22 stycznia 2016
Wojciech Jóźwiak
Serial: Kolej warszawsko-wiedeńska
Dynastia (futury, c.d.)
! Do not copy for AI. Nie kopiować dla AI.
◀ Futury następne ◀ ► Futury 4. Renta powszechna. Ocieplenie. Religia ►
16. Dynastia, czyli co po demokracji? Możliwe, że kończy się złoty wiek demokracji. Najludniejsze i drugie co do wpływu w świecie państwo, Chiny, jest rządzone nie-demokratycznie. Podobnie Rosja, podobnie kraje Europy, gdzie siła władzy została przesunięta do nie-demokratycznych zarządów Unii. Tendencja ta wydaje się rosnąć, ponieważ demokracja ma krótki okres, 4 lata od wyborów do wyborów, co jest stanowczo za mało na sterowanie państwem. Instancje sterujące państwem, by robić to skutecznie (i nie wprowadzać co parę lat swojego państwa w chaos i wiry) muszą mieć długie trwanie, dłużej życia ludzkiego. W dawnej Europie owo długie trwanie, dłuższe niż życie jednostki, zapewniała dynastia. Historia Austrii była historią Habsburgów, historia Prus historią Hohenzollernów, Szwecji Wazów, Rosji Rurykowiczów lub Romanowów z zapaścią Smuty pomiędzy, Francji Burbonów. Dynastia miała swoją linię polityczną, swój program, który realizowała przez wieki. O swoje państwo musiała dbać, bo to był jej zasób. W istocie jednak to państwo (naród?) było tym bytem podstawowym, który wydelegował dynastię jako swoją „głowę” służąca do myślenia, planowania, decydowania i sterowania. Po wymarciu Jagiellonów Polacy zaeksperymentowali z królami wybieranymi, przez co zastąpili długie trwanie dynastii krótkim trwaniem życia ludzko-królewskiej jednostki; co i tak, zauważmy, było dłużej niż 4 lata demokratycznej kadencji. Jeśli wybrany król jednocześnie był dynastą swojej dynastii, skłaniało to do konfliktu interesów, który faktycznie miał miejsce dwa razy: przez Wazów i przez Sasów i skutecznie Polskę zniszczył. Ciekawe, że współcześnie-ówcześnie z sukcesem istniały co najmniej dwie republiki: Wenecja i Szwajcaria i warto byłoby dowiedzieć się, co zastępowało im tę długą trwałość, którą gdzie indziej zapewniały dynastie.
Tym przeczuciem, że demokracja kończy się i trzeba szukać czegoś innego, np. na nowo dynastii, można objaśnić pomysły ogłoszenia Polski niby-monarchią z fikcją czyli Bogiem-Chrystusem na tronie; w istocie to przekazałoby nad-władzę innej długotrwałej instytucji – Kościołowi Rzymsko-Katolickiemu, co warto odnotować jako próbę zastąpienia demokracji teokracją. Takich prób jest i będzie więcej, najbardziej znaną jest kalifat czyli PI/IS (Państwo Islamskie/Islam State).
Tak czy inaczej, szukanie długotrwałego odpowiednika dynastii jest obecnie pilne. W Chinach „dynastią” jest zreformowana partia komunistyczna, w Rosji wywiad (wywiady mają mnóstwo atutów stawania się „dynastiami” trwającymi mimo zmieniających się rządów), w UE enigmatyczna elita „eurokratów”, w Egipcie i do czasu w Turcji, armia. Gdzie demokracja jest, staje się coraz bardziej fasadowa. Wartą rozważenia alternatywą dla demokracji jest republika (w silnym sensie), w której nad demokratycznie wybieranymi urzędnikami jest stałe corpus prawa i zasad praktycznych. W tej kwestii warto przyjrzeć się precedensom: Rzymowi, Helwecji, wczesnym USA. W politycznej futurologii warto wyfantazjować możliwe modele instytucji, które działałyby jak dynastie i dostarczałyby jakże cennego produktu: długiego trwania, dłużej 4 lat demo-kadencji i dłużej ludzkiego życia.
◀ Futury następne ◀ ► Futury 4. Renta powszechna. Ocieplenie. Religia ►
Komentarze
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
![[foto]](/author_photo/oedipus_sphinx.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Może ktoś zaprojektuje ustrój, który by godził demokratyczne oczekiwania "ludu" z koniecznością twardego trzymania steru w określonym kierunku przez dziesięciolecia. (Podziwiam w tym dziele Habsburgów i Hohenzollernów.)
![[foto]](/author_photo/oedipus_sphinx.jpg)
Problem Unii polega na tym, jak zarządzać tak dużą całością BEZ PRZEMOCY. I tu jest właśnie kryterium niestosowności porównania Unii z Rosją czy Chinami. Ale z Unią jak ze zdrowiem, docenimy ją, gdy ją stracimy.
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
1. zasada "win-win", czyli wygrywamy, jak pozwolimy aby wszyscy czuli się zwycięzcami (nasi obecni liderzy lubią upokarzanie przeciwników i myślą w kategoriach gry o zerowej sumie), i
2. zasada synergii 2+2=5, czyli jako suma państw w ramach UE więcej możemy zdziałać w świecie więcej jako poważny globalny gracz, w relacji do USA, Rosji czy Chin.
Naszą racją stanu jest demokracja i UE. Jedno i drugie można i trzeba krytykować, ale warto też pamiętać choćby o ww. zasadach.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Spisuję i gromadzę te warianty po to, żeby jak zbiorę, wymyślić jeszcze kilka własnych (ale czy w dzisiejszych czasach futurolog może coś oryginalnego wymyślić?) -- i chcę dopasować te warianty do cykli planet.
Więc to nie jest miejsce na ocenę "dobre-złe". Jasne że Unia jest lepsza niż bez Unii, a jeszcze lepiej gdyby Unia umiała się zreformować.
![[foto]](/author_photo/Hd obrazek.jpg)
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
![[foto]](/author_photo/send2.jpg)
I accept that once more I will be accused of being an "Anglo-Saxon superior being", but never mind. I see a misconception in Polish thinking - that if only the right political system can be worked out, that society will then function "correctly", whatever that means. What I see is that NO political system can be accepted by ALL Poles because of the deep divisions in Polish society - divisions that existed in the 18th Century and earlier, and resulted in the extinction of the first Rzeczpospolita.
History is full of examples of absolute monarchies or dictatorships that were supported actively by their subjects, and of democracies that were not. It is the maturity of societies that determine whether or not a country functions, and not a particular political system or structure. I can even reduce this to an etymological level - the Polish "kompromis", and the Anglo-Saxon "compromise". The Polish "kompromis" implies weakness, something temporary, suspect, immoral - something to be corrected later. The Anglo-Saxon "compromise" implies something completely different - reaching agreement, underlying truths universally applied, and something which all parties can fully agree to with with no surrender of basic principles.
My (regretfully sad) view of Polish society is that NO political system will function here effectively until people evolve in civic and political awareness, and, while a democratic system exists, take an active part in the democratic process. What sort of democracy am I talking about? It is the kind that says: "I fundamentally disagree with you, but I will defend to death your right to speak your mind′′.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
I do agree that there IS "a deep division" in Poland but in a very different place: it runs between a "comprador bourgeoisie" dependent on the capital and the political will from outside, and the majority od people living inside the local economy. -- This in a nutshell.

![[foto]](/author_photo/RomanKam.jpg)
Ten proces działa w dwie strony i jest rozwijającym się "dialogiem"?
Przypuszczam, że z jednej strony znacznie to poprawi efektywność stosowania języka w relacjach z maszynami, a z drugiej strony język poniesie straty, zacznie się zubażać, gubiąc część znaczeń odpowiedzialnych za wyrażanie emocji, które w dialogu z maszynami są zbędne. Widać to w moich rozmowach z googlem. Rzecz pierwsza - odbywam je kilka razy dziennie, a czasem, jak pracuję bardziej intelektualnie, częściej. Muszę powiedzieć, że przyglądam się tym swoim próbom dogadywania z googlem, ze sporą dozą przyjemności. Widzę jak się uczę i staję w tej relacji bardziej sprawny, ale jeszcze więcej czerpię przyjemności z faktu, że widzę, jak google się uczy. Jest to narzędzie f e n o m e n a l ne! Gdyby ktoś mi je opisał 20 lat temu, nie móglbym wyjść z podziwu, a dziś? Trochę ze strachem o konsekwencje myślę o tym, że potrafię mu nawet zapomnieć, iż nie jest to przyjaźń całkiem bezinteresowna.
![[foto]](/author_photo/wj_X15.jpg)
Które Google masz na myśli -- wyszukiwarkę czy autotłumacza?
Co uważasz za uczenie się?
![[foto]](/author_photo/RomanKam.jpg)
Pracując z translatorem otwieram z reguły kilka zakładek "językowych", ponieważ tłumaczenia np. z niemieckiego lub rosyjskiego (które znam dość dobrze) na angielski, są bardziej precyzyjne od tłumaczeń z polskiego na angielski. Wynika to efektu skali, jak sądzę. I znów, możliwości (i ograniczenia) maszyny, wpływają na mój język.
Co uważam za uczenie się? Zostanę przy translatorze. Szczęściem moim, szarego i biednego w sumie użytkownika, jest fakt, że w wypadku translatora, gdzie przedmiotem jest język, googlowi lepiej opłaca się mieć miliard "darmowych" użytkowników niż milion płacących za narzędzie tłumaczy. Ta sytuacja wydaje mi się wyjątkiem i wiążę ją z tym właśnie, że język jest przedmiotem pracy maszyny. Uważam, że rewolucja informatyczna zawdzięcza sporo swoich sukcesów interakcji z użytkownikiem. Uwielbiam intuicyjność programów, która jest niczym innym jak rezultatem tej interakcji, efektem tego, że maszyna-program cały czas "widzi" co robię i usiłuje dostosować się do tych moich zachowań. Efekty, musisz przyznać Wojtku, są czasami wspaniałe i łagodzą nasze, stargane ciekawością nerwy, jak najlepszy balsam :)
Jasne, gdzieś siedzi człowiek, który puścił maszynę-program w ruch, ale na etapie adaptacyjnym, któremu w sumie nie ma końca, maszyna wykonuje większość pracy sama, naśladując intelekt i procesy uczenia człowieka. Prowadzi to do zmiany zachowań (reakcji) bez udziału człowieka i to nazywam uczeniem się przez maszyny.
Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.