zdjęcie Autora

25 stycznia 2020

Wojciech Jóźwiak

Serial: Czytanie...
Davida Fitzgeralda o mitycznym Jezusie

◀ Kleptopasożytnictwo: nowa koncepcja uczłowieczenia człowieka ◀ ► George Monbiot zapowiada rewolucję w rolnictwie? – Nie, koniec rolnictwa! ►

Zwięzła książeczka, ok 100 stron jeśli pominąć spisy i bibliografię. Przeczytałem polskie tłumaczenie, o którym na końcu. Podtytuł (o tytule też na końcu) brzmi: „Dziesięć chrześcijańskich mitów, które wskazują, że Jezus nie istniał”. Słowo mit (w oryginale angielskim także) znaczy tu nie „opowieść o bogach i bohaterach”, tylko w swoim drugim sensie: „błędne acz uporczywe przekonanie”. Jakie to uporczywie błędne przekonania, które autor obala? – Zacytuję te punkty, będące jednocześnie rozdziałami książki:

1. Przypuszczenie, że Jezus jest mitem, jest absolutnie niedorzeczne
2. Jezus był bardzo znaną postacią, ale ówcześni historycy nie mieli powodu, by o nim pisać
3. Starożytny historyk Józef Flawiusz pisał o Jezusie
4. Ewangelie zostały napisane przez naocznych świadków
5. Ewangelie przedstawiają spójny obraz postaci Jezusa
6. Historia potwierdza informacje zawarte w Ewangeliach
7. Archeologia potwierdza informacje zawarte w Ewangeliach
8. Paweł i listy potwierdzają relacje ewangelistów
9. Jezus i apostołowie dali początek chrześcijaństwu
10. Chrześcijaństwo było czymś zupełnie nowym i wyjątkowym, nagle odniosło sukces i w cudowny sposób zmieniło świat.

Zacznę od końca. Punkt 10: Autor stwierdza, że chrześcijaństwo „przez [trzy] stulecia pozostawało marginalnym kultem, tworzyły go niewielkie, rozproszone i skłócone ze sobą grupy odrzucane i negowane przez społeczeństwo.” Dzięki czemu awansowało na religię panującą w cesarstwie? – Dzięki kryzysowi Rzymu w III wieku. „Chrześcijaństwo stanęło wreszcie na nogi po trzech stuleciach mozolnego pełzania dzięki temu, że Imperium Rzymskie zaczęło się rozpadać. Przez stulecia cywilizacja rzymska cieszyła się bezpieczeństwem i dobrobytem. Chrześcijaństwo nie miało jej wiele do zaoferowania. /…/ Jednak odniosło sukces dzięki stuleciu klęsk /.../. Trzeci wiek był czasem chaosu w całym Imperium Rzymskim, które wciąż nękały wojny domowe, problemy ekonomiczne i polityczny zamęt.”

Punkt 9: Listy Pawła (i pozostałe), Ewangelia Marka, Didache i inne wczesne źródła pokazują wczesne chrześcijaństwo jako grupę skłóconych i wzajemnie sobie nieufnych „linii przekazu”. Były to od początku „walczące ze sobą chrześcijaństwa” – jak pisze Fitzgerald. Dwunastka apostołów jest w poszczególnych ewangeliach różną listą, Paweł o Dwunastu nie mówi nic, i zapewne nic o nich nie wiedział, ich postaci nawiązują do znaków zodiaków i religii greckiej. Autor pisze o nich:

„Skoro ci ludzi rzeczywiście byli pierwszymi misjonarzami i założycielami kościoła, powinni zostawić po sobie jakieś pisma (nawet gdyby dyktowali skrybom), które byłyby pieczołowicie przechowywane przez pierwszych chrześcijan. Kazania, wspomnienia, listy, słowa otuchy i wytyczne odnośnie doktryn i obrzędów – lista tego, czego można by od nich oczekiwać, jest długa. W rzeczywistości nie mamy czegokolwiek, co pochodziłoby od dwunastu apostołów, żadnego autentycznego tekstu, jedynie kilka falsyfikatów, takich jak 1 i 2 List Piotra, napisanych długo po śmierci wszystkich domniemanych uczniów Jezusa. Pytanie tylko, czy faktycznie istnieli?”

Punkt 8: „Jesteśmy przyzwyczajeni do powtarzanej od niemal dwóch tysiącleci historii o Jezusie zawartej w czterech Ewangeliach i większość z nas nie zdaje sobie sprawy, że Paweł i inni autorzy listów mogli postrzegać go inaczej. Tymczasem Paweł i wcześniejsze pokolenia chrześcijan zupełnie inaczej wyobrażali sobie Jezusa – jest on tak inny, że można by pomyśleć, iż mówią o zupełnie innej postaci.” – To też jest główna teza Earla Doherty'ego: że Jezus Pawła i Jezus Ewangelii są tak różnymi „istotami”, że wykluczają jakikolwiek realny historyczny pierwowzór. Dalej Fitzgerald: „kiedy wcześniejsze pokolenie chrześcijańskich pisarzy, takich jak Paweł, dzieli się ewangelią o swoim Chrystusie, brzmi to tak, jakby opisywali jakąś mityczną postać, która rezyduje gdzieś w niebie i czasem zstępuje do świata zmarłych, lecz nie człowieka z krwi i kości.” A także, co szczególnie ważne: „Paweł nigdy nie wspomina śmierci Jezusa w taki sposób, jakby była czymś, co niedawno faktycznie przydarzyło się prawdziwemu człowiekowi z Galilei.” I dalej czytamy długa listę tego, czego Paweł o Jezusie nie wspomina i zapewne nie wie.

Punkt 7: Czy archeologia potwierdza informacje zawarte w Ewangeliach? Otóż nie potwierdza. Autor (Fitzgerald) wiele uwagi poświęca temu, że autorzy Ewangelii stosują całkiem fantastyczną geografię. Niewielkie jezioro Genezaret przedstawiane jest jako groźne „Morze Galilejskie”; w istocie, jak twierdzi, Marek zapożyczał „morskie” sceny z Odysei Homera! Tras wędrówek Jezusa nie da się nanieść na mapę. Nie wiadomo, gdzie leżały ogrody Getsemani, ani Golgota, ani grób Jezusa. Życie Galilei i Judei w Ewangeliach jest przedstawiona jak sielanka, podczas gdy naprawdę były to czasy rzymskiego terroru. Ale teksty pisane po grecku i przeznaczone dla wyznawców-Rzymian nie mogły tego zawierać. Czarnymi charakterami Ewangelii (i Dziejów) są zawsze Żydzi, nigdy Rzymianie, ci są wybielani. Autor podsumowuje: „Ewangelie przedstawiają obraz z przełomu pierwszego i drugiego wieku, a nie z czasów, w których rzekomo żył Jezus.” I dalej: „Należy również pamiętać, że nie odnaleziono jakichkolwiek artefaktów lub archeologicznych dowodów potwierdzających istnienie Jezusa, choć na przestrzeni wieków wciąż pojawiało się wiele żenujących oszustw i mistyfikacji, jak chociażby Całun Turyński, kilka rzekomych grobów, listów, wizerunków i napletków Chrystusa. Ostatnio pojawiło się nieprawdziwe Ossuarium Jakuba i rodziny Jezusa entuzjastycznie reklamowane przez podejrzanych osobników...” Dalej autor rozważa kolejny problem zaciemniający źródła: manipulowanie, od początku, treścią kopiowanych rękopisów.

Punkt 6: Historia potwierdza... No, nie potwierdza, bo np. „obraz rzymskiego gubernatora Poncjusza Piłata zaprezentowany w Ewangeliach pochodzi z innej rzeczywistości. Wszystkie zgodnie przedstawiają go jako zatroskanego i niezdecydowanego mięczaka, który co prawda nie chce skazać Jezusa, ale jest za mało stanowczy, by temu zapobiec. /…/” Tymczasem: „prawdziwy Piłat z pewnością nie był bezradnym popychadłem przedstawionym w Ewangeliach. Podobnie jak jego zwierzchnik, cesarz Tyberiusz, prawdziwy Piłat był aroganckim i brutalnym despotą. Filon z Aleksandrii opisał go jako z natury nieugiętego i bezwzględnego. Józef Flawiusz opisuje go jako niezwykle ordynarnego, okrutnego i zdeprawowanego. Piłat nie miał oporów przed zabijaniem tubylczej ludności i zupełnie nie przejmował się tym, że ktoś był niewinny.” Proces Jezusa przedstawiony w Ewangeliach zupełnie nie zgadza się z faktyczna ówczesną praktyka sądową. O innych przypadkach Autor również pisze.

Punkt lub mit nr 5: „Ewangelie przedstawiają spójny obraz postaci Jezusa”. Chyba najbardziej działająca na literackie zmysły część książki! Fitzgerald błyskotliwie prezentuje „Jezusów” z kolejnych ewangelii: „Jezus Marka jest niedoskonałym, cierpiącym człowiekiem. Jego narodzinom nie towarzyszą żadne nadzwyczajne wydarzenia. /.../ posługuje się tradycyjną pogańską magią. /.../ Traci nad sobą panowanie, zarówno z powodu ludzi jak i roślin. /.../ Czasem jego zachowywanie jest wręcz obelżywe /.../ W ogrodzie Getsemani Jezus przeżywa udręki. Jest przerażony i /.../ Całkowicie się załamuje.”

„Jezus Mateusza jest na wskroś żydowski, to rabin stojący na straży Tory /.../. Nosi typową dla Żydów szatę z frędzlami, jest Panem szabatu, naucza, modli się i uzdrawia w synagodze oraz w świątyni. /.../ Mateusz nie tylko poprawia błędy zrobione przez Marka, on również poprawia błędy, które popełnił Jezus [ten wg Marka]. Usuwa wszystko, co sugerowałoby niedoskonałość Jezusa. Mateusz przy okazji rozmaitych wydarzeń i czynów Jezusa wciąż zaznacza, że zostały one wcześniej przepowiedziane w żydowskich Pismach” – również takich, które ewangelista zmyślił.

„Jezus Łukasza jest pogodny, łagodny i opanowany. Co ciekawe” – pisze Fitzgerald – „autor [Ewangelii wg Łukasza] na wstępie sugeruje, że jest tym, który przedstawia prawdziwą historię, w przeciwieństwie do innych istniejących wtedy Ewangelii. /.../ Wplata dla ozdoby wiele historycznych ciekawostek (zwykle popełniając błędy) zaczerpniętych ze Starożytności Żydowskich Józefa Flawiusza. Jeśli już nie spisuje z Marka lub Mateusza, to całkowicie im przeczy. W przeciwieństwie do Mateusza, Łukasz przedstawia nam sielankową wersję historii o narodzeniu Jezusa.” „Jezus Łukasza jest od początku do końca cudowny i doskonały. /.../ W przeciwieństwie do udręczonego i zrozpaczonego Jezusa przedstawionego przez Marka, Jezus Łukasza w Getsemani jest spokojny /.../”

„Jezus Jana to Superman /.../ Z pewnością nie jest 'ukrytym mesjaszem', ma również zupełnie inną osobowość, jest szefem, który cały czas ma wszystko pod kontrolą. To Jezus, który wie, że jest Bogiem i nie dba o to, czy inni to wiedzą. Często podkreśla swoją boskość /.../ Stwierdza nawet, że istniał przed Abrahamem”.

Dalej autor rozważa, jak w poszczególnych ewangeliach przedstawiono kwestie, dlaczego Żydzi chcieli zabić Jezusa, dlaczego Judasz go wydał, kiedy Jezus urodził się i kiedy umarł. Wniosek: na żadne z tych pytań nie ma jednoznacznej odpowiedzi, a dat nie da się określić nawet w przybliżeniu.

Mit nr 4: Ewangelie zostały napisane przez naocznych świadków. Autor daje przegląd anachronizmów w ich tekstach. Zamiast streszczenia niech wystarczy następujący fragment: „W Ewangelii Mateusza Jezus stosuje grę słów, kiedy mówi do Piotra [w greckim Petros, 'skała']: 'Na tej skale zbuduję mój kościół'. (Mt 16,18) Oczywiście, gdyby coś takiego faktycznie się wydarzyło, mocno zdziwiony Piotr zapewne spytałby Jezusa, co to jest kościół? W tamtym czasie nie było jeszcze kościołów, pojęcia tego zaczęto używać znacznie później.”

Przekonaniu nr 3, że Józef Flawiusz (młodszy o dwa pokolenia od Jezusa z Ewangelii) pisał o Jezusie, autor poświęca obszerny rozdział, odrzucając je jako oczywiste późne fałszerstwo, najprawdopodobniej dokonane przez Euzebiusza z Cezarei, który jako pierwszy znał ów fragment ze „Starożytności żydowskich”, przed nim przez nikogo nie zauważony.

Dwa pierwsze rozdziały opowiadają o milczeniu na temat Jezusa przez pierwsze dwa stulecia po jego rzekomej śmierci. Prócz autorów ewangelii, nie wie o nim w tym czasie, nie zauważa tej postaci, właściwie nikt. A historyków i „reporterów” w tamtych czasach nie brakowało. Po szczegóły odsyłam do książki. A może jednak da się „uratować” Jezusa jako jednego z wielu wędrownych i trochę „niuejdżowych” proroków, chociaż niekoniecznie syna boga? Tej opcji autor też nie pozostawia.

Książkę napisał David Fitzgerald – pod linkiem piszą o nim (lub on o sobie): „Pisarz, prelegent, badacz historii z San Francisco, Kalifornia; jeden z najbardziej aktywnych działaczy ateistycznych nad zatoką SF”. Ze zdjęcia spogląda sympatyczny na oko czterdziestoparolatek. Książka w oryginale ma tytuł: „Nailed: Ten Christian Myths That Show Jesus Never Existed at All” (link do Amazonu), co polski tłumacz (Sławomir Podziewski) zbyt brawurowo przełożył jako: „Trafiony, Zatopiony. Dziesięć chrześcijańskich mitów, które wskazują, że Jezus nie istniał”. Książkę polecił mi Artur Olczykowski – wielkie dzięki! Ma wady, widać, że nie miała fachowego redaktora. Jeden błąd poprawię: nie ma języka „gregoriańskiego” – domyślam się, że chodzi o język gruziński. Książka po polsku jest w PDF-ie, wrzucona na serwis drive.google.com. Doczekaliśmy się – na nowo, po 35 latach! – czytania książek w samizdatach. Chociaż unowocześnionych, internetowych.

Ano... Zastanawiam się tylko, kiedy ta wiedza dotrze do kierowników kościołów, którzy pod wpływem Prawdy o ich początkach i ich rzekomym Założycielu zaczną odwoływać swoje nauki i wiary? Bo prawda ma tę właściwość, że bierze górę. Ale może jest inaczej i budowle wzniesione na fantazji są też trwałe? – Byłby to komplement dla ludzkiej fantazji.

Czytanie różnych książek i internetów, i uwagi o nich.

◀ Kleptopasożytnictwo: nowa koncepcja uczłowieczenia człowieka ◀ ► George Monbiot zapowiada rewolucję w rolnictwie? – Nie, koniec rolnictwa! ►


Komentarze

[foto]
1. TytulArtur Olczykowski • 2020-01-25

Wydaje mi sie, ze tytul jest ok. Oczywiscie nie oddaje gry slow po angielsku, bo nailed oczywiscie oznacza przybic gwozdzami, a takze ujawnic, zdemontowac, szczegolnie oszustwo wiec „”trafiony zatopiony” oddaje to drugie znaczenie....
Z gruzinskim masz calkowita racje. W oryginale jest Georgian.
[foto]
2. TytułWojciech Jóźwiak • 2020-01-25

Różnica jest taka, że Jezus został "nailed", ale nikt go ani trafiał ani zatapiał. Język angielski ma swoje gry słów, polski swoje.
[foto]
3. Wywiad z Richardem Carrierem: Czy Jezus jest postacią mityczną?Wojciech Jóźwiak • 2020-01-25

4. Całun TuryńskiIgnac • 2020-01-27

Serio, całun turyński to "żenujące oszustwo i mistyfikacja"?
Trochę parciana retoryka -- coś mi nie pasuje do obrazka, więc nazwę to "żenującym oszustwem" i mam sprawę z bańki.
5. JezusYlvaluiza • 2020-01-28

A ja jestem skłonna zgodzić się z tymi, którzy twierdzą (jak np. Willigis Jager), że u podstaw każdej religii leży jakieś doświadczenie mistyczne - jakaś iluminacja doświadczana przez jej założyciela. Potem, gdy mistrza brak, pierwotne nauki są interpretowane, przekształcane, zniekształcane, ktoś rości sobie prawo do ich objaśniania, pojawiają się spory, a najwięcej szkody wyrządza upaństwowienie religii - odtąd doktryna religijna zaczyna służyć władzy, jest narzucana siłą, itd., itp.. A gdy narzuca się wiarę masom ludzi, to nieprzygotowana na duchową przemianę większość rozumie ją po swojemu - w wersji "pop" i tak też jest nauczana z ambony (zgodzę się przy tym, że podział na kastę kapłanów i wiernych też jest nieporozumieniem). Mimo wszystko przykazania typu: "nie zabijaj", "nie kradnij", "nie oszukuj", ’kochaj bliźniego swego", a nawet: "nie cudzołóż" są społecznie pożyteczne. Aby jednak dotrzeć do ostatecznego celu na duchowej drodze, jak wynika z pism, potrzeba jeszcze trochę więcej.
[foto]
6. Kościół i FlawiuszMichał Mazur • 2020-02-01

„W Ewangelii Mateusza Jezus stosuje grę słów, kiedy mówi do Piotra [w greckim Petros, ’skała’]: ’Na tej skale zbuduję mój kościół’. (Mt 16,18) Oczywiście, gdyby coś takiego faktycznie się wydarzyło, mocno zdziwiony Piotr zapewne spytałby Jezusa, co to jest kościół? W tamtym czasie nie było jeszcze kościołów, pojęcia tego zaczęto używać znacznie później.”
I to ma być dowód? W hebrajskim i greckim były słowa oznaczające "zgromadzenie". Hebr. kehilla oznaczało zgromadzenie o charakterze religijnym (por. kahał); z tego co pamiętam miało też odpowiednik w aramejskim. Z kolei posługujący się greką koine (którą Żydzi starożytni też znali, co najmniej od czasów panowania Seleucydów) mieli słowo ecclesia oznaczające "zgromadzenie" ludzi zwołanych/powołanych w danym celu (a więc - znaczenie szersze niż religijne)

Natomiast dotyczące Jezusa Testimonium Flavianum występuje także w wersjach spisanych po arabsku - pisał o tym prof. Shlomo Pines. Brzmi inaczej; potwierdza też pogląd większości badaczy, że wzmianka o Jezusie znajdowała się już w oryginale dzieła Józefa Flawiusza, jednak autor zapewne nie uważał go ani za boga ani za mesjasza.

Możnaby też zapoznać się z pracą  Święcicka P., Proces Jezusa w świetle prawa rzymskiego, Warszawa 2012. Jeśli ktoś ma czas i możliwości. 
Tyle przychodzi mi na myśl, tak na szybko. Z pracą Fitzgeralda zapoznałem się pobieżnie - oceniam ja jako dość ciekawą, mimo wszystko
7. To za małopawelkostomloty • 2020-02-18

Ta książeczka jest zaledwie pretekstem to drążenia tematu głębiej.Proces pisania ewangelii miał kilka etapów. Co ciekawe w pierwszym wieku nikomu sie nie chciało brać za spisywanie tych wydarzeń dla potomnych, gdyż uważano że to przekaz ustny jest wystarczający w obliczu mającego nadejść zaraz końca świata.
Gdy ten jednak nie nastąpił zaczęło sie lepienie w całość tych przekazów. Nas nie powinno dziwić że Mateusz poprawił Marka, Łukasz jako nie świadek spisał z drugiej ręki i pod wpływem Pawła z Tarsu swoją podniosłą wersje ewangelii a Jan starzec, pominięty w poprzednich i pod wpływem gnostyków nadał jej inny charakter.
Należałoby zapoznać sie z ciekawym dziełem "Żywot Jezusa" Ernesta Renana, który w swoim czasie nazwany został bluźniercą przez kościół. Poleganie na tylko jednym źródle, które nam jest wygodne nie jest szukaniem prawdy.
https://pl.wikisource.org/wiki/Żywot_Jezusa/całość

[foto]
8. Pisanie EwangeliiWojciech Jóźwiak • 2020-02-18

Zalecam bardzo uważną (naprawdę!) lekturę art. Krzysztofa Sykty "Ewangelie powstały w II w.".
Przy okazji można tam natrafić na wiele innych ciekawych tekstów, m.in. Earla Doherty’ego, przy którym kiedyś nie wytrzymałem, kupiłem od niego jego książkę i przeczytałem. Wybór Dohertyego też jest w Tarace:
Zalecam czytać, poważnie, i nie udawać, że tych ustaleń i odkryć się nie zna.

Aby komentować Zaloguj się lub Zarejestruj w Tarace.

X Logowanie:

- e-mail jako login
- hasło
Zaloguj
Pomiń   Zapomniałem/am hasła!

Zapisz się (załóż konto w Tarace)