15 lutego 2016
Wojciech Jóźwiak
Serial: Kolej warszawsko-wiedeńska
Duch Międzymorza
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ Futury 5. Braki w nauce i technice ◀ ► Żydzi i Polacy: jak się ginie od swojej religii ►
Do napisania natchnął mnie (czyli zainspirował) Radek Ziemic, którego tekst znalazłem dzisiaj wieczorem w Tarace. Jego artykuł, „Czułość dla świata”, jest wprawdzie o czymś całkiem innym (niż geopolityka), ale gdy przeczytałem i zobaczyłem, że można jednak pisać o sprawach aż tak subtelnych (jak napisał Radek) i na granicy wyrażalności, to może i mnie się uda napisać o czymś podobnie słabo wyrażalnym. Bo całe to Międzymorze jest słabo wyrażalne. Jego fani usiłują je na gwałt zmaterializować, urzeczowić, w tym celu rysują mapy – bo mapy mają potężną moc urzeczowiania idei, nie tylko fantazje, ale nawet i zwłaszcza kłamstwa naniesione na mapę od razu wyglądają wiarygodnie i solidnie.
(Być może rzeczy geograficzne dałoby się podzielić na takie, które zaistniały wcześniej niż ich mapy – oraz takie, przed którymi ich mapy były wcześniej. Obecna Polska stanowczo należy do tej drugiej grupy.)
Te mapy Międzymorza są bardzo różne. Fantazja mapiarzy jest zdumiewająca. Zobacz w Googlach pod „Intermarium map” z opcją „grafika”. W Racjonalista.pl napisano dzisiaj artykuł zilustrowany kolejną mapą, dość klasyczną, jeśli chodzi skład MM. Kilka dni wcześniej tamże naczelny Racjonalisty zamieścił długi tekst o tym, że budowa MM powinna zacząć się od Białorusi i że ten właśnie kraj predestynowany jest na keystone przyszłej federacji. Może. W tym dzisiejszym tekście jest propozycja, żeby MM zacząć budować od zaprowadzenia wspólnej kryptowaluty (ale jak kryptowaluta, czyli coś na kształt Bitcoina może być lokalna, a nie rozproszyć się na całą Sieć? – nie rozumiem) i jakichś reform podatkowych. Więc pomysł dołącza do długiej i za długiej listy pobożnych życzeń kierowanych do rządów państw (państewek) MM: że może owe rządy jakoś przejrzą na oczy, zrozumieją i zaczną realizować fantazje fanów Międzymorza, nazwijmy ich intermarystami. Ponieważ nie istnieje ani w Polsce, ani zapewne w żadnym z krajów MM „pas transmisyjny” od „ludu” do władz, więc takie postulaty można pisać na Berdyczów i ad calendas graecas.
Co nie zmienia, że Międzymorze jest, tylko inaczej; jego status bytowy jest inny niż wydaje się fanom geopolityki.
Międzymorze u nas w Tarace pojawiło na samym początku istnienia Taraki, kiedy w 1999 r. Marek Rau zamieścił artykuł, właściwie wirtualną książkę pt. „Ruch Neopogański. Współczesny ruch neopogański w Europie”. W Europie – ale najdokładniej i z największym sercem rozpracowane tam były pogańskie zaszłości z krajów sąsiadujących z Polską, w większości słowiańskich i dlatego ten artykuł rozpoczął cykl pod hasłem „Słowiańskie odrodzenie”. Ta e-książka opowiada stan rzeczy z lat 1980-90-tych i ma teraz wartość tylko historyczno-archiwalną.
Ale jest dobrym przykładem na to, co powinno być robione. Powinno być robione szukanie osobnego, szczególnego smaku i koloru tego – naszego – regionu. Jakiejś osobliwości, która nas odróżnia i wyróżnia. Ponieważ tego smaku-i-koloru nie widać w sferze widocznej, jawnej, zmaterializowanej, to trzeba go szukać w podświadomości jego mieszkańców. A neopoganie bywają dobrymi zaglądaczami w zbiorową podświadomość, tylko nie zdają sobie z tego sprawy. Dlatego – bo działają w sferze podświadomego – aż za często plotą straszne bzdury. Tak jak sny są bzdurne, kiedy je pomylić z opowiadaniem o faktach.
Pisanie geopolitycznych fantazji jest jednocześnie łatwe, wdzięczne (jako zadanie) i (zwykle) jałowe. Krytykuję je, chociaż sam ich naprodukowałem, głównie w tym blogu „Kolej warszawsko-wiedeńska”. Pisać z własnej głowy jest łatwo. Trudniej jest robić coś innego: spotykać się i wymieniać. Któraś fantazja na temat Międzymorza będzie mogła nabrać mocy dopiero wtedy, kiedy będzie poparta wymianą myśli, dyskusją w społeczności, do której należeć będą ludzie z tych krajów, o których mowa w tych fantazjach. Międzymorze zacznie nabierać życia i ciała, kiedy zaistnieje dialog w grupach, społecznościach i forach, do których należeć będą Białorusini, Bułgarzy, Chorwaci, Czarnogórcy, Czesi, Estończycy, Litwini, Łotysze, Macedończycy, Mołdawianie, Polacy, Rumuni, Serbowie, Słowacy, Słoweńcy, Ukraińcy i Węgrzy. A może również Albańczycy, Austriacy, Finowie, Grecy i Gruzini.
Jak dotąd jest tak, że żyjemy – każda nacja – w swojej klatce, w kontenerze swojego języka i w pojemniku własnych tematów. Oczywiście, są jakieś kontakty, przepływy i struktury rządowe i inne podobne odgórne, ale od nich Międzymorzu nie przybędzie życia. Do Unii Europejskiej, formacji przeraźliwie odgórnej, przyłączono nas odgórnie i skutek jest taki, że ciągle czujemy się w niej gośćmi, siedzącymi na krzesłach jednym pośladkiem, jakby czekając, kiedy skończy się ta impreza.
O czym rozmawiać? Nas, w Tarace, najbardziej interesowałby nasz temat, czyli duchowe poszukiwania. Poza formalnymi religiami, poza formalnymi uniwersytetami od jakiejś socjologii lub czegoś podobnego. Trzeba by zejść piętro głębiej niż to, co zostało na tyle formalnie zdefiniowane, że można już na to brać granty i pisać habilitacje. Być może najlepiej gdyby udało się zebrać jakichś neoszamanów. Co pociąga kolejne pytania, jak to zrobić.
Możliwe, że Międzymorze nie ma jeszcze wspólnego tematu. Albo ja o nim nie słyszałem.
(Źródło: http://jozefdarski.pl/ )
◀ Futury 5. Braki w nauce i technice ◀ ► Żydzi i Polacy: jak się ginie od swojej religii ►
Komentarze
Problemem jest na pewno bariera języków, ale jeśli miałoby coś takiego powstać, taka federacja neoszamańska, to najłatwiej zacząć od powoływania jej do życia w przestrzeni wirutalnej. Może wymiana linków, dużo byłoby roboty dla tłumaczy, ale z pewnością artykuły lokalnych autorów niosą treści ciekawe dla szerszego grona odbiorców, niż dane w pojedynczym kraju. Ewentualnie można by posłużyć się uniwersalną angielszczyzną, ale po prawdzie utraciłoby się znaczenie zacieśniania współpracy. Wąskim gardłem są ludzie, tłumacze i aktywiści zarazem,. Reszta być może by się sama potoczyła, ale bariera językowa znacząco utrudnia swobodny przepływ myśli.
Gdyby "platforma dialogowa" odpowiednio urosła w siłę, powołałaby się sama do istnienia w postaci np. międzynarodowych warsztatów. Tak bym to widział.
Jeśli właśnie w jakiś sposób MM wyszczególniłoby się i wyraziło, to samo nasuwa się podkreślenie wspólnoty kulturowej i religijnej (na ile to możliwe) wynikającej z wyrośnięcia ze wspólnych korzeni. Oczywiście dodatkowym problemem stałoby się upolitycznione rodzimowierstwo rosyjskie, które być może zaangażowałoby się ubijając działając na rzecz własnego (rosyjskiego) interesu politycznego...
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Owszem, mam znajomych lub przyjaciół z kręgu Taraki, którzy działają w sieciach angielskojęzycznych (z założenia ogólnoświatowych) lub niemieckojęzycznych -- te działają raczej na terenie definiowanym jako "Europa" lub "Niemcy plus sąsiedzi".
Mam wrażenie, że w MM po prostu brak wzajemnych kontaktów. Jeśli ktoś znajdzie i pokaże sposób, jak wyjść z narodowo-językowych silosów, to będzie to wielka rzecz.
Jeśli imperia zdecydują, to powstanie bez pytania nas o zdanie szlak handlowy między południowym wschodem Ukrainy a obwodem Kaliningradzkim, ale to nie będzie Międzymorze o którym myślimy.
![[foto]](/author_photo/adrian_leszczynski.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/adrian_leszczynski.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/14686183_820544031419369_1328569831_n (2).jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Jeśli ten wzór przenieść na środkowy wschód Europy, to można sądzić, że jego jednoczenie się powinno podobnie zacząć się od unii dwóch największych państw, czyli Polski i Ukrainy. Do takiej unii następnie dołączałyby pozostałe kraje. Ta para, Polska i Ukraina, posiada, jako para, szczególne atuty. Polska reprezentuje zachodnią część Międzymorza z tradycją religijną rzymską i alfabetem łacińskim -- Ukraina wschodnią część z tradycją bizantyjską i alfabetem cyrylickim. Razem łączy dwa morza i przecina międzymorski przesmyk Europy. Oba kraje mają tradycję państwowej jedności pod Jagiellonami i w I Rzplitej. Ale w obu jest inna kultura polityczna i na tym gruncie trudno o współdziałanie. No i obecna sytuacja jest fatalna. Ukraina w stanie niewypowiedzianej a faktycznej wojny z Rosją, z Krymem jako kością niezgody, nie kontrolująca własnego terytorium (Donbasu), dotknięta przy tym "wojennym zatruciem umysłów". Trudno też wyobrazić sobie unię z Ukrainą przy pozostawaniu Polski w Unii Europejskiej -- najpierw Ukraina musiałaby być przyjęta co najmniej na kandydata do UE, co Rosja "gryząc" Ukrainę, uniemożliwiła. Nie, teraz na pewno nie jest czas na takie plany. Międzymorze może na razie zaistnieć jako "wschodnia frakcja", grupa wspólnych interesów w ramach UE, co zresztą się jakoś dzieje. Ale w tym tekście pisałem o czymś innym: o oddolnym budowaniu koneksji w obrębie Międzymorza, nie czekając na to, co zrobią rządy.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/terravis_loki.jpg)
Kiedy rozważamy kwestię Międzymorza i grupy krajów nań się składających jedno z państw wyróżnia się zdecydowanie skalą utaty własnej tożsamości - Białoruś. Kraj ten (tereny dawnego Wielkiego Księstwa!) uległ niemal pełnej językowej i kulturowej rusyfikacji. Język białoruski w przeciwieństwie do ukraińskiego, który przynajmniej na Ukrainie prawobrzeżnej (na zachód od Dniepru) pozostaje językiem żywym i powszechnie używanym jest nie tylko urzędowo marginalizowany, ale traktowany w kategoriach gwary wiejskiej czy ciekawostki etnograficznej. Nie chodzi tu jednak tylko o kwestię języka: niektórzy twierdzą nawet, że stworzenie tak zwanych "ludzi radzieckich" udało się na Białorusi w większym stopniu niż w Rosji.
Cytat z jednego ze znalezionych w internecie artykułów
Co trzeci pomnik Lenina w dawnym ZSRR znajduje się właśnie na Białorusi. W obwodzie mińskim cały czas jest miejscowość o nazwie Dzierżyńsk, a najwyższy szczyt kraju to Góra Dzierżyńska. Do tego pod Mińskiem atrakcją turystyczną jest Linia Stalina, czyli linia fortyfikacji obronnych, gdzie jak gdyby nigdy nic do dzisiaj stoi popiersie Stalina. Nikt żadną farbą go nie oblewa, a ludzie składają pod nim kwiaty. Ulicy Stalina co prawda nie znajdziemy, ale ze świecą szukać miasta bez placu Lenina albo chociaż bez pomnika Wodza Rewolucji.
![[foto]](/author_photo/Splendor_Solis.jpg)
Kiedy rozważamy kwestię Międzymorza i grupy krajów nań się składających jedno z państw wyróżnia się zdecydowanie skalą utaty własnej tożsamości - Białoruś. Kraj ten (tereny dawnego Wielkiego Księstwa!) uległ niemal pełnej językowej i kulturowej rusyfikacji. Język białoruski w przeciwieństwie do ukraińskiego, który przynajmniej na Ukrainie prawobrzeżnej (na zachód od Dniepru) pozostaje językiem żywym i powszechnie używanym jest nie tylko urzędowo marginalizowany, ale traktowany w kategoriach gwary wiejskiej czy ciekawostki etnograficznej. Nie chodzi tu jednak tylko o kwestię języka: niektórzy twierdzą nawet, że stworzenie tak zwanych "ludzi radzieckich" udało się na Białorusi w większym stopniu niż w Rosji.
Cytat z jednego ze znalezionych w internecie artykułów
Co trzeci pomnik Lenina w dawnym ZSRR znajduje się właśnie na Białorusi. W obwodzie mińskim cały czas jest miejscowość o nazwie Dzierżyńsk, a najwyższy szczyt kraju to Góra Dzierżyńska. Do tego pod Mińskiem atrakcją turystyczną jest Linia Stalina, czyli linia fortyfikacji obronnych, gdzie jak gdyby nigdy nic do dzisiaj stoi popiersie Stalina. Nikt żadną farbą go nie oblewa, a ludzie składają pod nim kwiaty. Ulicy Stalina co prawda nie znajdziemy, ale ze świecą szukać miasta bez placu Lenina albo chociaż bez pomnika Wodza Rewolucji.
![[foto]](/author_photo/terravis_loki.jpg)
Jeszcze jeden cytat:
Ukraińcy nazywają Białorusinów "bulbaszami", co można spolszczyć słowem "pyry", używanym czasem dla określenia mieszkańców Wielkopolski. Sławę "bulbaszy" Białorusini zyskali sobie w ZSRR tym, że ta republika się nie buntowała. "W całym 10-milionowym narodzie znalazł się bodaj tylko jeden dysydent Michaił Kukobaka, więziony w łagrach i szpitalach psychiatrycznych" - piszą Brzeziecki i Nocuń. Tymczasem sąsiednia Ukraina czy Litwa miały dysydentów i więźniów politycznych na pęczki. Mentalność "bulbasza", dla którego najważniejsze jest, żeby nie było wojny, w piwnicy stał worek kartofli, kawałek słoniny i butelka samogonu, częściowo tłumaczy fenomen Łukaszenki gwarantującego każdemu podstawowe dobra i święty spokój.źródło
![[foto]](/author_photo/Splendor_Solis.jpg)
Jeszcze jeden cytat:
Ukraińcy nazywają Białorusinów "bulbaszami", co można spolszczyć słowem "pyry", używanym czasem dla określenia mieszkańców Wielkopolski. Sławę "bulbaszy" Białorusini zyskali sobie w ZSRR tym, że ta republika się nie buntowała. "W całym 10-milionowym narodzie znalazł się bodaj tylko jeden dysydent Michaił Kukobaka, więziony w łagrach i szpitalach psychiatrycznych" - piszą Brzeziecki i Nocuń. Tymczasem sąsiednia Ukraina czy Litwa miały dysydentów i więźniów politycznych na pęczki. Mentalność "bulbasza", dla którego najważniejsze jest, żeby nie było wojny, w piwnicy stał worek kartofli, kawałek słoniny i butelka samogonu, częściowo tłumaczy fenomen Łukaszenki gwarantującego każdemu podstawowe dobra i święty spokój.źródło
![[foto]](/author_photo/kapalka.jpg)
![[foto]](/author_photo/adrian_leszczynski.jpg)
Nie ma w nich wielkoruskiej pychy.
![[foto]](/author_photo/adrian_leszczynski.jpg)
![[foto]](/author_photo/kapalka.jpg)
![[foto]](/author_photo/adrian_leszczynski.jpg)
![[foto]](/author_photo/terravis_loki.jpg)
ad.15:
Może lepsza jest "skromna acz przewidywalna i spokojna sielanka" - to, "żeby nie było wojny, w piwnicy stał worek kartofli, kawałek słoniny i butelka samogonu", jak napisano powyżej - niż anarchia, brak wódki, słoniny i w ogóle państwa?Ważna uwaga Adrianie! Co do słoniny to na Ukrainie niedobór w podaży tego produktu niewątpliwie mógłby wywołać następny majdan. Jeszcze jedna kwestia: naród białoruski poniósł w czasie II WŚ bardzo duże straty sięgające 1/3 ludności więc strach przed "zawirowaniami geopolitycznymi" jest tam w pełni uzasadniony. Białorusini ponieśli duże straty ludzkie również w wyniku udziału w radzieckiej interwencji w Afganistanie.
![[foto]](/author_photo/Splendor_Solis.jpg)
ad.15:
Może lepsza jest "skromna acz przewidywalna i spokojna sielanka" - to, "żeby nie było wojny, w piwnicy stał worek kartofli, kawałek słoniny i butelka samogonu", jak napisano powyżej - niż anarchia, brak wódki, słoniny i w ogóle państwa?Ważna uwaga Adrianie! Co do słoniny to na Ukrainie niedobór w podaży tego produktu niewątpliwie mógłby wywołać następny majdan. Jeszcze jedna kwestia: naród białoruski poniósł w czasie II WŚ bardzo duże straty sięgające 1/3 ludności więc strach przed "zawirowaniami geopolitycznymi" jest tam w pełni uzasadniony. Białorusini ponieśli duże straty ludzkie również w wyniku udziału w radzieckiej interwencji w Afganistanie.
![[foto]](/author_photo/terravis_loki.jpg)
Co do tzw. "pychy wielkoruskiej" to warto by też wspomnieć o pysze przedwojennej sanacyjnej kliki generalskiej rządzącej w II RP i o tym jak traktowano choćby omawianych tu Białorusinów. Jakiś czas temu wstawiłem do Czytelni Taraki artykuł autorstwa Barbary Toporskiej (żony pisarza Józefa Mackiewicza) pt. Polityka polska wobec Białorusinów - niestety dziś zobaczyłem, że Google ostrzega przed odwiedzeniem tamtej strony więc linka tu nie wklejam. Odnośnie "duszy rosyjskiej" to nawet w Rosji jest to przedmiotem żartów
KLIK
KLIK
![[foto]](/author_photo/Splendor_Solis.jpg)
Co do tzw. "pychy wielkoruskiej" to warto by też wspomnieć o pysze przedwojennej sanacyjnej kliki generalskiej rządzącej w II RP i o tym jak traktowano choćby omawianych tu Białorusinów. Jakiś czas temu wstawiłem do Czytelni Taraki artykuł autorstwa Barbary Toporskiej (żony pisarza Józefa Mackiewicza) pt. Polityka polska wobec Białorusinów - niestety dziś zobaczyłem, że Google ostrzega przed odwiedzeniem tamtej strony więc linka tu nie wklejam. Odnośnie "duszy rosyjskiej" to nawet w Rosji jest to przedmiotem żartów
KLIK
KLIK
![[foto]](/author_photo/terravis_loki.jpg)
My tu sobie dyskutujemy a Mariusz Agnosiewicz zamieścił na swym portalu artykuł pt. Polska, Białoruś, Międzymorze który to tekst zdecydowanie wart jest lektury.
![[foto]](/author_photo/Splendor_Solis.jpg)
My tu sobie dyskutujemy a Mariusz Agnosiewicz zamieścił na swym portalu artykuł pt. Polska, Białoruś, Międzymorze który to tekst zdecydowanie wart jest lektury.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.