26 lipca 2019
Wojciech Jóźwiak
Serial: Życie lokalne w okolicy Milanówka
Zerwana ipomea czyli energia Plutona
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ Gdańskie jaskółki ◀ ► Zwiedzanie ogrodu: Gingko biloba & Acer campestre ►
Na zdjęciu jest popularna ozdobna pnąca roślina, wilec, inaczej ipomea, u mnie na ganku. Co jest dziwnego w tej roślinie? Kwitnie – tak, bo jest lipiec, a wilce kwitną całe lato. Dziwne jest to, czego na zdjęciu nie widać: że ta roślina ma przerwaną łodygę. Nie ma dostępu do korzeni. Nie jest kompletną roślina złożoną z korzenia, łodygi, liści i ewentualnie kwiatów. Jest „gołą” łodygą, która wisi w powietrzu. Okrutne, ale zdarza się. Tej ipomei zdarzyło się, że dokazujące przed domem psy któregoś dnia przerwały łodygę u korzenia. Liście szybko straciły turgor i przywiędły. Oberwałem je, żeby nie szpeciły wejścia do domu. Została bezlistna i bezkorzenna, urwana na dole łodyga, zawieszona tam, gdzie wcześniej bardzo szybko i sprawnie wspięła się, rosnąc i oplatając podpórki i suche sznury innej ipomei, która rosła w tym samym miejscu w zeszłym roku. Ta łodyga nie schła. Teraz, jak na to patrzę, to myślę, że ta okadłubowana ipomea najpierw dochodziła do siebie po szoku, a następnie podejmowała decyzję. Jej geny podejmowały decyzję. Liczyły swoje siły i zasoby, i swój czas. Trwało to około dwóch tygodni. Podjęły decyzję: replikujemy się. Powielamy się i rozmnażamy, a przynajmniej podejmujemy taką próbę, pomimo że nie mamy korzenia ani liści. Z tym zasobem węglowodanów (zasilania, energii) i tym zasobem wody, którym dysponujemy w samej izolowanej łodydze, uruchamiamy program: powielić się i namnożyć. Bo oczywiście, właśnie taki jest nasz, genów, meta-sens: po to istniejemy. W jaki sposób geny ipomei mogą się powielić i to tak, żeby móc nadal się powielać w następnych obrotach-pokoleniach? Tylko produkując następne egzemplarze swojej rośliny, im więcej tym lepiej. Do tego jednak konieczne są kwiaty, innej drogi nie ma. Geny okaleczonej ipomei podjęły decyzję: zakwitnę! I to zrobiły. Dzisiaj o świcie. Wczoraj były tylko grube pąki kwiatowe – już wtedy domyślałem się, do czego prowadzi ten proces – a gdy wyszedłem z domu rano, już świeciły kwiaty.
Teraz ipomea wraz z jej genami czeka, aż przylecą trzmiele i przeniosą pyłek do wnętrza kwiatów na słupki. Wtedy opadną płatki i z zapłodnionych komórek jajowych w zalążkach wyrosną nasiona. A właściwie nowe gotowe rośliny, bo przecież nasiono nie jest jakimś „fragmentem”, „kawałkiem” – jest całą rośliną, odrębnym i genetycznie kompletnym osobnikiem gatunku, tyle, że w szczególnej fazie swojego życia. Przed jesienią nasiona stwardnieją i sczernieją, łupiny owoców zaschną, a same nasiona stopniowo zaczną się wykruszać i padać w dół, z nadzieją, że natrafią na żyzną glebę, a z tej gleby będą wystawać podpory, po których będą się wspinać, gdy wykiełkują.
Co nam astrologom to przypomina? – Ta zerwana łodyga ipomei, która zdecydowała mimo ekstremalnych... śmiertelnych... warunków kontynuować swój program „zakwitnąć i wydać nasiona”? – Plutona. Przejawy lub energię tamtej planety. Tak każe Pluton, also sprach Pluton: kontynuować. (...McClusky, kontynuować! Za wszelką cenę kontynuować![1]) Perdurabo, czyli przetrwam-wytrwam do końca, magiczne imię, którym się przezwał Aleister Crowley.
Zapewne nie jest to pierwszy taki wypadek w historii genów ipomei. Przeciwnie, widać raczej, że one „mają to w genach” i że wiele, prawie nieskończenie wiele razy przerabiały podobną próbę. Po meksykańskich lasach włóczyły się jelenie, mastodonty i leniwce, czochrały się o pnie, rwąc pnące się po nich wiotkie pnącza. Małpy rwały pęki łodyg, żeby jakieś gniazda lub inne ozdoby z tego zrobić. Działo się to na tyle często i typowo, że geny ipomei wyrobiły sobie awaryjny program, na wypadek oderwania łodygi od korzeni: oto wydać nasiona musi goła bezkorzenna łodyga, odcięta od wody, zagrożona wyschnięciem i zdana na tylko własne, łodygowe siły.
Te fioletowe kielichy na ganku mówią o cichym bohaterstwie tej rośliny. Tak o tym myślę.
Obiecuję tej ipomei, że jeśli jej się uda i nasiona z jej kwiatów dojrzeją, zbiorę je i wysieję za rok.
[1] Zdanie na wzór cytatu z książ(ecz)ki Jana Piwowonskiego „Odwet za Pearl Harbor” z serii Miniatury morskie, r. wyd. 1959, o bitwie morsko-powietrznej przy atolu Midway. Oryginalne zdanie brzmiało: „Atakować, Mc Clusky, atakować, za wszelką cenę atakować”. – Lub podobnie, cytuję z pamięci, czytałem mając 8 lat. Był to dialog amerykańskich lotników, którzy odkryli japońską flotę zbliżającą się do wyspy Midway. W bitwie o Midway Amerykanie rozgromili Japończyków i był to przełom w tamtej wojnie na ich korzyść.
◀ Gdańskie jaskółki ◀ ► Zwiedzanie ogrodu: Gingko biloba & Acer campestre ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/miroslaw_czylek.jpg)
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.