stronę dotychczasowego wroga.
Podobnie jest z religią, może nie z każdą, ale z tymi abrahamowymi na pewno. Religii z nauką nie da się uzgodnić. Kto poważnie traktuje obie i obu chce dochować wiary, musi iść w szaleństwo. Niedawno znalazłem tego przykład, zamieściła Fronda, LINK. Pewnie skomentuję tamten kuriozalny tekst, na razie się zbieram. Że ludzie optują za religią, to dlatego, że nauczyli się zręcznych sposobów, jak lekceważyć czyli nie brać serio, bądź sądów własnej religii, bądź orzeczeń nauki. Ewolucji gatunków nie można ożenić z opowieścią o Adamie i Ewie. Która nie jest ozdobnikiem, a źródłem samej osi jeśli nie chrześcijaństwa, to na pewno katolicyzmu: doktryny o grzechu pierworodnym. Nie było adamaewy, nie było i nie ma żadnego grzechu, więc i cała instytucja ów rzekomy grzech gładząca jest... do niczego niepotrzebna. Traci swój cel i sens. Niektórzy się pocieszają, że adamewa to taka metafora, mit... Ale żeby mit działał i podtrzymywał instytucje, nie wolno mu być mitem: musi być postrzegany, wierzony jako realność. Albo pocieszają się, że nauka „nie wie wszystkiego”, lub „to tylko teoria”. (Pominę, że kto tak mówi, nie zna potężnego sensu słowa „teoria”.) Jednak te akty lekceważenia, brania nie całkiem serio zarówno religii jak i oponujących jej punktów nauki, są właśnie przejawami prucia się, rozsypywania myślowego systemu. Ksiądz mógł nie czytać argumentów za tym, że Jezus był postacią fikcyjną, ale coś z tej głoszonej przez innych negacji jednak przecieka do jego umysłu, coś słyszy ze świata, podobnie jak sukcesy nie własne, tylko znienawidzonego przez nich kapitalizmu przeciekały do umysłów politruków.
Tak samo dzieje się z proliferyzmem (zob., „mnóżmy się”) i z augmentyzmem („powiększajmy PKB”). I z nacjonalizmem.
Tracące sens idee ratują się wspomnianymi wyżej siłowymi uszczelniaczami. Pójściem w przemoc i fanatyzm. Uszy zatkać, wrzeszczeć głośniej, w dłoń kastety. Coś z tego klimatu teraz się dzieje, zależnie od miejsca z różnymi aktorami – islamskimi, katolickimi, lewicowymi – w głównych rolach. Saturn zbliża się do Plutona.
◀ Tokarskiego o seksie ◀ ► Canettiego ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/kapalka.jpg)
![[foto]](/author_photo/send2.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/send2.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Podobnie jak prawo ciążenia, teoria ewolucji nieustannie się potwierdza, wystarczy śledzić bieżąca literaturę. Oraz nie ma dla niej poglądów konkurencyjnych. Oraz, na podstawie darwinizmu nadbudowane kolejne piętra tej poznawczej budowli: prawa dziedziczenia, które odkrył Mendel (Darwin ich nie znał), genetykę chromosomów (początek XX wieku, badania na muszkach owocowych), genetykę molekularną z rolą DNA i RNA (lata 1950-te), genetykę populacji, odczytanie genomu 1997-2000, epigenetyka.
Teoria ewolucji zaczęta przez Darwina była poszerzana,
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Ktoś kto lekceważy teorię ewolucji, zwyczajnie nie wie, o czym mówi.
Poza tym, historia nie polega na walce "komunistów" z "kościołem". Komuniści wcale nie przyczynili się do rozwoju ewolucjonizmu, przeciwnie, wykazali się na tym polu wybitną złośliwą ignorancją.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Dlaczego demokracja umiera?
Czy Gasiuk-Pihowicz i Budka wiedzą?
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
Swoją drogą pewnym niewyartykułowanym dobitnie "Nie można" może być upadek wiary w osobowego Boga, co wiąże się z likwidacją znaczeń wielu religijnych rytuałów i ceremonii.
![[foto]](/author_photo/kapalka.jpg)
![[foto]](/author_photo/kapalka.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Warto docenić Tarakę za brak reklam.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
@Arkadiusz: "Według Goswamiego, który za cel ... postawił sobie pogodzenie religii z nauką".
Której religii? Bo jednej przecież nie ma. A poszczególnych religijnych poglądów (częściej: przesądów) nie da się złożyć w jakąś "jedną".
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
![[foto]](/author_photo/kapalka.jpg)
![[foto]](/author_photo/Portrait31.jpg)
Ale współczesny ewolucjonizm (a ten sprzed 150 lat chyba też) niczego takiego nie postuluje. Przypadek jest tylko jednym z elementów układanki, dostarczającym czegoś, co można by nazwać odpowiednią masą zdarzeń. Z różnych losowych okoliczności wyłania się to, co jest do nich najlepiej przystosowane, przystosowanie jest głównym mechanizmem ewolucji. A ono nigdy nie jest przyopadkowe, ponieważ o tym, co jest przystosowane decyduje ciągła selekcja. Tak że przypadek jest w sumie mało ważnym czynnikiem. Tak to wygląda w teorii, która jest prosta, elegancka i ma sporą moc wyjaśniającą. A czy jest prawdziwa, tego możemy się w ogóle nie dowiedzieć, bo tym pytaniem wchodzimy na grunt filozofii : )
Ciekawe, że istnieje podobna definicja inteligencji - jest to zdolność przystosowania do zmiennych warunków.
"Genetycy, członkowie międzynarodowej grupy badawczej, wyrazili bardzo kontrowersyjny pogląd. Okazało się, że pierwsi władcy egipscy nie byli w pełni ludzkimi istotami i pojawili się na Ziemi w wyniku wymieszania genów obcych i ludzi. Materiał do badań pozyskano z mumii faronów, panujących w starożytnym Egipcie. Naukowcy przebadali tkankę mózgową, z której w ośmiu na dziewięć przypadków znaleziono odchylenia nietypowe dla organizmu człowieka. Po detekcji struktury mózgu naukowcom udało się wyizolować gen CXPAC-5, odpowiedzialny za rozwój kory mózgowej, nieodpowiadającej fizjologii człowieka"
Możliwe, że to tylko fantastyka, ale nie wiadomo czym nauka jeszcze nas zaskoczy. Na razie dowiedzione jest tylko to, że organizmy ewoluują co bynajmniej nie jest sprzeczne z kreacjonizmem. Wiadomo przecież, że stworzone przez genetyków organizmy mogą krzyżować się z innymi, tworzyć hybrydy i dalej ewoluować.
"Dlatego nie sposób nawet skomentować wystawianie na „barykady wolności” ludzi pokroju Leszka Balcerowicza, Władysława Frasyniuka, czy nawet Roberta Biedronia (temu ostatniemu najbliżej do ideału, ale nie ma on wszystkich wymaganych cech wodza)."
No taak. Zastanówmy się nad idealnym wodzem w myśl autora.
1. najlepiej, żeby nie miał żony, bo żona = dzieci, a dzieci = globalna katastrofa.
2. najlepiej, żeby nie dbał o chodniki w mieście, którym zarządza, bo tylko w ten sposób zaprojektuje budżet bez deficytu (dodatkowa korzyść - mniej pieniędzy na dzieciorobów układających kostkę brukową).
3. powinien być młody, ładny, gładki i pełen wdzięku, żeby owłosieni mężczyźni myśleli o nim, a nie o kobietach. W skali masowej może się to przyczynić do spadku urodzeń, więc jest OK.
4. powinien być młody, a gdy się zestarzeje trzeba go zastąpić nowszym modelem i wzmocnić opisane wyżej efekty na podstawie odpowiednich analiz socjologicznych i w drodze odpowiednio agresywnej socjotechniki.
Niewątpliwie ciekawe są wykłady Zybertowicza. Zawsze coś ciekawego ma do powiedzenia Krasnodębski czy Legutko, którego poglądów zresztą nie podzielam, na ogół.
Co do polityków "frontowych", to opozycja ma usta pełne mądrych frazesów, które na pewno nie obrażają inteligencji odbiorców, natomiast niestety obrażają fakty.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
AK pisze o celowo i uporczywie praktykowanym na Zachodzie niewiedzeniu kim się jest (jako "my", jako kultura, jako cywilizacja) i oduczaniu się tego wiedzenia.
Polecam, ale radzę pominąć pierwsze trzy akapity (niejasne i niezrozumiałe) i zacząć lekturę od czwartego.
Wracając do źródeł tego niesamowitego eksperymentu jakim jest stworzenie nowego człowieka europejskiego trzeba poznać sławny Manifest z Ventotene który już w 1941 roku stworzył podwaliny ideologii obecnej UE.
Manifest jest stary, ale absolutnie obowiązujący. W zaszłym roku potwierdzili to:premier Włoch, kanclerz Niemiec i prezydent Francji zebrani na wyspie Ventotene.
Tło historyczne i cele manifestu
http://rotmeister.szkolanawigatorow.pl/skad-wyrastaja-nogi-unii-europejskiej-manifest-z-ventotene
sam tekst manifestu po polsku:
http://www.racjonalista.pl/pdf.php/s,10109
problem w tym że nauka ma swoich twardoglowych kaplanów a religie swoich.
Prawdziwi naukowcy niezaprogramowani na "wiarę" w dany paradygmat są odrzucani przez środowisko, sami odchodzą, dobrym przykładem jest dr. Lipton
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.