21 czerwca 2014
Małgorzata Ziółkowska
Serial: Nieustający proces
Czekanie na Paruzję
◀ Do konfesjonału w kolejce ◀ ► Szamańskie mosty między kulturami ►
Zaczynałam to pisanie kilkakrotnie. Wojtek Jóźwiak zaproponował (podobno całkiem serio)żebym opisała jak zreformowane chrześcijaństwo miało by wyglądać. A no na pewnonie potrzebna jest , chora instytucja. Nie zamierzam jej jednak
Zaczynałam to pisanie kilkakrotnie. Wojciech Jóźwiak zaproponował (podobno całkiem serio), żebym opisała, jak zreformowane chrześcijaństwo miałoby wyglądać. Ano, na pewno, niepotrzebna jest chora instytucja. Nie zamierzam jej jednak obalać. Pewnie sama wkrótce padnie. Rytuały to za mało, choć nasz mózg je lubi. Życie w lęku szkodzi i nie pochodzi od Boga. Tej prawdy szukałam długo i samotnie. Ale straszenie Kościołem i katolikami to druga skrajność. Tworzenie sztucznych podziałów w społeczeństwie nie prowadzi do niczego dobrego.
Potrzebna jest zdrowa duchowość oparta na miłości, która stanowi sedno nauk Chrystusa. Nie tylko katolickie przekazy mówią o nastaniu epoki serca i o powrocie do autentycznych wartości. Przyznajcie, tak w głębi duszy, czego człowiek od kołyski do śmierci potrzebuje? Miłości! Pieniądze i wszelkie inne dobra są świetnym dodatkiem. Nawet zdrowie jest jakieś lepsze, jeśli mamy to, co najważniejsze. Różnymi drogami się do tego zmierza: przez rodzinę, partnerstwo, małżeństwo, dzieci, przyjaciół. Jak wycisnąć całą, tzw. wodę - pozostaje miłość, która niesie wszelką pomyślność. Kim jesteśmy i po co tu jesteśmy? Wczoraj na wykładzie prawie połowa uczestników (około 15 osób) powiedziała, że żyją dla miłości. Reszta pewnie miała to w podtekście.
Podróżując po całym świecie obserwowałam, że tak naprawdę jesteśmy wszyscy podobni. Podobni w środku, niezależnie od kultury, kraju zamieszkania i wyznawanej religii czy filozofii. Często nie warto przyznawać się do bycia ateistą, bo wzbudza to wielki niepokój. Może jest się człowiekiem bez zasad? Znajomi zawsze twierdzą, będąc w krajach arabskich, że są katolikami, aby uniknąć zbędnych dyskusji.
Nie ma co tu się zastanawiać, jak to z chrześcijaństwem jest naprawdę. Czy Chrystus jest postacią historyczną? Ewentualnie, który fragment życiorysu i przekazów jest prawdziwy, a który nie? Z całą pewnością coś w tej postaci jest takiego, co spowodowało, że chrześcijaństwo trwa już 2000 lat. Sądzę, że sprytna manipulacja ludzi, czerpiących z tego korzyści, to za mało. Co tak naprawdę sprawia, że miliony ludzi pozwala na to, by manipulowano ich sposobem myślenia i działania, wspierając tym samym grupę osób,która w dużej mierze na to nie zasługuje? Myślę, że Jezus i jego posłannictwo miłości. O krzyżu bym raczej nie wspominała. Ważne jest zmartwychwstanie do nowego życia.
Co zapowiada wielu w Kościele? – Paruzję! Ponowne przyjście Chrystusa. Z mojego podwórka, dominikanin o. Badeni, miał wizję jej bliskości. Wielu innych wizjonerów katolickich również zapowiadało paruzję i upadek KK. No,bo się nie reformuje ta instytucja od wieków. Długo wytrzymała, ale teraz mamy Internet i wiadomości rozchodzą się szybciej. Pewnie, że znaleźć można w nim wiele bzdur... Jak zatem można korygować tą wiedzę? Ano, według mnie, tylko nasze osobiste doświadczenie wewnętrzne i wielostronny rozwój. Szamani powinni być w tym dobrzy. Nawet jeśli nie święci, to poszukujący. Ja wierzę, że człowiek ze swej natury jest dobry, tylko go czasem życie "wykrzywia".
Dostałam doświadczenie snów. Kazano mi wejść na platformę, ponieważ tak złe rzeczy się działy. Kilka z nich chyba udało mi się naprawić. Miałam kilka snów związanych z jakimś polskim ambasadorem w Rzymie. No i ten, który jest sednem. Przyjechałam z grupą ludzi chyba do Jerozolimy, bo znalazłam się obok muzeum Tory. Zaglądałam przez okienka. Jakiś strażnik zapytał, czy mam złotówkę. Miałam, więc wrzucił do automatu i podał mi bilet ważny na kolejny dzień. Pobiegłam za grupą. Wiedziałam, że wszyscy się tu wybierają. Chciałam im ułatwić, ale oni byli już daleko.
Tora to znaczy prawo. To pięć pierwszych ksiąg Biblii (stąd także Pięcioksiąg, Pentateuch), najważniejszy tekst objawiony judaizmu. Głównym tematem Tory jest Przymierze pomiędzy Bogiem a narodem Izraela, za pośrednictwem Mojżesza, zawarte podczas wędrówki z niewoli egipskiej do Ziemi Obiecanej (wg Wikipedii.)
Czy zatem nie należałoby sięgnąć do źródeł chrześcijaństwa i judaizmu? Przecież wielu ludzi tylko udaje przed sobą i innymi, że są katolikami. Inni nie wiedzą, czego się tak naprawdę trzymać, jakich zasad, jakiego światopoglądu. Nieżyciowe przepisy rozśmieszają młodych. W Warszawie, z okazji zesłania Ducha Świętego (piątek i post), po jednej stronie Wisły biskup post znosi, a ten z drugiej strony rzeki - nie. Który ważniejszy? A w zasadzie kogo to obchodzi?
Moja przyjaciółka płacze, bo nie może przystępować do komunii. Jest w związku niesakramentalnym. Jej małżonek był już żonaty. Ja się pytam, czy się kochają. Słyszę, że tak, ale to jest takie trudne. No, nikt nie mówił, że będzie łatwo, jak w każdym związku. A co kobiecie przeszkadza najbardziej? Wszyscy przystępują do komunii, a ona nie może. A gdyby nie wyszła za mąż, tylko mieszkaliby razem, to by mogła. Ja się pytam, o co w takim razie chodzi? Może o to wykluczenie ze wspólnoty? Zastanowiła się i powiedziała, że możliwe. Niedługo po ślubie miała sny, że chodzi z głową do ołtarza. Dla mnie to oczywiste. Problem istnieje tak naprawdę w głowie. Ale takie dylematy ma tysiące a może i miliony ludzi. Na dodatek wychowują dzieci i nie wiedzą jak. Ludzie nie mają czasu zastanawiać się, przy każdym kroku, jak postępować. Dlatego idą w katolicki schemat, albo go całkowicie odrzucają.
Autorytetów brak. Jak dla mnie, nie jest nim nawet Papież Franciszek. Nie wiem, o co chodzi, ale moja intuicja wyczuwa tu jakiś fałsz. Rozmawia przez telefon i pozwala jednej rozwódce przystępować do komunii. A cała reszta uczciwych ludzi, którym coś w życiu nie wyszło? To znaczy, że ci, którzy udają, są na wygranej pozycji. Udają i robią co chcą. Papież chodzi w butach po wujku. Jak dla mnie - to marketingowiec zatrudniony do ratowania instytucji, która się sypie.
Zaznaczam, nie występuję w obronie moich życiowych spraw i problemów. Patrzę na ten świat i poraża mnie niesprawiedliwość. W dodatku pieczętowana sakramentami i głosem Kościoła, który sam jest grzeszny, jak dziś wszyscy wiedzą. Dla mnie to, co się od wielu lat odbywa w Polsce, to pielęgnowanie obłudy.
Mogłabym odejść po cichu i nic nie mówić. Przecież to nie mój problem. Ale może właśnie dlatego zostałam wybrana. Widzę niesprawiedliwość i nie zgadzam się na nią.
Wewnętrzny głos, już wiele lat temu, powiedział mi, że mój zawód - dziennikarza i politologa - to dobry wybór, tylko będę na to długo czekać. Ja wcale nie chcę zbawiać świata. Wierzę jednak, że przybywając na ziemię, dostajemy jakąś misję. Czasami jest to rodzina, praca lub cokolwiek innego. Ja tego celu jeszcze nie znalazłam, ale wierzę, że ten mój wewnętrzny głos podpowie mi, co robić. Mam wprawdzie obawy, czy dobrze go odczytuję, ale próbuję. Jak mówi moja przyjaciółka: jeśli coś czujesz - idź w to. Jeśli to nie twoja droga, to jak zwykle cię wyrzucą.
Oj, wyrzucali mnie wiele razy. A ja ciągle idę i słucham głosu, wierząc, że ktoś mądrzejszy mną kieruje. I takie powinno być zreformowane chrześcijaństwo. Każdy powinien umieć słuchać głosu Boga w sobie. Zewnętrzne autorytety są zazwyczaj zawodne.
Jeśli przyjrzymy się różnym wizjom i wizjonerom, wielu mówi, że to właśnie Polska i Polacy mają budować centrum nowej duchowości.
O wielkości Słowian piszecie ciągle na tym portalu. Ja osobiście uważam, że Polski katolicyzm jest bardzo dobrą podstawą.
Nieprzypadkowo moje sny nabrały wielkiej mocy w okresie katastrofy smoleńskiej. Tam zginęło wielu pracowitych i dobrych ludzi z różnych partii politycznych. W tym czasie również w moim życiu wydarzyły się osobiste tragedie.
Czy naprawdę zostaliśmy wybrani, spośród narodów świata, do zrobienia czegoś wielkiego, czy to tylko romantyczny mit? Ja wierzę w naszą narodową misję tak, jak w moją osobistą.
Trochę mi głupio to wszystko pisać. Jeśli jednak nie pozostanę w tym samotna, to podzielę się innymi osobistymi poglądami, które - być może - wszystkim nam pomogą w przemianie naszego społeczeństwa i kraju.
◀ Do konfesjonału w kolejce ◀ ► Szamańskie mosty między kulturami ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/Angel Sanctuary mini.jpg)
![[foto]](/author_photo/oedipus_sphinx.jpg)
[To komentarz także do jednego maila.] Niekiedy trochę mnie niepokoi oczywistość niektórych religijnych czy quasi-metafizycznych fantazmatów, nieważne już, czy lokowanych w prze- czy w przyszłości. Ja nie wiem, co to jest paruzja, nie wiem też, co to jest pierwsze przyjście i wątpię, czy bez 2000 lat tzw. tradycji, czyli przemocy, w najlepszym razie symbolicznej, mogłoby to być dziś dla aż tak wielu oczywiste.
Jak na razie nie udało się nikomu mnie przekonać, że paruzja, niepokalane poczęcie, bóg-człowiek to coś więcej niż fantazmaty, zbiorowe wyobrażenia, z którymi mogą być związane pewne emocje. To samo dotyczy zresztą fantazmatów innych religii. [Dla jasności: dylemat wiara w Boga / ateizm wydaje mi się pozorny]
Jak w ogóle za nieskończonością dostrzec świętość i to jeszcze osobową? (Jak w świętości, jeśli się już ją odczuwa, zobaczyć byt, albo więcej - osobę?)
Co to w ogóle jest Bóg?!! To naprawdę takie oczywiste?
Jestem w Tarace przez przypadek (jeśli przypadki istnieją :-) ale tym, co mnie w niej najbardziej interesuje, jest Twarda Ścieżka, zwłaszcza zakopanie się w ziemi (sam nie wiem, dlaczego; choć i na chodzenia po ogniu mam ochotę). To jest, jak wyobrażam sobie, pewien rodzaj doświadczenia, które oczyszcza – z emocji, pojęć, nie będąc przy tym doświadczeniem ekstremalnym w podstawowym sensie. Doświadczenie ważne, bo uświadamiające także pewną "ścieżkę umysłu". Dlatego żałuję, że z powodów zawodowych nie będę mógł przyjechać na Zjazd Taraki. W każdym razie czasem o sobie mawiam, że mam poczucie świętości, ale nie jest to jakiś wszechmocny Bóg, tylko coś bardzo kruchego, co dzięki mnie, także dzięki mnie może się trochę urzeczywistnić, zaistnieć, co jest kruche, niepewne, "nienazwane niejasne" (Józef Czechowicz). "Święte" jest bardzo słabe i czeka na naszą pomoc.
Ale to jest poczucie. Słowo "poczucie" otwiera się na kogoś innego i dialog z nim, na wzajemne (również wzajemne) docieranie i opowiadania sobie tego, co pierwotne. Może to nie musi być tylko opowieść, może śpiew, albo rytm bębna. Ale szukam tego, co będzie mnie utwierdzało w tym poczuciu i dodawało siły i odwagi. Słowo „poczucie” niesie też ryzyko zamknięcia w sobie.
![[foto]](/author_photo/oedipus_sphinx.jpg)
- co zostanie z religii, gdy odrzeć ją z władzy?
- ilu wierzyłoby, gdyby musieli wierzyć samotnie?
- czy można zobaczyć światło bez długiej wędrówki w mroku?
- kto jest gotów na "zmaganie [...] z własnym wyobcowaniem, sytuacją innego, wyrzutka, banity [...], kogoś, kto nie zna siebie i własnej istoty, sytuacją wygnańca, który jest w drodze, bo nigdzie nie jest u siebie"? [Ta Io zapadła mi w pamięć.]
- czy wiara (nie religia!) nie jest innością?
- co wolimy - kłamliwą moc religii czy prawdziwą samotność i bezradność wiary?
- czy Bóg musi istnieć, skoro możemy wierzyć i bez niego? [tu nie wiem, czy nie przeintelektualizowałem].
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
nie wyczuwam ironii...a wręcz, jestem pod wrażeniem pytań stawianych przez sceptyka (Radka) ... zresztą nie rzadko sam sobie je zadaje (...)
p.s.
jak dla mnie Radku wcale nie "przeintelektualizowałeś"...
pozdrawiam Wszystkich
Podziwiam Pani odwagę w przełamywaniu społecznych tabu, tych, które pożerają naszą wrażliwość i moc. I jedność.
Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne Pani artykuły, bo dają mi wsparcie i inspirację.
![[foto]](/author_photo/av1.jpg)
Znamienne w tej historii są ciekawostki, które się przemilcza:
- pakt Mojżesza z pustynnym demonem, który robi dzięki temu zawrotną karierę pnąc się po szczeblach boskiej ewolucji, od demona, przez plemienne bóstwo aż do... stwórcy wszechrzeczy (takich plemiennych bóstw, które później stają się Ojcami Bogów było w tamtych czasach i w tamtej okolicy więcej);
- Mojżesz, który również robi karierę, uzyskując cudowne moce, choć ostatecznie do Ziemi Obiecanej nie dociera, co nie przeszkadza mu doprowadzić do masowych mordów na swoich rodakach (Ex. 32:27,28), oczywiście na rozkaz boga, który przy okazji stał się... Miłością (politykę holocaustu prowadził później m.in. Jozue, ale nie czepiajmy się, czasy były brutalne).
I pytanie za 100pkt - dlaczego chrześcijaństwo najlepiej sprzedaje się wśród niewolników i biedoty?
No i dobrze, załóżmy, że KRK jako instytucja upadnie (jak by to miało wyglądać?) pozostawiając po sobie gigantyczne zwłoki, na które rzucą się sępy. Co zyskamy w zamian? Piękną i wspaniałą przyszłość? Nowy czysty duchowo kościół? Nie, nie wierzę w to. Historie rewolucji wszelkiej maści są okrutne w swoim szczerym przesłaniu (patrz "Folwark Zwierzęcy"). By taka paruzja mogła mieć miejsce, musiałby zmienić się sam człowiek. A do tego dłuuuuga droga. A samych alternatyw jest sporo. Dziś upadek więzi rodzinnych, plemiennych, znieczulica, obłuda wydaje nam się czymś złym, regresem. Ale to kwestia poglądów, które nieświadomie dziedziczymy również po... chrześcijaństwie. Człowiek to plastyczny zwierz i kto wie, czy za sto lat albo i bliżej do niczego mu nie będzie potrzebna ani tzw. miłość, ani rodzina. Możemy użalać się nad losem, niesprawiedliwością, brakiem miłości, ale to wszystko twory pokutujące tylko w obrębie społeczeństwa. W naturze sprawiedliwość nie istnieje. Oczywiście ktoś wierzący może zaoponować, zaproponować nawet wyjaśnienie, np że karma albo temu podobne pośmiertne gradienty. Widzę jednak co innego, że jeden tłusty wykastrowany kot całe życie spędza na miękkiej poduszce w hedonistycznym gniazdku swoich "właścicieli" karmiony łiskasem, a inny, ślepy, zapchlony kończy rozszarpany przez psy. I gdzie tu miłość i sprawiedliwość? Oczywiście - w kocim niebie. ;)
![[foto]](/author_photo/av1.jpg)
Z obecnych na rynku wiary wybrałem sobie jedną opcję - nie mam żadnej misji, żadnego celu. Mogę iść dokąd chcę. Gdy umrę, przestanę istnieć. Koniec. A, no i ewentualnie mogę dorzucić w pakiecie misję - przekazanie genów kolejnym nosicielom DNA.
Dla jelonka tygrys i wilk są szatanami, bo zabijają bezbronne jelonki. Jelonki są szatanami, bo obgryzają korę braci-drzew. Drzewa są szatanami, bo zabierają światło słabszym drzewkom. Itd...
PS A Krokodyl jest fałszywy, bo udaje... kłodę drewna. Zreformujmy krokodyla. Niech się dowie, że jest fałszywy. :)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
>>> Bardzo okaleczeni emocjonalnie ludzie są na tym portalu. WojtkuMałgosiu, figura erystyczna którą tu zastosowałaś, nazywa się "podwójne wiązanie". Więcje o tym pisze Artur Król, tu: "Dokopię ci, a ty masz mi za to podziękować – podwójne wiązanie w feedbacku"
>>> to jest portal dla intelektualistów
Dzięki za uznanie :) Do tego dążę i nad tym pracuję przy Tarace od 17 lat.
![[foto]](/author_photo/av1.jpg)
Tak tak, ja to znam. To elektryzujące wyczekiwanie na Wielkiego Reformatora. I Głosy wewnętrzne znam. I Wielkie Wizje znam. Chodzi mi o to, by nie zachłystywać się bańkami na haju. To są fajne rzeczy - miłość, współczucie, wiara, nadzieja... Silne więzi rodzinne. Ruchy wolnościowe. Ale łatwo wpaść w pułapkę, w której jojo wraca do pozycji wyjściowej przetasowując jedynie karty.
Ja również nie wierzę Franciszkowi. ;)
Jedynie trwała zmiana może zaistnieć w człowieku a wszelkie zewnętrzne manipulacje i systemy prędzej czy później odpadają obnażając prawdę (niekoniecznie przez duże P) - człowiek to zwierz myślący. Dlatego wolę szamanizm (czy jak to tam nazwać pierwotną duchowość), bo dociera do sedna.
Dlaczego brak wiary w mitologię jakiegoś pustynnego plemiona ma być oznaką okaleczenia emocjonalnego? W czym ta mitologia jest lepsza np. od mitologii greckiej?
P.S. Polecam http://slwstr.net/blog/2014/6/26/koci-zamknity-i-jego-wrogowie
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
padło pytanie: "...W czym ta mitologia jest lepsza np. od mitologii greckiej..."
odpowiedź brzmi: ...w niczym ...!!!
p.s.
Mitologia nie jest przedmiotem wiary...i nigdy nim nie była (...), a jeżeli już coś nim jest to raczej "tajemnica" (wszystko to czego w przeciwieństwie do mitów nie ogarniamy, co jest dla nas niepoznane...a być może na zawsze niepoznawalne).
Niewykluczone, że ludzie dla których świat nie ma (nie skrywa) żadnych "tajemnic" częściej narażani są na "emocjonalne okaleczenie" ...
Pozdrawiam
![[foto]](/author_photo/oedipus_sphinx.jpg)
![[foto]](/author_photo/PART_17.jpg)
Powstanie świata takiego jak nasz jest tak małoprawdopodobne, a jego trwanie http://www.taraka.pl/koniec_swiata_bozon_higgsa tak niepewne, jak twierdząca odpowiedź na pytanie postawione przez Radka . …
Pozdrawiam
![[foto]](/author_photo/Do JUTRA 001.jpg)
![[foto]](/author_photo/oedipus_sphinx.jpg)
![[foto]](/author_photo/oedipus_sphinx.jpg)
![[foto]](/author_photo/oedipus_sphinx.jpg)
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.